Ku kanonizacji - część IV
Jana XXIII związki z Polską
To Polska i jej losy, często nieszczęśliwe, ale zawsze idealne,kształtowały w nas chęć do pracy i poświęcenia dla innych – autorem tych słów jest Papież, ale nie ten z Polski.
Jest rok 1958 i w czwartym dniu listopada w Bazylice św. Piotra ma miejsce koronacja, tak się wówczas nazywała, kardynała Angelo Roncalli na papieża. Właśnie w tym dniu papież Jan XXIII w rozmowie z kardynałem Wyszyńskim wypowiedział następujące słowa: „Częstochowa, Częstochowa, spraw, aby wiele modlono się za mną przed waszą Matką Bożą”. A nieco zaskoczony Prymas odpowiedział: „Uczynię to, aby każdego dnia była Msza Święta w intencji Waszej Świątobliwości przed Obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej w Częstochowie” i jeszcze tego samego dnia wysłał odpowiednią depeszę do ojców paulinów, którzy zadbali o to, aby przez cały pontyfikat, każdego wieczoru Jan XXIII był „wspierany” Eucharystią przed Jasnogórską Panią. Skąd ją znał Jan XXIII?
Jan XXIII i Jasna Góra
Angelo Roncalli miał 31 lat i był sekretarzem biskupa Bergamo, kiedy we wrześniu 1912 roku udał się do Wiednia na XXIII Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Wykorzystał wówczas tę okazję nie tylko, aby odwiedzić słynne austriackie sanktuarium Mariazell, ale wybrał się również do Krakowa, gdzie 17 września odprawił Mszę św. w katedrze na Wawelu. Podczas tej swojej pierwszej wizyty na terenie Polski Roncalli odwiedził również kopalnię soli w Wieliczce, ale nie było mu dane odbyć pielgrzymki do duchowej stolicy Polski, czyli na Jasną Górę. To marzenie spełniło się dopiero 17 lat później, kiedy był już arcybiskupem i pełnił funkcję wizytatora apostolskiego w Bułgarii. W dniach 13-17 sierpnia 1929 roku odwiedził podczas wakacji Czechosłowację i Polskę i w ostatnim dniu odprawił Eucharystię przed Cudownym Obrazem na Jasnej Górze. Wydaje się, że to spotkanie zaowocowało wielką duchową przyjaźnią z Jasnogórskim Wizerunkiem.
29 listopada 1958 roku podczas pierwszej audiencji Jana XXIII Prymas Polski przekazał mu adres hołdowniczy od paulinów z Jasnej Góry i wykaz wszystkich sanktuariów maryjnych w Polsce, które włączyły się w modlitwę za Papieża. Nieco ponad dwa lata później Jan XXIII bardzo serdecznie przywita kardynała Stefana Wyszyńskiego podczas obrad Centralnej Komisji Centralnej Przygotowawczej do Soboru: „Tym milszą staje się nam jego obecność – mówił Papież – że przy tej okazji okazał swoją szlachetność i delikatność, przywożąc na wspaniały podarunek, który bardzo cenimy. Przybywając bowiem przyniósł nam macierzyński uśmiech Matki Bożej Częstochowskiej. O Czarna Madonno, jakże nam jesteś Najdroższa! Od młodzieńczych lat jest z nami szczególnie związana, a jej Cudowny Obraz zawsze u siebie z pobożną czcią przechowujemy”. Co prawda, jak stwierdził sam Prymas, żadnego wizerunku wówczas Papieżowi nie przywiózł, ale uczynił to w dniu rozpoczęcia I Sesji Soboru Watykańskiego. Był to portret samej głowy Matki Bożej namalowany przez profesora Leonarda Torwirta (tego samego, który namalował kopię wędrującą po Polsce w peregrynacji). Kardynał Wyszyński powiedział, że pragnie, aby Czarna Madonna była dla Jan XXIII prawdziwą Virgo Auxiliatrix (Dziewicą Wspomożycielką), podobnie, jak nią jest dla niego samego. Zarówno Prymas Polski, jak i Papież nazywali ten portret z wielką czułością „Główką”. Przyjaźń, jaka łączyła tych dwóch wielkich ludzi Kościoła zasługuje na osobną wzmiankę.
