TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 15:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kamień, który uruchomił lawinę

Kamień, który uruchomił lawinę

Pierwsza pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Polski była wydarzeniem przełomowym. Ojciec Święty pomógł odkryć Polakom, że mimo życia w totalitarnej rzeczywistości nadal są wolni i mają swoją godność, a ich siła tkwi w jedności z Chrystusem, z Jego Kościołem i ze sobą (ludzką i narodową wspólnotą). Taka świadomość zmieniła oblicze naszej Ojczyzny. 

Kiedy ogłoszono, że Jan Paweł II przybędzie do Polski, być może wielu rodaków papieża miało wobec niego takie oczekiwania, jakie nosili w sobie Żydzi niecałe dwa tysiące lat wcześniej w Jerozolimie, wobec Jezusa. Spodziewali się, że Ojciec Święty wyzwoli naród, z którego pochodzi, potępi komunistów i zjednoczy wszystkich do walki. Sam papież doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że musi trzymać się tematu wiary i Ewangelii, ale też był przekonany, że nie może zawieść Polaków. 

Mówił z mocą

Jest w Ewangelii fragment o tym, że Jezus nauczał inaczej niż żydowscy kapłani, bo mówił jako Ten, który ma władzę. Podobnie stało się w 1979 roku podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. To, jak mówił, było dla wielu szokiem, wielką radością i zmuszało do słuchania całym sobą. Po ponad 30. latach słuchania słów zakłamanej propagandy obcej władzy, słuchacze Ojca Świętego byli spragnieni każdego jego słowa. Piotr tamtych czasów przywracał bowiem słowom ich pierwotne znaczenie - pisze o tym Agnieszka Krygier-Łączkowska w książce „Jan Paweł II, odnowiciel mowy polskiej” (pod redakcją Stanisława Mikołajczaka i Marty Wrześniewskiej-Pietrzak). Jedne z najważniejszych słów to oczywiście: „Ojczyzna, Polska, ziemia polska, patriotyzm, naród”, które przez władze były używane wyłącznie z przymiotnikami: „socjalistyczna” czy „ludowa”; wyłącznie w kontekście budowania lojalności wobec władz. Jan Paweł II od pierwszego kroku na polskiej ziemi podkreślał swoje do niej umiłowanie, niezwykłe przywiązanie i szacunek do Ojczyzny. „Jan Paweł II przełamywał sztuczną opozycję: jednostka naród; pokazywał bowiem, jak z jednej strony wspólnota narodowa kształtuje pojedynczego człowieka, a z drugiej - jak można „dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie”. W konfrontacji z rzeczywistością PRL bardzo ważne było również wskazywanie przez papieża roli, jaką państwo powinno odgrywać wobec obywateli. W czasie spotkania z władzami, które każdą decyzję (przyjazd papieża też) uzgadniały z władzami radzieckimi, Jan Paweł II powiedział, że „racją bytu państwa jest suwerenność społeczeństwa i narodu” - podkreśla Agnieszka Krygier-Łączkowska. Papież podkreślał, że władza ma nie tylko rządzić, ale służyć obywatelom. Bardzo ważnym słowem, można nawet powiedzieć „słowem - kluczem” w papieskich wystąpieniach było wyrażenie „godność” dotyczące każdego człowieka. Ojciec Święty podkreślał sakralność wartości życia i prymat moralności, co było niezwykle ważne w kontekście przedmiotowego traktowania człowieka przez rządzących Polską Ludową. Podczas pielgrzymki w 1979 roku miliony ludzi słuchały zupełnie innego języka, niż ten, którym przez dziesięciolecia karmiła ludzi władza. Nic więc dziwnego, że słuchali z zapartym tchem, chłonąc każde słowo. Jan Paweł II mówił z wielką mocą, bardzo dobitnie i konkretnie, ale jednocześnie z wielką miłością do polskiej ziemi i spraw Ojczyzny. Mówił od siebie, z serca i wszyscy to czuli. Wprowadzał do wypowiedzi wiele wątków osobistych, mówił o uczuciach, wspominał. To sprawiło, że od samego początku zbudował silną więź ze słuchaczami, poruszył ich serca i sumienia. Słowa głęboko zapadały w pamięć. Jednocześnie jako polonista i aktor mówił przepiękną polszczyzną, którą przez lata kaleczyli komuniści. Autorzy opracowań zwracają uwagę na niezwykłą estetykę języka w przemówieniach papieża. W miesięczniku „Więź” napisano o tym tak: „Jan Paweł II mówił językiem narodu, językiem Kościoła i językiem człowieka. I był to jeden język. Zostawił program i świadectwo wiary: styl mówienia i styl postępowania”. 

