TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 18:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ksiądz Józef Kałuża nasz Wujek

09.08.13

Ksiądz Józef Kałuża nasz Wujek

kaluza

W Roku Wiary otrzymaliśmy niezwykły dar: jest nim możliwość zapoznania się z listami z Dachau naszego Wujka, kapłana, proboszcza parafii w Biadkach, aresztowanego przez hitlerowców w marcu 1940 roku, zmarłego w obozie 6 grudnia 1944 r., czyli na kilka miesięcy przed wyzwoleniem. Pisane po niemiecku, bo z pewnością tylko takie przepuszczała cenzura. Szczególnie poruszający jest ostatni z nich, pisany trzy dni przed śmiercią. 

Dla nas jest on wymownym dowodem na to, jaką siłą jest głęboka wiara wyniesiona z rodzinnego domu, nie słabnąca nawet po ponad czterech latach życia w ekstremalnie nieludzkich warunkach.  Oto kilka jego fragmentów:

Moja z całego serca Ukochana Mamo, Wszyscy moi kochani Rodzeństwo i Krewni!

Znowu weszliśmy w czas Adwentu, w czas wielkiej tęsknoty i oczekiwania. Nigdy nie odczuwaliśmy i nie rozumieliśmy tego tak, jak w dniu dzisiejszym, kiedy tęsknimy za pokojem, który w zupełności może być osiągnięty w zjednoczeniu z kochanym Bogiem. Tego pokoju życzę Wam wszystkim z całego serca. To jest moje najlepsze życzenie gwiazdkowe, gdybym do Was nie miał już więcej pisać (przed Gwiazdką). Tak Kochany Bóg nam zdecydował, że także nadchodzącej Gwiazdki nie będziemy razem świętować. Niech stanie się Jego wola. Treścią naszego życia jest przecież to: chętnie, a nawet z radością wypełniać wolę Boga. Rozumiemy to bardzo dobrze i chcemy każdą okazję do tego wykorzystać, aby naszego Pana za to wielbić i kochać. Na to się przecież narodziliśmy.

Cieszę się razem z Wami, że wszyscy w Gwiazdkę zjednoczeni i w podniosłym nastroju będziecie te piękne godziny przeżywać. Niech one pozostaną przede wszystkim w pamięci dzieci.

 Pisząc o sobie konspiracyjnie pod imieniem Jerzy, mówi dalej: U mnie nic nowego i szczególnego. Także Jerzy*, jak się dowiedziałem, czuje się nieźle i ciągle ma nadzieję, że wszystko będzie dobrze. W każdym razie w zupełnym spokoju wypełni on wszystko, co Bóg postanowił. A więc bądźmy najlepszej myśli.    

Ściskam Was wszystkich i całuję serdecznie. 

Pozostańcie z Bogiem! Do zobaczenia!

 Wasz kochający Józiu

 

Trudno oprzeć się wzruszeniu wobec przykładu tak całkowitego zawierzenia Bogu. Świadomość takich korzeni zobowiązuje do jak najpełniejszego czerpania z niezwykle budującego dla nas wzoru kogoś tak nam bliskiego, kto z pewnością oręduje teraz za nami u Boga. To ważne, zwłaszcza wtedy, kiedy trudy życia budzą gorycz i zniechęcenie. 

Nasz Wujek, ksiądz Józef Kałuża był drugim z siedmiorga dzieci Bronisławy i Nikodema Kałużów. Rodzina, po sporych zawirowaniach, osiadła w końcu w naszym obecnym gnieździe w Baranowie pod Kępnem. Józef był uczniem Gimnazjum w Kępnie, w którym w 1925 r. zdał maturę. Zaraz potem zadziwił swoich kolegów wyborem drogi kapłaństwa. Znany był bowiem jako człowiek figlarny, nie stroniący od wesołych spotkań towarzyskich. 

