TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 23 Sierpnia 2025, 02:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Inaczej nie znaczy gorzej

Inaczej nie znaczy gorzej

Czy wysłanie na wakacje dziecka pod opieką taty to trafiony pomysł? Czy oboje nie zginą marnie?

Bardzo szanuję panią Wandę Półtawską, ale w jednej kwestii zasadniczo się z nią nie zgadzam. Pani Półtawska była przekonana, że nie należy zostawiać ojca samego z dzieckiem, gdyż niczym dobrym się to nie skończy – ojcowie po prostu totalnie się do tego nie nadają. Wynikało to z jej osobistego doświadczenia. Gdy raz zostawiła córkę ze swoim mężem, z zamiłowania i wykształcenia filozofem, ów nieszczęśnik zatopiwszy się w jakimś traktacie nie zauważył, że latorośl wyszła przez okno i paraduje po zewnętrznym parapecie. Zauważyła to jednak w porę pani Półtawska, akurat skądś w tym momencie wracająca. Zdarzenie to wywarło znaczący wpływ na podejście do tej kwestii przyjaciółki Jana Pawła II. Do podobnych incydentów już więcej nie doszło z prostej przyczyny – jako mama już nigdy nie zostawiła dzieci pod opieką taty, zabierając je nawet do pracy, gdy była taka potrzeba. Na szczęście nie każdy ojciec jest urodzonym filozofem, łatwo tracącym kontakt z rzeczywistością. Wprawdzie dla odmiany mamy teraz wielu zagorzałych fanów gier komputerowych, które potrafią wciągnąć bardziej ich użytkownika niż filozofia pana Półtawskiego, jednak znajdzie się chyba jakiś odsetek dość odpowiedzialnych facetów. Takich, z którymi dziecko będzie bezpieczne. Oczywiście należy dodać – bezpieczne inaczej. Inaczej niż z mamą – zazwyczaj nazbyt ostrożną, przewidującą wszystkie możliwe (negatywne!) konsekwencje i próbującą ochronić dziecko przed każdym upadkiem. Jasne, są wyjątki. Ale załóżmy po prostu, że rodzice w naturalny sposób różnią się pod względem spędzania czasu z dzieckiem. 

Najczęściej więcej czasu z dziećmi spędzają kobiety. Powodem jest wykonywana praca, podział obowiązków, czasem wynika to z tego, w jaki sposób funkcjonuje rodzina lub z nastawienia jednego lub obojga rodziców. Jeśli kobieta uważa, że zna się lepiej na wychowaniu dzieci, a mąż radośnie się z nią zgadza i „się nie wtrąca”, trudno przełamać taki schemat. A jednak z braku tego „wtrącania się” wynikają późniejsze trudności – w funkcjonowaniu w szkole czy wychowawcze. Jak temu zaradzić? Dziwnym zbiegiem okoliczności propozycje i inicjatywy budowania dobrej więzi ojca z dziećmi rodzą się w kręgach kościelnych, czyli tej przestarzałej, patriarchalnej instytucji, która kobiety odsyła do garów i niańczenia dzieci, a mężczyznom nakazuje zdobywanie świata. Bo przecież nie da się połączyć tych trzech elementów: przyrządzania posiłków, opieki nad dziećmi i poznawania świata w dzikich okolicznościach przyrody. Czy aby na pewno? Takie krążące mity obalają wakacyjne wyjazdy ojców z dziećmi. Niestety ogólnodostępnych propozycji nie ma wiele. Pozostaje nadzieja, że większość inicjatyw jest na tyle lokalna, że Wujek Google o nich milczy. Na pewno jest to przestrzeń do zagospodarowania dla duszpasterzy, wymagająca oczywiście zmiany mentalności odpowiedzialnego za wszystko i wszystkich od początku do końca, ale rozwijająca obie strony. 

Wracając jednak do połączenia wspomnianych garów, dzieci i świata – taką niesamowitą mieszankę proponuje Fundacja Przystań i Walcz, której hasłem przewodnim są słowa: „Przystań… i pomyśl, o co walczysz”. Pisząc o swojej misji, jej pomysłodawcy odnieśli się do nieubłaganych statystyk, według których ojcowie spędzają średnio z dziećmi 30 minut dziennie. Inne dane mówią o 5 minutach czy nawet 40 sekundach. Jak w tak krótkim czasie zbudować wartościową i silną więź z dzieckiem? Szansę na to daje kilkudniowy wyjazd – spływ kajakowy, górska wycieczka, wędkarstwo i survival. Nieobecność mam na takim wyjeździe sprawia, że gotowanie spada na barki mężczyzn, co nie powoduje jednak śmierci głodowej. Dzieci też do domu wracają w jednym kawałku. A do tego wysiłek fizyczny, dzika przyroda i survival dają zasmakować świata trochę innego niż ten wirtualny, którego dzieciaki na co dzień mają tak wiele. Na stronie Przystani można przeczytać także świadectwa uczestników. Oto jedno z nich: „Zobaczyłem, że mogę przekraczać granice i rzeczy, o których myślę, że nie są możliwe do realizacji – tylko tak wyglądają”, natomiast jeden z chłopców napisał: „Tato to jest najlepszy tydzień w moim życiu”. Oczywiście dziećmi są też nastolatki, które nadal potrzebują relacji z tatą. Warto zainwestować czas i energię w poszukanie takich propozycji (lub wspólne z innymi ich zorganizowanie) oraz konsekwentną realizację. Wakacje to dobry ku temu czas. Strona przystani: https://www.przystan.org.pl/

Tekst Katarzyna Kołata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!