19. dzień listopada 2022
Listopad to miesiąc, w którym bliskość tajemnicy Świętych Obcowania sprawia, że łączą się teraźniejszość i wieczność. Nie da się uciec od myśli o śmierci, ale niekoniecznie trzeba się jej bać.
Rozważanie
Niewątpliwie najbardziej w oswojeniu śmierci, ba! Można powiedzieć wręcz udomowieniu, wsławił się św. Franciszek, który nie tyle żegnał się z życiem, ile witał ze śmiercią w sposób radosny: „Pozdrowiona niech będzie siostra śmierć”, i prosił braci, aby chwalili Pana w pieśniach. Te śpiewy słychać było w całej okolicy i aby nie sprawiać wrażenia, że bracia oddają się zabawom, sprawujący najwyższy urząd w zakonie br. Eliasz polecił im zamilknąć. A jednak Franciszek nie ustąpił i śpiewano dalej, aż „siostra” przyszła z pomarańczowoczerwonym kolorem zachodzącego słońca 3 października 1226 roku. Według świadków rozległ się wówczas śpiew skowronków. Cóż za cudowny sposób przeżywania przejścia z tego świata do wieczności.
Jednak dzisiejsza kultura ma zupełnie inny i tak naprawdę schizofreniczny stosunek do śmierci. Z jednej strony jest lęk przed śmiercią tak wielki, że próbuje się wymazać ze świadomości tak śmierć, jak i jej symbole. Czasami rodzice domagają się zdjęcia krzyża ze szkolnych czy szpitalnych ścian, bo ich dzieci mają nie patrzeć na cierpienie i umieranie. Dzieciom oszczędza się odwiedzin u chorych w szpitalach i udziału w pogrzebach, aby nie ranić ich psychiki. Nawet bajki i baśnie, z których niegdyś wiało grozą, bo przecież wtajemniczały one w najtrudniejsze problemy ludzkiego życia, dzisiaj pozbawia się obrazów zagrożenia i śmierci, by łagodzić lęki. Natomiast jeśli chodzi o dorosłych to przemysł farmaceutyczny staje na głowie, aby nas przekonać, że nie ma takiego objawu starości i umierania, których by nie można było spowolnić albo wręcz uniknąć przy pomocy odpowiednich kremów czy innych medykamentów. I to jest pierwsza strona medalu. Ale jest też i druga. Niektórzy naukowcy nazywają to pornografią śmierci, czyli niby unika się śmierci i mówienia o niej, ale bez skrupułów pokazuje się na ekranie ludzkie tragedie, wypadki, umieranie i trupy. Produkuje się gry, w których zabija się bez pamięci, ale też ma się kilkanaście żywotów. Dzisiaj popkultura wręcz żywi się śmiercią, filmami o zombies i wampirach. Kiedyś tego, co przychodziło ze świata śmierci, ludzie się bali i szukali sposobów, aby się przed nimi chronić, to była jakaś walka ze złem. Dzisiaj natomiast chodzi o zabawę i pieniądze. Jednak cała ta schizofreniczna strategia śmierci na pewno nie odsunie, ani jej nie obłaskawi.
Dlatego właśnie potrzebujemy św. Józefa i to nie tylko z tego powodu, że jak wierzymy, umierał w towarzystwie najukochańszych osób Jezusa i Maryi, co jest wręcz synonimem dobrej śmierci. Św. Józefowi dane było doświadczenie utraty dziecka, dwunastoletniego Jezusa, podczas pielgrzymki do świątyni jerozolimskiej. Gdy Matka Najświętsza powiedziała: ,,Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy ciebie” (Łk 2, 48), Jezus odpowiedział: ,,Czemuście mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2, 49). Tymi słowami Jezus wysuwa na pierwszy plan innego Ojca, Ojca niebieskiego i wskazuje św. Józefowi, że jako ziemski ojciec może spokojnie przyjąć perspektywę zbliżającej się śmierci. To jest coś niesłychanie ważnego: zrozumieć, że moje życie nie jest wieczne na ziemi, że nie jestem Bogiem, życie innych też do mnie nie należy i zależy ode mnie tylko w niewielkim wymiarze. Takie podejście ułatwia przyjęcie perspektywy własnej śmierci i śmierci tych, których kochamy, pomaga przygotować się na śmierć, ale też towarzyszyć tym, którzy odchodzą, często w bólach i trwodze.
Zawierzmy teraz św. Józefowi moment naszej własnej śmierci, wszystkich naszych bliskich zmarłych, tych którzy przeżywają teraz chwilę konania i tych którzy opłakują swoich bliskich.
Zawierzenie
Święty Józefie, mój dobry Ojcze,
twój ból umierania uśmierzyła
nie tylko obecność Jezusa i Maryi,
ale i pewność, że Ten, którego wychowałeś
pokona śmierć raz na zawsze.
To ty zaniosłeś tę radosną wiadomość w zaświaty
wszystkim oczekującym na zmartwychwstanie,
zanim jeszcze Jezus zstąpił do piekieł.
Uproś u Boga, bym w życiu mógł naśladować
Twoje cnoty i chodzić Bożymi drogami
i wyjednaj mi łaskę oddania ducha
podobnie jak Ty, w objęciach Jezusa i Maryi.
Pomóż mi i moim bliskim, pokonać lęk przed śmiercią,
zwłaszcza tym, którzy teraz mierzą się z godziną śmierci.
Tym którzy już odeszli, wyjednaj radość Nieba.
Jezusie, Maryjo, Józefie Święty,
teraz i w godzinę śmierci,
w ręce Wasze oddaję duszę moją.
Amen.
Modlitwa
Litania do Świętego Józefa.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Książka: Rozważania o św. Józefie
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!