TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 14:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ku kanonizacji- część I

KU KANONIZACJI - CZĘŚĆ I

ku beatyfikacji

Jan XXIII, czyli każdy może zostać papieżem?

Wielu Polaków zdziwiła, a nawet oburzyła wiadomość o wspólnej kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII. Zupełnie niesłusznie.
Z decyzji o wspólnej kanonizacji dwóch wielkich papieży powinniśmy się cieszyć, nie tylko dlatego, że najprawdopodobniej stanie się ona wydarzeniem historycznym o globalnym zakresie, ale przede wszystkim ponieważ daje nam, Polakom, okazję poznać bliżej Ojca Świętego, o którym Włosi nie mówią inaczej niż „dobry papież”.
O Angelo Roncallim, bo tak nazywał się Włoch urodzony 25 listopada 1881 roku, niedaleko Bergamo w wiosce Sotto il Monte, najczęściej mówi się, że był zakochany w Bogu i drugim człowieku, każdym człowieku, bez względu na jego poglądy i wiarę, a także, że odznaczał się szczególnym poczuciem humoru i pogodą ducha.

Biedne dzieciństwo
Trzeba powiedzieć, że nazwisko Roncalli jest jednym z najbardziej popularnych pośród mieszkańców okolic Bergamo, taki Kowalski albo Nowak po prostu. Angelo był czwartym z kolei, a pierwszym synem swoich rodziców, którzy mieli w sumie dwanaścioro dzieci. W rodzinie żyło się biednie, w domu oprócz ludzi zamieszkiwało również sześć krów, a mały Angelo do szkoły miał sześć kilometrów, które pokonywał zawsze pieszo i boso. Nie miał szczególnego zamiłowania do nauki, był uczniem ledwie trójkowym, lubiącym za to płatać figle kolegom. Łacinę, jak później sam powie, wbijano mu do głowy targając go za uszy. Do seminarium wstąpił w wieku 12 lat i na pewno nie kierowały nim ambicje robienia wielkiej kariery: w pamiętnikach pisał, że chce zostać księdzem, aby „pomagać biednym w każdy możliwy sposób”, a po skończeniu pięćdziesięciu lat, już jako dojrzały biskup dopisze słowa „nawet za cenę bycia zdeptanym”. Kiedy miał 20 lat jego przełożeni dostrzegając w nim dobroć i talent wysłali go na studia do Rzymu, które musiał przerwać ze względu na powołanie do wojska w 1902 roku. Podczas przymusowej służby osiągnął stopień sierżanta i powrócił do swoich studiów w Rzymie w grudniu tego samego roku. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1904 i nie przyjechał na nie nikt z jego rodziny, której nie było stać na podróż do Wiecznego Miasta.

Posługa dla katolickich mniejszości
Jako młody kapłan został najpierw sekretarzem nowego biskupa Bergamo Giovanniego Marii Radini-Tedeschiego, a także uczył historii w seminarium duchownym. Podczas I wojny światowej został ponownie zmobilizowany i służył najpierw jako sanitariusz, a następnie kapelan dochodząc do stopnia porucznika. Po powrocie z wojny krótko pracował jeszcze w Bergamo w seminarium, a następnie w roku 1921 został ponownie wezwany do Rzymu, gdzie pełnił funkcję skarbnika Dzieła Rozkrzewiania Wiary we Włoszech. W roku 1925 rozpoczyna karierę dyplomatyczną, już jako arcybiskup, pracując najpierw w prawosławnej Bułgarii, gdzie m. in. udaje mu się utworzyć katolickie seminarium duchowne, a po dziewięciu latach zostaje nuncjuszem apostolskim Grecji i Turcji i przenosi się do muzułmańskiego Istambułu. Podczas II wojny światowej przyszły papież efektywnie pomaga w ratowaniu przed zsyłką do obozów koncentracyjnych Żydów z terenów okupowanych przez nazistów Bałkanów, a także organizuje dostawy żywności i lekarstw dla głodujących Greków. W roku 1945 papież Pius XII mianuje Roncalliego nuncjuszem apostolskim w Paryżu w niezwykle trudnym momencie dziejów stolicy Francji, przejmowanej przez aliantów, zastępując biskupa Valerio Valerego, którego ustąpienia żądał generał Charles de Gaulle ze względu na jego ustępstwa na rzecz znienawidzonego przez Francuzów marionetkowego rządu Vichy. Ten problem miało wielu francuskich hierarchów. Wreszcie w roku 1953 z woli Piusa XII Roncalli wraca do Włoch stając się patriarchą Wenecji. Warto podkreślić, że już w czasie swojej pracy w Istambule Roncalli zaczął pisać i wydał pierwszy tom wielkiego pięciotomowego dzieła poświęconego wizycie duszpasterskiej św. Karola Boromeusza w diecezji Bergamo w 1575 roku. Pracę nad kolejnym tomami kontynuował przez dwadzieścia lat wydając ostatni tom na rok przed wyborem na Stolicę Apostolską. Był więc Angelo Roncalli również solidnym naukowcem, co często się pomija pisząc o nim i podkreślając bezpośredniość jego osobowości, poczucie humoru i anegdoty związane z jego życiem.

