TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 17 Sierpnia 2025, 09:32
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Historia imienin Maryi

Historia imienin Maryi

Zdjęcia to materiały dla prasy udostępnione przez producenta.

Jan III Sobieski zmierzając do Wiednia, zatrzymał się na Jasnej Górze, gdzie osobiście służył do Mszy Świętej jako ministrant. Do dziś, tamtejsi paulini opowiadają, jak to król, całą noc modlił się przed cudownym wizerunkiem częstochowskiej Matki Bożej leżąc krzyżem. Dodają również, że kiedy o poranku opuszczał świątynię szedł jak zwycięzca. 

Świadkowie tamtej sceny nie wiedzieli jeszcze, że kapelan królewski ks. Stanisław Papczyński, wcześniej krótko, po całonocnej modlitwie, doświadczył objawienia Maryi, która zapowiedziała zwycięstwo nad terroryzującymi chrześcijańską Europę Turkami, a ojciec Papczyński powiedział o jej proroctwie Sobieskiemu. Jan III nie wybrałby się pewnie z własnej woli z odsieczą do Wiednia, mimo że doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowiła potężna armia turecka dla chrześcijańskiej Europy.

Siedemnaste stulecie wyjątkowo udręczyło Polskę wojnami i najazdami, skarbiec królewski był pusty i nikt nie miał ochoty już walczyć bez absolutnej konieczności. Wszystko zmienił list od papieża Innocentego IX, w którym Ojciec Święty prosił Sobieskiego o pomoc dla cesarza Leopolda. Król nie chciał mu odmawiać, ale zdrowy rozsądek wyłącznie to mu nakazywał. Poprosił więc o radę i modlitwę swego kapelana i pojawiło się proroctwo Maryi. Naród wiedział, że jeśli Niebo nie pomoże odeprzeć Turków, Polska całkowicie się pogrąży. 

Marysieńka jakiej nie znacie

Królowa Marysieńka odprowadziła męża i towarzyszącego mu ich szesnastoletniego syna Jakuba aż do Będzina, a potem wróciła do Krakowa i zorganizowała - na ile było to w jej mocy – powszechne i nieustające czuwanie modlitewne wśród swych poddanych, by uczynić z nich niewidzialną armię wspierającą wojska Rzeczpospolitej. Jak podają ówczesne kroniki mieszkańcy Krakowa modlili się całe dnie. Także nocami budziły ich dzwony i na ich głos, a także polecenie miejscowego biskupa, wstawali z łóżek a potem na klęczkach śpiewali „Ojcze nasz” i „Święty Boże”. Marysieńka każdego dnia udawała się do innego sanktuarium krakowskiego na specjalne nabożeństwo, zaś gdy wybijała północ, wraz z całym dworem, wędrowała do kaplicy kazimierzowskiego pałacu w Łobzowie, by tam błagać Boga o zwycięstwo.

Kiedy 10 września 1683 roku, do królowej dotarł kurier z wieścią, iż jej małżonek ze swymi wojskami przekroczył granicę Austrii, monarchini poleciła, by wszystkich krakowian zwołać do miejskich świątyń i by tam poszcząc przez cały dzień o chlebie i wodzie, gorliwie przyzywali niebiańskiej pomocy. O trzeciej nad ranem, historycznego 12 września, Sobieski w swym królewskim namiocie pisał list do ukochanej żony, a kiedy go skończył, wziął udział w Mszy Świętej i klęcząc z rozłożonymi rękami przez cały czas jej trwania przyzywał pomocy Najświętszej Dziewicy. Również hasło, które dał swym żołnierzom na czas bitwy było ściśle związane z Matką Bożą i brzmiało: „W imię Panny Maryi – Panie Boże, dopomóż!” W tym miejscu warto też zaznaczyć, że Sobieski był członkiem Bractwa Różańcowego i bardzo często modlił się na różańcu. W dodatku, w każdą sobotę pościł o chlebie i wodzie.

Król błogosławi relikwią Krzyża

Do boju armia polska ruszała śpiewając „Bogurodzicę”, król zaś, obserwował ją ze wzgórza Kalemberg i błogosławił relikwią Krzyża Świętego. W tym samym czasie z katedry na Wawelu wyruszyła w kierunku kościoła Mariackiego procesja „duchowego wojska”. Niemal do złudzenia przypominała ona procesję, która ponad 60 lat wcześniej wspierała wojska Rzeczpospolitej walczące pod Chocimiem. Podobnie jak niegdyś, jej uczestnicy śpiewając odmawiali Różaniec, nieśli Najświętszy Sakrament i obraz Matki Bożej Różańcowej Zwycięskiej z kościoła ojców dominikanów. W procesji brały udział niezliczone rzesze krakowian i mieszkańców okolic miasta.

