TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Sierpnia 2025, 01:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jak zwyciężyć grzech

Jak zwyciężyć grzech

Może nie bez przyczyny szatan w pierwszej księdze Pisma Świętego ma postać węża, skoro grzech wydaje się mieć właściwości trującego jadu. Wyrządzona nam krzywda potrafi długo w nas pracować i pobudzać do krzywdzenia innych. Jak zranione zwierzę miota się i gryzie, podobnie i człowiek, choć stworzony na obraz Miłości, często odpowiada złem za zło.


Wiele grzechów jest następstwem innych złych czynów. Nawet, jeśli wydają nam się bardzo osobiste, to jednak zawsze wpływają na naszą bliskość z Bogiem, co prędzej czy później wpływa negatywnie także na innych. Dlatego mówi się, że grzech ma zawsze wymiar społeczny. Bo cierpi nie tylko popełniający grzech i ewentualna ofiara tego grzechu, ale też wszystkie pozostałe osoby, które zetkną się z frustracją osoby cierpiącej, albo przeżywającej wyrzuty sumienia. Każdy grzech zawsze uderza w cały Kościół.

Jak przerwać ten łańcuch cierpienia? Jak uchronić obecny świat i następne pokolenia przed niepotrzebnym ciężarem, za który będziemy odpowiedzialni, jeśli nie zmienimy swojego postępowania?

Szatan kusi wyłącznie pozornym dobrem. Ta rzecz dla jednych może być oczywista, a dla drugich bardzo odkrywcza i warto o niej pamiętać. Wystarczy przeczytać pierwszą rozmowę diabła z człowiekiem opisaną w Biblii, żeby przekonać się, że szatan nigdy nie kusi do złego (na pierwszy rzut oka). Wąż przedstawiał Ewie same dobre konsekwencje złamania przykazania Bożego, oskarżając jeszcze samego Stworzyciela o nieuczciwość, przekonując w ten sposób kobietę, że czyn, do którego ją zachęca, jest właściwie największą sprawiedliwością.

Taki sam charakter ma kuszenie w naszym życiu. Moment, w którym, jak mówimy, „upadamy”, często nie jest wcale kwestią porażki naszej wolnej woli lub zwycięstwa jakiegoś nałogu czy złego ducha w nas. Wielokrotnie (a może w pewnym sensie za każdym razem) polega to na tym, że kusiciel przekonuje nas, iż większym dobrem będzie dokonanie tego czynu, o którego grzeszności pouczy nas Duch Święty dopiero w późniejszym czasie, czy to przy najbliższej refleksji, czy przed następną spowiedzią świętą.

Warto zatem zatrzymać się i zwyczajnie zastanowić nad grzechem, który sprawia nam najwięcej trudności, choć jest to dla nas bardzo nieprzyjemne, bo wyrzuty sumienia powodują, że raczej niechętnie wracamy pamięcią do grzesznych uczynków czy myśli. Taka refleksja jednak, a jeśli przypadek tego wymaga - głębsze przestudiowanie tematu, może okazać się kluczowe dla naszej walki z konkretnym grzechem.

Jest tak właśnie dlatego, że jedną z głównych strategii kusiciela jest przekonanie ofiary do tego, że dany grzech wcale nie jest grzechem. Do perfekcji opanował usprawiedliwianie kolejnych przestępstw wobec Prawa Bożego. Pokłóciłeś się z kimś? To na pewno on zaczął i on nie ma racji, a mimo to podnosi na ciebie głos. Twój obiecujący związek się rozpadł? Wiadomo po czyjej stronie leżała wina. Marnujesz leniwie całe godziny swojego czasu? Przecież zasługujesz na odpoczynek, a inni pracują jeszcze mniej. Nie wspominając o tym, jak współczesny świat pełen jest usprawiedliwień dla grzechów nieczystości. To robisz dla zdrowia, tamto jest naturalne, z tym już się urodziłeś...

