Jan Chrzciciel zwiastun spełnionej nadziei
Rozpoczynamy rekolekcje adwentowe, których przewodnikiem będzie Jan Chrzciciel - zwiastun nadziei niezbędnej jak powietrze. Poprowadzi je Franciszkanin, patrolog, który kilka lat posługiwał w Ziemi Świętej.
Ogłoszony na rok 2025 jubileusz odbędzie się pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Nawiązuje ono do drogi, jaką jest życie wierzących (por. Dz 9, 2), lecz także do istoty chrześcijaństwa: bycia świadkami nadziei w Chrystusie. Życie. Nieprzypadkowo papież Franciszek napisał: „Musimy podtrzymywać płomień nadziei, która została nam dana […], patrzeć w przyszłość z otwartą duszą, ufnym sercem oraz dalekosiężnym myśleniem […], [przyczyniając się] do przywrócenia klimatu nadziei i ufności jako [znaku] nowego odrodzenia, którego wszyscy pilnie potrzebujemy” (List papieża Franciszka z okazji Jubileuszu Roku 2025). W języku chrześcijańskiego przepowiadania pojęcie „pielgrzymowania” odnosiło się do wędrówki ku wiecznej ojczyźnie i oznaczało jeden z rysów doświadczenia wiary. Św. Augustyn z Hippony (zm. 430 r.) dawał do zrozumienia, że „w obecnym życiu jesteśmy w drodze jak pielgrzymi […]. Poucza nas o tym jasno apostoł Paweł: «Jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana» (2 Kor 5, 6). A ponieważ każdy pielgrzym posiada ojczyznę (…), powinniśmy poznać, jaka jest ta ojczyzna, ku której winniśmy zdążać” (Kazanie 346/B, 1).
Żywa nadzieja
Nadzieja jest niezbędna dla każdego człowieka. Jest jak powietrze: bez niej nie można żyć. Gdyby sięgnąć do określeń zawartych w słownikach, to jedno z nich brzmi: „Nadzieja to oczekiwanie spełnienia się czegoś pożądanego; ufność, że to się spełni”. Z kolei perspektywę nadprzyrodzoną nadziei określa Katechizm Kościoła Katolickiego: „(To ta cnota) odpowiada dążeniu do szczęścia, złożonemu przez Boga w sercu każdego człowieka; podejmuje ona te oczekiwania, które inspirują działania ludzi; oczyszcza je, by ukierunkować je na Królestwo niebieskie; chroni przed zwątpieniem; podtrzymuje w każdym opuszczeniu; poszerza serce w oczekiwaniu szczęścia wiecznego. Żywa nadzieja chroni przed egoizmem i prowadzi do szczęścia miłości” (KKK 1818).
Przygotowując wspólnotę wiernych na nadchodzący jubileusz papież Franciszek przypominał, że w ciągu wieków „miliony pielgrzymów przybywały do miejsc świętych, dając żywe świadectwo wiary”. Podkreślił on ponadto, że „wierny lud Boży przeżywał [te wydarzenia] jako wyjątkowy dar łaski” (List papieża Franciszka z okazji Jubileuszu Roku 2025), zaś wierni, już po zakończeniu pielgrzymki, czerpali dobra nadprzyrodzone z duchowego skarbca Kościoła. Tak jest również w przypadku Ziemi Świętej, która ,,jest ojczyzną wszystkich ludzi, którzy mogą tu poznać i przeżyć to, w co człowiek wierzy” (L. Lombardi). Pielgrzymując po miejscach uświęconych obecnością Zbawiciela pątnicy karmią się ich świętością, a zarazem stają się świadkami nadziei, jaka w nich jest.
Miejsca w Ziemi Świętej
U progu Nowego Testamentu, niejako na końcu długiej wędrówki Narodu Wybranego, pojawia się poprzednik Pański – Jan Chrzciciel. W Ziemi Świętej napotyka się na jego ślady w górzystej krainie Judei (tam przyszedł na świat) i nad Jordanem. W sercu wioski Ain Karem (dziś dzielnica Jerozolimy) znajduje się sanktuarium Narodzenia św. Jana Chrzciciela. Teren, na którym zbudowany jest kościół św. Jana, był zamieszkały od dawna, a ślady osadnictwa zostały wydobyte dzięki badaniom archeologicznym. Inne pozostałości świadczą o długiej tradycji religijnej tego miejsca. Z najstarszej kaplicy z V lub VI wieku zachował się fragment mozaiki z grecką inskrypcją „Bądźcie pozdrowieni, męczennicy Boży”. Już wtedy czczono tu bliżej nieznanych męczenników, którzy, podobnie jak Jan Chrzciciel, nie wahali się oddać życia za głoszoną prawdę. Kolejne budowle sakralne wznosili krzyżowcy, a w XVII wieku franciszkanie. Na końcu nawy północnej świątyni znajdują się schody prowadzące do groty, która stanowiła część domu Zachariasza. To tam przyszedł na świat św. Jan Chrzciciel.
