Hipnoza
Byłem niedawno świadkiem sytuacji, kiedy osoba, której specjalista zaproponował skorzystanie z hipnozy jako uzupełniającej metody leczenia jej podstawowego problemu zdrowotnego, wyraziła z tego faktu szczerą radość oczekując, że w trakcie takiej terapii będzie mogła porozmawiać z osobami zmarłymi.
Pomijając już fakt, że nijak nie potrafię sobie wyobrazić, jak rozmawianie ze zmarłymi miałoby pomóc w dosyć jednoznacznie fizycznych dolegliwościach, uświadomiłem sobie, że przeciętna wiedza o hipnozie jest najprawdopodobniej nader niewielka, a przy tym odległa od rzeczywistości.
Mroczna historia
Hipnoza ma bardzo długą tradycję i faktycznie w swych początkach owiana była mrocznymi tajemnicami. Elementy hipnozy zawarte były już w rytuałach związanych z wchodzeniem w trans u ludów pierwotnych, stąd przez wiele lat hipnozę utożsamiano z transem właśnie. W Europie Paracelsus po swej wizycie w Indiach w XVI wieku zaczął stosować jego elementy w leczeniu chorych. Jego poglądy Mesmer rozwinął później w teorię „zwierzęcego magnetyzmu”. W XVIII wieku próbowano podobne metody stosować do „wypędzania złych duchów” objawiających się w postaci padaczki, czy ataków bólu. Właśnie Mesmer, XVIII-wieczny niemiecki lekarz był jednak najbardziej znanym popularyzatorem teorii magnetyzmu i spirytualistycznych idei dominujących powszechne postrzeganie hipnozy przez kilka kolejnych stuleci.
Zarówno świat medyczny, jak i Kościół dość szybko skrytykowali i odrzucili teorie Mesmera, co nie przeszkodziło mu jednak w zdobyciu popularności, a i początkowo niemałych pieniędzy. Choć warto zauważyć, że do końca swej aktywności zawodowej ludzi ubogich leczył za darmo, a sam zmarł jako człowiek niezamożny, w niesławie i na obczyźnie. Jego uczniowie i następcy, przede wszystkim markiz de Puysegur na poglądach Mesmera zbudowali ruch mesmerystyczny, otwarcie już nawiązujący do spirytyzmu i zjawisk paranormalnych, przez późniejsze stulecia szkodzący renomie hipnozy jako metody naukowo rzetelnej. Dopiero przełom wieku XIX i XX skierował badania i zastosowania hipnozy na drogi bardziej racjonalne i naukowe. Przyczyniły się do tego przede wszystkim prace znanego francuskiego neurologa Jean-Martin’a Charcot’a próbujące wyjaśnić zjawisko hipnozy na gruncie neurologii. Jego teorie ostatecznie przeważyły i umożliwiły rozwój hipnozy jako metody terapeutycznej w jej dzisiejszym kierunku.
Trudności definicyjne
Istnieją różne definicje hipnozy. Amerykańskie towarzystwo psychologiczne określa ją jako „stan świadomości obejmujący skupioną uwagę i zmniejszoną świadomość peryferyjną charakteryzującą się zwiększoną zdolność do reagowania na sugestię”. W „ludzkim” języku oznacza to rodzaj szczególnego skupienia na treściach przekazywanych przez terapeutę, czyli inaczej niż w powszechnym rozumieniu hipnoza nie jest stanem zmniejszonej uwagi, ale szczególnego jej skupienia, pozwalającego ignorować wszelkie inne bodźce zewnętrzne i wewnętrzne. Tym właśnie istotnie różni się od medytacji, która jest skupieniem skierowanym „do wewnątrz”.
Z kolei zgodnie z definicją Society of Psychological Hypnosis jest to procedura terapeutyczna, w trakcie której „jedna osoba (podmiot) jest kierowana przez inną (hipnotyzer) w celu reagowania na sugestie dotyczące zmian w subiektywnym doświadczeniu, zmiany w percepcji, odczuciach, emocjach, myślach lub zachowaniu”. Tu nacisk położony jest na konkretne i celowe zmiany subiektywnego odczuwania pacjenta w wyniku sugestii terapeuty, nie samą treść tych sugestii.
