TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Lipca 2025, 00:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jezus i miecz

Jezus i Miecz

miecz

W Wielki Czwartek Ogród Oliwny był świadkiem modlitwy i pojmania Jezusa. Piotr Apostoł
broniąc Mistrza użył miecza, który trafił do Poznania.

Niewielu z nas (nawet poznaniaków) wie o relikwii z Rzymu znajdującej się w Poznaniu od ponad dziesięciu wieków. Zresztą przyznam, że studiując na uczelni znajdującej się tuż obok Ostrowa Tumskiego, po drugiej stronie Warty, nigdy nie słyszałam o mieczu św. Piotra, który otrzymaliśmy w darze zanim pojawiły się relikwie św. Wojciecha i włócznia św. Maurycego.

Miecz i ucho
Po raz pierwszy miecz zobaczyłam niedawno w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu. Tak, jak mówi kustosz Aleksandra Pudelska patrząc z bliska na niego, widzi się tylko niepozorny kawałek metalu. Nie przypomina tych używanych przez żołnierzy, czy rycerzy, a jednak nazywany jest mieczem. Skąd ta nazwa? Pojawiła się w czasie tłumaczenia fragmentu Pisma Świętego opowiadającego o wydarzeniach z Ogrodu Oliwnego. Po Ostatniej Wieczerzy i ustanowieniu Eucharystii Jezus wyszedł z uczniami do Ogrójca.
Św. Łukasz w swojej Ewangelii wspomina, że Mistrz z Nazaretu poprosił wtedy Apostołów, by zabrali ze sobą miecze. Nawet mieli sprzedać swoje płaszcze, by je kupić. W końcu okazało się, że Apostołowie mieli dwa. Chwilę potem rozpoczęła się modlitwa Jezusa w ciemnościach wśród drzew. Tam przyszli ci, którzy chcieli Go pojmać. Dzięki Ewangelii wiemy, że w Ogrójcu w obronie Jezusa jeden z uczniów mieczem odciął ucho słudze. Tylko Jan wspomina jego imię. Na początku 18. rozdziału Ewangelista zapisał: „Jezus wyszedł naprzeciw i rzekł: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś». Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»”. Jak mówi pani kustosz z Poznania, niektórzy bibliści wyjaśniają, że słowo przetłumaczone jako ,,miecz” może oznaczać także nóż, czy tasak. Zresztą Piotr nie mógł mieć innego miecza, niż coś w rodzaju tasaka. W tym czasie Palestyna była krajem okupowanym przez Rzymian i Żydom nie wolno było nosić mieczy bojowych. A co mogli? Właśnie coś w stylu tasaka, który widzimy w poznańskim muzeum. Stąd nazwa „miecz św. Piotra” może być trochę myląca. Zresztą jego kształt też wskazuje na to, że jest to narzędzie gospodarcze, a nie broń służąca do walki. Jak więc wygląda miecz św. Piotra przechowywany w poznańskim muzeum? Ma 70 centymetrów długości i rozszerza się ku dołowi. W najszerszym miejscu ma dziewięć centymetrów. U nasady znajdowała się prawdopodobnie drewniana rękojeść, która nie zachowała się, ale pozostało umocowanie. Waży około półtora kilograma.