Wstąpił do Seminarium Duchownego w Poznaniu. Po jego ukończeniu przyjął  w 1931 r. z rąk Prymasa Polski ks. kard. Augusta Hlonda święcenia kapłańskie. Został następnie wikariuszem w Lesznie, a w 1933 r. w dużej, 50 tysięcznej parafii Najświętszego Serca Jezusowego na poznańskich Jeżycach. Dał się tam poznać jako ofiarny i kompetentny duszpasterz rozwiązujący trudne problemy małeństwa i rodziny. W 1936 r. został administratorem nowo utworzonej parafii w Biadkach. Stanął przed zadaniem ukończenia, przerwanej z powodu braku funduszy, budowy świątyni. Mimo trudności, braku zrozumienia, zadanie to wykonał przed wybuchem II wojny światowej. W oparciu o Żywy Różaniec osiągnął też znaczny wzrost życia duchowego parafii. 

Niestety już wkrótce dzieło jego runęło w gruzach, zniszczone przez hitlerowskiego okupanta, a on sam został  12 marca 1940 r. aresztowany. Do 15 sierpnia 1940 r. przebywał  w klasztorze Misjonarzy Słowa Bożego w Bruczkowie (pow. Gostyń). Potem wywieziono go do Fortu VII w Poznaniu, stąd zaś do obozu koncentracyjnego w Buchenwald. Pracował tam trzy miesiące w kamieniołomach. Ciągnął ciężkie wózki naładowane kamieniami, nosił kamienie na barkach i w nosidłach (tragach), dźwigał grube pnie dębowe i bukowe. Przeznaczano go do najcięższych prac, gdyż był wysokiego wzrostu i silnej budowy. Znosił udręki z pogodą i męstwem. Współtowarzysze podziwiali, zwłaszcza jego opanowanie w znoszeniu głodu, dla niego szczególnie dokuczliwego. Pogodny, koleżeński i bardzo pobożny, był wzorem dla wszystkich, znany z zawołania „głowa do góry”, którym podnosił na duchu współtowarzyszy.

Od  8 grudnia 1940 r. był więźniem Dachau. Dał się tutaj poznać jako człowiek prawy, prostolinijny, opanowany, ze spokojem znoszący obozowe udręki. Starał się na wszelkie możliwe sposoby pomagać innym. Pamiętał także  o parafianach i rodzinie modląc się i ofiarując w ich intencji cierpienia znoszone w duchu posłuszeństwa Bożej woli. Powtarzał: „Jeżeli stąd wyjdziemy, to będziemy lepiej przygotowani do pracy duszpasterskiej; jeżeli przyjdzie umierać, to, po przebyciu czyśćca obozowego, z mniejszym lękiem staniemy przed obliczem Pana”.  

 Stanowczo odrzucił podjętą przez bliskich próbę uwolnienia, uznając ją za sprzeczną z wyznawanymi zasadami. Wskutek wyczerpującej pracy, głodu i zimna, zapadł na gruźlicę. Od 26 listopada 1942 roku dotknięty cierpieniem choroby, przebywał w rewirze. Prawdopodobnie był tam poddawany eksperymentom medycznym. Dla współcierpiących był apostołem i duszpasterzem. Dzięki Jego gorliwej zachęcie prawie wszyscy katolicy umierali zaopatrzeni Najświętszym Sakramentem. 

  „Umarł w opinii świętości” - to przekonanie współtowarzysza niedoli, ks. Sylwestra Marciniaka, który mówi o naszym Wujku, jako o ,,świetlanej postaci, wzorze  człowieka prawego, prostolinijnego, posiadającego zasady i według tych zasad postępującego, kolegi uczynnego, zdolnego do poświęceń i ofiar; kapłana oddanego całym sercem sprawie Bożej, pamiętającego zawsze i we wszystkich okolicznościach o swoim kapłańskim posłannictwie”.

Wdzięczni Bogu za zakorzenienie w świętości naszego Wujka, o której jesteśmy głęboko przekonani, obiecujemy sobie jak najpełniej korzystać z wzoru jaki nam pozostawił.  

Siostrzenice i siostrzeńcy 

bratanice i bratanek 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!