Praktyczna przydatność
Jako metoda terapeutyczna hipnoza ma wiele zastosowań, przede wszystkim w zaburzeniach psychicznych. Wiadomo, że łagodzi np. lęk, w tym również lęk towarzyszący różnym procedurom medycznym. Może również pomagać w zaburzeniach nastroju. W neurologii bywa stosowana jako terapia uzupełniająca w chorobach takich jak stwardnienie rozsiane czy choroba Parkinsona, a także w demencji. Z kolei np. gastrolodzy mogą ją zalecać w leczeniu zaburzeń związanych z zespołem jelita drażliwego.
W chorobach nowotworowych pomaga zaś znosić stres i dolegliwości związane z chemioterapią. Ma też swoje miejsce w medycynie paliatywnej i w leczeniu przewlekłego bólu. Stosowana jest wtedy jako metoda uzupełniająca do innych sposobów leczenia, przed wszystkim w bólu o charakterze neuropatycznym i raczej w celu poprawy funkcjonowania pacjenta z przewlekłym bólem w codziennym życiu i sposobu odczuwania bólu niż zniesienia samego bólu jako takiego. Wymaga to odbycia kilku, zwykle przynajmniej ośmiu sesji terapeutycznych. Jeśli ktoś decyduje się na stosowanie takiej terapii warto zadbać o znalezienie doświadczonego certyfikowanego terapeuty, który leczenie będzie prowadził lub nadzorował – bo hipnozę można również stosować samodzielnie w domu, przy użyciu narzędzi audiowizualnych. Hipnozą prowadzoną niewłaściwie można sobie wszak zaszkodzić.
Jak to działa?
Istnieją różne teorie wyjaśniające zjawisko hipnozy na poziomie fizjologii mózgu. Najprostszą wydaje się ta mówiąca o czasowym ograniczeniu kontrolnego wpływu świadomości na niższe ośrodki kontrolne mózgu, pozwalającym im na „przejęcie inicjatywy”. Nie jest jasne, w jakich konkretnie strukturach ten proces zachodzi, ale wiadomo na przykład, że osoby łatwo ulegające hipnozie mają nieco większy pewien obszar w obrębie ciała modzelowatego. Zaburzenia w obrębie ciała modzelowatego towarzyszą z kolei niektórym postaciom padaczki i schorzeniom o charakterze dysocjacyjnym, np. dysleksji czy wielce medialnemu zespołowi dr Strangelove’a. Swoje działania w obszarze ciała modzelowatego wywierają też leki wywołujące objawy anestezji dysocjacyjnej, tzn. takiej, w której pacjent pozostaje częściowo zdolny do reagowania, ale nie odczuwa bólu i nie pamięta tego co działo się wokół niego. Jednak hipnoza wywiera wpływ także na inne obszary mózgu.
Jej wpływ jest także zróżnicowany w zależności od osoby, stąd w populacji występują zarówno ludzie łatwo podatni na hipnozę, przeciętnie oraz bardzo słabo na nią podatni. Ci mocno podatni na hipnozę stanowią około 15% populacji, większość to „przeciętniacy”, a przynajmniej kilka procent jest na hipnozę słabo wrażliwa. Do osób praktycznie niepodatnych na hipnozę należą np. małe dzieci.
Hipnoza nie wywołuje duchów
Jak widać, współczesna hipnoza nie ma nic wspólnego ze spirytyzmem. Udowodniono nawet, że osoby podające się za medium niekoniecznie są szczególnie podatne na hipnozę. Oczekiwania, że terapia hipnozą pozwoli porozmawiać z duchami nie będą na szczęście spełnione. Ponieważ hipnoza jest szczególnym stanem skupienia skierowanym na zewnątrz, zwłaszcza na sugestie hipnotyzera nie stanowi ona także zagrożenia duchowego, a udział w takiej terapii nie jest grzechem w rozumienia Kościoła, w przeciwieństwie do udziału w seansie spirytystycznym.
Jednak hipnoza prowadzona nieprawidłowo albo przez osobę bez należytego przygotowania może być groźna w całkiem doczesnym wymiarze. Da się na przykład zasugerować osobie poddanej terapii uruchomienie emocji szkodliwych dla niej, zwłaszcza, jeśli pacjent należy do populacji łatwo poddającej się hipnozie. Stąd, jak w przypadku każdej ingerencji w naszą psychikę, trzeba i w przypadku hipnozy zachować zdrowy rozsądek. A dla zmarłych bliskich lepiej zamówić Mszę Świętą.
tekst dr Jarosław
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!