Kobiety Prymasa Wyszyńskiego
Ks. kard. Stefan Wyszyński (1. z prawej) w towarzystwie s. Lidii Malinowskiej (1. z lewej, trzyma aparat fotograficzny), s. Stanisławy Niemeczek (2. z lewej), siostrzenicy Marii Sułek (2. z prawej) i Marii Wantowskiej (3. z lewej) i Marii Okońskiej (3. z prawej). Komańcza 1956 r.
Kobiety odegrały bardzo ważną rolę w życiu kard. Stefana Wyszyńskiego. Jego stosunek do niewiast był wynikiem miłości do matki, którą bardzo wcześnie stracił i zawierzenia Maryi. Do kobiet odnosił się z ogromnym szacunkiem, o czym świadczy fakt, że zawsze wstawał, gdy niewiasta weszła do pomieszczenia, w którym właśnie przebywał.
Los kobiet nie był obojętny Prymasowi Tysiąclecia. Dbał on o ich formację duchową i intelektualną. W swoich wystąpieniach apelował o przywrócenie należnego im miejsca i docenienie roli, jaką pełnią.
Matka i siostry
Kobiecy świat nie był obcy kard. Stefanowi Wyszyńskiemu. Wychowywał się w otoczeniu sióstr: Anastazji, Janiny, Stanisławy, a także przyrodniej siostry Julii. Czwarta siostra – Zosia zmarła zaraz po urodzeniu. Najważniejszą osobą w życiu Prymasa była mama Julianna, która zmarła w 1910 roku, kiedy miał dziewięć lat. „W przestrzeni serca zarezerwowanej tylko dla niej, był zawsze małym Stefankiem, który za matką tęsknił i pragnął jej miłości” - napisała Ewa Czaczkowska w książce „Prymas Wyszyński – wiara, nadzieja, miłość”. Matka krótko przed śmiercią miała powiedzieć do syna: „Stefan – ubieraj się... Ubieraj się, ale nie tak się ubieraj, inaczej się ubieraj”. Była to zapowiedź jego kapłaństwa. Ks. Kardynał przyznał, że trudno opisać smutek, pustkę i żal, które przepełniały go, kiedy po pogrzebie matki wrócił z ojcem do pustego domu. Jak podkreślała Czaczkowska Stefanowi Wyszyńskiemu zawsze towarzyszyło zdjęcie matki. Do końca życia czuł duchową bliskość i opiekę rodzicielki. Całymi godzinami potrafił siedzieć przy jej grobie, modląc się i rozmawiając z nią. Strata ukochanej osoby wpłynęła na pogłębienie więzi Prymasa z Maryją. To na nią przelał swe uczucia z ziemskiej matki. „Matka z Zuzeli jakoś przedziwnie pomogła mi do ułożenia należytego stosunku do Matki z Nazaretu” - czytamy w zapiskach kapłana opublikowanych w Pro Memoria.
Swoją wrażliwość wobec kobiet Prymas ujawnił w sytuacji opisanej na portalu Deon, gdzie czytamy: „II wojna światowa. Ks. Stefan Wyszyński wyjeżdża z Włocławka do Żułowa na Lubelszczyźnie, by chronić się przed gestapo. Dotarła tam już grupa sióstr z Lasek wraz ze swoimi niewidomymi podopiecznymi. Idąc drogą jednej z pobliskich miejscowości przyszły Prymas słyszy krzyk kobiety. Nie zastanawia się - wchodzi do jej domu i... odbiera poród”.
Ósemki i inne niewiasty
Kolejnymi kobietami, z jakimi kard. Wyszyńskiego łączyła silna więź, były „Ósemki”, nazywane duchowymi córkami Prymasa. „W 1942 roku powstał zespół dziewcząt założony z inicjatywy Marii Okońskiej, wywodzących się z Sodalicji Mariańskiej, który po latach przekształcił się w Instytut Świecki Pomocnic Maryi Jasnogórskiej, Matki Kościoła (obecnie Instytut Prymasa Wyszyńskiego). Pełnił on funkcję instytucji wychowawczej, przygotowującej dziewczęta do misji apostolskiej we własnym środowisku. 6 sierpnia 1942 roku w Szymanowie, podczas konspiracyjnego obozu u sióstr niepokalanek, miało miejsce pierwsze spotkanie wspominanego kręgu dziewcząt. Było ich osiem, zatem nazwały się „Ósemką” i tak już pozostało. Ich ideą było dokonanie odrodzenia moralnego Polski przez kobiety. Dziewczęta poprosiły Wyszyńskiego o kierownictwo duchowe, na co on z chęcią przystał” - czytamy w KAI w artykule Anny Rasińskiej. Prymas dbał o wykształcenie dziewcząt, obowiązkowe były studia wyższe, jednak zawsze najbardziej troszczył się o formację duchową. Prowadził dla „Ósemek” dni skupienia, rekolekcje, konferencje, a także spotkania świąteczne. Kilka z nich zajmowało się pracą w strukturach kościelnych, np. jako katechetki lub w dwóch komisjach Episkopatu: duszpasterskiej i maryjnej bądź w jego sekretariacie. Niektóre pracowały zawodowo jako lekarki, pielęgniarki, nauczycielki, jeszcze inne archiwizowały dokumentację w Instytucie Prymasowskim Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
Pięć lat temu miałam okazję być w Choszczówce leżącej ok. 20 kilometrów od centrum Warszawy, gdzie dziś mieści się Instytut Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Michalina Jankowska, dyrektor Instytutu w Warszawie przy ul. Świerkowej (kiedyś wieś Choszczówka), która opowiadała mi o Księdzu Prymasie i jego częstych wizytach w tym miejscu wielokrotnie podkreślała, że Ks. Kardynał z wielkim szacunkiem odnosił się do kobiet. - Prymas był człowiekiem bardzo życzliwym, emanowało od niego ciepło. Traktował wszystkich jednakowo, bez względu na zajmowane stanowisko czy wykształcenie. Szczególnym szacunkiem darzył kobiety, zawsze wstawał, gdy wchodziły do pomieszczenia, w którym się znajdował. W takiej atmosferze był wychowywany w domu rodzinnym i tej zasadzie był wierny przez całe życie. Dla członkiń instytutu był ojcem i tak też zwracały się do niego - mówiła pani Michalina.