Dar dla Poznania
Skąd pomysł, że miecz z Poznania należał do św. Piotra? Wiadomość o przywiezieniu około 967 lub 968 roku przez bpa Jordana daru papieża Jana XIII dla Mieszka I pojawia się w dokumentach z czasów Jana Długosza, a potem jeszcze dwukrotnie w 1699 i 1721 roku dokumenty potwierdzają  istnienie miecza. Jan Długosz w 1475 roku w „Katalogu Biskupów Poznańskich” zapisał: „Papież  ogłosił  wówczas  i  ustanowił  dla  Kościoła  poznańskiego  człowieka  o  wiadomej  sobie  cnocie,  wierze  i  religijności,  Włocha  Jordana.  Po  wyświęceniu  i  błogosławieństwie  otrzymanym  w  Rzymie  rozkazał  mu  papież  w  roku  Pańskim  966  udać  się  do  Królestwa  Polskiego  by  tam  kierował  Kościołem.  Ten  sam  papież,  by  uczynić  początki  pobytu  Jordana  milszymi  dla  kleru  i  ludu  polskiego,  ofiarował  mu  miecz  św. Piotra,  którym Apostoł,  jak  wierzą  miał  odciąć  ucho  Malchusa w Ogrodzie  Oliwnym. Może  ten  sam  miecz, a  może  inny  pobłogosławił, aby Kościół poznański posiadał jawny klejnot, którym mógłby się szczycić na chwałę i sławę  św. Piotra”. Chodziło o to, by dzięki posiadaniu cennej relikwii, nowo mianowanemu biskupowi Poznania łatwiej było nawracać pogan. Historycy podają jeszcze jeden powód – to istniejąca wtedy sytuacja polityczna. Trzeba przyznać, że w tamtych czasach papież miał mniej do powiedzenia niż cesarz. To on decydował o wielu sprawach. Papieżowi zależało na dobrych kontaktach z cesarzem, a cesarz na terenach obecnej Polski miał kłopoty z Wieletami i Wolinianami, którzy nie chcieli mu się podporządkować. Na dodatek przegrywał z nimi bitwy. W wojnę zaangażowany był książę Mieszko i to właśnie on ich pokonał. - Mieszko ofiarował w darze cesarzowi miecz Wichmana, osoby, która mu przeszkadzała – wyjaśnia pani kustosz. W końcu dostał miecz za miecz. - Mieszko dostał miecz św. Piotra, żeby w świeżo ochrzczonym kraju mieć relikwię i dowód łączności z papiestwem – tłumaczy pani Aleksandra dodając, że dokumentów mówiących o mieczu zachowało się niewiele. Ale te znajdujące się w zbiorach archiwum poznańskiego wyraźnie świadczą o tym, że miecz św. Piotra traktowany był jak relikwia. Wystawiano go do całowania w święta patronów Poznania oraz św. Piotra i Pawła. Dopiero pod koniec XVIII wieku ks. bp Ignacy Krasicki zakazał nosić miecz w procesji, dlatego wrócił on do skarbca, nie był już wystawiany na widok publiczny i powoli odszedł w zapomnienie.

Miecz nad grzejnikiem
Miecz św. Piotra przechowywany w katedrze, schowany w skarbcu, w latach 80. ubiegłego wieku ujrzał światło dzienne dzięki konserwatorowi zabytków Witoldowi Gałce i ówczesnemu dyrektorowi muzeum ks. kanonikowi Stefanowi Tomaszkiewiczowi, który zabrał go do muzeum. Jak to możliwie, że przetrwał w Poznaniu tyle lat, a właściwie wieków i nie został nigdy wywieziony? - Jego ratunkiem było to, że jest on zwykłym kawałkiem metalu, szarym, wtedy zardzewiałym i mało atrakcyjnym – mówi pani kustosz.
- W 1038 roku Brzetysław (czeski władca – przyp. ReJ) go nie zabrał, bo po prostu nie kapał od złota. Szwedzi też go zostawili, kiedy łupili Poznań, bo nikt nie zwracał na niego uwagi. Po drugie, jeden z naukowców twierdzi, że gdy zbliżało się niebezpieczeństwo najszybciej ratowano relikwie. Nie złote kielichy, czy monstrancje, ale właśnie relikwie – dodaje.
Miecz nie zaginął nawet w czasie II wojny światowej. W zbiorach zachowało się zdjęcie zakrystii katedry poznańskiej z 1945 roku. Wszędzie porozkładane puste pudła, pudełka i pudełeczka. Niemcy wywieźli ich zawartość, kielichy i monstrancje. A na ścianie, nad kaloryferem w skrzyneczce wisiał spokojnie miecz św. Piotra. Nieruszony. Nikt z hitlerowców nie zwrócił na niego uwagi. Teraz skrzynkę, w której wisiał, można zobaczyć w muzeum archidiecezjalnym. Historia jej powstania też jest zaskakująca. Została zrobiona z drewna pochodzącego z wału Mieszka I, które wykopano w czasie wykopalisk w 1860 roku.
- W 2005 roku Ks. Proboszcz z katedry doszedł do wniosku, że skoro miecz przeznaczony był dla katedry to dobrze by było, żeby był jakiś tego ślad i poprosił, aby wykonano kopię – opowiada dalej pani Aleksandra. Teraz można ją zobaczyć w katedrze. Zawisła między kaplicą Najświętszego Sakramentu a drzwiami do zakrystii. Tylko radzę wysoko podnieść głowę, inaczej można przejść obok i jej nie zobaczyć.

