TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 10:30
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jestem świadkiem miłości w rodzinie

Jestem świadkiem miłości w rodzinie

Miłość jest najpiękniejszym uczuciem jakim człowiek może darzyć drugą osobę. W rodzinie istnieje wiele rodzajów miłości, a mianowicie: miłość między rodzicami, między dziadkami, miłość macierzyńska, miłość braterska, miłość między wnukami, a dziadkami.

Moja najbliższa rodzina składa się z rodziców, siostry i dziadków ze strony mamy. Są to najbliższe mi osoby, ponieważ razem mieszkamy i spędzamy ze sobą wiele czasu. Przeżywamy wspólnie różne sytuacje, zarówno te przyjemne, jak i te przykre i bolesne.
Żyję na świecie dopiero, a może już trzynaście lat i wielokrotnie doświadczyłam osobiście i wielokrotnie widziałam, jak na co dzień, w mojej rodzinie przejawia się miłość. Miłość rodzicielska towarzyszy mnie i mojej siostrze każdego dnia. Czujemy ją na każdym kroku. Rodzice przypominają nam o bezpiecznym i właściwym zachowaniu w szkole, na ulicy, w kościele i na dyskotece. Dbają o to, żebyśmy miały co jeść, żebyśmy były właściwie ubrane, żebyśmy miały ładne pokoje, wszystkie przybory do szkoły, w ogóle spełniają mnóstwo naszych zachcianek. Bardzo interesują się naszym zachowaniem i wynikami w nauce. Jeżeli potrzebujemy w tym względzie pomocy, to w każdej chwili, szczególnie ze strony mamy, możemy na nią liczyć. Rodzice dbają o nasze zdrowie. Martwią się i są bardzo przygnębieni jeżeli któraś z nas jest chora. Zachęcają nas do uprawiania sportu. Tu szczególną rolę odgrywa tata. To on nauczył nas jeździć na rowerze, nauczył nas pływać, zachęcał do gry w siatkówkę. Sam też to lubi robić. Rodzice pomagają nam podejmować różne ważne decyzje. Moja siostra jest o osiem lat starsza ode mnie i obecnie studiuje i mieszka we Wrocławiu, ale bardzo często przyjeżdża do domu i dzieli się z rodzicami swoimi problemami. W domu jak sama mówi, czuje się najlepiej. Każdego roku wyjeżdżamy wspólnie z rodzicami na wakacje. Nad polskie morze lub we wspaniałe polskie góry. Poznajemy piękno przyrody ojczystej, odbywamy długie, piesze wędrówki, po prostu spędzamy wspólnie czas. Z tych wszystkich wojaży mamy mnóstwo pamiątek w postaci zdjęć zgromadzonych w albumach. Jednak ani ja ani moja siostra nie jesteśmy idealne i zdarza się, że mama na nas nakrzyczy, ale ponieważ: „ miłość nie unosi się gniewem i nie pamięta złego”, to taka nieprzyjemna atmosfera nie trwa długo.
My jako dzieci, staramy się odwdzięczyć rodzicom, za ich troskę i poświęcenie. Staramy się być grzeczne, choć czasem to nie wychodzi. Staramy się dobrze uczyć i dobrze wypełniać swoje obowiązki. Uczymy się co prawda nie dla rodziców, tylko dla siebie, ale na pewno rodzicom jest przyjemniej, kiedy zdobywamy dobre oceny i nie mają z nami problemów i nie muszą się za nas wstydzić. W domu pomagamy w codziennych obowiązkach. Staramy się przestrzegać w życiu zasad, które wpajają nam rodzice, czyli nie kłamać, nie oszukiwać, pomagać innym, nie używać wulgaryzmów. Chcemy być zawsze obok rodziców i dzielić z nimi wszystkie troski i zmartwienia, ale też cieszyć się z sukcesów.
Tak naprawdę miłość między siostrami nie jest wcale taka oczywista i łatwa do zaobserwowania. Trzeba spędzać ze sobą dużo czasu, żeby ją zauważyć. Choć między nami jest spora różnica wieku, wcale nam to nie przeszkadza. Kiedy byłam mała z podziwem patrzyłam na siostrę jak uczy się trudnych, zupełnie mi obcych rzeczy, zazdrościłam jej, że umie tak szybko czytać i pisać, że umie pływać i grać w siatkówkę. Podpatrywałam ją i jak najszybciej, chciałam się też tego wszystkiego nauczyć. I jak twierdzą rodzice dość dobrze mi się to udawało. A moja siostra mi w tym pomagała. Dziś nasze relacje wyglądają już nieco inaczej. Różnica wieku co prawda pozostała, ale jest ona znacznie mniej widoczna. Siostra jest dla mnie nadal dużym autorytetem, mogę się od niej wiele nauczyć. Dobrze się rozumiemy. Ona czasem pomaga mi np. w języku angielskim, doradza w kwestii ubioru. Razem idziemy na zakupy, pożyczamy sobie ubrania. Często o sobie myślimy i tęsknimy za sobą. Jeśli czasem się posprzeczamy to nie trwa to zbyt długo, a jeśli któraś z nas ma gorszy dzień, to po prostu nie wchodzimy sobie w drogę. Ufamy sobie i wierzymy, a jak czytamy w: „ Hymnie o miłości” - miłość „... każdemu wierzy, każdemu ufa ...”. Nie rywalizujemy ze sobą i nie zabiegamy potajemnie o względy rodziców: „miłość nie zazdrości ...”.
