Jak modlić się za dzieci?
Skoro jedno „Zdrowaś Maryjo” sprowadziło Jezusa na ziemię, to pomyśl, ile taka modlitwa może uczynić dla ciebie i twoich dzieci.
W poprzednim tekście przyglądaliśmy się trochę św. Monice i jej modlitwom o nawrócenie najpierw męża a potem syna, którym był późniejszy Święty, teolog i filozof, czyli św. Augustyn. Już same tylko ostatnie trzy tytuły Augustyna upewniają nas w przekonaniu, że modlitwa św. Moniki była skuteczna. I dzisiaj chcemy porozmawiać właśnie o tym: jak modlić się za swoje dzieci, które oddalają się albo są daleko od Kościoła, albo po prostu pragniemy, aby dobrze się przygotowały i przeżyły sakrament bierzmowania.
Jak już ostatnio wspomniałem staje przed nami pytanie o to, czy my się w ogóle modlimy i ile czasu poświęcamy na modlitwę. Pamiętam, jak kiedyś młodemu człowiekowi podkochującemu się w koleżance, która nie zwracała na niego uwagi poradziłem, żeby zaczął się modlić o tę swoją ewentualną miłość. I dosłownie pół godziny później chłopak do mnie powrócił załamany i zakomunikował mi, że to nic nie pomogło. Moja mina musiała przedstawiać stan absolutnego braku zrozumienia tego, co do mnie mówił, no więc przeszedł do faktów: „No tak jak ksiądz mówił, pomodliłem się trochę i poszedłem na salę gimnastyczną, gdzie ona miała jakieś zajęcia i nic! Nawet na mnie nie spojrzała! Ta modlitwa to nic nie daje!”
No więc moi drodzy, jeśli myślimy że odmówione na chybcika „Zdrowaś Maryjo” ściągnie natychmiast nasze dzieciaki do kościoła, to jesteśmy w ciężkim błędzie, choć nie można takiej możliwości wykluczyć, ale to raczej sytuacje wyjątkowe. Zwykle na takiej modlitwie potrzeba wytrwałości. Skoro już stać nas tylko na jedno „Ojcze nasz”, czy „Zdrowaś Maryjo” to trzeba je odmawiać regularnie przez dłuższy czas, najlepiej aż do nawrócenia naszych dzieci, a potem również. Ale prawdopodobnie trzeba będzie trochę większego zaangażowania.
Autor książki, z której korzystamy, Brandon Vogt proponuje cztery formy modlitwy za dzieci. Pierwszą jest Różaniec, chyba najbardziej znana modlitwa, którą Maryja rekomenduje we wszystkich swoich objawieniach, kiedy prosi o modlitwę o nawrócenie. Jedna część Różańca, czy pięć tajemnic (bez rozważań) to około 15 minut, czyli 1% doby, o czym pisałem dwa tygodnie temu, czyli nie tak dużo czasu. Ale jeśli dla ciebie to, mimo wszystko, zbyt dużo, zacznij od dziesiątki, około trzech minut, ale odmawiaj ją regularnie, codziennie. Dalej mamy także nowenny do różnych Świętych, czyli serię krótkich modlitw odmawianych przez dziewięć dni. Można w ten sposób modlić się do św. Józefa, albo do św. Rity, albo do konkretnego patrona naszych dzieci. Wielu rodziców bardzo sobie ceni takie nowenny. Jako trzeci sposób modlitwy Vogt wytacza poważne działo, a mianowicie codzienną godzinną adorację Najświętszego Sakramentu. Jednak tutaj muszę was ostrzec, jeśli uda wam się wprowadzić w harmonogram dnia godzinną adorację, to całkowicie zmieni wasze życie, nada mu sens i je uporządkuje, więc nie mówcie, że was nie ostrzegałem. A mówiąc już poważnie, taka godzina święta spędzona z Jezusem Eucharystycznym to niesamowita sprawa, ale zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo taki czas wygospodarować, więc można zacząć od krótszych wizyt przed Najświętszym Sakramentem. Nawet kilkuminutowych. Sami zobaczycie jak prędko zapragniecie więcej.
