TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 12:59
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

...i oczekuję wskrzeszenia umarłych - credo

20.11.13

Credo...wierzę...

...i oczekuję wskrzeszenia umarłych

Ta prawda wiary prowadzi nas drogą myślenia od tego, co niemożliwe do tego, co jest doświadczeniem i pewnością możliwego. To znaczy prowadzi nas drogą ze śmierci do życia.

Chrześcijaństwo, wiara nasza jest na wskroś realistyczna. Kontemplacja Jezusa Chrystusa jest w znacznej mierze kontemplacją oblicza umierającego Syna Bożego. A to odsłania nam prawdę, którą przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego: „Tajemnica losu ludzkiego ujawnia się najbardziej w obliczu śmierci” (KKK 1006). 

Istnieje wiele aspektów śmierci. Katechizm przypomina, że jest ona „kresem życia ziemskiego(KKK 1007). Ta czasowość, ograniczoność ludzkiej egzystencji jest dla nas problemem – dziś może bardziej niż kiedyś. Bo z jednej strony mamy ogromne zdobycze biotechnologii, a z drugiej wciąż ulegamy upływowi czasu. Dlatego pojawiają się pomysły klonowania człowieka, przeszczepu mózgu, kriokonserwacji i hibernacji, a potem „wskrzeszenia” - to znaczy obudzenia z letargu do życia w nowym, lepszym świecie. Takie pomysły są w pewnym sensie wyrazem charakterystycznego chaosu myślenia kultury postmodernistycznej – łączą elementy nauk empirycznych z magią i iluzją, tworząc specyficzne i dramatycznie ironiczne syntezy. Przed kilkunastu laty pierwszy medialny news na temat rzekomego sklonowania człowieka pochodził od sekty raelianów. Rael, twórca sekty, wspierając się autorytetem dawnej pracowniczki Instytutu Pasteura w Paryżu donosił o sklonowaniu reprodukcyjnym, jako propozycji nieśmiertelności.

Wiara uczy nas realizmu – śmierć jest kresem życia ludzkiego. Jest także konsekwencją grzechu. „Chociaż człowiek posiadał śmiertelną naturę, z woli Bożej miał nie umierać. Śmierć była więc przeciwna zamysłom Boga Stwórcy, a weszła na świat jako konsekwencja grzechu” (KKK 1008). Jako taka stanowi niezmiennie ogromny dramat i wyzwanie dla człowieka, dla ludzkiej nadziei, dla odwagi życia. Traktowanie śmierci bez należytej powagi w duchu propozycji New Age  urąga powadze ludzkiego życia.

Dramat ludzkiego losu zostaje jednak przemieniony przez Chrystusa. Wiara we wskrzeszenie ciała wyrasta z tajemnicy zmartwychwstania. Wiara w zmartwychwstanie jest swoistym kluczem autentyczności chrześcijaństwa – jego tożsamości. „Wiara w zmartwychwstanie zmarłych była od początku istotnym elementem wiary chrześcijańskiej. Fiducia christianorum resurrectio mortuorum; illam credentes, sumus – ,,Zmartwychwstanie umarłych jest ufnością chrześcijan; ta wiara nas ożywia’” (KKK 991).

Poprzez śmierć i zmartwychwstanie Bóg powołuje człowieka do siebie. Ten fakt zmienia optykę spojrzenia człowieka wierzącego. Ufność w to, że poprzez śmierć można zjednoczyć się z Bogiem, wejść z Nim w komunię nabrała jednoznacznej wymowy w ustach
św. Pawła: „Pragnę odejść, a być z Chrystusem” (Flp 1, 23). Za parafrazę tych słów można uznać słowa bł. Jana Pawła II: „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca”. 

Prawda wiary, którą wyznajemy dotyczy zatem prawdziwości i dramaturgii ludzkiego losu. Podkreśla jego zniszczalność, przygodność, przemijalność, ale od razu też buduje nadzieję – konkretną, opartą na świadectwie Zmartwychwstałego, który zwyciężył śmierć i na Jego obietnicy „Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 29).

