TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Lipca 2025, 17:24
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kto straszy w Italii?

Kto straszy w Italii?

Czy ja wam mówiłem, że mam wielki sentyment do Włochów? Na pewno mówiłem i pomimo wszystkich paradoksów, które tylko u nich istnieją, sytuacja się nie zmienia. Uwielbiam Włochów, ale nie jestem wobec nich bezkrytyczny. Z dużą ciekawością śledzę więc to, co się tam obecnie wyrabia. A właśnie upadł rząd.

Super Mario Draghi, człowiek wielkich finansów, niegdyś jako prezes Banku Światowego znakomicie sobie radził, a teraz nie dał rady na stanowisku premiera. Jedna moja włoska znajoma stwierdziła: „No to jesteśmy w szambie”. Z kolei przyjaciel rodzaju męskiego skomentował: „Nic nowego, to u nas normalka”. No właśnie, kiedyś zmiana rządu we Włoszech nie była niczym dziwnym, właściwie oprócz inflacji była to ich cecha charakterystyczna. Taki na przykład Giulio Andreotti (którego nie lubiłem, bo kibicował AS Romie) stał na czele siedmiu różnych rządów, a ile razy był ministrem to ciężko policzyć. Jednak od kiedy Włochy są w Unii Europejskiej ta ostatnia robi wszystko, aby rządzili tam politycy „poważni” i rządy były bardziej stabilne. Ale Włochom zamarzyło się, żeby jednak odesłać stare partie do lamusa i postanowili dać kredyt zaufania nowemu ugrupowaniu utworzonemu przez komika! Pamiętacie u nas Partię Przyjaciół Piwa? Coś w podobie, tyle że włoski komik ze swoją partią zdobył tyle głosów, że weszli do koalicji rządzącej. Jak im poszło? Napiszę po włosku, na pewno zrozumiecie: DISASTRO! Okay, tłumaczenie dosłowne  - katastrofa, ale zabrzmijmy nieco bardziej na czasie: MASAKRA. No i we wrześniu będą nowe wybory. 

Wiele wskazuje na to, że mogą je wygrać przedstawiciele sił prawicowych, nie będę was zanudzał nazwami, bo we Włoszech to się zmienia z prędkością światła, ciągle rodzi się coś nowego, a politycy zmieniają partie nie jak rękawiczki. Częściej! W każdym razie chodzi o siły konserwatywne, prawicowe, niektóre eurosceptyczne. Sondaże przedwyborcze dają tym partiom od 51 % wzwyż. A to oznacza, że kolejnym premierem Włoch może zostać pani Giorgia Meloni, szefowa partii Fratelli d’Italia, czyli Bracia Włosi. Żebyście mogli się nieco zorientować co to za pani, to powiem że „Gazeta Wyborcza” pisze o niej tak: „dla jednych to włoska Marine Le Pen, a dla drugich Mussolini w spódnicy” Rozumiecie więc, że ta pani jako premier Włoch to najgorszy koszmar nocny jaki może się przyśnić liberałom i lewicowcom. A tymczasem to nie tylko może się przyśnić, ale nawet zdarzyć! Czy ja kibicuję pani Meloni? Nie, nie kibicuję nikomu, bo włoscy politycy są nieprzewidywalni (a którzy są?), a ci z prawej strony szczególnie. Ale nie powiem, odczuwam lekki dreszczyk emocji w związku z tym, co muszą myśleć propagatorzy i zwolennicy nowego wspaniałego lewicowego świata, gdy coraz bardziej realna staje się możliwość, że stanie ona na czele rządu. Średniowiecze, faszyzm i takie tam określenia pojawiają się niemal w każdym zdaniu ich komentarzy. Co ich tak oburza?

