TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Lipca 2025, 14:55
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dyrygent z Grammy

Dyrygent  z Grammy

dyrygent

Z Adamem Klockiem, dyrygentem Orkiestry Filharmonii Kaliskiej o powstaniu płyty „Night in Calisia”, która otrzymała nagrodę Grammy w kategorii „najlepszy album dużego zespołu jazzowego“.

Niebywałą promocją dla naszego miasta stała się płyta „Night in Calisia”, która powstała w związku z 1850. rocznicą założenia Kalisza. Płyta Włodka Pawlika nagrana wspólnie z amerykańskim trębaczem Randym Breckerem i Orkiestrą Filharmonii Kaliskiej pod batutą Adama Klocka zdobyła nagrodę muzyczną Grammy. Jest to jedna z najważniejszych nagród muzycznych na świecie, nazywana muzycznym Oscarem. Przyznawana jest przez amerykańską Narodową Akademię Sztuki i Techniki,  w 82 kategoriach. Płyta Włodka Pawlika została uhonorowana w kategorii ,,najlepszy album dużego zespołu jazzowego”. Jest to wielkie wyróżnienie, bo w USA rocznie ukazują się tysiące płyt jazzowych. Kapituła nominowała do tejże nagrody 20 płyt - po pięć w czterech kategoriach, a wśród nich ku wielkiej radości twórców, jak i Kaliszan, naszą rodzimą produkcję. Płyta ukazała się w listopadzie 2012 roku. Dzięki tej nagrodzie Filharmonia Kaliska znalazła się w elitarnym gronie i jest drugą orkiestrą w Polsce, która dostała Grammy. Dyrektor Filharmonii Adam Klocek podkreśla, że to wszystko dzięki bardzo dobrym muzykom, których cechuje energia, pasja do grania i którzy byli gotowi sprostać takiemu wyzwaniu. - „Night in Calisia” to dla Kalisza promocja. Nazwa miasta pojawia się na okładce - dla wielu odbiorców, chociażby w USA, to pierwszy kontakt z tą nazwą geograficzną - powiedział w jednym z wywiadów dyrygent.
Dziś chcemy Państwu zaprezentować znakomitego dyrektora, który był pomysłodawcą projektu i który dyrygował orkiestrą podczas nagrania płyty i koncertu w ramch projektu Amber Road Festiwal.

Po raz pierwszy poprowadził Pan orkiestrę mając dziesięć lat. W tym wieku chłopcy interesują się bardziej grami, samochodami itp., jak to się stało, że w tak młodym wieku stanął Pan za pulpitem?
Adam Klocek: Interesowałem się grami, a szczególnie samochodami, co zostało mi do tej pory. Jednak dyrygowanie bardzo mnie fascynowało, tata był wiolonczelistą w orkiestrze i miałem możliwość obserwowania pracy dyrygenta od dzieciństwa. To mi się bardzo podobało. Moje zainteresowania zauważył Jerzy Maksymiuk i postanowił zaeksperymentować – nauczyć dziesięciolatka dyrygentury. Wówczas dyrygowałem nawet profesjonalnymi orkiestrami, w Krakowie i w Gdańsku. Ta pasja trwała we mnie i w pewnym momencie, będąc dorosłym człowiekiem, wiolonczelistą, postanowiłem, że wracam do dyrygentury. I tak się zaczęło moje poważne zajęcie się tym zawodem.

Występował Pan obok mistrza Maksymiuka dyrygując orkiestrami filharmonicznymi i studenckimi, a po występie na Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym „Ermitage” w Petersburgu, czołowy ogólnorosyjski dziennik „Niezawisimaja Gazeta” okrzyknął Pana „darem niebios”. Jak Pan sądzi: czy Pana talent to dar niebios  czy też lata pracy i ćwiczeń?
Obserwując moich studentów mogę stwierdzić, że bez predyspozycji do grania lub dyrygowania ten zawód wykonywać trudno. Jak zresztą każdy inny, który wymaga jakiegoś kunsztu. Z drugiej strony, bez pracy i wytężonego ćwiczenia nie osiągnie się efektów, choćby nie wiadomo jak bardzo było się obdarzonym przez Stwórcę. Niestety, te dwie cechy nie zawsze idą w parze; często leniwi mają wielkie zdolności, a pracowitym brakuje łatwości i polotu. Ja osobiście uważam się za osobę, która ma predyspozycje w kierunku muzyki, ale bez pracy nie udałoby mi się osiągnąć wiele.

