TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 07 Października 2025, 03:40
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dzień święty

Dzień święty

„Pracujemy po to, aby odpoczywać” – mówił Arystoteles. Te słowa nie tracą na aktualności. Współczesne badania wykazują, że człowiek, zwłaszcza młody potrzebuje większej ilości snu, a także aktywności fizycznej do zregenerowania sił.

Żyjemy współcześnie w cywilizacji, która rozdział między obowiązkiem a odpoczynkiem pojmuje inaczej, niż rozumieli zarówno te pojęcia, jak i ich wzajemne relacje starożytni. Także ludzie żyjący w czasach Jezusa, w tym Apostołowie z oczywistych powodów nie mogli pojmować ich tak, jak my dzisiaj. Inaczej też zapewne rozumieli przykazanie dotyczące zachowywania nakazanych świąt.

Odpoczynek sensem pracy
Pracujemy po to, by odpoczywać – tak Arystoteles w swojej „Etyce nikomachejskiej” zdefiniował relację między trudem i odpoczynkiem. Jest to relacja niejako odwrotna względem tego, jak stosunki między pracą i odpoczynkiem rozumiemy dziś, gdy bardziej jesteśmy skłonni uznać, że odpoczywamy po to, by móc pracować. Nawet, jeśli takie myślenie jest faktyczną podstawą materialnego sukcesu naszej cywilizacji, to jest ono w swej istocie błędne, również patrząc z biologicznego punktu widzenia. Żadne zwierzę w przyrodzie nie trudzi się wszak, gdy nie musi. Osobniki dorosłe każdą chwilę, kiedy nie muszą akurat polować, uciekać lub zajmować się potomstwem poświęcają na odpoczynek. I my sami od biologicznej strony nie jesteśmy skonstruowani inaczej – do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania potrzebujemy odpowiedniej równowagi między aktywnością i odpoczynkiem.

Rytm odpoczynku
Człowiek zdrowy wykazuje pewien względnie stały rytm naprzemiennej aktywności i odpoczynku, zarówno w cyklu dobowym, jak i w cyklach dłuższych. W pewnym stopniu wynika on oczywiście z narzuconych warunków zewnętrznych, czyli ustalonego planu dni i tygodni w ramach konkretnej społeczności. Jednak rytm ten utrzymuje się także w dni wolne i w czasie podróży.

Da się też wyodrębnić pewne jego charakterystyczne typy, co wykazały stosunkowo świeże badania z użyciem powszechnie dziś dostępnych technologii monitorowania ludzkiej aktywności i snu. Przy ich pomocy wykazano także, że zanika on, a przynajmniej amplituda różnic między aktywnością a spoczynkiem staje się mniejsza w stanach chorobowych oraz w późnej starości. Nie jest przy tym całkiem jasne, czy jest to zjawisko względem chorób i starzenia się pierwotne czy raczej wtórne, wynikające z nieuchronnego ograniczenia aktywności. Niemniej opinie badaczy, co do tego, że naprzemienne okresy aktywności i jej braku są nam niezbędne dla zdrowia, są raczej spójne.

Nieludzkie czasy
Sztucznie zaburzając równowagę tych dwóch form funkcjonowania człowieka, można dosyć szybko pozbawić go zdrowia. Bezlitośnie owe fakty wykorzystywały różne zbrodnicze totalitaryzmy, doprowadzając ludzi do wyniszczenia i śmierci przez morderczą, nieprzerwaną pracę. Ale i bez takich eksperymentów dość łatwo jest udowodnić, że pewne sposoby funkcjonowania, choćby praca zmianowa, zaburzony sen, czy niedostatek dni wolnych w ciągu tygodnia mają na zdrowie wpływ niekorzystny. Przy tym optymalne wydaje się, żeby równowaga między pracą i wypoczynkiem zachowana była codziennie, chociaż do pewnego stopnia jest możliwe wyrównanie niedoboru snu czy aktywności fizycznej wykonywanej dla przyjemności w weekendy. Wiadomo jednak, że długotrwałe utrzymywanie się zaburzonej regularności snu koreluje z gorszym stanem zdrowia. Także weekendowe nadrabianie zaległości w aktywności fizycznej tylko częściowo niweluje zdrowotne skutki jej braku w pozostałe dni tygodnia.