Wietrzenie Watykanu
Angelo Roncalli miał 77 lat i co prawda znalazł się pośród 20 kardynałów, których życiorysy przygotowała redakcja ,,L’Osservatore Romano” po śmierci Piusa XII, ale w żadnych prognozach nie traktowano poważnie jego kandydatury. Kiedy więc 28 października 1958 roku, w trzecim dniu konklawe, w dwudziestym głosowaniu kardynałowie wybrali go na następcę Świętego Piotra, zaskoczenie było wielkie i wielki był też kontrast z jego poprzednikiem. Pius XII był człowiekiem skromnym, szczupłym i właściwie na fotografiach nigdy się nie uśmiechał. Jan XXIII wprost przeciwnie, pojawiał się wszędzie z uśmiechem na twarzy i wyróżniał się pulchną sylwetką: żadna z trzech białych sutann przygotowanych dla nowego papieża, aby mógł pokazać się na balkonie Bazyliki św. Piotra zaraz po wyborze, nie pasowała na niego. „Każdy może zostać papieżem, skoro ja nim zostałem” - miał powiedzieć nowy Biskup Rzymu. Kiedy okazało się, że nowy papież lubi dowcipy, jest bardzo spontaniczny i przyjazny, niektórzy wręcz uważali jego zachowanie za niegodne papieża. Dodatkowe kontrowersje wzbudził wybór imienia. Roncalli przełamał zwyczaj przyjmowania przez kolejnych biskupów Rzymu imienia Pius, a także wyjaśnił, że jego ojciec miał na imię Jan Chrzciciel (Giovanni Battista), pod wezwaniem św. Jana był mały kościółek, w którym go ochrzczono, a także jego nowa katedra (na Lateranie) również nosi imię Jana. Były to wyraźnie pobudki osobiste, a nie jak to zwykle bywało, szacunek dla czcigodnych poprzedników. Pisze się, że gdy Jan XXIII po raz pierwszy wszedł do swojego papieskiego apartamentu, miał otworzyć okna i powiedzieć: „Wpuśćmy trochę świeżego powietrza”. I tak papież, którego wybrano również ze względu na wiek, na „przejściowy pontyfikat” miał zmienić Kościół i bynajmniej nie ze względu na swoją wcześniejszą fotografię z czasów posługi w Paryżu, na której uwieczniono go z papierosem, a która pojawiła się w gazetach całego świata po wyborze na Stolicę Apostolską. Zmiany będą głębokie.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Jan Paweł II i kobiety

Stwierdzenia mówiące, że Kościół jest przeciwko równouprawnieniu kobiet możemy usłyszeć nie tylko od zażartych przeciwników Kościoła, ale nawet od dziennikarzy, którzy powinni mieć przynajmniej minimum wiedzy w tej materii.
Wypowiedzi, w których mówi się, że Kościół nie reaguje w żaden sposób na przemoc wobec kobiet stanowią dowód na całkowity brak znajomości przesłania zawartego w Piśmie Świętym i w teologii. Gdy tak wiele mówi się o bł. Janie Pawle II w świetle zbliżającej się kanonizacji, nie można pominąć wielkiego wkładu jego nauczania w promocję godności kobiety i ukazanie jej wielkości jako kobiety.
Chcąc przedstawić w bardzo krótkim zarysie nauczanie Jana Pawła II dotyczące kobiet wracam myślą do wykładów, które miałem na uniwersytecie w Rzymie. Właśnie jeden z nich był zatytułowany: „Geniusz kobiecości w nauczaniu Jana Pawła II”. Wykładowcą była siostra zakonna, bo w uniwersytetach papieskich także kobiety pełnią funkcję profesorów. Wykłady te wspominam bardzo miło, a szczególnie sam egzamin, który dla mnie odbył się w niezwykłych okolicznościach. Otóż dwa dni przed egzaminem otrzymałem wiadomość, że mogę uczestniczyć we Mszy Świętej sprawowanej przez Jana Pawła II w jego prywatnej kaplicy. Najpierw radość z otrzymanej wiadomości, ale po chwili zastanowienia przypomniałem sobie, że w tym samym czasie ma egzamin. Stwierdziłem jednak, że przy dobrym układzie po Mszy św. powinienem zdążyć jeszcze na egzamin. Ojciec Święty miał w zwyczaju po Eucharystii spotkać się na krótką rozmowę z jej uczestnikami. Poprosiłem więc kapelana księdza Dziwisza, abym mógł podejść do Ojca Świętego jako pierwszy, gdyż musiałem spieszyć się na egzamin. Tak też się stało, Papież tylko zapytał, jaki mam egzamin, ja odpowiedziałem, że z nauczania Jego Świętobliwości, wtedy kiwnął ręką, uśmiechnął się i udzielił mi błogosławieństwa. Na sali egzaminacyjnej nikt nie chciał mi uwierzyć, że przed chwilą byłem na Mszy Świętej i rozmawiałem z Papieżem. Nie muszę chyba dodawać, że egzamin zdałem bez problemu. Dlatego tematyka związana z godnością kobiety zawsze budzi to miłe wspomnienie.
To, co napiszę, to tylko kilka refleksji, które nie są w stanie oddać tego wszystkiego, co nasz wielki Rodak zawarł w swoim nauczaniu, mówiąc o roli i godności kobiety. Mówił na ten temat w przemówieniach, orędziach i ważnych dokumentach tak licznie wydanych. Wspomnę tylko dwa dokumenty, gdyż one w całości są poświęcone kobietom. Jest to List apostolski Mulieris Dignitatem wydany z okazji Roku Maryjnego w 1988 roku mówiący o godności i powołaniu kobiety oraz drugi dokument „List do kobiet” wydany w 1995 roku z okazji IV Światowej Konferencji o kobiecie w Pekinie. Już tylko lektura tych dwóch dokumentów pozwala nam dostrzec, jak dużo i pięknie mówił Papież o kobiecie.

