Fenomen gałązek brzóz, znak wiary czy zabobon?
Obserwuję takie sytuacje już od dzieciństwa. Procesja w Boże Ciało, przy ołtarzu ustawiono brzozy, potem jej gałązki zrywają ludzie i zabierają. Dzieje się tak prawie w całej Polsce. Do czego są im potrzebne? To znak ich wiary
czy zabobon?
Dokładnie 30 maja, będziemy obchodzić uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, nazywanej Bożym Ciałem. Ta uroczystość przypada zawsze w czwartek po Niedzieli Trójcy Przenajświętszej, a tym samym 60 dni po Wielkanocy. To święto nakazane, czyli uczestniczymy tego dnia we Mszy Świętej, a nie tylko w procesji eucharystycznej.
Oczywiście ulicami wielu miast i wsi naszej diecezji przejdą procesje z Panem Jezusem pod postacią chleba w monstrancji. Związana jest z tym nasza wiara w rzeczywistą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, nie tylko pod postacią wspomnianego chleba, ale także Krwi pod postacią wina.
Procesja tradycyjnie zatrzymywać się będzie przy czterech ołtarzach, przy których często ustawiane zostaną brzozy. Po odczytaniu albo najczęściej odśpiewaniu przez księdza fragmentu Ewangelii mówiącego o Eucharystii, wspólnej modlitwie i odejściu kapłana z Najświętszym Sakramentem do następnego ołtarza, niektórzy z nas od razu zaczną zrywać zielone gałązki brzozy z jej charakterystycznymi zwisającymi listkami, nawet nie czekając do końca procesji. Jeżeli ktoś powie, że tak się dzieje tylko na wsiach to się myli. To zwyczaj znany jak Polska długa i szeroka.
W domu i na cmentarzu
Brzoza to jedno z najbardziej rozpoznawalnych drzew w Polsce. Jej szaro - biała lub jak kto woli srebrzysta kora widoczna jest z daleka na tle innych drzew. Do tego lekko zwisające gałązki z drobnymi listkami. Jak podają leśnicy, akurat trafiłam na artykuł leśnika edukatora Pauliny J. Król, w naszym kraju „występuje siedem gatunków brzóz, a najbardziej pospolita – Betula verrucosa, brzoza brodawkowata, nie bez przyczyny zwana jest potocznie brzozą płaczącą. Otóż wspomniane w nazwie gatunkowej brodawki to część anatomii najmłodszych pędów. Tarczowate gruczoły, pokrywające młodą korę, kojarzą się z łzami – a lekkie, kołysane wiatrem liście tylko temu skojarzeniu przyklaskują. W tych gruczołach znajduje się związek zwany betuliną (stąd nazwa rodzajowa), dzięki któremu brzoza dobrze się pali nawet tuż po ścięciu”.
Leśnicy podkreślają też, że brzoza wyrośnie nawet na terenach, na których inne drzewa nie znalazłyby odpowiedniego miejsca do życia, jak grunty porolne. Nie straszne jej ani gorące lata, ani mroźne zimy. Żyje około 100-120 lat i w tym czasie wytwarza tyle nasion, że starczyłoby ich na obsianie wszystkich kontynentów. Bo jeden sezon dla brzozy to aż około 50 milionów nasion.
Widzimy ją często nie tylko w lasach, ale także to z niej robione są krzyże na grobach żołnierzy, którzy zginęli. Tak jak na Wojskowych Powązkach w Warszawie w kwaterze żołnierzy Armii Krajowej słynnego batalionu „Zośka”. Tych krzyży jest tam ustawionych około 130 i co jakiś czas muszą być wymieniane, bo brzoza nie jest bardzo trwałym materiałem.