Jednoczył i budził

W książce „Promieniowanie ojcostwa. Jan Paweł II w oczach kilku pokoleń Polaków” można znaleźć świadectwo arcybiskupa Henryka Muszyńskiego: „Znaleźliśmy się na wyspie wolności, dobrowolnie, z własnego wyboru i to nieprzypadkowo. Jedyną więzią, która nas łączyła, była wspólnota wiary przed jednym Pasterzem. Tego się nie da opisać słowami! To trzeba było przeżyć! Tu rodziła się nowa świadomość, miliony ludzi zrozumiały, że naszą mocą i więzią jest wiara w Boga, którego razem z wierzącymi usiłowano siłą eliminować z wszystkich zakresów życia publicznego. Była to niezmiernie wymowna odpowiedź na trwającą dziesiątki lat ateistyczną indoktrynację i propagandę, która usiłowała ośmieszyć wiarę i zredukować ją do rangi zabobonu. Te doświadczenia były także udziałem Karola Wojtyły, stąd trafiał on wprost do serc ludzkich, szczególnie młodych, stałem się znakiem nadziei nowego, lepszego, wolego życia, i to wolnością, którą wyzwolił nas Chrystus.” Podobne odczucia miała Bożena Chrząstowska, profesor UAM, autorka podręczników i książek. We wspomnieniach tak pisze o pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski: „Odczuliśmy żywą obecność sacrum i zarazem pierwszy powiew wolności. Sprawił to „Syn polskiej ziemi”, nie tylko siłą wypowiadanych słów, ale również sposobem ich wymowy - retoryką i niezapomnianą intonacją. Brzmiała ona w naszych uszach przez wszystkie następne lata, kiedy wspólnym solidarnościowym trudem zmierzaliśmy do odnowy „tej ziemi”. Jednocześnie nigdy dotąd nie widziałam żadnego hierarchy polskiego Kościoła w takiej roli: troskliwego duszpasterza i zarazem dowcipnego oraz rozbawionego bohatera dnia, który doskonale kontaktował się z młodzieżą, sam intonował różne pieśni i piosenki albo słuchał uważnie śpiewów młodych ludzi, wspierając ich drugim głosem. A głos miał mocny i piękny.” Bożena Chrząstowska podsumowuje także bardzo konkretnie owoce pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski w 1979 roku. „Pierwsza wizyta Jana Pawła II spowodowała głęboki wstrząs całej polskiej społeczności - nie tylko katolickiej i wierzącej. Żegnając się na Błoniach krakowskich 10 czerwca 1979 roku, Jan Paweł II powierzył zgromadzonym „duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska”. Już w następnym roku miała się ta przejmująca prośba spełnić w ruchu „Solidarności”. Wyrósł on z najlepszych tradycji kultury polskiej i tradycji chrześcijaństwa, choć nie tylko wierzący chrześcijanie go tworzyli. Ale warto pamiętać, że w tych wielkich dniach przełomu, w okresie pierwszych 14 miesięcy „Solidarności” sacrum przenikało życie społeczne. Chrystus Eucharystyczny odwiedzał nie tylko fabryki, stocznie, kopalnie, ale zjawiał się także w holu uniwersyteckim czy w auli szkolnej. Było to jakby spełnieniem jednej z pierwszych próśb wyrażonych na początku pontyfikatu: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Nigdy nie pracowało mi się tak dobrze, jak w tamtym czasie. Nikt nie odmówił udziału w podejmowanych pracach o charakterze społecznym, w celu odnowy życia polskiego, a szczególnie edukacji. Dzisiaj z perspektywy lat trzeba westchnąć za Mickiewiczem: „O roku ów! Kto ciebie widział w onym kraju!”. 