Za Najświętszym Sakramentem podążała ubrana w czarne, pokutne szaty królowa Marysieńka wraz ze wszystkimi dworzanami, których liczba sięgała tysiąca. Jak podają siedemnastowieczne zapisy, 600 mnichów niosło relikwie wielu świętych, a 50 najświetniejszych mieszczan z płonącymi świecami otaczało wizerunek Matki Bożej Różańcowej. Tamtego dnia w Krakowie nikt nie zajmował się niczym innym. Wszyscy pogrążeni byli w modlitwie. Gdy krótko później po kraju rozniosła się wieść, że armia Kara Mustafy została rozgromiona, o krakowskich modłach być musiało już równie głośno, bo wiadomość o wiktorii Sobieskiego kwitowano ponoć następującymi słowami: „Nie ma o tym dubium!” (wątpliwości – przyp. autorki) Kraków wymodlił to zwycięstwo!” I tak właśnie było. 

Modły i posty zanoszone przez Polaków zagrzewanych do wytrwałości w błaganiach przez samą królową Marysieńkę, nie pozostały bez odpowiedzi. Matka Chrystusa, która krótko wcześniej zapowiedziała ojcu Papczyńskiemu wiedeńską chwałę przybyła wojskom Rzeczpospolitej z pomocą niemal natychmiast. Nikt o owej dziejowej bitwie rozgrywającej się pod troskliwym wzrokiem Maryi, nie opowiedział nigdy ciekawiej niż sam król Sobieski, który już nazajutrz po wielkiej batalii pisał o wszystkim w kolejnym liście do swej ukochanej żony, podkreślając, że jego relacja jest „najlepszą gazetą” donoszącą o wydarzeniach spod Wiednia. „W namiotach wezyrskich 13 IX 1683 w nocy – pisał Jan III. - Jedyna duszy i serca pociecho, najśliczniejsza i najukochańsza Marysieńku! Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały”. W powszechnej świadomości Sobieski to po pierwsze zwycięzca spod Wiednia, a po drugie autor miłosnych i frywolnych listów do swej żony. Mało kto wie o tym, że listy króla są niezwykłą wręcz kroniką czasów jego rządów i oczywiście wydarzeń związanych z Bitwą pod Wiedniem. Osobiście gorąco zachęcam do przeczytania choć tego cytowanego tutaj listu w całości (dostępny w sieci), bo czyta się go wspaniale i dowiedzieć można się z jego treści niezwykłych szczegółów, których nie znajdzie się ani w podręcznikach do historii, ani w książkach naukowych. „Niech się wszyscy cieszą – dodaje Sobieski na koniec. - A Panu Bogu dziękują, że pogaństwu nie pozwolił pytać się: „A gdzie wasz Bóg?” 

Venimus, vidimus, Deus Vicit 

Przytłaczająca większość autorów publikacji historycznych dotyczących Odsieczy Wiedeńskiej podkreśla, iż po zakończeniu bitwy z Turkami Jan III Sobieski napisał dwa listy. Pierwszy już opisałam, drugi natomiast nosił datę 15 września i był adresowany do papieża Innocentego XI. Otwierały go historyczne słowa „Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył”. „Ojcze Święty, Venimus, vidimus, Deus vicit. Zechciej, Wasza Świątobliwość, uniżenie proszę, przyjąć łaskawie oraz jako nowe świadectwo mego synowskiego uszanowania wiadomość o świetnym zwycięstwie użyczonym wczoraj przez Boski Majestat całem Chrześcijaństwu, pod Wiedniem, gdzie mi się udało w paru wręcz chwilach zniszczyć przeważną część wojsk otomańskich, w liczbie 180 tysięcy wojowników”.

Wkrótce potem król Sobieski opuścił Austrię i udał się do bazyliki w Loreto, by tam w cieniu relikwii cegieł z domu Świętej Rodziny z Nazaretu, podziękować Bogu nie tylko za dziejowe zwycięstwo, ale i prosić o błogosławieństwo dla własnej rodziny, która była bodajże najszczęśliwszą z królewskich rodzin w dziejach Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Do dziś można tam oglądać proporzec turecki i turecką chorągiew sztandar, które wojska polskie zdobyły pod Wiedniem, a które jako wota dziękczynne Sobieski zostawił Najwyższemu i Matce Bożej w Loreto. Chorągiew stała się wkrótce baldachimem, który nad kapłanem dzierżącym monstrancję, noszono w procesjach.

Imieniny Maryi

Po zwycięstwie Sobieskiego pod Wiedniem papież Innocenty XI rozszerzył obchodzenie święta ku czci Imienia Maryi – które dotąd było świętem tylko hiszpańskim i przypadało 15 września, w oktawę święta Narodzenia NMP – na cały świat. Późniejsze reformy kalendarza i przepisów liturgicznych przeniosły go na dzień, kiedy to Martyrologium Rzymskie wspomina wiktorię wiedeńską.  ■

Tekst Aleksandra Polewska - Wianecka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!