Z artykułu KAI dowiedziałam się, że istotną rolę w życiu Ks. Kardynała odegrała Maria Winowska, prowadząca w Paryżu nieformalne biuro Prymasa, która odpowiadała za zagraniczną korespondencję, ułatwiała mu kontakty w katolickich kołach Francji, Niemiec, Włoch. Prymasa poznała w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. Jako osoba znająca języki, miała doskonały kontakt z Episkopatami francuskim i niemieckim, a także m.in. z kapelanem Pawła VI. Prymas wykorzystywał te koneksje do załatwienia wielu spraw. „Zasługi Marii Winowskiej są olbrzymie, trudno o tym mówić” – napisał w swoich notatkach.
Maryja wzorem kobiety
Często przytacza się fragment zapisków kard. Wyszyńskiego, który pisał, że mężczyzna (także ksiądz czy biskup) powinien wstać, kiedy do pokoju wchodzi kobieta: „Zapamiętaj sobie, ilekroć wchodzi do pokoju twojego kobieta, zawsze wstań, chociaż byłbyś najbardziej zajęty. Wstań, bez względu na to, czy weszła matka przełożona, czy siostra Kleofasa, która pali w piecu. Pamiętaj, że przypomina ci ona zawsze Służebnicę Pańską, na imię której Kościół wstaje. W ten sposób płacisz dług wobec swej rodzonej matki, która ci usłużyła własną krwią i ciałem. Wstań i nie ociągaj się, pokonaj swą męską wyniosłość i władztwo”. Potwierdza to Anna Rastawicka z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. - W ciągu wielu lat mojej pracy w sekretariacie na Miodowej doświadczyłam tego wielokrotnie. Zawsze wstawał, kiedy wchodziłam do jego pokoju pracy, kiedy coś przynosiłam. Zawsze za wszystko dziękował. Do kobiet odnosił się z ogromnym szacunkiem – mówiła w wypowiedzi dla PAP.
W rozważaniach Prymasa szczególne miejsce zajmowała kobieta. Podkreślał on, że jeśli kobieta chce wypełniać trudne zadania w dzisiejszym świecie, musi przez życie iść z Maryją. Musi także mieć przed swoimi oczyma jej obraz, aby skutecznie naśladować Matkę Boga. - Wpatrzone w Matkę Jezusową, Matkę pięknej miłości, zacznijcie dzisiaj, najmilsze dziewczęta, czujną straż nad sercem polskiej dziewczyny”– mówił Kardynał, zwracając szczególną uwagę na godność kobiet. Nawet w Jasnogórskich Ślubach Narodu zawarta jest deklaracja: „Bronić będziemy godności kobiety”.
Na koniec chcę przytoczyć słowa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, które ciągle są aktualne: „Wy, kobiety zawsze stójcie na straży ogniska domowego, miłości źródeł życia, znaczenia kołyski. Jesteście obecne przy tajemnicy powstającego życia i pocieszacie przy śmierci. Pojednajcie więc ludzi z życiem a przede wszystkim czuwajcie nad przyszłością naszego rodzaju. Trzymajcie rękę mężczyzny, który w momencie szału usiłowałby zniszczyć cywilizację ludzką. Żony, matki, pierwsze wychowawczynie rodzaju ludzkiego. W ciszy ogniska domowego przekazujcie waszym synom i córkom tradycje ojców, przygotowując ich równocześnie do niezgłębionej przyszłości... Wiecie same ile poświęcenia wymaga się dzisiaj od kobiety. Świat współczesny bardzo wiele od was żąda. Obarczone zadaniami musicie często pracować zarobkowo. Jest w tym zrzucenie na barki kobiety obowiązków podwójnych: pracy wychowawczej i zarobkowej. A jednak sobie radzicie, pomagacie wszystkim. Kto więc wam pomoże? Pomoże wam Matka Chrystusowa, która dała z siebie najwięcej i dochowała wierności do końca”.
Tekst Ewa Kotarska–Rasiak
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!