Weekendowi wojownicy
Badania z odsypianiem tygodniowego niedoboru snu w ciągu dni wolnych prowadzono przede wszystkim u ludzi młodych – uczniów i studentów. Ci z nich, którzy w ciągu tygodnia późno chodzili spać i regularnie przesypiali mniej niż 6 godzin, a następnie nie odsypiali solidnie w dni wolne mieli w dłuższej perspektywie gorsze wyniki w nauce oraz gorszy nastrój. Z badań dość jasno wynika, że uczącej się młodzieży nie tylko należy pozwalać spać dłużej w dni wolne, ale wręcz powinno się ją do tego zachęcać – oceny w szkole powinny się od tego poprawić, przynajmniej o ile niedobór snu w tygodniu wynika z nauki, a nie siedzenia do późna z nosem w smartfonie.

U dorosłych powyższy efekt nie jest tak dobrze widoczny, wydaje się, że znaczenie ma raczej odpowiednia ilość i regularność snu w dłuższej perspektywie – dorośli, zwłaszcza starsi najprawdopodobniej nie są tak sprawni w odsypianiu jak młodzież i nadrabianie zaburzonego snu w weekendy nie działa u nich tak dobrze. U dorosłych, przynajmniej tych młodszych obserwuje się za to inny trend: w weekendy i dni wolne od pracy nadrabiają oni tygodniowe zaległości w aktywności fizycznej i to często ze znacznym nadmiarem w stosunku do zalecanej tygodniowej porcji wysiłku fizycznego. Zjawisko to doczekało się wręcz własnej nazwy, o takich ludziach mówi się „weekendowi wojownicy”. Badania wydają się potwierdzać, że ta dziwna strategia jest w jakiś sposób skuteczna – stan zdrowia weekendowych wojowników nie jest gorszy, niż ich rówieśników zażywających ruchu w tej samej ilości, ale bardziej regularnie i oczywiście lepszy od tych z nich, którzy ruchu w odpowiedniej ilości nie zażywają. Jednak taki model aktywności fizycznej wydaje się sprzyjać częstszemu występowaniu urazów, przede wszystkim narządu ruchu - tak nagłych, jak przeciążeniowych. W związku ze wzrostem popularności sportów ekstremalnych wśród weekendowych wojowników obserwuje się także więcej urazów innych części ciała, w tym głowy i klatki piersiowej.

Nie tylko dla ciała
Reguły, które chrześcijaństwo zaleca wypełniać w życiu doczesnym, nie mają jedynie uzasadnienia religijnego i duchowego, praktycznie wszystkie sprzyjają też zachowaniu zdrowia. Jednak zarówno one, jak i całkiem świeckie zasady zdrowego trybu życia, opierają się na regularności i przestrzeganiu ich zawsze, nie tylko w wybrane dni tygodnia. Chrześcijaństwo jednak nie dlatego, a w każdym razie nie tylko dlatego, nalega na przestrzeganie zasady zachowania jednego całkowicie wolnego od pracy dnia w tygodniu, że jest to dla człowieka zdrowe, chociaż oczywiście jest, ale również z powodu duchowych i intelektualnych korzyści, które człowiek z jego zachowywania odnosi. Święcenie dnia świętego nie może zatem polegać jedynie na delektowaniu się smakołykami, wysypianiu się czy nadrabianiu zaległości w aktywności fizycznej, chociaż każdą z tych rzeczy niewątpliwie można, a czasem wręcz warto w świąteczne dni robić.

Relacja ze Stwórcą
Wbrew pozorom sprawy nie załatwia również samo uczestnictwo w obrzędach religijnych, choć to akurat wierzący mają nakazane jako świąteczny obowiązek. Ideą, która wielokrotnie przewija się w Piśmie Świętym, starożytnych tekstach filozoficznych i dokumentach doktrynalnych Kościoła jest duchowy wzrost, który ze świętowania powinien wynikać. Jego zaś w żaden sposób nie można wypracować, nawet najcięższym wysiłkiem - dokonuje się w kontemplacji, czyli poniekąd w braku wysiłku i nie naszymi własnymi siłami. W kontemplacji, i takoż w świętowaniu trzeba na jakiś czas przestać być wcieloną funkcją, „robotnikiem”, którym na co dzień jesteśmy, choć wcale nie oznacza to, a niekiedy nie jest wręcz możliwe, żeby przestać wykonywać swoje codzienne obowiązki. Chodzi jednak o to, aby poczuć się tą jedyną w swoim rodzaju istotą, Bożym stworzeniem, której nie definiuje praca ani stanowisko, a zwłaszcza nie stopień użyteczności dla innych, ale sama godność istnienia. ■

Tekst dr Jarosław

ZDJĘCIE: FB AUTORA

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!