„Dziewica” beletrystyczna kontemplacja
„Mówią, że zaraz po tym, jak Najwyższy stworzył niebo i ziemię, przyszła kolej, by oddzielić ciemność od jasności” – tak brzmi pierwsze zdanie prologu do powieści „Dziewica” i jak twierdzi jej autor, Jarosław Gałuszka, nie jest to zdanie przypadkowe.
Dlaczego nie jest to zdanie przypadkowe?
Jarosław Gałuszka: Już tak zwana Proto-Ewangelia z pierwszej księgi Starego Testamentu, Genesis, wskazuje na ów moment zbawczy, który przewidziany jest w całym opatrznościowym planie wobec stworzenia, że Niewiasta zmiażdy głowę węża (szatana). W innych proroctwach mesjańskich, jak choćby tym z Księgi Izajasza jest powiedziane wyraźnie; „Oto panna (dziewica) pocznie i porodzi syna”. Jego imię znaczy „Bóg z nami” Emmanuel, Książę Pokoju, Jeszua – Bóg zbawia. To właśnie ten moment, to oddzielenie ciemności od jasności antycypowane jest literacko już w pierwszym zdaniu mojej powieści. Bramą do tego wtargnięcia Bożego Światła w dzieje ludzkości jest dziewicze, najczystsze łono Maryi z Nazaretu, wzniosłej Córy Syjonu, Theotokos, czyli prawdziwej Matki Bożej i Pneumatofory, to znaczy Niosącej Ludziom Ducha Świętego. Maryja poczęła za sprawą Ducha Świętego.
„Dziewica” to kolejna powieść twego pióra inspirowana Biblią. Skąd wziął się pomysł na stworzenie opowieści o Maryi?
Moją przygodę z pisarstwem rozpocząłem od napisania trylogii eliańskiej, historii proroków Eliasza i Elizeusza. Jak się okazało, byli oni protoplastami mnichów z Góry Karmel, od samego początku kształtującymi swoją duchowość w oparciu o kult Matki Bożej. Już w powieści „Cuda Elizeusza” jest scena zwiastująca wątek maryjny. Taki był więc pisarski punkt wyjścia do napisania książki o naszej Matce, o początkach tej najwspanialszej narracji ewangelicznej – „Dziewica” jest powieścią o zwiastowaniu, beletrystyczną kontemplacją zawierzenia, dziewictwa, narzeczeństwa i specyficznego małżeństwa Maryi i Józefa. Jest także moją osobistą próbą zmierzenia się z moim katolicyzmem, w którym kult Dziewicy Maryi jest czymś tak oczywistym, tożsamościującym i swojskim.
Co takiego jest w głównej Bohaterce „Dziewicy” czym mogłaby się zachwycić i zainspirować współczesna kobieta?
Wprost niesamowity jest status ontyczny Maryi, jak tak dogłębnie przyjrzeć się sprawie; jej wybranie jest jedynym w swoim rodzaju wybraniem człowieka, aby stał się żywą świątynią Boga, w której poczyna się i rodzi Syn Boży i Syn Człowieczy. Niemożliwe staje się rzeczywistością. To wybranie, a także pokorne „fiat” tej młodej Galilejki, wynoszą ją na pozycję ponad światem, ponad ludzkością – nigdy żaden inny człowiek nie został wyniesiony tak wysoko, żadna kobieta! Aż dziw bierze, że ruchy feministyczne jakoś nie chcą, czy nie potrafią dostrzec tego faktu. Uderzający jest moment, w którym Gabriel przekazuje jej nowinę, że porodzi Syna Bożego. Maryja zdumiała się na te słowa i rozważała je w swoim sercu. Pięknie jest tu pokazana rola rozsądku, sumienia, bo taka jest biblijna supozycja tego słowa „serce”. Wiara szukająca rozumienia. Moja powieściowa Dziewica jest dziewczyną pełną życia, miłości miłosiernej, pasji i umiłowania Boga, młodą, pracowitą kobietą z krwi i kości, ale i zarazem mistyczną świątynią…
Skoro zapytałam o kobiety, to zapytam też o mężczyzn. Jakie cechy twojej bohaterki mogą wprawić w zachwyt współczesnych panów?
Maryja łączy w sobie wiele cech bohaterek opowieści biblijnych, ale także i tych funkcjonujących w kulturze rozumianej szerzej. O ile biblijna Ewa staje się kimś w rodzaju pierwszej femme fatale prowadzącej ludzkość na ewidentne manowce, ten model powtarza się choćby w postaci Dalili, czy Jezebel, o tyle Maryja, jako Nowa Ewa, miażdży głowę węża-kusiciela, wnosi poprzez czystość swego dziecięctwa Bożego nową jakość w dzieje ludzkości, niczym wojownicza i dzielna Judyta ścina głowę gnębiciela. Jej mądrość jako Matki rodzącego się Kościoła przynosi radość i wesele Kany Galilejskiej, jest jak Debora prorokująca pod palmą i jak Estera przyczyniająca się do uwolnienia swojego ludu. Jej wierność, fundament wszelkiej miłości przewyższa wierność homeryckiej Penelopy, a jej troska i czułość macierzyńska wykracza ponad te przymioty trojańskiej Andromachy – można by tak w nieskończoność porównywać Maryję z Nazaretu z literackimi i artystycznymi obrazami idealnej kobiety, funkcjonującymi w naszej kulturze, wykazując jej wzniosłość, piękno, prawdę i dobroć, ale to mogłoby zająć o wiele więcej miejsca niż dysponujemy dla potrzeb tego wywiadu.
Wiem, że uznajesz tę powieść za najlepszą z dotychczas przez siebie napisanych. Dlaczego?
„Dziewica” to najlepsza moja pozycja, nie tylko dlatego, że jest najbardziej dojrzałą, najbardziej wysublimowaną literacko, ale i intelektualnie, bo w sceny tyczące zwiastowania udało mi się wpleść ubogacająco wątki metafizyczne, a w opisy relacji Maryi i Józefa, mądrości z zakresu antropologii – to jednak tylko techniczna strona tej „udaności” powieści. Jest i druga, znacznie ważniejsza dla mnie – cały proces twórczy poddany był głębokiej, codziennej modlitwie w stopniu dotąd przez mnie nieznanym. Natchnienie modlitewne przychodziło „z góry” przenikając natchnienie twórcze, co uczyniło cały proces pisania „Dziewicy” czymś w rodzaju uduchowionej liturgii modlitewnej – myślę, że jest to wyraźnie widoczne w samej powieści. „Dziewica” jest pierwszym tomem trylogii „Znak Niewiasty” – drugim tomem jest „Syn”, a trzecim „Galilejczycy”.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Aleksandra Polewska
fot. Magdalena Sabicka
Jarosław Gałuszka jest doktorantem filozofii na UKSW w Warszawie.
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!