Ekrany upadku
Wszechobecność cyfrowej technologii, zwłaszcza w postaci mobilnej i związany z nią spadek roli tradycyjnych mediów, w tym druku, może budzić pewne zaniepokojenie o przyszłość naszej cywilizacji. Jaki wpływ mają na młodych ludzi, zwanych m.in. generacją „I”?
Wprawdzie wynalazek druku przed wiekami zapewne budził analogiczne obawy, jednak upowszechnienie tamtej technologii nie zachodziło tak szybko jako obecna rewolucja przenośnych ekranów, zostawiając ludzkości więcej czasu na adaptację. Łatwiej było też zauważyć ewentualne negatywne skutki i zareagować na nie. Obecnie zmiana zachodzi tak szybko, że tworzy się wręcz przepaść komunikacyjna między tymi, którzy z mobilną technologią już wyrośli, a starszymi generacjami.
Generacja „I”
Pokolenie obecnych ludzi młodych zwane generacją Z, choć trafniejsza wydaje się stworzona przez amerykańską socjolog Jean Twenge nazwa „generacja I” (od iPhone’a) wydaje się rodzić z dostępem do sieci i smartfonem w rączce. Jednak w publikacjach medycznych można spotkać również określenie „generacja R”, gdzie litera „r” pochodzi od wad refrakcji, głównie krótkowzroczności, która jest charakterystyczną cechą młodszych pokoleń dorastających zwłaszcza w krajach bogatszych, ale nie tylko w nich. Istnieją poważne prognozy, że do roku 2050 połowa populacji świata będzie krótkowidzami.
Dość powszechnie obwinia się za ową epidemię smartfony i tablety, których użytkowanie łączy się z pewnymi czynnikami uważanymi za szczególnie szkodliwe dla wzroku. Chodzi przede wszystkim o bliższy niż w przypadku tradycyjnego druku dystans patrzenia, zwykle wielogodzinne użytkowanie, a także emisję promieniowania elektromagnetycznego i niebieskiego światła. Jednak wina tych urządzeń nie jest, bynajmniej bezsprzecznie udowodniona. Przeciwnie, ekrany komputerów są najprawdopodobniej przynajmniej równie niedobre dla wzroku, a wiele godzin spędzanych nad tradycyjną książką także jest istotnym czynnikiem ryzyka rozwoju krótkowzroczności. Chroni przed nią za to aktywność na świeżym powietrzu i być może w odstręczaniu młodych ludzi od niej leży główna przewina smartfonów.
Problemy wieku rozwojowego
Jednak oskarżenia o psucie wzroku to nie najpoważniejszy z zarzutów stawianych mobilnej elektronice. Spotyka się obawy, że używanie smartfonów w dzieciństwie i młodości ogólnie niekorzystnie wpływa na rozwój młodego mózgu, zarówno w sferze intelektualnej, jak psychicznej. W pewnej części może to być niestety prawda. U małych dzieci wczesny kontakt ze smartfonami sprzyja wprawdzie rozwijaniu sprawności intelektu i ogólnie uczeniu się, jednak już zdolności językowe raczej na tym cierpią niż korzystają. Co gorsza małe dzieci korzystające ze smartfonów wydają się mieć mierzalne trudności z nauką samokontroli. U starszych dzieci i nastolatków nie tylko nadal cierpi samokontrola, ale mogą również rozwijać się objawy uzależnienia od samego urządzenia i mediów społecznościowych, do których dostęp ono umożliwia.
Niejasny jest związek z rozwojem w późniejszym wieku problemów takich jak zaburzenia lękowe czy zaburzenia nastroju. Jednak podobnie jak w przypadku wad wzroku i tu główna przyczyna może leżeć nie w samej technologii, ale w jej potencjale do zajmowania młodym ludziom czasu, który dla optymalnego rozwoju powinni poświęcać na aktywność fizyczną oraz bezpośrednie interakcje społeczne. Także używanie smartfonów i tabletów do czytania i nauki, mimo że ogólnie korzystne dla rozwoju umiejętności językowych i sprawności intelektualnej, wydaje się dawać gorsze efekty niż przy stosowaniu w tym celu tradycyjnego tekstu drukowanego. Być może jest to jednak efekt przejściowy, który zaniknie po adaptacji większości populacji do korzystania z druku w postaci cyfrowej.