Kopia czy oryginał?
O mieczu pisano naukowe rozprawy, pierwsza z nich pojawiła się już w1860 roku. Był to odczyt ks. Jana Jabczyńskiego na posiedzeniu Poznańskiego Towarzystwa  Przyjaciół Nauk. Dwa lata później Józef  Łepkowski - twórca polskiej archeologii, profesor pierwszej na terenach naszego kraju katedry archeologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, badacz prehistorii i zabytkoznawca, w zbiorze felietonów „Szkice i obrazy” umieścił artykuł „O naszych święconych orężach, mieczu korony pruskiej oraz piotrowym poznańskim”, a w nim swój pogląd na temat poznańskiego miecza św. Piotra i zachętę do badania źródeł na Watykanie. Następnym impulsem wzbudzającym zainteresowanie mieczem był artykuł Witolda Powela „Legenda poznańska o mieczu przechowywanym w Katedrze” opublikowany w 1935 r. na łamach Kroniki Miasta Poznania. Można by wymieniać oczywiście więcej.
Niestety, jak podkreśla pani kustosz, w literaturze, zwłaszcza w internecie, dość często pojawia się pewien błąd. Ktoś podał informację, że w latach 70. miecz badany był w Muzeum Wojska i tam stwierdzono, że miecz pochodzi z XIV wieku. To jest niezgodne z prawdą. W dokumentach nie ma żadnego potwierdzenia tego faktu. Również prof. Marian Głosek z Łodzi uważa, że miecz to kopia albo pochodzi z XIII lub XIV wieku. Jednak zaproszony do poznańskiego muzeum nie przedstawił żadnych konkretnych argumentów potwierdzających te tezy.
Badania miecza zlecone przez archidiecezjalne muzeum wykonano na przełomie 2009 i 2010 roku na Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie. Muzeum oddało skarb w ręce fachowców - metaloznawców dr inż. Elżbiety Nosek i mgr. inż. Janusza Stępińskiego. W sumie zostawiły one sprawę miecza częściowo otwartą. Fachowcy stwierdzili, że jest to na pewno narzędzie pochodzące z basenu Morza Śródziemnego, zrobione dobrą, klasyczną rzymską metodą, tzw. trójwarstwową. Rdzeń wykonano z miękkiego metalu, otoczono go z dwóch stron płatami metalu miększego, który został poddany obróbce cieplnej (po rozgrzaniu i kuciu zanurzony w płynie chłodzącym). To spowodowało, że bardzo ładnie się zahartował. -  Kopii tak się nie robi. Przygotowując ją bierze się kawałek metalu, kuje się go i nie bawi się w odtwarzanie rdzenia. Poza tym ślady na tym mieczu świadczą, że był on używany. Kopii na pewno nie używano by tak intensywnie, a na mieczu są pęknięcia i wykruszenia. Cięto nim najprawdopodobniej mięso – wyjaśnia pani kustosz. Badania na 100 % nie potwierdzają, że jest to miecz, którego używał św. Piotr, bo nie wiadomo, co się z nim działo po śmierci Apostoła. Ale wiadomo, że święci zawsze byli otaczani szacunkiem. Tak jak my chowamy zdjęcia babci, dziadka, czy innych bliskich nam osób, pewnie i wtedy tak było. Tylko, że zamiast fotografii zachowywano po nich pamiątki – relikwie.

***

Teraz możemy spojrzeć na miecz św. Piotra nie tylko jak na inne eksponaty w muzeum. To przede wszystkim znak przypominający czasy, kiedy Jezus cierpiał za nas w Ogrodzie Oliwnym. Dzięki niemu można oczami wiary zobaczyć Pana, którego ,,tęskność, smutek i strach ściska. Krwawy pot z Niego wyciska. Ach, Jezu mdlejący, prawieś konający! Kielich gorzkiej męki z Ojca Twego ręki. Ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz”.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!