Krzyż przebaczenia i pragnienia
- Nie baw się z Bogiem, proszę. Nie mogę pozwolić, żebyś nadal grzeszył - usłyszał mężczyzna od spowiednika, który odmówił mu rozgrzeszenia. Wtedy do kapłana przemówił Jezus: „To Ja przelałem krew za tego człowieka, nie Ty”.
W tym artykule generalnie chcę poruszyć temat spowiedzi, ale by lepiej zobrazować, to o czym chcę pisać przytoczę na początek historię, o której wspomniałam wyżej. Otóż historia ta wydarzyła się w Hiszpanii, w kościele św. Anny i św. Józefa w Kordobie. Pewnego dnia do tego kościoła przyszedł człowiek, by się wyspowiadać i natrafił na bardzo surowego wobec siebie spowiednika. Niedługo później przyszedł on ponownie do spowiedzi i to z tymi samymi grzechami. A trzeba dodać, że dopuszczał się poważnych przestępstw. I kiedy klęknął u stóp krzyża z prośbą o przebaczenie przewinień, ksiądz z powagą odrzekł: „Nie baw się z Bogiem, proszę. Nie mogę pozwolić, byś nadal grzeszył”. I w tym samym momencie, kiedy ksiądz odmówił rozgrzeszenia, miał usłyszeć hałas dobiegający od strony krzyża. Chrystus oderwał przybitą prawą rękę, aby przygarnąć skruszonego grzesznika. Wtedy też kapłan usłyszał, jak Jezus powiedział: „To Ja przelałem krew za tego człowieka, nie Ty”. Od tego czasu prawa ręka Zbawiciela pozostaje w takiej pozycji. A krzyż ten został nazywany Krzyżem Przebaczenia. Jednak krucyfiks, który znajduje się obecnie w kościele miejscowego klasztoru został wykonany kilka lat temu i nosi nazwę Krzyża Pragnienia.
Świadomość własnej słabości
Papież Franciszek mówił, że Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem. To my czasami męczymy się przychodzeniem wciąż z tym samym grzechem, choć postanawiamy poprawę, to jednak nie potrafimy się go wyzbyć. I w takiej sytuacji warto sobie przypomnieć tę wyciągniętą rękę Chrystusa. Co więcej, może i ktoś z was spotkał się kiedyś z taką sytuacją, jak ów mężczyzna z Hiszpanii, że ksiądz miał wątpliwości, czy też nie chciał udzielić rozgrzeszenia.
I tutaj zrodziła się myśl, by z takim pytaniem zwrócić się do kapłana, który spędził wiele godzin w konfesjonale. Nie bez znaczenia jest także to, iż ów kapłan, ks. Krzysztof Niciejewski jest także diecezjalnym egzorcystą. Poprosiłam go zatem, by wyjaśnił, czy spowiednik wiedząc, że dana osoba przychodzi kolejny raz z tymi samymi grzechami może nie udzielić rozgrzeszenia? I tak ks. Niciejewski odpowiedział, że kwestia rozgrzeszenia zależy tak naprawdę od postawy penitenta. - Jeśli spełnia warunki sakramentu pokuty (rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, spowiedź święta, zadośćuczynienie), nie ma powodów, ani podstaw, żeby penitent nie uzyskał rozgrzeszenia – wyjaśnił kapłan zauważając, że problem może się pojawić wtedy, gdy penitent nie spełnia tych warunków: np. wyraźnie daje do zrozumienia spowiednikowi, że nie zamierza zerwać z popełnianiem jakiegoś grzechu ciężkiego, czyli brakuje postanowienia poprawy. Ten brak postanowienia poprawy może być wyrażony słowami, ale może wynikać też z kontekstu: np. osoba żyjąca w związku niesakramentalnym, w konkubinacie, która nie chce zaprzestać grzesznego życia. Wtedy spowiednik nie może dać rozgrzeszenia.