Na dodatek nazywana jest nie tylko płaczącym symbolem Polski, ale także przyjacielem każdego gospodarza. Kiedyś wykonywano z niej różne narzędzia, miotły, naczynia, a nawet chodaki. Popiołem z tego drzewa prano ubrania, a jego korę wykorzystywano do przygotowania dziegciu. Co to takiego? Nie jest jadalny. Według słownika to smoła drzewna pozyskiwana w procesie suchej destylacji drewna i kory drzew. Większość z nas zna to słowo głównie z porzekadła o łyżce dziegciu w beczce miodu. Dziegieć w medycynie ludowej używany był jako środek na przeróżne choroby skóry, działał antybakteryjnie dezynfekując. To ważne dla gospodarstwa domowego drzewo było wykorzystywane również do ozdabiania świątyń i ołtarzy.
Brzoza ochroni
Czasami w tym, co związane z brzozą wiara w Boga mieszała się z zabobonem. Dawniej zabierano jej gałązki lub kłosy do domu z procesji związanej z poświęceniem pól. Potem wierzono, że brzoza przyniesiona z ołtarza z Bożego Ciała ochroni przed złymi duchami i zapewni dobrobyt. Trzymano ją podobno w domu przez cały rok, a potem palono jak palemki z Niedzieli Palmowej. Wkładano je również w strzechę, by uchronić dom od pożarów. Łączono to jednak ze śpiewem suplikacji: „Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny”, prosząc w nich Boga: „Od powietrza, głodu ognia i wojny - zachowaj nas Panie”.
Na portalu jednej z warszawskich parafii jeden z internautów podzielił się spostrzeżeniami: „Narzeczona kolegi, dziewczyna z Kurpi twierdzi, że w jej regionie gałązki brzozy zerwane z ołtarza podczas procesji Bożego Ciała służą po to, aby wetknąć je w ziemię na polu lub w ogrodzie i zapewnić urodzaj. Ów kolega, historyk przypomina sobie, że któraś z dziedziczek Wilanowa zakazała tego procederu, bo chłopi potrafili całe zagajniki wyciąć po to, by najpierw nimi ołtarze umaić, a potem na pola wynieść. Przy czym porwania takiej gałązki lub całego drzewka było najważniejszą częścią całej uroczystości, jak się udało, to już można było iść do domu. Oczywiście nikt nie wie, dlaczego to koniecznie musi być akurat brzoza”. Więc gałązka brzozowa może stać się znakiem zabobonu.
Bóg przy mnie
Czym jest zabobon? W Katechizmie Kościoła Katolickiego znajdziemy wyjaśnienie, że „Zabobon jest wypaczeniem postawy religijnej oraz praktyk, jakie ona nakłada. Może on także dotyczyć kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu, na przykład, gdy przypisuje się jakieś magiczne znaczenie pewnym praktykom, nawet uprawnionym lub koniecznym. Popaść w zabobon oznacza wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają” (2111). Jeżeli ktoś zerwanej gałązce przypisze moc działania, a nie Bogu to wtedy przekracza pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. To tak jak ktoś kiedyś powiedział o noszeniu medalika. Jeśli ktoś go nosi jak talizman i mówi, że samą swoją obecnością ochroni go przed grzechem, to nie jest to postawa wiary. Co innego jeżeli medalik stanie się dla niego przypomnieniem tego, że Bóg jest przy nim i on chce też być przy Nim.
Podobnie odłamana przy ołtarzu w uroczystość Bożego Ciała gałązka brzozy może być przypomnieniem spotkania z Jezusem w Najświętszym Sakramencie podczas procesji i obecności Boga w życiu. Przypomnieniem, że Syn Boży wychodzi na spotkanie z ludźmi i im błogosławi, a sama brzoza nie miała i nie ma żadnej mocy. Podobnie jeżeli taka gałązkę ktoś wbije w ziemię i będzie się modlił do Boga o dobre plony. To Jemu przypisze wzrost, a nie brzozowej witce. Będzie wtedy ona dla niego symbolem, znakiem wiary w Boga. Ważna jest więc intencja człowieka. ■
Renata Jurowicz
-
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!