Inaczej nie znaczy gorzej
Czy wysłanie na wakacje dziecka pod opieką taty to trafiony pomysł? Czy oboje nie zginą marnie?
Bardzo szanuję panią Wandę Półtawską, ale w jednej kwestii zasadniczo się z nią nie zgadzam. Pani Półtawska była przekonana, że nie należy zostawiać ojca samego z dzieckiem, gdyż niczym dobrym się to nie skończy – ojcowie po prostu totalnie się do tego nie nadają. Wynikało to z jej osobistego doświadczenia. Gdy raz zostawiła córkę ze swoim mężem, z zamiłowania i wykształcenia filozofem, ów nieszczęśnik zatopiwszy się w jakimś traktacie nie zauważył, że latorośl wyszła przez okno i paraduje po zewnętrznym parapecie. Zauważyła to jednak w porę pani Półtawska, akurat skądś w tym momencie wracająca. Zdarzenie to wywarło znaczący wpływ na podejście do tej kwestii przyjaciółki Jana Pawła II. Do podobnych incydentów już więcej nie doszło z prostej przyczyny – jako mama już nigdy nie zostawiła dzieci pod opieką taty, zabierając je nawet do pracy, gdy była taka potrzeba. Na szczęście nie każdy ojciec jest urodzonym filozofem, łatwo tracącym kontakt z rzeczywistością. Wprawdzie dla odmiany mamy teraz wielu zagorzałych fanów gier komputerowych, które potrafią wciągnąć bardziej ich użytkownika niż filozofia pana Półtawskiego, jednak znajdzie się chyba jakiś odsetek dość odpowiedzialnych facetów. Takich, z którymi dziecko będzie bezpieczne. Oczywiście należy dodać – bezpieczne inaczej. Inaczej niż z mamą – zazwyczaj nazbyt ostrożną, przewidującą wszystkie możliwe (negatywne!) konsekwencje i próbującą ochronić dziecko przed każdym upadkiem. Jasne, są wyjątki. Ale załóżmy po prostu, że rodzice w naturalny sposób różnią się pod względem spędzania czasu z dzieckiem.
Najczęściej więcej czasu z dziećmi spędzają kobiety. Powodem jest wykonywana praca, podział obowiązków, czasem wynika to z tego, w jaki sposób funkcjonuje rodzina lub z nastawienia jednego lub obojga rodziców. Jeśli kobieta uważa, że zna się lepiej na wychowaniu dzieci, a mąż radośnie się z nią zgadza i „się nie wtrąca”, trudno przełamać taki schemat. A jednak z braku tego „wtrącania się” wynikają późniejsze trudności – w funkcjonowaniu w szkole czy wychowawcze. Jak temu zaradzić? Dziwnym zbiegiem okoliczności propozycje i inicjatywy budowania dobrej więzi ojca z dziećmi rodzą się w kręgach kościelnych, czyli tej przestarzałej, patriarchalnej instytucji, która kobiety odsyła do garów i niańczenia dzieci, a mężczyznom nakazuje zdobywanie świata. Bo przecież nie da się połączyć tych trzech elementów: przyrządzania posiłków, opieki nad dziećmi i poznawania świata w dzikich okolicznościach przyrody. Czy aby na pewno? Takie krążące mity obalają wakacyjne wyjazdy ojców z dziećmi. Niestety ogólnodostępnych propozycji nie ma wiele. Pozostaje nadzieja, że większość inicjatyw jest na tyle lokalna, że Wujek Google o nich milczy. Na pewno jest to przestrzeń do zagospodarowania dla duszpasterzy, wymagająca oczywiście zmiany mentalności odpowiedzialnego za wszystko i wszystkich od początku do końca, ale rozwijająca obie strony.
Wracając jednak do połączenia wspomnianych garów, dzieci i świata – taką niesamowitą mieszankę proponuje Fundacja Przystań i Walcz, której hasłem przewodnim są słowa: „Przystań… i pomyśl, o co walczysz”. Pisząc o swojej misji, jej pomysłodawcy odnieśli się do nieubłaganych statystyk, według których ojcowie spędzają średnio z dziećmi 30 minut dziennie. Inne dane mówią o 5 minutach czy nawet 40 sekundach. Jak w tak krótkim czasie zbudować wartościową i silną więź z dzieckiem? Szansę na to daje kilkudniowy wyjazd – spływ kajakowy, górska wycieczka, wędkarstwo i survival. Nieobecność mam na takim wyjeździe sprawia, że gotowanie spada na barki mężczyzn, co nie powoduje jednak śmierci głodowej. Dzieci też do domu wracają w jednym kawałku. A do tego wysiłek fizyczny, dzika przyroda i survival dają zasmakować świata trochę innego niż ten wirtualny, którego dzieciaki na co dzień mają tak wiele. Na stronie Przystani można przeczytać także świadectwa uczestników. Oto jedno z nich: „Zobaczyłem, że mogę przekraczać granice i rzeczy, o których myślę, że nie są możliwe do realizacji – tylko tak wyglądają”, natomiast jeden z chłopców napisał: „Tato to jest najlepszy tydzień w moim życiu”. Oczywiście dziećmi są też nastolatki, które nadal potrzebują relacji z tatą. Warto zainwestować czas i energię w poszukanie takich propozycji (lub wspólne z innymi ich zorganizowanie) oraz konsekwentną realizację. Wakacje to dobry ku temu czas. Strona przystani: https://www.przystan.org.pl/
Tekst Katarzyna Kołata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!