TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 11:06
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ksiądz Adam Sztark James Bond w sutannie

Ksiądz Adam Sztark James Bond w sutannie

„Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Taką nazwę przyjęto w języku polskim dla tytułu nadawanego przez komisję Yad Vashem (Instytutu Pamięci Męczenników Holocaustu) nie-Żydom, którzy w latach II wojny światowej z narażeniem własnego życia i życia swoich najbliższych i przyjaciół ratowali Żydów od śmierci. 6 marca 2001 r. przyznano ten tytuł ks. Adamowi Sztarkowi.

Polski Jezuita urodził się 30 lipca 1907 roku w Zbiersku koło Kalisza. Drogi Opatrzności poprowadziły go w październiku 1939 r. do Słonimia. Tam w czasie okupacji sowieckiej, a od czerwca 1941 r. niemieckiej, stał się „wszystkim dla wszystkich”, sprawując posługę kapłańską z heroicznym zaangażowaniem. Okupantom, szczególnie sowieckiemu, zależało na izolowaniu księży od społeczeństwa. Ks. Sztark nie wywiesił białej flagi i posługę duszpasterską spełniał w konspiracji.

Niewiele znamy szczegółów z życia ks. Sztarka, sprzed jego spotkania z przeznaczeniem. Był synem Władysława Sztarka i Teresy z domu Gałeckiej. Uczęszczał do Gimnazjum im. Adama Asnyka w Kaliszu. Po maturze 6 września 1924 roku Adam wstąpił do zakonu jezuitów w Starej Wsi. Święcenia kapłańskie przyjął w Lublinie 24 czerwca 1936 roku. Został mianowany administratorem sanktuarium maryjnego w Żyrowicach w 1939 r., tragicznym roku niemieckiej napaści na Polskę. Jego parafia leżała na terenie dzisiejszej Białorusi, w okolicy Hrodnej, niedaleko miasta Słonim. Obszary te w okresie międzywojennym należały do Polski, a od 1939 r. były zajęte przez Związek Sowiecki aż do 1941 roku. Okres terroru rozpętanego przez niemieckie władze okupacyjne rozpoczął się w Słonimiu 25 czerwca 1941 r., w trzy dni po inwazji na Związek Sowiecki. W krótkim czasie hitlerowcy doprowadzili do eksterminacji prawie całej ludności żydowskiej w tym mieście. Przed wejściem Niemców na te tereny liczba ludności żydowskiej wynosiła 20 tysięcy. Jednym z duszpasterzy, którzy podjęli trud niesienia pomocy Żydom był młody ks. Sztark.

 

Nikodemowe rozmowy

Nie brakowało mu pomysłów. Dla przykładu, aby dotrzeć do chorych w szpitalu, przebierał się za staruszka, przybywającego z daleka do ciężko chorej córki. Nocą w porozumieniu z pielęgniarkami, w ich dyżurce spowiadał i udzielał sakramentu Eucharystii lub namaszczenia chorych. Aby uniknąć kłopotliwych pytań, mogących go zdemaskować, udawał głuchego jak pień zgrzybiałego starca. Zdarzało się, że te „nikodemowe rozmowy” prowadził również z rannymi żołnierzami Armii Czerwonej. Do pensjonariuszy w Domu starców przychodził przebrany dla odmiany za Izraelitę, ponieważ Żydzi cieszyli się w tym czasie u Rosjan szczególnymi przywilejami. W przebraniu wieśniaka przynoszącego żywność bywał także u dzieci w ochronce, gromadzącej małych uciekinierów pogubionych przez rodziców w zawierusze wojennej.

