Internowanie bp. Antoniego Baraniaka w Marszałkach (1)
Decyzją Sejmu RP jednym z patronów roku 2024 został ogłoszony abp Antoni Baraniak. Podobną decyzję podjął Sejmik Województwa Wielkopolskiego. Był niezłomnym hierarchą więzionym i torturowanym przez komunistów w czasach stalinowskich. Rok Abp. Baraniaka to dobra okazja, aby przypomnieć jego historię życia. Wiele z jej momentów, jest związanych z dzisiejszą diecezją kaliską.
Biskup Baraniak pełniący funkcję kierownika sekretariatu prymasa Polski został aresztowany 26 września 1953 roku w związku z zatrzymaniem przez władze kard. Stefana Wyszyńskiego. Komuniści chcieli wytoczyć pokazowy proces głowie polskiego Kościoła, a kluczem do realizacji tego planu było wymuszenie na biskupie Baraniaku podpisu pod spreparowanymi zeznaniami. Nie udało się, bo najbliższy współpracownik Prymasa, okazał się pasterzem niezłomnym. Pomimo 145 przesłuchań w więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na Rakowieckiej w Warszawie, wyrafinowanych tortur psychicznych i fizycznych nie dał się złamać.
Wycieńczenie organizmu bpa Antoniego Baraniaka spowodowało, że komuniści zwolnili go z więzienia na Rakowieckiej i przewieźli do domu salezjańskiego w Marszałkach, gdzie przez kolejne miesiące był cały czas pilnowany i izolowany, nie miał też możliwości swobodnego poruszania się. Sufragan gnieźnieński dotarł do Marszałek ok. godziny 22.00 bezpośrednio z więzienia. Po drodze jednak z Warszawy miał miejsce wypadek samochodowy, w którym brał udział samochód służbowy wiozący biskupa. Ten w późniejszych już latach sporadycznie wspominał to wydarzenie, jako chęć ostatecznego „wykończenia go”. W trakcie podróży, przejeżdżając przez Łódź, chciał zatrzymać się w domu salezjańskim przy parafii św. Teresy, ale jego eskortanci na to nie mogli się zgodzić.
W zakładzie salezjańskim biskup Baraniak został przyjęty bardzo gościnnie przez ks. dyrektora Chmiela oraz pozostałych współbraci. Ponieważ internowany biskup mógł prowadzić korespondencję, jeden z pierwszych listów wysłał do ks. Jana Ślósarczyka - przełożonego salezjańskiej Inspektorii pw. św. Jacka w Krakowie, do której przynależał dom w Marszałkach. Hierarcha dziękował w nim za przyjęcie, podkreślając, iż chociaż przybył niezapowiedzianie, ks. dyrektor Chmiel przyjął go nadzwyczaj gościnnie i otworzył przed nim „całe skarby swego bogatego serca i biednego domu”. Na ręce ks. inspektora bp Baraniak złożył także podziękowania za wytrwałą modlitwę salezjanów i salezjanek w czasie jego więziennej niedoli. W odpowiedzi na ten list ks. inspektor pisał: „Z największą radością spieszę przywitać Waszą Ekscelencję w Marszałkach w imieniu swoim i całej tutejszej Prowincji, która cieszy się i chlubi tym, że na jej terenie Wasza Ekscelencja, po ciężkich swoich przeżyciach, może znowu odetchnąć swobodniej. Wszystko, co jest w naszej mocy, jest do dyspozycji Waszej Ekscelencji”. Ksiądz inspektor poinformował także przełożonych generalnych w Rzymie o zwolnieniu bp. Baraniaka z więzienia i internowaniu w salezjańskim domu w Marszałkach. Stolicę Apostolską o tym fakcie poinformował bp Michał Klepacz.
W Marszałkach biskup Baraniak nawiązał korespondencyjny kontakt z prymasem Wyszyńskim, który w tym czasie przebywał w Komańczy. Prymas był tam internowany w klasztorze sióstr nazaretanek w okresie od 29 października 1955 do 28 października 1956 roku. Przebywając właśnie w Komańczy po raz pierwszy dowiedział się o losach kierownika swojego sekretariatu. W jednym z listów skierowanym do bp. Baraniaka, prymas polecił podziękować w jego imieniu wspólnocie w Marszałkach, za modlitwy za wstawiennictwem św. Jana Bosko i słowa wdzięczności za opiekę nad internowanym biskupem, także inspektorom ks. Rokicie i ks. Ślósarczykowi, którzy jak się wyraził kard. Wyszyński „choć w pewnej mierze wyręczają mnie w moich wobec Ekscelencji obowiązkach”. W korespondencji z Prymasem biskup Baraniak przekazał kilka szczegółów ze swojego śledztwa, zwłaszcza pytań, które dotyczyły bezpośrednio kard. Wyszyńskiego.