Dalej ks. Niciejewski dodał, że gdyby w takiej sytuacji kapłan wypowiedział słowa rozgrzeszenia, byłyby one nieskuteczne, czyli nie przyniosłyby one odpuszczenia grzechów. Podobnie byłoby w przypadku, gdyby ktoś zataił jakiś grzech ciężki. Także w takiej sytuacji spowiedź byłaby nieważna. Gdy jednak ktoś przychodzi do spowiedzi św. nawet mając świadomość własnej słabości, kruchości własnego postanowienia poprawy i wyznaje po raz kolejny te same grzechy, może otrzymać rozgrzeszenie.
Klasyfikacja grzechu
Korzystając z uprzejmości ks. Niciejewskiego zadałam mu kolejne pytanie, które często słyszy się w rozmowach z ludźmi. Czyli z jakich grzechów nie może rozgrzeszyć ksiądz? I tutaj ks. Niciejewski wyjaśnił, że są grzechy, których popełnienie jest związane z popadnięciem w kary kościelne (ekskomunika); do nich należy m.in. zabicie nienarodzonego dziecka, profanacja Najświętszego Sakramentu, nagrywanie i rozpowszechnianie tego, co w spowiedzi świętej mówi kapłan. - W takiej sytuacji najpierw musi być zdjęta przez właściwą władzę kościelną ta kara, a dopiero później może być ten grzech odpuszczony – podkreślił kapłan wyjaśniając dalej, że jeśli chodzi o pierwszą sytuację (zabicie nienarodzonego dziecka), decyzją papieża Franciszka, każdy kapłan w czasie spowiedzi świętej może tę karę zdjąć z każdej osoby, która w nią popadła. - Warto tutaj przypomnieć, że taką karę zaciągają nie tylko rodzice, którzy na ten czyn się decydują, ale też lekarz, który zabija dziecko i ci, którzy aktywnie się w to włączyli, np. personel medyczny, czy ci którzy ten czyn finansują – zaznaczył ks. Niciejewski.
Dar Miłosierdzia Dla każdego?
W tym kontekście, nasuwa się kolejne pytanie, co robić, gdy nie dostaniemy rozgrzeszenia? I w tym przypadku ks. Niciejewski zauważył, że w zależności od przedstawionych wyżej przypadków, możliwości jest kilka: przede wszystkim, aby otrzymać rozgrzeszenie, należy zerwać z grzechem i postanowić realną poprawę. - Jeśli ktoś żyje w konkubinacie i nie jest w stanie wejść na drogę zwaną białym małżeństwem, może prowadzić życie oparte na modlitwie, może uczestniczyć we Mszy św., jednak bez możliwości przyjmowania Komunii św. Jeśli przeszkodą są kary kościelne, należy zwrócić się do odpowiedniej władzy kościelnej, z prośbą o ich zdjęcie – wyjaśnia kapłan.
Jeśli chodzi o wiek penitenta, z czym ostatnio zaczęto „kombinować”, to ks. Niciejewski podkreślił, że jest on istotny w sensie takim, że człowiek musi być świadomy granicy między dobrem i złem moralnym, szczególnie tej granicy, którą wyznacza Dekalog. - Z pewnością nie trzeba na to czekać do osiągnięcia pełnoletności, bo dzieci zwykle dość wcześnie osiągają taką wrażliwość. Dlaczego więc pozbawiać je daru Bożego Miłosierdzia? Dlaczego nie uczyć ich tego, co nazywamy pracą nad sobą, nawróceniem? - zaznaczył kapłan. I tutaj muszę serdecznie podziękować za te wyjaśnienia, które być może zainteresują, a i pomogą zrozumieć przytoczoną historię z Hiszpanii, która pokazuje, że Chrystus zaprasza każdego człowieka, by przyszedł do Niego z prośbą o przebaczenie. By zanurzył się w Jego niezgłębionym miłosierdziu, jakie ofiaruje grzesznikom. I warto w takich chwilach przypomnieć sobie właśnie tę wyciągniętą rękę Chrystusa.
oprac. Arleta Wencwel - Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!