Jedynym sposobem na odparcie tej szatańskiej strategii jest właśnie refleksja nad danym grzechem i Bożymi przykazaniami: „Błogosławiony człowiek, który (...) nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą” (Ps 1, 1-2). Nad grzechem, żeby zobaczyć wszystkie jego negatywne konsekwencje. Warto tu poczytać świadectwa osób, które borykały się z podobną złą skłonnością w swoim życiu. Często są to historie opisujące skrajne przypadki, przez co negatywne konsekwencje konkretnego grzechu stają się bardziej widoczne i realne dla nas samych, którzy takich szkód we własnym życiu jeszcze nie jesteśmy w stanie dostrzec.

Natomiast refleksja nad Bożym słowem będzie bardzo pouczającą lekcją na temat tego, jacy powinniśmy być. Postacie proroków, apostołów i samego Chrystusa będą świecić przykładem. Mnogie wypływające z serca zachęty i srogie nakazy będą prześwietlać nasze postępowanie. Księgi mądrościowe przekonają nas, że pójście za zwodniczymi żądzami zawsze kończy się śmiercią. Uświadomimy sobie przepiękne i napełniające mocą prawdy, że „Duch Boży w nas mieszka”
(1 Kor 3, 16), że „przeszliśmy ze śmierci do życia” (1 J 3, 14), że „jesteśmy dziećmi, a więc i dziedzicami Boga” (Rz 8, 17), itd.

Kontemplowanie tych faktów na codziennej modlitwie wyryje w naszym sercu mocne przekonania; że skoro jesteśmy świątyniami Ducha Świętego, to nie ma w nas miejsca dla innych bożków, że skoro byliśmy umarli, a teraz jesteśmy żywi, to powinniśmy też tak się zachowywać (albo zastanowić się, czy w naszym życiu do takiej zmiany w ogóle doszło); i że skoro jesteśmy dziećmi i dziedzicami Boga, to powinniśmy przypominać naszego Ojca, a już na pewno uzyskać od Niego jakąś pomoc, skoro żyje i jest pełen Miłości. 

Nie bez powodu wezwanie Jezusa brzmiało: „Nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15). Choć pierwsza jego część wydaje się oczywista i gorliwie praktykowana przez katolików, to druga nie cieszy się podobną uwagą wierzących. Ludzie żyjący w Kościele często nie pamiętają tych prawd wiary, które przytoczyłem wyżej, a wówczas nie ma mowy o wyznawaniu ich, nie mówiąc już o kontemplacji w czasie modlitwy, chociaż stanowią ważną część Ewangelii, w którą Jezus przykazał nam wierzyć.

Oczywiście po uświadomieniu sobie, jak szkodliwy jest grzech oraz jak opłacalne jest wypełnianie Bożego prawa i jak realna możliwość pomocy z Góry w takim posłuszeństwie (to Bóg bowiem wypisuje Prawo na sercach swojego ludu - por. Hbr 8, 10), możemy w przezwyciężeniu grzechu napotkać jeszcze inne przeszkody, jak: słaba wolna wola i przyzwyczajenie do zaspokajania swoich pożądliwości, zwykła impulsywność czy fizyczne przywiązanie organizmu do grzechu, którego często nie jesteśmy świadomi (nie chodzi tu tylko o nieczystość, w mózgu wytwarzają się różne substancje w czasie wykonywania konkretnych czynności, po czym mózg sam się od nich uzależnia - tak powstają chociażby nałogi graczy komputerowych, czy ludzi spędzających życie w społecznościach internetowych).

Jednak metoda opisana powyżej powinna załatwić większą część problemu, ponieważ polega na rozpoznaniu i przezwyciężeniu fałszu, którego autorem jest, jak go nazywamy, „Ojciec Kłamstwa”. Nie bez powodu przecież Jezus powiedział: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Gdy poznamy prawdę i uwierzymy w nią, wtedy będziemy podobnie jak Jezus, widzieć w pokusach wyraźne zło, a co za tym idzie, odpowiadać na nie ze szczerym zdziwieniem: „Idź precz, szatanie, napisano bowiem: Panu, Bogu Twojemu, hołd składać będziesz i tylko Jemu będziesz służył” (Mt 4, 10).

tekst Mikołaj Kapusta
www.DobraNowina.net

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!