Smartfony emerytom
Pogląd, że nie sama technologia mobilna ani media społecznościowe jako takie są winne problemom poznawczym i psychicznym wspiera zaobserwowane przez badaczy japońskich korzystne działanie smartfonów i umożliwianego przez nie kontaktu z innymi w zapobieganiu spadkowi zdolności poznawczych u ludzi starszych, zwłaszcza tych żyjących z powodów zdrowotnych w społecznej izolacji. Dodatkowo korzystanie ze smartfonów wydawało się chronić ich przed rozwinięciem objawów depresji albo przynajmniej zmniejszać ciężkość już istniejących objawów.
W populacji ludzi starszych nowoczesne technologie ogólnie wydają się poprawiać pogarszające się z wiekiem funkcje intelektualne. Dzięki wykorzystaniu dedykowanych aplikacji mogą również służyć celowym interwencjom zdrowotnym, takim jak domowe programy ćwiczeń fizycznych na potrzeby rehabilitacji ruchowej czy neurologicznej. Niestety, starsi korzystają ze smartfonów znacznie mniej chętnie niż młodzi, nawet jeśli oferuje się im urządzenia specjalnie dopasowane do ich potrzeb, np. z większymi literami i mniej wrażliwe na nieprecyzyjne posługiwanie się ekranem dotykowym.
Niezdrowe nawyki
Problemy z nową technologią nie dotyczą jedyne funkcji poznawczych i psychiki czy rozwoju uzależnień. Nową jednostką chorobową w ortopedii jest np. „szyja SMS-owa” – wada postawy wynikająca z długotrwałego utrzymywania głowy w pozycji pochylonej do przodu koniecznej do odczytu i obsługi ekranu telefonu. Skutkiem takiej postawy są na dłuższą metę bóle karku, głowy, a nawet oczu, a w jeszcze dalszej perspektywie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego. Wiadomo również, że niebieskie światło emitowane przez ekrany smartfonów i tabletów zaburza naturalne mechanizmy regulacji rytmu dobowego. Stąd długotrwałe korzystanie z takich urządzeń w godzinach wieczornych, zwłaszcza bezpośrednio przed snem, jest sprawdzonym sposobem na wpędzenie się w bezsenność.
Cyfrowa ewangelizacja
Jednak choć Internet, smartfony, media społecznościowe i ogólnie nowe technologie niosą ze sobą pewne zagrożenia zarówno indywidualne, jak i cywilizacyjne, to z pewnością nie można winić ich jedynie za odchodzenie wiernych, w szczególności ludzi młodych z Kościoła. W badaniach socjologicznych generacji urodzonych po roku 1995 dość jasno widać bowiem, że niezależnie od dostępu do nowych technologii są to ludzie nie tylko mniej religijni niż generacje poprzednie, ale i mniej uduchowieni. I trend ten widać w zasadzie na całym świecie, choć w różnym stopniu i w różnych fazach czasowych. Istnieją liczne koncepcje próbujące te zjawiska wyjaśniać. Wydaje się jednak, że większość z nich nie analizuje zjawisk realnie najważniejszych.
Oczywiście tradycyjna religijność może być dla nowych „cyfrowych” generacji zewnętrznie nieatrakcyjna. Jednak mimo wszystko posiadają oni jakąś religijność, a można też oczekiwać, że wraz z wiekiem i związanym ze starzeniem się zanikaniem poczucia „nieśmiertelności” będą się ku takiej, czy innej formie religijności zwracać. Choćby dla poprawy własnej kondycji psychicznej. Jednak zanik duchowości, zwłaszcza potrzeby jej rozwijania, co wynika z badań prowadzonych wśród młodych ludzi, w tym niezadawanie sobie tak podstawowych pytań, jak: „po co żyjemy?, „czy śmierć naprawdę jest końcem?” wydaje się problemem znacznie większym. Oczywiście to również może się zmieniać wraz ze starzeniem się generacji „I”. Jednak może warto zastanowić się, czy już teraz nie trzeba by rozbudzać w nich ciekawości świata duchowego. I czy aby na pewno nie można w tym celu skutecznie wykorzystać mediów społecznościowych, Internetu i smartfonów? ■
Tekst dr Jarosław
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!