TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 08 Sierpnia 2025, 09:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Fioletowy motyl

Fioletowy motyl

Kilka tygodni temu świat obiegła wiadomość o śmierci jednego z bliźniąt znanego piłkarza Cristiano Ronaldo. Takich rodzin opłakujących śmierć noworodka jest więcej, a przy łóżeczkach pojawiają się motyle.

Gatunków motyli, jak i ich kolorów, jest bardzo dużo, chyba nie ma osoby, która by się nie zachwycała pięknem wzorów na ich skrzydłach. Dlaczego więc fioletowy motyl jest tak niemile kojarzony? Oczywiście ten spotkany gdzieś na łonie natury jest „ok”, ale ten, którego nakleja się na łóżeczku nowo narodzonego dziecka już nie. Taka naklejka ma bowiem bardzo szczególne znaczenie, gdyż oznacza ona, że dane dziecko urodziło się z mnogiej ciąży, z której nie wszystkie dzieci przeżyły. Niemowlę straciło braciszka lub siostrzyczkę, a rodzice swoje dziecko. Fioletowy kolor może reprezentować zarówno chłopców, jak i dziewczynki.

Smutna historia motyla
Pierwsze fioletowe motyle zaczęły pojawiać się w szpitalach w Wielkiej Brytanii, ale akcja ta zyskała rozgłos na całym świecie, i dziś takie naklejki można spotkać także w polskich placówkach. Jest to inicjatywa, która ma na celu zwrócenie uwagi na śmierć dziecka lub rodzeństwa urodzonego w wyniku ciąży mnogiej. Jest również po to, by nie sprawiać większego bólu rodzicom, którym i tak jest ciężko.
Akcję zainicjowała kilka lat temu Millie Smith, którą spotkało nieszczęście. Millie, w listopadzie 2015 roku dowiedziała się, że jest w ciąży. Kobieta miała przeczucie, że będą to bliźnięta, które obecne są w jej rodzinie od wielu pokoleń. Millie nie była zaskoczona, gdy w 10. tygodniu dowiedziała się, że spodziewa się identycznych bliźniaczek. Dwa tygodnie później przyszli rodzice dowiedzieli się, że jedna z bliźniaczek ma poważną wadę wrodzoną. Podczas badania lekarka nic nie powiedziała, ale ona wraz z mężem Lewisem od razu wiedzieli, że musi być jakiś problem. W kwietniu 2016 roku, w 30 tyg. ciąży Mille urodziła identyczne córeczki, Callie i Skye. Skye urodziła się z poważną wadą wrodzoną, zwaną anencefalią (inaczej bezmózgowiem) i zmarła zaledwie trzy godziny po narodzinach. Callie jako wcześniak musiała zostać na oddziale, zanim mogła wrócić do domu z rodzicami i właśnie podczas tego pobytu na oddziale neonatologii i intensywnej terapii noworodka małżonkowie wpadli na pomysł fioletowych motyli. A wszystko zaczęło się od tego, że kiedy rodzice bliźniaczki przebywali w pokoju z trzema innymi rodzinami, które również miały bliźnięta, wtedy to jedna z matek, która miała szczególnie trudny poranek, zażartowała zwracając się do Millie, że ta ma „dużo szczęścia”, że nie musi karmić bliźniąt. Kobieta słysząc to załamała się. I w tym właśnie smutnym momencie pomyślała, że można byłoby jakoś oznaczyć, że dziecko jest z bliźniaczej ciąży, które straciło rodzeństwo. Ponadto rodzice zauważyli, że z upływem tygodni pielęgniarki przestały mówić o zmarłej dziewczynce. Razem z personelem szpitala stworzyli specjalne naklejki w formie fioletowych motyli.
I tak fioletowy motyl umożliwia stworzenie społeczności, która pomaga sobie nawzajem przejść przez ciężkie chwile. Smith nie spodziewała się tak ogromnej popularności fioletowego motyla, bo w krótkim czasie w sprawie naklejek skontaktowały się z nią 133 szpitale. Postanowiła więc wraz z mężem założyć fundację, która wspiera działania szpitala Kingston i pomaga rodzinom uporać się ze stratą po śmierci nowo narodzonego lub zmarłego przed narodzinami. Fundacja zbiera również pieniądze na ten cel, m.in. rozprowadzając naklejki. Obecnie stworzono także kocyki z fioletowym motylem.