Kobieta i mężczyzna są sobie równi
Podstawą wszystkiego jest równość kobiety i mężczyzny. Sam opis stworzenia zawarty w Księdze Rodzaju ukazuje, że godność człowieka wynika z faktu, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz 1, 27).  Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, obraz Boży zawarty jest w mężczyźnie i kobiecie, stąd jest ich równość, a zarazem komplementarność. Nie ma nigdzie mowy o podporządkowaniu kobiety mężczyźnie, ani jakiejś wyższości jednego nad drugim. Różnice między jednym a drugim służą wzajemnemu uzupełnianiu się. Jednocześnie można stwierdzić, że potrzebują wzajemnie siebie do życia, także w darze rodzicielstwa, czyli przekazywania życia (udział w dziele stworzenia).

Rozwój i gospodarność
Przypatrując się geniuszowi kobiecości nie można nie zauważyć szczególnej umiejętności gospodarowania. Wystarczy spojrzeć na gospodynie domowe, które dbają o to, aby w domu niczego nie brakowało. To chyba właśnie w naturze kobiety tkwi ta zdolność, aby było wszystko, co jest potrzebne, a zarazem, żeby nic się nie zmarnowało. Można tu przywołać współczesne doświadczenia z zakupów. Mężczyzna w markecie kupuje to, co się może przydać albo to, co jest w promocji, kobieta natomiast kupuje to, co jest potrzebne. Ta gospodarność i zaradność, to wspaniałe cechy wpływające na odpowiedni klimat w rodzinie. Wykorzystanie tych cech na szerszych płaszczyznach w życiu państw i narodów, mogłoby przynieść wiele korzyści. Udział kobiet w polityce nie ma polegać tylko na ich obecności, ale bardziej na wnoszeniu przymiotów kobiecości, których brakuje, a mogą one zaowocować rozwojem gospodarczym i społecznym.

Strażniczka pokoju
Patrząc na historię ludzkości można powiedzieć, że jest historią wojen, niestety jest to historia tworzona przez mężczyzn. Wojny w swych przeróżnych obliczach przynoszą wiele ofiar, wśród których najwięcej jest bezbronnych kobiet i dzieci. W naturze kobiety tkwi łagodność i dążenie do łagodzenia konfliktów. Kobieta patrzy na człowieka sercem niezależnie od różnych układów ideologicznych i politycznych. Geniusz kobiecości połączony z rozumem i poczuciem sprawiedliwości to także droga do pokoju. Są różne przykłady współpracy między kobietami, które mimo konfliktów niosły pomoc, potrafiły nawiązać wspólne porozumienie mimo stanu wojny. Spojrzenie sercem, w niektórych sytuacjach, mogłoby być pomocne w zachowaniu pokoju i uniknięciu wojny. Rola kobiety jako strażniczki i obrończyni pokoju jest bardzo cenna.
„Maryjo, Królowo miłości, czuwaj nad kobietami i nad ich posłannictwem w służbie ludzkości i pokojowi oraz w dziele szerzenia królestwa Bożego!” (List do kobiet, 12) Niech ta krótka modlitwa Jana Pawła II wspomaga wszystkie kobiety w rozwoju swego geniuszu, natomiast innym niech pomaga ten geniusz odkrywać i doceniać.

ks. Paweł Guździoł

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!