Mobilizował do działania

To wszystko, z czym zostawił Polaków Jan Paweł II po swojej pierwszej pielgrzymce w 1979 roku, pracowało w sercach, sumieniach i powoli przemieniało najpierw świadomość, a potem rzeczywistość. Polacy wiedzieli, że są wolni, teraz chcieli to jeszcze pokazać reszcie świata. We wspomnianej książce („Promieniowanie ojcostwa”) Janusz Steinhoff, współzałożyciel „Solidarności” na Politechnice Śląskiej, uczestnik obrad Okrągłego Stołu i polityk nazwał Jana Pawła II „kamieniem, który uruchomił lawinę”. Tak wspomina tamte przełomowe lata: „Ojciec Święty rozbudził w nas uśpionego ducha. W swoich homiliach papież mówił wprost: „Przychodzę wobec całego Kościoła, Europy i świata mówić o tych często zapomnianych narodach i ludach, które mają prawo do istnienia oraz do samostanowienia o sobie”. Nie tylko w mojej pamięci utkwił obraz papieża stojącego na Placu Zwycięstwa w Warszawie i mówiącego niezłomnym głosem (…). Był kamieniem, który uruchomił lawinę. Wyzwolił chęć walki. Jestem przekonany, że kształt „Solidarności” - tej pierwszej, która jednoczyła, a nie dzieliła Polaków - był właśnie jego zasługą.” To był czas, kiedy wszystko miało być doskonałe, pełne najbardziej słusznych idei. Dziś wiemy, że nie udało się to 100 procentach. Rozpoczęła się walka polityczna, a w niej układy, których może czasami nie można było uniknąć. Nie do końca zapewne wszystko poszło tak, jakby sobie życzył papież Polak, a już na pewno nie całkiem zgodnie z Ewangelią i zasadą ludzkiej jedności. Warto jednak pamiętać, że wówczas rozpoczął się proces, dzięki któremu dziś żyjemy w wolnym kraju. Nie jest on niestety wolny od poważnych problemów, dlatego słowa Jana Pawła II wzywającego Ducha Świętego Odnowiciela, wciąż są aktualne. Wciąż, a może bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba jedności tamtego czasu i troski o to „dziedzictwo, któremu na imię Polska”. 

Wysłuchana modlitwa

31 maja 2004 roku Jan Paweł II napisał list do polskiego Episkopatu i złożył na ręce abpa Józefa Michalika, ówczesnego przewodniczącego KEP. Były to słowa na 25-lecie pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski, które miało być w Polsce niezwykle uroczyście przeżywane. Papież pisał: „Chętnie włączam się w obchody tej rocznicy, żeby jeszcze raz, po dwudziestu pięciu latach, wznosić dziękczynne Te Deum za łaskę tamtych czerwcowych dni roku 1979. Stale powracam do nich pamięcią, bo z upływem czasu okazuje się coraz bardziej, jak ważne były to dni dla Kościoła w Polsce, dla naszego Narodu, a nawet w jakimś wymiarze dla dziejów Europy i świata. Dziś można powiedzieć, że było to wydarzenie opatrznościowe. Kiedy wraz z biskupami, duchowieństwem i wszystkimi wiernymi modliłem się wówczas o dar Ducha Świętego, o to, aby zstąpił i odnowił oblicze naszej ziemi, czy mogłem przypuszczać, że tak szybko ujrzymy pierwsze owoce tej modlitwy? Potężne działanie Bożego Ducha otwarło przed naszym narodem nową przestrzeń wolności. Wielokrotnie potem dziękowaliśmy wspólnie za tę wolność, rozważając równocześnie, co robić, aby nadawać jej ewangeliczny i ludzki kształt. Stale trzeba do tego pytania powracać, aby wolność źle wykorzystana nie prowadziła ku wewnętrznemu zniewoleniu jednostek i całego narodu. Trzeba też, abyśmy razem nie przestawali prosić o światło i moc Ducha Świętego, aby odnawiał to oblicze polskiej ziemi, jakie kształtuje każdy, kto na niej żyje. Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniały je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek dla innych i troska o dobro wspólne, szczególnie o to dobro, jakim jest wolna Ojczyzna. Tylko dzięki solidarnemu wysiłkowi, wspieranemu światłem i mocą Ducha Świętego, można budować szczęśliwą teraźniejszość i przyszłość wszystkich Polaków. Gorąco wierzę, że wysiłek stałej duchowej przemiany będzie owocował w sercach Rodaków dalszym rozwojem narodowej kultury głęboko zakorzenionej w chrześcijaństwie i wiernością dla ponadczasowych wartości. Ufam, że stanie się to czytelnym świadectwem dla zjednoczonej Europy i skutecznym przeciwdziałaniem wpływom laickiej ideologii, zapoznającej chrześcijańskie korzenie Starego Kontynentu”. 

Tekst Anika Nawrocka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!