Kochaj i nie walcz
2021 rok ruszył z impetem. Cała ludzkość ma wobec niego duże oczekiwania. Chcemy cudu, powrotu normalności. Maseczki zrzucimy niczym kajdany, ruszymy szturmem na sklepy, kina, teatry, muzea. Człowiek XXI wieku do przeżycia i zdrowia psychicznego potrzebuje o wiele więcej niż drugiego człowieka…
I tak sobie żyjemy. Udajemy, że głód nie istnieje. Otwieramy krany i cieszymy się, jakby każda osoba na świecie mogła to zrobić. Każą zachować nieco większe niż zwykle zasady higieny, a społeczeństwo traktuje to, jako zamach na wolność, a nie zwiększenie bezpieczeństwa dla siebie i innych. Halo, na świecie trwają konflikty zbrojne, giną ludzie. Jakoś tak się zasiedzieliśmy w tej naszej nowoczesnej wygodzie, że całkiem oślepliśmy na to, co się dzieje poza granicami kraju.
Rok 2021 dopiero się rozpoczął, a nadal nie cichną spory w temacie covid-19. Oczywiście zrozumiałe są obawy i postawa sceptyka, ale trzeba pamiętać, że celem jest wygrana walka z wirusem i spokojne życie w zdrowiu. Prawdopodobnie prawdziwą ocenę tego, co dzieje się teraz, będziemy mogli wysnuć dopiero za kilka lat. Dystans na razie trzeba zachować, ale mam wrażenie, że nic bardziej nie tworzy zimnego dystansu niż brak uśmiechu. Jesteśmy zmęczeni psychicznie, bo najbardziej szkodliwe działania generujemy sobie sami. Bardziej niż wirusa rozprzestrzeniamy strach, a bardziej niż maski tlenowej boimy się restrykcji i horrendalnych mandatów. Świat zwariował, nic nie jest normalne, kiedy to się skończy i w ogóle mamy już dość!
Nowy rok, nowy ja i tym podobne hasła motywacyjne bombardują nas zewsząd. A jakie ty masz postanowienie? W zasadzie nie wiem, co powiedzieć, bo papierosów nie palę, więc za bardzo nie mam czego rzucać. Zrzucić mogę ewentualnie kilogramy, ale i tak po ciąży i porodzie waga wskazuje na minus sześć, więc w zdrowych granicach pozostało mi może jakieś pięć do likwidacji. Żaden spektakularny efekt, muszę szukać dalej. Muszę? Czyli każdy musi coś postanawiać od 1 stycznia? Głupio tak nic nie chcieć zmieniać w swoim życiu, kiedy znajomi wyznaczyli sobie cele i wzajemnie się wspierają. Każdy każdego pyta, czy dajesz radę, jak ci idzie i jak się z tym czujesz? Moja przyjaciółka rzuciła palenie po kilkunastu latach w sylwestra i od tamtej pory nic. Powinno być jej bardzo ciężko, bo jej mąż nadal pali. A ta nic! Nawet jej nie kusi. Myślę sobie, że ja też mogłabym zrobić coś takiego, co wprawiałoby w podziw rodzinę i znajomych. Tylko co?
Biję się w pierś, ponieważ niemowlę w domu i pandemia są dla mnie idealną wymówką! Wiele miejsc jest zamkniętych, restrykcje jednak trochę utrudniają codzienność i nie mam zbyt wiele czasu dla siebie. Czuję się rozgrzeszona, ale w środku nadal coś kłuje. Sumienie! Ubrałam legginsy, włączyłam telewizor i rozpoczęłam ćwiczenia na macie. Zbyt długo to nie potrwało, bo moja córka potraktowała próby stretchingu, jako nową zabawę i zaczęła mi wchodzić na plecy. Niestety, jeszcze długo nie zrobię szpagatu, o ile kiedyś w ogóle do tego dojdzie. Intuicja nadal podpowiadała mi, iż z pewnością jest dla mnie jakaś dziedzina wyzwań, w której jako młoda matka świetnie się odnajdę. Włączyłam lekcje hiszpańskiego i zaczęłam powtarzać na głos. Niestety okazało się i w tym przypadku, że efekty nie będą zadowalające. Młoda może i zapozna się z melodią tego języka, ale mamusia jeszcze długo, długo nie będzie umiała się biegle skomunikować.
Dołączyłam do grona osób zawieszonych. Smutek i żal ogarnął mnie, bo poczułam, że nie dla mnie wyzwania. Może muszę żyć życiem, jakie zostało mi dane? A co, jeśli nic nie zmienię, bo jestem na to skazana przez los? Wewnętrzny bunt podsunął mi pewną myśl. Może tak naprawdę nie potrzebuję nikomu nic udowadniać, a sama ze sobą czuję się naprawdę dobrze. Może na tę chwilę najważniejszy jest dla mnie uśmiech mojego dziecka, obserwowanie jak się rozwija. Na siłownie i kursy językowe zawsze będzie czas, a na radość z życia i uśmiech może być za późno.
Mnóstwo młodych osób sugeruje się zdjęciami z portali społecznościowych, kolorowych gazet i programów telewizyjnych. Popadają w kompleksy. Miesiącami człowiek stara się o umowę o pracę, walczy o własny kąt, a dużo młodsi na kolorowych zdjęciach paradują w apartamentach wartych miliony i podróżują limuzynami. Zdradzę pewną tajemnicę… Wielu celebrytów pokazuje się publicznie w wynajmowanych, ekskluzywnych lokalach, użytkują luksusowe auta w ramach reklamy, a nawet wypożyczają torebki i ubrania, gdy wychodzą na imprezę. Brzmi śmiesznie? A tak wygląda rzeczywistość ludzi, którym często zazdrościmy.
W końcu znalazłam wyzwanie na 2021. Niezależne od pandemii covid-19, można je podjąć mając dzieci lub nie. Postanawiam, że będę częściej się uśmiechać. Będę wdzięczna za to, co mam. Mam wiele. Jest mi ciepło, nie chodzę głodna, woda leci z kranu, toaleta w mieszkaniu. Na zdrowie nie mogę szczególnie narzekać, a moi najbliżsi też mają się dobrze. Będę praktykować wdzięczność. Kto będzie trzymać za mnie kciuki?
Katarzyna Smolińska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!