Przyjaźń z Prymasem Tysiąclecia
Z notatek kardynała Wyszyńskiego wynika, że łączyła ich szczególna duchowa więź. Ich przyjaźń rozpoczęła się prawdopodobnie 17 maja 1957 roku, kiedy jechali pociągiem z Rzymu. Roncalli zaprosił wówczas Wyszyńskiego do Wenecji i z tego spotkania mamy między innymi słynne zdjęcie obu hierarchów w gondoli płynącej prze Canale Grande w kierunku Bazyliki św. Marka. Kardynał Wyszyński wspominał, że już podczas ceremonii zaprzysiężenia Jan XXIII poprosił go o przybycie na audiencję, podczas której chciał się zapoznać szczegółowo z sytuacją Kościoła w Polsce. Do tej audiencji doszło 29 listopada 1958 roku i przez cały okres pontyfikatu Prymas Wyszyński był zawsze gościem szczególnym. Świadczy o tym również historia ostatniej audiencji prywatnej Jana XXIII. Otóż 20 maja 1963 r. Jan XXIII przyjął wyjeżdżającego z Rzymu kard. Wyszyńskiego, mimo że wszystkie audiencje były odwołane. Tak odnotował to w swoim dzienniku sam Papież: „O drogi święty mój Bernardino, ulubiony pośród moich świętych. Ze słodkością twojego wspomnienia przyniosłeś mi liczne znaki ciągłego wielkiego cierpienia fizycznego, które mnie nie opuszcza i każe mi wiele myśleć i cierpieć. Tego ranka trzeci raz ucieszyłem się przyjęciem Komunii św. otrzymanej w łóżku, zamiast radości celebracji Mszy św. Cierpliwości, cierpliwości. Nie mogłem odmówić przyjęcia na wizycie pożegnalnej kard. Wyszyńskiego, Prymasa Polski, arcybiskupa Gniezna i Warszawy, z czterema jego biskupami powracającymi do Ojczyzny (...)”. A tak opisał to spotkanie kard. Wyszyński: „Rozmowa przechodzi na osobiste sprawy papieża. Ojciec Święty otwiera mi swoje serce i mówi o swojej duszy, ale tego nie chcę tutaj zapisywać. Patrzy ze wzruszającą pokorą – wolę to wszystko zostawić między nim a Bogiem, który w tej chwili jest obecny w wyczuwalny sposób. (...) Zwracam uwagę, że oczekują na błogosławieństwo Ojca Świętego abp Baraniak i abp Kominek, a także bp Jop. Jednak papież wciąż się nie spieszy. Chce przedłużyć tę rozmowę w cztery oczy. Boję się, bym nie wyczerpał jego sił. Wstaję pierwszy...”
Powołanie wzorowane na Polsce
Warto przypomnieć, że również swoje ostatnie przemówienie radiowe nagrał cierpiący już Jan XXIII dla Polaków, a konkretnie dla pielgrzymów w Piekarach Śląskich. Chyba nie mogło być inaczej w przypadku Papieża, który w swoim przemówieniu do polskich biskupów wyznał: „Czuję się spowinowacony z biskupami polskimi, gdyż już z domu rodzicielskiego wyniosłem wielką cześć dla Polski. Jest w powołaniu, które od Boga pochodzi, coś z czaru wiosny. Każda wiosna to początek czegoś nowego, czegoś świeżego, to zapowiedź szczęsna, to zryw młodości. Powołanie to roślinka delikatna. Bywa, że ideał poświęcenia powstaje w młodej duszy przez to, że czuje ona uczucia sympatii do osoby, do ziemi ojczystej czy do jakiegoś zajęcia. Chciałbym zaznaczyć, że jak chodzi o nasze powołanie kapłańskie, to powstało ono na podstawie budzących się uczuć do szlachetnych poczynań waszego bohaterskiego narodu.