 

„Ratownik sierot”

Gdy teren Białorusi zajęły wojska niemieckie i zaczęła się eksterminacja ludności żydowskiej, wystawiał im antydatowane świadectwa chrztu. Później do osadzonych w getcie w Słonimiu przekradał się przez mur, aby dostarczać żywność lub nieść wsparcie moralne. 29 czerwca 1942 r. rozpoczął się tragiczny okres likwidacji dzielnicy żydowskiej. Aby zmusić Żydów do opuszczenia kryjówek, podpalano domy, a żandarmi niemieccy „polowali” na szukających ocalenia w ucieczce, jak na dzikie zwierzęta. Ks. Sztark w tym czasie (sam o semickich rysach twarzy) krążył po mieście, wyławiając błąkające się po ulicach żydowskie dzieci i odprowadzał je w bezpieczne miejsce, a później umieszczał w polskich rodzinach lub w sierocińcu. Ścigany przez Niemców, ocalał tylko dlatego, że zdecydował się na desperacki skok z okna drugiego piętra jednego z budynków. Na czterdziestolecie likwidacji słonimskiego getta redakcja gazety Fołks-Sztyme upamiętniła ten epizod z życia ks. Sztarka zwięzłą informacją: Niemcy rozpoczęli w tamtym rejonie masakrę Żydów. W związku z tym na ulicach błądziło wiele dzieci żydowskich porzuconych lub pogubionych przez rodziców w dramatycznych chwilach ucieczki. Ojciec Adam zbierał je z ulicy i gościł u siebie. Potem oddawał do sierocińca.

 

W mundurze policjanta 

– niezwykły gość 

Do końca nie brakowało mu pomysłów i zawsze docierał do tych, do których dotrzeć było niepodobna. Z początkiem 1942 r. podjął wyprawę do słonimskiego więzienia, gdzie w dwóch wielkich celach trzymano ludzi przeznaczonych na rozstrzelanie. W mundurze granatowego policjanta udało mu się wejść do skazanych i przez cztery nocne godziny przygotowywał ich na śmierć. Opuścił więzienie o godzinie 3.00 w nocy, a o 5.00 nad ranem dokonano egzekucji aresztowanych. Oprócz Polaków musieli tam być również ocaleni z pogromu Żydzi lub rosyjscy partyzanci, bo obok spowiadania również udzielał sakramentu chrztu. W połowie grudnia 1942 r. sporządzono kolejną listę osób przeznaczonych na rozstrzelanie. Na liście tej znalazło się także nazwisko ks. Sztarka. Uprzedzono go o tym i namawiano do ucieczki z miasta. On jednak nie przystał na dezercję.

 

Wszystko dla Chrystusa Króla i Ojczyzny!

18 grudnia 1942 r. przyjechano po niego i zabrano wraz z siostrami niepokalankami: Ewą Noiszewską i Martą Wołowską. W chwili aresztowania poprosił, by pozwolono mu zabrać przynajmniej chleb, by mógł odprawić Mszę Świętą. Odprowadzający go gestapowiec stwierdził jednak sarkastycznie: Tam, gdzie idziesz, jest mnóstwo chleba! Dla ks. Sztarka był to sygnał, że koniec jest bliski. Poddał się więc odpowiadając: Oto moje męczeństwo.

W celi więziennej, podobnie jak przed dwoma tygodniami w przebraniu policjanta, spowiadał i przygotowywał na spotkanie z Bogiem. 19 grudnia 1942 r. nad ranem skazanych załadowano na samochody ciężarowe i powieziono na usytuowane kilka kilometrów od miasta wzgórze Pietralewickie, gdzie czekały wykopane wcześniej doły. Księdzu powtórnie dano szansę ucieczki, ale i tym razem nie skorzystał. Skazanych ułożono w olbrzymim dole, jeden obok drugiego. Po udzieleniu wszystkim rozgrzeszenia i odpustu zupełnego na godzinę śmierci, rozległy się strzały i huk granatów. Ksiądz trafiony w lewy bok dźwignął się jeszcze i patrząc na konających towarzyszy niedoli zawołał: „Wszystko dla Chrystusa Króla! Niech żyje wolna Polska!” Obok podjęli te słowa inni, którzy nie zostali jeszcze dobici przez oprawców. Ostatnim zdaniem, jakie ks. Sztark wypowiedział, miały być słowa: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!” (Łk 23,34). Dotychczas
ks. Sztark jest jedynym jezuitą - Polakiem, który otrzymał wyróżnienie Yad Vashem. Może jest to cecha nam właściwa, że nie dbamy, by nasze zasługi oglądał w świetle jupiterów świat, a może… zwyczajne niedbalstwo. 

Ks. Sławomir Kęszka

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!