Gdy przestają nam służyć
Co zrobić z krzyżem z grobu, gdy już zostanie postawiony pomnik, bądź ze starym obrazem? Na te i inne pytania odpowiada ks. prałat dr Władysław Czamara.
Księże Prałacie, nasuwa się wiele pytań dotyczących poszanowania dewocjonaliów czy sakramentaliów. Zacznę jednak od krzyży. Konkretnie chodzi o krzyże, które często (niestety) widzimy porzucone przy śmietnikach, czy oparte o płot na cmentarzu. Czy można je tak po prostu wyrzucić?
Ks. prałat dr Władysław Czamara: Zanim odpowie się na to pytanie, należy wpierw podkreślić, że poruszona przez Panią tematyka wiąże się ściśle z rozumieniem kultu Bożego. Rzeczami świętymi bowiem nazywamy te, które zostały przeznaczone do kultu Bożego przez poświęcenie zgodnie z prawem naszego Kościoła. Mają one pobudzać pobożność wiernych, przyczyniając się do jej wzrostu. Prawo kanoniczne Kościoła w kan. 1171 wskazuje, że: „Rzeczy święte przeznaczone aktem poświęcenia lub błogosławieństwa do kultu Bożego, należy otaczać czcią i nie wolno nimi posługiwać się do użytku świeckiego lub niewłaściwego, chociaż są własnością osób świeckich”. Uświęcenie duchowe, które te rzeczy otrzymały przez posługę Kościoła trwa, dopóki one istnieją i nie zostały przeznaczone przez prawowitą władzę do użytku świeckiego lub uległy zniszczeniu albo są w takim stanie, że nie nadają się do spełniania swego przeznaczenia. Wśród nich są nieraz takie dzieła, które oprócz religijnych mają wartość artystyczną, zabytkową, której nie powinno się pozwolić na całkowite zniszczenie.
Prawo kanoniczne w kan. 1189 wymaga ich konserwacji. Także tych rzeczy broni, co prawda nie z powodów religijnych, prawo państwowe, gdyż są one wyrazem kultury materialnej i duchowej danego kraju czy regionu np. można tu wskazać na krzyże Piotra Brylińskiego, czy też „krzyż chwaliszewski” stojący nad Wartą w Poznaniu. Broni ich nie tylko prawo kościelne, ale i prawo cywilne karząc za ich dewastację, czy też nakazując ich renowację, kiedy są zniszczone. Nas interesuje przede wszystkim wymiar religijny rzeczy świętych ważny dla duchowości wiernych, którzy widzą wartość np. krzyża poprzez Mękę Pańską, gdyż krzyż miał kontakt z Ciałem i Krwią Zbawiciela, co notabene stanowi o kulcie uwielbienia, zwanym względnym.
Po tym szerszym wprowadzeniu w problematykę nas interesującą przejdźmy do Pani pytania, co zrobić z niszczejącymi lub zniszczonymi krzyżami na cmentarzach czy dewocjonaliami, które nie nadają się do użytku lub po prostu stały się niepotrzebne. Przykry to widok stojących czy leżących krzyży na śmietnikach cmentarnych, czy też walających się w innych miejscach, tym bardziej kiedy na krzyżu znajduje się pasyjka, czyli wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. Najwłaściwszym rozwiązaniem jest zakopanie najpierw krzyża w grobie, w którym następnie umieszcza się trumnę lub jeśli nie jest to związane z pogrzebem, to po prostu zakopanie w grobie lub w wyznaczonym do tego celu miejscu na cmentarzu.
W przypadku kremacji, kiedy nie ma takiej możliwości, to krzyż niesiony w czasie pogrzebu należy oddać zakładowi pogrzebowemu, albo jeśli jest własnością parafii, że tak powiem wielokrotnego użycia, to nie ma z tym problemu. Innym rozwiązaniem może być wyznaczone miejsce na cmentarzu, gdzie grabarz zakopuje np. pasyjki lub umieszcza nieraz w starym grobowcu, a same krzyże, mając świadomość o oczyszczającej wartości ognia, po prostu należy spalić. Nie mogą być traktowane jak nie potrzebne nikomu śmieci utylizowane, jak zwykłe odpady cmentarne. Jeśli chodzi o krzyże metalowe, to po zdjęciu pasyjki, należy je porozcinać na kawałki, które już przestają być krzyżem i wtedy można spokojnie przekazać je na złom.
W kolejnym pytaniu chcę poruszyć temat obrazów, czy figurek przedstawiających święte postacie, czy sceny z ich życia, które spełniły już swoją rolę i zwyczajnie ich nie chcemy, bądź są zniszczone?