Sięgając do wspomnień naszego dzieciństwa, z rozrzewnieniem wspominam osobę starszą, samotną, żyjącą w naszym domu rodzinnym, którą dla jej wielkich zalet rozumu i serca powszechnie uważaliśmy za głowę rodziny. Ta czcigodna osoba mówiła nam często o Polsce, o bohaterskim narodzie polskim, o powstaniach wolnościowych. W młodej naszej duszy budziły się uczucia poświęcenia, rosła miłość ideałów wolności. To Polska i jej losy, często nieszczęśliwe, ale zawsze idealne, kształtowały w nas chęć do pracy i poświęcenia dla innych”.
Wspólnik z kanonizacji
Kończymy cykl wprowadzający w kanonizację dwóch wielkich papieży Jana XXIII i Jana Pawła II z nadzieją, że już nikt się nie dziwi, ani oburza, że Jan XXIII złączy się w tym akcie z naszym rodakiem. Kiedy 26 kwietnia 1981 roku Jan Paweł II odbył pielgrzymkę w rodzinne strony Jana XXIII powiedział: „W szczególny sposób miło mi przypomnieć serdeczność, z jaką Papież Jan odnosił się zawsze do mojej ojczyzny, Polski (...) W głębokich uczuciach religijnych mojego narodu odkrył coś sobie bliskiego, co go rozrzewniało i krzepiło”. W akcie kanonizacji odkryjemy więc Papieża, od którego być może powinniśmy się uczyć miłości do... Polski. I nie chodzi tym razem o Jan Pawła II.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Jan Paweł II i Służba Bezpieczeństwa
Po zakończeniu II wojny światowej, Kościół był uważany za jedno z zagrożeń dla ustroju socjalistycznego. Stąd działalność SB polegała na inwigilacji biskupów i księży. Na celowniku znalazł się także ks. Karol Wojtyła.
Jak sama nazwa mówi Służba Bezpieczeństwa miała dbać o bezpieczeństwo kraju. Dla tych, którzy nie pamiętają, ustrój w powojennej Polsce został narzucony i przywieziony ze wschodu wraz z rządem i władzą wybraną w wyborach „bardzo demokratycznych”. Wybory te odbyły się w Moskwie, bo tak było prościej. Władza ludowa oświecona musiała być ateistyczna. Niestety cały lud polski był bardzo religijny i chyba dlatego nie wystąpiono do otwartej walki z Kościołem. Celem jednak było zniszczenie Kościoła, ewentualnie doprowadzenie do podporządkowania go władzy cywilnej. Już 12 września 1945 roku zerwano Konkordat zawarty pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską w 1925 roku. Pod koniec 1945 roku został utworzony specjalny Departament V, który miał się zajmować zwalczaniem religii i rozpracowywaniem Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych. Celem było wyłapywanie wszelkich działań skierowanych przeciwko nowej władzy. Jeszcze bardziej agenci szukali przeróżnych powodów, aby skompromitować przedstawicieli Kościoła. Mając zaś jakieś materiały kompromitujące zmuszali ich często do współpracy i donoszenia na innych.
Służba Bezpieczeństwa potwierdza świętość Jana Pawła II
Przed kanonizacją Jana Pawła II pojawiło się kilka informacji, że organizacje ateistyczne chcą opublikować zdjęcia i materiały z archiwów SB, kompromitujące osobę Jana Pawła II. Informacja o takich materiałach jest absurdalna, ponieważ gdyby były jakiekolwiek materiały kompromitujące Papieża to zostałyby one ujawnione dużo wcześniej, a na pewno już wtedy, gdy kardynał Karol Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej i stał się największym zagrożeniem dla ustroju socjalistycznego w Polsce. Służby Bezpieczeństwa przez ponad 40 lat szukały jakiegoś haka na Wojtyłę i nie znalazły, choć bardzo się starały. W Pałacu biskupim w Krakowie przy ul. Franciszkańskiej był założony podsłuch, czytano pocztę biskupa i śledzono auto metropolity, przy każdym wyjeździe. Także wśród krakowskich księży znalazło się kilku tajnych współpracowników SB. Kardynał Wojtyła był świadom istniejącej inwigilacji, choć na pewno nie zdawał sobie sprawy, że była ona tak intensywna. Akta bezpieki, które były gromadzone przeciwko osobie kardynała Wojtyły, dzisiaj są dowodem jego wierności wierze i powołaniu. To, co miało służyć kompromitacji i ośmieszeniu dzisiaj jest dowodem heroiczności i oddania Kościołowi.