Tym, co wymaga podkreślenia jest zaakcentowanie w tym sformułowaniu wyznania wiary wartości i znaczenia ludzkiej cielesności. Wyznanie „I oczekuję wskrzeszenia umarłych” jest jakby dopełnieniem prawdy wiary, która mówi, że dusza ludzka jest nieśmiertelna. W ten sposób Kościół, także dzisiaj, a może zwłaszcza dzisiaj, przypomina dwie fundamentalne kwestie.

Pierwsza z nich to ta, że Kościół mówiąc o człowieku, o osobie ludzkiej mówi to w stylu humanizmu integralnego albo antropologii adekwatnej. To znaczy Kościół mówi o całym, o pełnym człowieku – o „duchu wcielonym” i zarazem o „uduchowionym ciele”. To jest mówienie poważne, które kłóci się z, delikatnie mówiąc, fragmentarycznymi opisami człowieka, w tym z fragmentarycznymi opisami perspektyw ludzkiego losu. Kościół radykalnie sprzeciwia się iluzjom takim jak duchy żyjące w zaświatach, wędrówki dusz, reinkarnacja, która rozbijałaby (gdyby istniała) integralność człowieka. Kościół jednocześnie sprzeciwia się w tym artykule wyznania wiary wszelkim próbom materialistycznej redukcji człowieka. „Pojęcie ‘ciało’ oznacza człowieka w jego kondycji poddanej słabości i śmiertelności.  ‘Zmartwychwstanie ciała’ oznacza, że po śmierci będzie żyła nie tylko dusza nieśmiertelna, ale że na nowo otrzymają życie także nasze ‘śmiertelne ciała’ (Rz 8, 11)” (KKK 990).

Druga kwestia, niemniej istotna, a zarazem logicznie wypływająca z pierwszej, to kwestia obrony godności ciała ludzkiego. Wiara we wskrzeszenie ciała nierozerwalnie związana z wyznaniem wiary w zmartwychwstanie oznacza uznanie szczególnej godności ciała ludzkiego. 

Trzeba zauważyć, że jest to dzisiaj temat niezwykle ważny. Ciało ludzkie jest dzisiaj wyjątkowo wręcz niedoceniane. Im więcej mamy medialnego i politycznego bełkotu o godności i prawach człowieka, tym mniej owa godność jest rozumiana, a prawa są stanowione bezprawnie. Ciało jest w tej przestrzeni traktowane jako przedmiot. Przedmiot, którym można dowolnie dysponować, wedle obieranych ról społecznych – tak twierdzi ideologia gender. Ciało jest przedmiotem, który można traktować jako towar – tak twierdzi przemysł pornograficzny i prostytucyjny. Ciało jest przedmiotem, który można dowolnie zmieniać i przekształcać, zaspokajając urojenia umysłu, jak chce tego kultura transseksualizmu. 

Temat wskrzeszenia ciała pojawia się w naszej refleksji w miesiącu szczególnym, w którym pielgrzymujemy do grobów bliskich, gdzie leżą szczątki ich ciał, oczekując wskrzeszenia do życia. Pielgrzymujemy wszak nie do zwłok czy szczątków, ale do naszych bliskich, do osób, które przeszły z tego świata do wieczności. 

Rozumieli to bardzo dobrze ludzie w sytuacjach granicznych. W pamiętnikach polskich łagierników są liczne zapisy o tym, jak po śmierci współtowarzysza niedoli robiono wszystko, by pochować jego ciało. Czyniono to w imię przekonania o wartości ludzkiego ciała. W tej perspektywie wydaje się, że nasza kultura czyni zdecydowany krok wstecz. Szydzenie z powagi śmierci przez różne kuriozalne pomysły utylizacji ciała ludzkiego po śmierci – to tylko jeden z aspektów tego zdziczenia. Tym mocniej niech zabrzmi wyznanie naszej wiary. 

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

Ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz - teolog moralista i etyk, kierownik Zakładu Katolickiej Nauki Społecznej na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu, w latach 2002-2008 r. dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, wykłada również w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

 

 

Talitha kum

 

Był jedną z najbardziej fascynujących postaci w dziedzinie nowoczesnej sztuki chrześcijańskiej, wywarł wielki wpływ na kształtowanie się niemieckiej sztuki religijnej XIX wieku. Mówili o nim, że był duszą romantycznej szkoły malarstwa. Mowa tu o niemieckim malarzu Joachimie Friedrichu Overbecku. 