A choćby to, że kilka lat temu podczas Światowego Kongresu Rodzin w Weronie pani Meloni powiedziała tak: „Mówią o nas, że jesteśmy pechowcami, że nie można nas nigdzie pokazać, bo jesteśmy przegrani, że jesteśmy żenujący i nieoświeceni, że to skandal, aby ktoś chciał bronić normalnej rodziny opartej na małżeństwie mężczyzny i kobiety. Jest dla nich skandalem, że chcemy zwiększać współczynnik urodzin, że chcemy uznawać wartość życia ludzkiego, że chcemy wspierać wolność w edukacji, że chcemy powiedzieć NIE ideologii gender. Odsyłam do nadawców każde z tych oskarżeń i myślę, że do przeszłości chcą wracać ci, którzy znowu pragną wprowadzić cenzurę i próbują powstrzymać choćby takie wydarzenie, jak ten kongres rodzin. Myślę, że nieoświeconym jest, kiedy rząd, który sponsoruje niemal wszystko, nawet wystawy, które eksponują krucyfiks zanurzony w naczyniu z moczem, nie daje ani eurocenta na ten kongres rodzin. Twierdzę, że przegranymi nie jesteśmy my, ale ci wszyscy, którzy nie mają nic lepszego do roboty niż być tutaj i nas obrażać, kiedy my rozmawiamy o tym, co można zrobić dla włoskiej rodziny. Ale przede wszystkim chcę powiedzieć, że to nie my jesteśmy żenujący, ale ci wszyscy, którzy wspierają takie praktyki, jak macica do wynajęcia, usuwanie ciąży do 9 miesiąca, blokowanie rozwoju dzieci przez podawanie im hormonów kiedy mają 11 lat. To jest żenujące! Powiedzieli mnóstwo bzdur na temat tego kongresu. To nieprawda, że chcemy zredukować rolę kobiet, my chcemy zagwarantować kobietom prawo wyboru i ja jestem tutaj, by bronić prawa kobiet do pracy, do życia, do rodzenia dzieci, a nie do przerywania ciąży. Zawsze i wszędzie będziemy prosić o bezpłatne żłobki, ochronę dla matek, wsparcie ekonomiczne dla wszystkich kobiet, które chcą donosić ciążę do porodu. I chcemy przenieść te tematy do Europy: wskaźnik urodzeń, wydzierżawianie macicy, którą chcielibyśmy uznać za zbrodnię powszechną. Mamy też inne propozycje tego rodzaju, które nie wydają mi się do końca szalone i obskuranckie. )... Powiedzieli, że ten kongres to jest średniowiecze... Ale nie zapominajmy, że średniowiecze to także epoka katedr i św. Benedykta, ale co oni mogą wiedzieć na ten temat, skoro nie wiedzą nawet, gdzie jest Matera... Uważam, że to słuszne, że państwo zachęca do małżeństwa, rodziny i dzieci. Na wiele pytań ciągle ci sami „kapłani jednej i jedynej prawdy” nigdy nie udzielili sensownych odpowiedzi, ale jesteśmy ludźmi, którzy cały czas zadają sobie pytania. Na przykład, dlaczego włoscy sędziowie odbierają rodzicom władzę rodzicielską nad naturalną córką, ponieważ są oni uważani za zbyt starych (nieco ponad 50 lat), a jeśli „ojcowie” to dwaj mężczyźni w tym samym wieku, to wszystko jest w porządku? Martwimy się o każdy rodzaj dyskryminacji, ale odwracamy wzrok w drugą stronę w obliczu najpoważniejszego i najbardziej ewidentnego prześladowania chrześcijan na świecie. Dlatego? Dlaczego rodzina jest dzisiaj wrogiem? O to powinniśmy się pytać. A odpowiedź brzmi, że są tacy, którzy chcieliby, abyśmy byli tylko konsumentami, niewolnikami, liczbami. Dlatego atakują tych, którzy określają się jako Włoszka, chrześcijanka, kobieta, matka, wierząca: tu atakowana jest tożsamość, człowieczeństwo, przekonania każdego z nas. Muszę być tylko liczbą, obywatelem x, aby być idealnym konsumentem, który podoba się międzynarodowym finansom. Dlatego napawamy strachem pseudokulturowy establishment lewicy, bo dzisiaj jesteśmy tu po to, by bronić aż do śmierci, naszego prawa, by nie być liczbami i niewolnikami na łasce spekulacji finansowych”.

Ciekawe, prawda? Jeśli takie słowa mówi szefowa faszyzującej populistycznej partyjki, to kto by się nią przejmował... Ziew i tyle! Ale jeśli tak będzie mówić premier Włoch, to niektórym naprawdę zrobi się duszno. A ja kupuję coca – colę i popcorn i w fotelu czekam na dalszy ciąg akcji. 

Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!