Pod obserwacją Służby Bezpieczeństwa
Pierwsze wzmianki o Karolu Wojtyle pojawiają się już w latach czterdziestych, krótko po zajęciu Krakowa przez wojska sowieckie. Wtedy zainteresowano się jego osobą, ponieważ był klerykiem i sprawdzano jego związki z podziemiem, których nie miał. Przez pierwsze lata kapłaństwa Służba Bezpieczeństwa interesowała się nim nie dlatego, że angażował się w działalność opozycyjną, ale dlatego, że był księdzem i wychowawcą młodzieży. Wielu duchownych uważało, że ksiądz, a potem biskup Wojtyła, jest wobec władz zbyt ugodowo nastawiony. Widać tu jednak wielką roztropność i mądrość przyszłego Papieża, który szybko zrozumiał, że Kościół w Polsce musi tak ułożyć relacje z wrogim mu państwem, by móc działać i pozostać sobą. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że Karol Wojtyła nie zgadzał się na wszelki kompromis i odmówił podpisania deklaracji lojalności wobec PRL, którą wielu kapłanów dla świętego spokoju podpisało. Przy próbach nakłonienia do współpracy z SB, ks. Karol Wojtyła dał do zrozumienia, że jest lojalnym synem Kościoła. Będąc już biskupem, nie był już brany pod uwagę jako kandydat na współpracownika, ponieważ regulamin zabraniał werbować przywódców inwigilowanych organizacji.
Skandal obyczajowy
Jeżeli nie można znaleźć nic kompromitującego to zawsze pozostaje możliwość spreparowania materiałów kompromitujących. Kardynał Karol Wojtyła był wielkim autorytetem, nadano mu kryptonim „Pedagog”, widząc jego zdolności naukowe i wychowawcze. Prób kompromitacji szukano w związku z panią Ireną Klimaszewską, która była maszynistką w „Tygodniku Powszechnym” i przepisywała teksty także Księdzu Kardynałowi. Zamontowano nawet podsłuch, licząc na to, że metropolitę łączy z tą kobietą coś więcej niż praca. Donosy z „Tygodnika Powszechnego” sugerowały, że kobieta jest zakochana w metropolicie. Wojtyła natomiast znał trudną sytuację materialną tej kobiety, wdowy wychowującej dziecko i starał się jej pomóc. Ta znajomość cały czas dla esbecji była punktem zaczepienia. Przy pielgrzymce Jana Pawła II do Polski w roku 1983 szykowano prowokację przeciwko Papieżowi. Sfabrykowano pamiętniki Ireny Klimaszewskiej i podrzucono je do mieszkania ks. Andrzeja Bardeckiego, bliskiego współpracownika Wojtyły z czasów krakowskich. Te pamiętniki miały być odnalezione przy okazji rewizji. Jeden z esbeków przygotowujących prowokację spowodował w Krakowie wypadek po pijanemu i cała akcja się opóźniła. W między czasie ks. Bardecki znalazł u siebie sfabrykowany materiał i zdążył go spalić przed rewizją. W tej sytuacji zrezygnowano z dalszej prowokacji.
Widzimy więc, że akta bezpieki dotyczące Karola Wojtyły stanowią ciekawą dokumentację. Przestudiował je dr Marek Lasota i wydał książkę „Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki”, która stanowiła też źródło dla tego artykułu.
ks. Paweł Gużdzioł
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!