Keep calm i szukaj ziaren słów
Tylko ten wpada w panikę, kto ma coś na sumieniu, a ci co zaufali Panu promieniują spokojem.
Cieszę się, że ponownie możemy sobie porozmawiać o rozmowach z naszymi „wymywającymi się” ze wspólnoty Kościoła dziećmi. Jak widzicie, taka ostatnio moda: mamy synod o synodalności, a my tutaj sobie rozmawiamy o rozmowach ;) Ale, wbrew grze słów (która zawsze grą pozostaje) to są ważne sprawy i wszyscy wiemy jak bardzo nam zależy zarówno na całym Kościele, aby szedł w kierunku, którego pragnie Jezus, i jak nam zależy (może nawet znacznie bardziej) na najdrobniejszym trybiku tej wielkiej machiny, a tym trybikiem jest nasze dziecko, które właśnie się zablokowało na pozycjach odległych od naszych. I wiemy, że trzeba rozmawiać i słuchać, a ostatnio uczymy się właśnie jak rozmawiać. Dzisiaj kolejna dawka sugestii, które czerpiemy z codziennego życia i z książki Brandona Vogta „Powrót. Co robić, gdy dzieci odchodzą z Kościoła”. Idziemy do pierwszej rady.
Jest takie stare powiedzenie, że „na złodzieju czapka gore”. Znaczy tylko tyle, że złodziej ma świadomość, że zrobił coś złego i cały czas jest w stanie obawy i stresu, jest rozdygotany, bo boi się, że go złapią. Nie ma w nim spokoju, bo wie, że jest w błędzie, że jest przestępcą. Więc jego nerwowe zachowanie go zdradza. Otóż moi drodzy, musimy sobie to wbić do głowy, że my nie jesteśmy złodziejami, nie robimy nic złego i bynajmniej nie chcemy naszych dzieci ściągnąć na powrót do szajki przestępczej. Chcemy je przyprowadzić do Jezusa, który jest miłością i zbawia. Na tym nam zależy. I jakkolwiek zrozumiały jest niepokój, kiedy dziecko się od tego oddala, to jednak my nie możemy sobie pozwolić na to, aby ten niepokój nami zawładnął, a tym bardziej panika. W panikę może wpadać ktoś, kto widzi, że jego przekręt wychodzi na jaw. My nie mamy nic wspólnego z przekrętem czy oszustwem. Nie obawiamy się demaskacji. Zachowujemy spokój. Wspomniałem w poprzednim tekście, że są pewne zarzuty, które dzieci mogą postawić Kościołowi, które są dość przewidywalne, ale może się zdarzyć i tak, że dziecko nas czymś zupełnie zaskoczy. I co wtedy? No właśnie. Pierwsza rada: zachować spokój. Nie panikować. Można powiedzieć ze spokojem, a nawet z wyrozumiałym (ale nie kpiącym) uśmiechem, że z taką krytyką jeszcze się nie spotkałeś, ale chętnie o tym posłuchasz, bo skoro to jest ważne dla twojego dziecka, jest ważne również dla ciebie. I zachowując sposób trzeba spróbować dotrzeć do jakiejś pozytywnej intencji, która może być u podstaw danego zarzutu.