 

Urodził się 3 lipca 1789 roku w Lubece, a zmarł 12 listopada 1869 roku w Rzymie. Jego przodkowie przez trzy pokolenia byli protestantami. Ojciec był doktorem prawa, jednak młody Joachim wzorce czerpał od wujka, który był doktorem teologii. Zasłynął wieloma dziełami o tematyce religijnej. Był współzałożycielem powstałego w 1809 r. Bractwa św. Łukasza, które później przekształciło się w organizację nazareńczyków. Mając osiemnaście lat Overbeck został uczniem Akademii Sztuk w Wiedniu. Młody Overbeck był oburzony brakiem duchowości w obrazach swych mistrzów. Pragnął uchronić sztukę przed wpływem zepsucia, które niósł późny renesans. Za swych przewodników wybrał włoskich malarzy renesansu, takich jak Rafael. Opuścił więc szkołę, a właściwie został z niej wygnany i z trzema kolegami udał się do Rzymu. To miasto stało się centrum jego działalności. Dzieła Overbecka charakteryzują się szlachetnym ukazywaniem postaci, precyzją, a nawet twardym rysem, wyraźnymi jasnymi kolorami oraz wielkim naciskiem na symbolikę chrześcijańską. 

Overbeck pozostawił po sobie wiele dzieł, które zdobią nie jedną ścianę. Jego freski zdobią choćby wnętrza pawilonu w Villa Massimo w Rzymie, czy Porcjunkuli w Asyżu. Namalowany przez niego „Cud Świętego Franciszka” (1829) uchodzi za jego najważniejsze dzieło. Overbeck w 1813 roku dołączył do Kościoła rzymskokatolickiego i tym samym wierzył, że jego sztuka otrzymała chrześcijański chrzest. Jego dzieła zostały jednak odkryte i docenione dopiero na  początku XX wieku. My dziś skupimy się na obrazie przedstawiającym wskrzeszenie córki Jaira. Scenę, która przedstawia obraz znamy z Ewangelii według św. Marka (5, 21-43). W Ewangeliach mamy trzy wskrzeszenia: młodzieńca z Naim, Łazarza z Betanii i córki Jaira. Przez nie Jezus chciał przygotować swoich uczniów, jak i tych, którzy mu towarzyszyli, do swojego zmartwychwstania. Samo wskrzeszenie oznacza przywrócenie do życia.

Na obrazie ukazanych jest kilka postaci rozmieszczonych wokół dziewczynki siedzącej na łóżku i stojącego przy niej Chrystusa. Jezus jest ubrany w niebieski płaszcz, z włosami spływającymi na ramiona. Stoi przy łóżku z wyciągnięta dłonią, w której trzyma dłoń dziewczynki. Jej twarz jest blada, a oczy zamknięte. Wygląda, jakby dopiero co się obudziła. Stojąca za nią postać to z pewnością jej ojciec. Jego twarz wpatrzona w Chrystusa ukazuje wielkie zdziwienie. U stóp Jezusa kobieta z wyciągniętymi rękami ku Niemu w geście błagalnym, a może oddająca pokłon za dokonany cud. Dziecko, które umarło żyje. Jezus bowiem trzymając dziewczynkę  za rękę powiedział: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię tobie, wstań!”. Dziecko natychmiast wstało i chodziło. Jezus mówił wyraźnie, że to wiara ma moc uzdrawiającą. Jair usłyszał, że wystarczy wierzyć, „Nie bój się, tylko wierz”, a córka nie tylko wyzdrowieje, ale nawet zostanie wskrzeszona. Nasze historie są często podobne, zaczynamy wątpić, stawiamy trudne pytania, a nawet mamy pretensje do Boga, że ,,zabiera” nam bliskich. Dzisiaj niewiele osób doświadcza cudu wskrzeszenia, ale wszyscy żyjemy wyznawaną w Credo wiarą we wskrzeszenie umarłych, które pozwoli nam spotkać się z wszystkimi tymi, których tak bardzo kochaliśmy i za którymi tak bardzo tęsknimy. 

Obraz wydaje się być namalowany jakby ,,pod linijkę”, wszystko dopracowane. Spokojna kolorystyka, przejrzystość wzbudza w widzu spokój i oddaje w pełni to, co się wydarzyło. 

AW

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!