Jako czwartą formę modlitwy za dzieci można wykorzystać Koronkę do Bożego Miłosierdzia: czasowo jest mniej wymagająca niż Różaniec. No i nie trzeba udawać się do kościoła, można ją odmówić wszędzie. Myślę, że nie wyczerpaliśmy tutaj wszystkich możliwych sposobów modlitwy za dzieci, być może macie nawet lepsze pomysły (codzienna Msza Święta na przykład), ale chodzi o to, aby zacząć się modlić o wiarę dla swoich dzieci i być w tym wytrwałym. Bóg jeden wie, kiedy te modlitwy przyniosą efekt, dlatego nie wolno się zniechęcać.
O ile modlitwa indywidualna to krok we właściwym kierunku, to jednak należy pamiętać o słowach Pana Jezusa, że gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Jego imię, tam On sam jest obecny. Dlatego dobrze by było, byśmy nie tylko my modlili się za nasze dzieci, ale aby również inni ludzie się za nie modlili. Może nawet nie trzeba bezwzględnie zgromadzić się w jednym miejscu… Wspomnieliśmy wcześniej o Różańcu, albo chociaż o jednej dziesiątce. Otóż coraz popularniejsze są Róże Różańcowe Rodziców modlących się za swoje dzieci. To jest naprawdę świetna sprawa, bo codziennie dwadzieścia dzięsiątków Różańca jest odmawianych za twoje dzieci (i wszystkie inne dzieci rodziców tworzących taką Różę). Może warto się zorientować czy w twojej parafii nie powstają takie Wspólnoty, a jeśli nie, to prawdopodobnie jesteś w różnych grupach na Facebooku, WhatsAppie czy Messengerze grupujących rodziców dzieci z jednej klasy, albo z jakichś zajęć pozaszkolnych i może tam zaproponować założenie takiej Róży? Jeśli wejdziecie na stronę rozaniecrodzicow.pl znajdziecie mnóstwo świadectw mówiących o niesamowitych owocach takiej modlitwy. Ja sam, choć jestem księdzem, jestem w takiej Róży i modlę się za dzieci mojego rodzeństwa i muszę wam powiedzieć, że wujek ksiądz w rodzinie wcale nie chroni bratanków przed popełnianiem głupstw, ale modlitwa sprawiła, że wszystkie sprawy się wyprostowały, więc sam gorąco was zachęcam do takiej formy troski o wasze dzieci.
Kiedy dwa tygodnie temu wprowadzałem temat modlitwy, wspomniałem słowa Jezusa, który wobec bezsilności Apostołów, wobec złego ducha stwierdził, że niektóre z nich można wypędzić tylko postem i modlitwą. Powiedzieliśmy już trochę o modlitwie, na koniec kilka słów o poście. Wiem, że to dzisiaj niezbyt popularny temat, ale skoro Jezus go proponuje, nie możemy tego ignorować. Jak pościć w intencji dzieci? Przede wszystkim pokornie, jak uczył Jezus: to Bóg ma wiedzieć, że pościsz, a nie inni, a już zwłaszcza dzieci, za które ten post ofiarujesz. Może niekoniecznie musi to być związane z pokarmem, znacznie lepiej jest się wyrzekać rzeczy, które bardzo lubisz i sprawiają ci przyjemność: filmy, seriale, media społecznościowe? Ty wiesz najlepiej. I jest ważne, abyś pamiętał o motywacji, o intencji i ją sobie ciągle uświadamiał, że robisz to dla swoich dzieci.
I już całkiem na koniec. Cierpienia. One są w życiu człowieka, nikt z nas nie jest od nich wolny. Cierpienia też można ofiarować za swoje dzieci, ale trzeba pamiętać, że cierpienie ofiarowane trzeba znosić i akceptować z godnością i „nie biczować” nim wszystkich dookoła.
Tekst ks. Paweł
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!