Na wzgórzu południowym znajduje się drugie sanktuarium chrześcijańskie, które na początku XIV wieku zaczęto identyfikować z miejscem nawiedzenia św. Elżbiety. Relikwiarz z ziemią z groty św. Elżbiety i św. Jana przechowywany był w papieskiej kaplicy na Lateranie już w VII wieku. Skała pokazywana w dolnym kościele sanktuarium Nawiedzenia jest pozostałością bizantyjskiej tradycji.
Ukryte życie Chrzciciela było przygotowaniem do wypełnienia powierzonej mu przez Boga misji Poprzednika Zbawiciela: „Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem były szarańcza i miód leśny” (Mt 3, 4). Już w III w. Orygenes uczył, że „ten który został poczęty i urodził się w tak nadzwyczajnych okolicznościach […], oddalił się od zgiełku życia codziennego. Prowadzony natchnieniem Bożym zamieszkał na pustyni, gdzie powietrze jest czystsze, niebo bardziej przejrzyste, a Bóg bliższy” (Homilia o Łk 11, 4). Surowe warunki życia pomagały mu lepiej poznawać i służyć Bogu.
Z kolei miejsce, gdzie Jan udzielał chrztu, znajduje się w dolnym biegu Jordanu, przy jego ujściu do Morza Martwego. Miejsce to od początku chrześcijaństwa było często odwiedzane i opisywane przez pielgrzymów. Klasztory i sanktuaria znajdowały się po obu stronach Jordanu.
Poprzednik Zbawcy
Chrzciciel jest łącznikiem między Starym i Nowym Przymierzem, głosem, który daje świadectwo o Słowie. Jest prorokiem, ale wśród nich zajmuje miejsce szczególne. To zwiastun wypełnionej nadziei, żyjący w pełni czasów. Wie, że Bóg nawiedza lud swój. Sam był tak blisko Boga, że jego współcześni uważali go za Mesjasza, a nad Jordanem wokół niego gromadziły się tłumy ludzi. Tęskniąc za prawdziwym pokojem serca i pragnąc przebaczenia od Boga, podejmowali pokutę. Św. Ambroży (zm. 397 r.) podpowiadał wiernym, czym przygotowania drogi dla Pana: „Powiedziano, iż św. Jan będzie szedł przed obliczem Pana, gdyż jako zwiastun się narodził i jako zwiastun umarł. Ta tajemnica i w naszym życiu i dziś spełniać się może. Wyprzedza bowiem nasze dusze jakaś moc Jana, gdy przygotowujemy się do wiary Chrystusa, żeby krętą drogę tego życia prostą uczynić, abyśmy na zakręcie w błąd nie popadli, aby każda dolina naszego życia cnotami się wypełniła, a wszelka doczesna wyniosłość pokornie i z bojaźnią raczej przed Panem się uniżała, widząc, że wzniosłym być nie może to, co jest znikome” (Traktat o Łk 1, 36). Gdy Bóg Ojciec objawił Jezusa z Nazaretu jako swego Syna, wówczas Jan nazwał Go Barankiem, gładzącym „grzech świata”. Podobne zadanie czeka głoszących słowo Boże we wspólnocie Kościoła, na co zwracał uwagę papież Grzegorz Wielki (zm. 604 r.): „Każdy, kto głosi prawdziwą wiarę i dobre czyny, czyż nie przygotowuje drogi dla przyjścia Pana w sercach tych, którzy go słyszą, aby je przeniknęła siła łaski, rozjaśniło światło prawdy, aby prostował Panu drogę, rozbudzając czyste myśli w duszy przez słowa dobrego przepowiadania” (Kazanie 20, 3).
Poprzednik Zbawcy jest z Nim zjednoczony. Ich dwie drogi krzyżują się na moment właśnie nad Jordanem. Jednak, aby „wypełniła się wszelka sprawiedliwość” (por. Mt 3, 15), następuje odwrócenie ról: to Jan chrzci Jezusa. Chrzest Pański wyznacza kres życia ukrytego Chrystusa i inauguruje erę mesjańską, co pozwala Janowi oddalić się i żyć w ukryciu na pustyni. Wypełnił swoje zadanie, rozumiejąc, że jest świadkiem urzeczywistnionej nadziei. Uznał siebie, w porównaniu z Nim, za kogoś nic nieznaczącego. Głos ustępuje, gdy wybrzmiewa słowo odwieczne. Tematy te rozwija św. Augustyn, wyjaśniając misję Jana Chrzciciela. „Jan jest głosem, ale «na początku było Słowo», czyli Pan. Jan był głosem tylko do czasu, Chrystus jest Słowem odwiecznym” (Kazanie 293, 3). Jako „głos” do końca był wierny Słowu. W końcu także zasłużył na jedyną w swoim rodzaju pochwałę z ust samego Jezusa: „Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana” (Łk 7, 28). Św. Augustyn wskazywał, że „Jan jest wielkim człowiekiem, lecz Chrystus jest więcej niż człowiekiem, bo człowiekiem i Bogiem […]. Trzeba było poniżyć się człowiekowi, aby Bóg został wywyższony” (Kazanie 287). Zanurzenie w śmierć Chrystusa przez chrzest sprawiło, że stajemy się w nadziei dziedzicami życia wiecznego (por. Tt 2, 11.13). ■
O. Mieczysław Celestyn Paczkowski OFM
Zdjęcie The Way of Saints, by Tom Cowan
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!