Jestem także przekonana o tym, że moi rodzice kochają nie tylko nas, swoje dzieci, ale kochają również siebie. Na co dzień wspólnie podejmują wszystkie decyzje, spędzają ze sobą wolny czas, szanują się. Pomagają sobie prawie we wszystkich czynnościach. Tata tylko bardzo nie lubi zmywać i nie myje okien, a mama z kolei nie umie szyć na maszynie. Ale za to tata to potrafi i jeśli jest taka potrzeba, to na przykład podwija firanki lub wszywa zamek do spodni. Zauważyłam, że rodzice wszystkie prace domowe wykonują sami i we wszystkim doskonale się uzupełniają. Tata maluje ściany, odnawia parkiet, a mama myje okna, planuje gdzie ma stać jakiś mebel i wybiera dekoracje, a potem wspólnie to realizują. Rodzice dużo ze sobą rozmawiają o pracy, o nas, ale na szczęście bardzo rzadko się kłócą. Troszczą się o siebie, podobnie jak o nas. Jeśli tata na przykład gdzieś wyjeżdża, mama bardzo się martwi, oczekuje w zdenerwowaniu na telefon. Dopiero gdy usłyszy, że wszystko jest w porządku, wraca spokój.
Podobnie jak moi rodzice, również dziadkowie się kochają. Przeżyli razem 50 lat, bo właśnie w tym roku obchodzili „złote gody”. Myślę, że aby być ze sobą tak długo, przeżyć tak wiele dobrego i niestety złego, trzeba się bardzo kochać: „miłość jest cierpliwa ...”. Dziadkowie są zawsze w domu, zawsze razem. Kiedy jedno z nich jest chore, to drugie opiekuje się „swoją drugą połową”. Odwiedza w szpitalu, przynosi lekarstwa, przygotowuje posiłki, chodzi do apteki i lekarza: „... miłość nigdy nie ustaje ...”. To bardzo dobrze, że dziadkowie mieszkają razem z nami, bo zawsze ktoś jest w domu, zawsze ktoś czuwa byśmy nie zaspali. Jak nam czegoś braknie, lub mamy ochotę na smakołyki, to na babcię i dziadka można liczyć. Wiem, że rodzice, a zwłaszcza mama, też dbają o dziadków. Choć dziadkowie są jeszcze prawie zupełnie samodzielni, to wspólne zamieszkiwanie jest dobre, bo rodzice zawsze wiedzą, co się u dziadków dzieje, czy np. któreś z nich nie jest chore, lub czegoś nie potrzebuje. Wiem też, że dziadek i babcia czują się z nami bezpieczniej. Nie są zadowoleni gdy np. gdzieś wszyscy wyjeżdżamy. Jak byłam młodsza babcia uczyła mnie pacierza, chodziła ze mną na Różaniec, często chodziła ze mną na spacery. Dziś już tak dużo czasu nie spędzam z babcią i dziadkiem, bo jest to po prostu nie możliwe, ale więzi między nami są silne. Razem z siostrą pamiętamy o babci i dziadku nie tylko z okazji ich święta, ale każdego dnia. Zawsze możemy liczyć na ich pomoc. Czasem nawet wydaje się nam, że dziadkowie są nadopiekuńczy. Martwią się na zapas, kupują nam za dużo słodyczy, ale przypuszczam, że w ten sposób chcą jeszcze bardziej pokazać, że nas kochają. My też ich kochamy. Nigdy nie odnosimy się do nich niegrzecznie, spędzamy z nimi czas, staramy się pomóc, jeśli tej pomocy potrzebują i nam na to pozwolą Bo tak naprawdę chcą być samodzielni.
W kilkunastu przykładach starałam się pokazać, że członkowie mojej rodziny szanują się, mówią sobie prawdę: „miłość raduje się z triumfu prawdy ...”, pomagają sobie wzajemnie, spędzają ze sobą dużo czasu. Myślą o sobie, troszczą się, jeden drugiemu nie pozwoli wyrządzić krzywdy, wspierają się w trudnych momentach życia. Wydaje mi się, że na tym właśnie polega miłość. O miłości mówi się dużo, piszą o niej poeci, śpiewają o niej piosenki i na pozór wydaje się czymś bardzo odległym. Ale miłość to dla mnie uczciwe, spokojne życie, zgodne z zasadami wiary. Jestem szczęśliwa w mojej rodzinie. Cieszę się, że ją mam i niczego bym nie zmieniła. Rodzina daje mi poczucie bezpieczeństwa, darzy mnie miłością i zaufaniem. Uczy mnie tolerancji, wrażliwości na krzywdę i otaczający świat. Uczy mnie jak kochać ludzi i przyrodę. W tej rodzinie jestem świadkiem miłości i mam nadzieję, że wtedy kiedy założę własną rodzinę, dzieci w tej rodzinie będą świadkami miłości.
W życiu bowiem ważne są tylko trzy rzeczy: „Teraz ważne są trzy rzeczy:
wiara, nadzieja, miłość.
A z nich największa jest miłość"
I List do Koryntian 13,1-13

Fragmenty pracy Oli Witkowskiej z kl. I E, która zajęła  trzecie miejsce
w diecezjalnym konkursie  nt. „Jestem świadkiem miłości w rodzinie”.

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!