W pierwszych tygodniach swojego pobytu w Marszałkach biskup Antoni rozesłał także informację o swoim położeniu do wszystkich placówek salezjańskich w Polsce załączając swoje błogosławieństwo. Wszędzie wiadomość o zwolnieniu z więzienia na Rakowieckiej witano z ulgą i dziękczynieniem. Przykładowo w seminarium salezjańskim w Krakowie, na wieść o uwolnieniu bp. Baraniaka, wszyscy przełożeni i klerycy zgromadzili się przed jego portretem i wiwatowali na cześć biskupa sufragana gnieźnieńskiego, następnie odśpiewali uroczyste Te Deum w seminaryjnej kaplicy. Podobnie było w innych wspólnotach salezjańskich.
Biskup Antoni Baraniak przebywał w Marszałkach na zasadach, na które w rozmowach z rządem zgodził się bp Michał Klepacz. Odwiedzać mogli go przedstawiciele Komisji Episkopatu Polski oraz bliscy. Miał także zezwolenie na bliżej nie sprecyzowane „kontakty osobiste”. Przedstawiciel episkopatu zgodził się także dopilnować, aby nowe warunki odosobnienia bpa Baraniaka, nie były przez nikogo wykorzystane przeciwko władzom państwowym. Pismo z zobowiązaniem zasad internowania oraz zobowiązanie do niedopuszczenia do organizowania przez miejscowe społeczeństwo manifestacji ku czci Baraniaka musiał także podpisać dyrektor domu salezjańskiego ks. Chmiel.
Pierwsze dni stycznia stały się dla wycieńczonego biskupa wielkim wyzwaniem, ponieważ do Marszałek zaczęli przyjeżdżać przedstawiciele episkopatu, salezjańscy przełożeni oraz jego krewni, aby po trzech latach rozłąki zobaczyć się z nim. Po raz pierwszy w szerszym gronie współbraci biskup Antoni Baraniak pojawił się z racji Święta Trzech Króli. W czasie nabożeństwa odprawianego przez ks. Inspektora, odśpiewano dziękczynne Te Deum za zwolnienie biskupa z więzienia. Wieczorem, zgodnie z salezjańską tradycją, w domu zakonnym odbyła się kolęda, w czasie której bp Baraniak poświęcił wszystkie pokoje współbraci i skierował do nich kilka słów. Na kolacji przemawiał ks. Inspektor, po nim zaś Biskup, który wspominał okupacyjne wygnanie, które przeżywał u boku kard. Augusta Hlonda.
Kilka dni później, 11 stycznia 1956 roku, do Marszałek przybyli bp Michał Klepacz, pełniący obowiązki przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, bp Zygmunt Choromański – sekretarz generalny KEP oraz ks. Hieronim Goździewicz. Jak ocenia abp Marek Jędraszewski w swoim opracowaniu „Teczki na Baraniaka”, na tym spotkaniu prawdopodobnie postanowiono, że wobec sytuacji, w której bp Baraniak nie posiada żadnych dokumentów dotyczących zwolnienia go z więzienia, ani związanych z jego internowaniem w domu salezjańskim, wszystkie sprawy z władzami będzie w jego imieniu prowadził bp. Choromański. Sekretarz KEP zapewnił także internowanego biskupa, że rozpocznie starania, o to aby mógł wyjechać na leczenie do Krynicy.
We wtorek 17 stycznia biskup obchodził pierwsze po latach imieniny. Na tą okoliczność do Marszałek zjechało się wielu zaprzyjaźnionych z nim kapłanów. Po Eucharystii, którą sprawował Biskup, wieczorem odbyła się uroczysta kolacja, na której głos zabrali niemal wszyscy goście, którym bp Baraniak każdemu z osobna podziękował. W kronice domu zakonnego odnotowano: „Mimo wyczerpania w więzieniu, posiada dostojny Ks. Solenizant pamięć i orientację młodzieńczą. W kolejnych dniach z okazji imienin przyjechał do biskupa m.in. brat z córką z Gostynia, bp Franciszek Jedwabski i ks. Aleksy Wietrzykowski z Poznania. Wszyscy przyjeżdzający goście byli zatroskani o zdrowie bohaterskiego biskupa i starali się podnieść go na duchu.
Tekst ks. Jarosław Wąsowicz SDB
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!