Radość a jednocześnie smutek
Kilka tygodni temu Cristiano Ronaldo przekazał światu wstrząsającą wiadomość. „Pogrążeni w smutku, musimy ogłosić, że umarł nasz kochany synek” - czytamy na jego Instagramie. Portugalczyk i jego partnerka Georgina Rodriguez spodziewali się bliźniąt dwujajowych. Przeżyła tylko dziewczynka, chłopiec zmarł podczas porodu. Piłkarz pisał, że to największy ból, jaki może poczuć każdy rodzic. „... Jedynie narodziny naszej kochanej córeczki dają nam siłę, by przeżyć ten moment z nadzieją i szczęściem. Chcemy podziękować lekarzom i pielęgniarkom za ich wsparcie oraz opiekę. Nasz synku, jesteś naszym aniołem. Zawsze będziemy cię kochać” - pisał dalej zdruzgotany ojciec.
Jednak nie o wszystkich takich przypadkach czytamy na social mediach, wiele osób przeżywa swoją tragedię w zaciszu swego domu. Tak jak rodzina pani Małgorzaty, która mimo upływu lat, ciągle nie może pogodzić się z tym, iż ich „motylek” uleciał do nieba.
Małgorzata wraz z mężem po wielu latach starań i leczenia zaszła wreszcie w upragnioną ciążę. Po kilku tygodniach ich szczęście podwoiło się, ponieważ okazało się, że pod serduszkiem rosną dwie małe istotki. Wraz z mężem szaleli z radości, zostały wybrane imiona, rozpoczęli przygotowania pokoju, zakupili łóżeczka, ciuszki itd., bo ciąża, jak podkreśla pani Małgorzata, przebiegała prawidłowo, wszystkie badania były dobre, dzieci rosły książkowo. - Nie umiem opisać radości aż do momentu, kiedy w 20 tygodniu lekarz stwierdził, że z naszą małą córeczką jest coś nie tak. Okazało się, że jest niedotleniona i może nawet nastąpić śmierć wewnątrzmaciczna. Druga z dziewczynek rozwijała się prawidłowo, ale ja i tak bałam się o jej życie, właściwie do końca czekałam na cud, że jednak druga dziewczynka da radę i przeżyje. W pewnym momencie zaczęło zanikać tętno dziecka, a lekarze bali się operować, gdyż było za wcześnie i mogłaby ucierpieć druga z córek. Jednak szczęściem w nieszczęściu było to, że poród zaczął się wcześniej. Tak jakby zdrowa córeczka chciała ratować siostrzyczkę. Niestety nasza radość, że jej siostrzyczka będzie z nami była krótka, Malwinka chociaż chwilę oddychała samodzielnie i mogłam ją przytulić, po krótkiej chwili odeszła – wspomina ciągle niepogodzona z losem mama dziewczynek. Michalina ma dziś już trzy latka, ale jak podkreśla Małgosia druga córeczka jest ciągle w jej i jej męża pamięci i zawsze będzie. A fioletowy motyl, którego kupili, słysząc czego jest symbolem, do dzisiaj jest w pokoju Michaliny, by przypominał o tym, iż miałaby ona siostrzyczkę. Agnieszka, jak tylko to będzie możliwe chce powiedzieć córce o wszystkim.

Dramat rodziców
Przyczyn śmierci jednego dziecka w łonie matki czy zaraz po urodzeniu jest bardzo wiele. Zdarza się również zespół znikającego bliźniaka. To schorzenie dotyczy nawet 30 procent ciąż mnogich. Polega to na tym, że jeden z płodów obumiera i wchłania go organizm mamy. Najczęściej dochodzi do tego na skutek wad letalnych bądź nieprawidłowej implantacji zarodka. Niekiedy problemem jest niewydolne łożysko, mogą pojawić się również nieprawidłowości w zakresie funkcjonowania pępowiny. Jednakże obumarcie jednego z płodów nie musi oznaczać zagrożenia dla ciąży. Jednak mimo wystąpienia zespołu znikającego bliźniaka, drugie dziecko rozwija się prawidłowo.
W każdym razie postępowanie w przypadku zgonu pojedynczego płodu w ciąży bliźniaczej może być trudne. Zależy ono od wielu czynników jak i stanu przeżywającego współbliźniaka. W zależności od tych czynników położnicy decydują o odpowiednim czasie porodu i jego sposobie. Jednakże dramat rodziców w każdym z przypadków jest nie dookreślenia a przecież narodziny dziecka powinny być wielką radością,a nie przeplatać się ze smutkiem po stracie.

Arleta Wencwel-Plata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!