Ich również nie należałoby wyrzucać na śmietnik. Co zrobić z obrazami, które są zniszczone, czy które spełniły swoją rolę w życiu danej rodziny, to najczęściej dotyczy to tych przedmiotów, które pozostały po przodkach, a które nie pasują do współczesnej mody wystroju mieszkania. W tym przypadku może chodzić o obrazy niezniszczone, nieraz mające nawet pewną wartość artystyczną, ale przez młodych już nie aprobowane w domu, kiedy babcia czy dziadek odeszli z tego świata. W takim przypadku można je przekazać komuś, kto chciałby się nimi zająć z pietyzmem lub przekazać np. do muzeum diecezjalnego. W takim przypadku należy skorzystać z pomocy księdza proboszcza czy wikariusza. Właściwie w sytuacji w której nie wiemy co zrobić z danym obrazem warto poradzić się duchownych. Zdarzało się, że dzięki takiej pomocy zostały uratowane obrazy mające wysoką wartość artystyczną czy też zabytkową. Kapłani mają kontakty z konserwatorami sztuki z racji prac w podległych im świątyniach i mogą pomóc w tej materii. Nieraz mają pomysły właściwego ich zagospodarowania np. w salce katechetycznej czy innym miejscu. Jeśli z różnych powodów nie da się ich zachować należy je spalić, a jeśli to jest nie możliwe, to można zakopać w odpowiednim do tego miejscu, tak jak np. robimy z wodą święconą, której już nie używamy do celów religijnych. Nie wolno wylewać jej do zlewu czy ubikacji, ale należy podlać nią kwiaty, czy wylać ją w ogródku pod drzewo czy krzew.
W tym samym kluczu zapytam o obrazki, których w naszych domach czasami uzbiera się sporo. Stanowią one pamiątkę po wizycie duszpasterskiej, po jakiejś uroczystości, czy też po wizycie w jakimś miejscu. Najczęściej przedstawiają one postacie błogosławionych świętych, a dodatkowo są na nich relikwie tych świętych. Co z nimi zrobić, gdy już ich nie chcemy?
Jeśli są w dobrym stanie można je przekazać dzieciom uczęszczającym na katechezę lub przekazać w tym celu katechetom. W innym przypadku najlepiej je spalić. Nigdy nie powinno się je wyrzucać do śmietnika. Ogień jest najlepszym tu rozwiązaniem. Oczywiście, jeśli ktoś przekazał je na makulaturę czy wyrzucił na śmieci nie mając świadomości, że tak nie powinien czynić to nie popełnia grzechu. O grzechu można by mówić wtedy, kiedy czyniłby to z pogardą dla rzeczy poświęconych, z pewną dozą nienawiści do tego co święte, religijne.
Wychodzi na to, że najlepszym wyjściem dla tych przedmiotów jest spalenie. Ale rodzi się pytanie, czy to znaczy, że możemy tak po prostu wrzucić je do pieca, czy do paleniska?
Rozumiem podtekst tego pytania. Zapewne chodzi tutaj o to, czy nie stają się one materiałem opałowym. Oczywiście nie możemy traktować obrazów, obrazków i innych tego typu rzeczy jak materiał opałowy. Dobrze by było, gdyby, szczególnie u osób wrażliwych, dla spokoju sumienia, przed spaleniem okazano jakiś akt czci czy gest szacunku wobec rzeczy świętych, szczególnie gdybyśmy mieli do czynienia z większą ich ilością. Słyszałem, że jeden z kapłanów po zakończeniu ceremonii poświęcenia ognia w Wielką Sobotę polecał, by spalić w nim różnego rodzaju dewocjonalia. Niestety nie zawsze jest możliwość rozpalenia ogniska, wówczas pozostaje spalenie w piecu. Należy jednak, by nie traktować wtedy obrazów jako podpałki, ale wrzucić je w rozpalony już ogień, by dokończył dzieła zniszczenia, które zrobiły czas lub warunki atmosferyczne. Ogień jest tu najlepszym rozwiązaniem, nigdy śmietnik!
Zapytam jeszcze o przedmioty religijne, które zostały pobłogosławione przez księdza lub diakona, a mianowicie o różaniec, medalik, czy nawet świece. Co zrobić, gdy już się zniszczyły, zerwały, czy też połamały?
Nie powiem niczego nowego. W świetle tego, co już powiedziano zerwany różaniec czy łańcuszek, najlepiej spalić czy też zakopać w grobie kogoś bliskiego samemu lub poprosić o tę przysługę grabarza. Tym bardziej, że są to rzeczy, które poprzez akt poświęcenia wyłączane są z użytku codziennego, a przeznaczone do modlitwy i do kultu. Warto pamiętać, że poświęcenie lub błogosławieństwo, jeśli zostały ważnie udzielone, nadają rzeczy pewne uświęcenie duchowe, które trwa, dopóki rzecz istnieje i nie zostanie przeznaczona do użytku świeckiego. Kończąc można stwierdzić, że powodów dla których pozbywamy się niektórych rzeczy jest wiele, ale myślę, że warto mieć na uwadze ich przeznaczenie i zakończyć ich „żywot” w sposób roztropny i jak najbardziej dla nich odpowiedni.
Rozmawia Arleta Wencwel-Plata
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!