Vogt podaje pewien przykład związany z wizytą papieża Benedykta XVI w Wielkiej Brytanii niemal 15 lat temu. Zanim ona się rozpoczęła krytycy papieża rozpętali olbrzymią nagonkę posuwając się nawet do propozycji, aby angielska policja aresztowała papieża jak tylko postawi swoją stopę na brytyjskim terytorium pod zarzutem zbrodni przeciw ludzkości. Rokowania na tę wizytę były kiepskie, ale niewielka grupa zwykłych katolików postanowiła działać. „Chcieli zmienić narrację dotyczącą Kościoła katolickiego, zanim papież przyjedzie, aby kiedy to się stanie, ludzie byli bardziej wrażliwi na jego przesłanie. Grupa rozpoczęła spotkania z ekspertami od komunikacji, teologami i szefami mediów, i w końcu założyła organizację Catholic Voices”. Chcieli zrozumieć krytykę Kościoła, a następnie spokojnie przeformułować każdą kwestię, stawiając nauczanie Kościoła w pozytywnym, przyjaznym świetle. Dzięki ich wysiłkom i spokojnemu uczestnictwu w wielu debatach pomogli zmienić zarówno relację z wizyty papieskiej, jak i postrzeganie Kościoła w mediach. Jeszcze raz: zachowali spokój i nie tyle szukali sposobów obrony przed atakami, co pozytywnej wartości moralnej u krytyków. Aha, zależy wam na dobru dzieci? Nam też. Martwicie się o kobiety w niechcianej ciąży? My też, ale martwimy się również o to niechciane dziecko. Taka rozmowa musi być prowadzona w spokoju, bez wyzywania się nawzajem od morderców. Jeśli podnosimy ton zwykle odnosimy skutek odwrotny od zamierzonego.
Nie inaczej jest w rozmowach z naszymi dziećmi. Trzeba zachować spokój i dotrzeć do ich pierwotnych intencji. Często okazuje się, że prędzej czy później docieramy do takich wartości jak godność człowieka, wolność, miłość, równość, poszukiwanie prawdy. Są to wartości na wskroś chrześcijańskie, tylko pewnie różnimy się w ich interpretacji, ale mamy już wspólny grunt. Zależy nam na tym samym.
Zostało nam trochę miejsca na jeszcze jedną wskazówkę. Pamiętacie, parę miesięcy temu mówiliśmy o sianiu ziaren? Chodziło wówczas o to, aby w ramach codziennego (czy nawet sporadycznego) kontaktu zasiewać drobne ziarenka, które być może kiedyś wydadzą owoc w postaci powrotu dziecka do kontaktu z Bogiem, a może nie wydadzą, ale i tak warto je siać, bo na pewno dobrze wpłyną na wasze relacje rodzice – dzieci. Te ziarna to „kocham cię”, „tu jest zawsze twój dom bez względu na wszystko”, „interesuje mnie wszystko co interesuje ciebie” itp. Natomiast dzisiaj chcę wam zasugerować szukanie ziaren słowa w tym, czym wasze dzieci się interesują. Trochę jak św. Paweł, który przemawiając na Areopagu w Grecji zacytował słynnego greckiego poetę a także odwołał się do jednego z ich pogańskich ołtarzy: „Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: Nieznanemu Bogu. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając”. Właśnie o to nam chodzi, dlatego wsłuchujmy się w muzykę, której słuchają dzieci, obserwujmy ich zainteresowania, może tam takie ziarna znajdziemy.
Pamiętam kiedyś brałem udział w przedstawieniu przygotowanym przez dziewczęta z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Swój program dziewczyny zakończyły jednym z najpopularniejszych hitów irlandzkiej grupy rockowej U2 zatytułowanym I still haven’t found what I’m looking for co znaczy „Wciąż nie znalazłem tego, czego szukam”. Piosenka ta ukazuje wielką tęsknotę za czymś, co wydaje się być poza naszym zasięgiem i widać to było doskonale na twarzach wykonujących ją dziewczyn, które miały naprawdę ciężkie życie. Potem jeszcze przez kilka tygodni wracałem do tych słów w kazaniach i w rozmowach z nimi przekonując je, a przynajmniej probując przekonać, że nawet gdy już zdobędziemy wszystko, co oferuje nam świat, czyli pieniądze, władzę, sławę, a to wszystko mieli i to w olbrzymim bogactwie autorzy tej piosenki, to jednak ciągle chcieli czegoś więcej. Więc może warto szukać bezpośrednio tego, co ten głód i pragnienie zaspokaja?
Ks. Paweł
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!