Wyczytałam gdzieś, że to nie dyrygentura stała się głównym nurtem Pana rozwoju artystycznego,
a  wiolonczela. Jest Pan laureatem licznych konkursów wiolonczelowych. Który więc talent jest Panu bliższy i w której powiedzmy roli czuje się Pan lepiej?
Myślę, że obydwa dobrze się uzupełniają. Dyrygentowi bardzo przydaje się znajomość instrumentu smyczkowego, łatwiej wówczas prowadzić próby, mając świadomość mechanizmów jakie rządzą wykonawstwem smyczkowym. Z kolei spojrzenie na całość partytury, to przywilej dyrygenta i zmysł ogarnięcia wszystkich głosów muzycznych, który musi on mieć szczególnie wyczulony, pomaga w rozumieniu formy utworu, kiedy występuje się w roli instrumentalisty. Kiedy długo nie gram, a obecnie w większości dyryguję, czuję potrzebę żeby usiąść przy wiolonczeli i sobie pograć. Na szczęście uczę studentów, którym często pokazuję jak grać, grając samemu. To trzyma mnie w kontakcie z instrumentem.

Co takiego wydarzyło się, że wrócił Pan do dyrygentury, (lub kto miał na Pana taki wpływ) która jak możemy obserwować owocuje wieloma znakomitymi koncertami. Dyrygował Pan większością orkiestr symfonicznych w Polsce, a także poza granicami kraju zdobywając liczne nagrody.
Od roku 2000 postanowiłem, tak jak mówiłem wcześniej, wrócić do dyrygentury. Spotkałem kilka ważnych osób, które potwierdziło, że mogę próbować, że warto. I tak krok po kroku, aż do teraz.

Od 2006 roku pełni Pan funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Kaliskiej, która poza Filharmonią Narodową jest jedyną filharmonią w Polsce, która otrzymała nominację do jednej z najbardziej prestiżowych w świecie muzyki nagrody. Jak postrzega Pan, powiedzmy szczerze nasze małe miasto na mapie kulturalnej Polski. Jakie projekty udało się już Panu zrealizować a co jeszcze można zrobić w naszym mieście z naszymi muzykami?
Prowincja istnieje tylko w głowach, nie geograficznie – zawsze to powtarzam. Udowodniliśmy, że nie tylko w metropolii może powstać dobry projekt, który zdobędzie uznanie międzynarodowe. Będziemy działać dalej, aby postawioną wysoko poprzeczkę utrzymać. Mamy wiele planów, latem robimy duży koncert z okazji 100-lecia zburzenia Kalisza pt. „Feniks”. Chcemy też nagrać płytę z zapomnianą polską operą, odtwarzamy dziewiętnastowieczny kaliski fortepian. Wciąż coś się dzieje.

Jest Pan współtwórcą płyty „Night in Calisia”, która otrzymała nagrodę Grammy w  kategorii„najlepszy album dużego zespołu jazzowego“. Czy może Pan powiedzieć, co wpłynęło na taki sukces płyty? Czym dla Pana jest takie wyróżnienie?
To wyróżnienie dla nas wszystkich, od Randy Brekera i Włodka Pawlika, po ostatniego muzyka filharmonii. Bardzo jesteśmy dumni. Każdy dołożył cząstkę swojej osobowości, Włodek znakomitą muzykę, Randy rewelacyjne solówki, orkiestra - brzmienie symfoniczne. Na pewno ta płyta jest inna od dość podobnych do siebie produkcji amerykańskich, nikogo nie naśladuje.

Dla nas muzyka jest odpoczynkiem po pracy. Co dzieje się, kiedy muzyka staje się pracą? Czy przestaje być odpoczynkiem, a staje się czasem udręką? Czy jest muzyka, przy której Pan odpoczywa?
Słucham różnej muzyki, jeśli czuję przesyt, po prostu nie słucham niczego. Cisza w lesie bywa najpiękniejsza. Po koncertach lub próbach często w głowie muzycy słyszą dźwięki i frazy tego, co ćwiczą lub wykonują. To bywa męczące, człowiek zasypia, a w głowie kołacze wciąż muzyka.

Jakie miejsce zajmuje w Pana życiu wiara w Boga (wiemy, że koncertował pan choćby na Jasnej Górze)?
W ostatnich dniach byłem we włoskiej Pescarze i wybrałem się, już po raz drugi, do sanktuarium Volto Santo w Manoppello. Uciekł mi autobus i kilka kilometrów szedłem pieszo, mając nadzieję, że zdążę wrócić do miasta na własny koncert. Kto ma możliwość, niech się wybierze. Poprzednim razem poznałem tam właśnie i zaprzyjaźniłem się z wielkim propagatorem tego miejsca, redaktorem Paulem Badde. Jest to miejsce niezwykłe, idealne na refleksję, uświadomienie sobie, jak wiele zawdzięczamy Bogu i jak często o tym zapominamy.    

Jak się Panu żyje w Kaliszu, jak rodzina przyjmuje Pana podróżniczy tryb pracy?
Sporo podróżuję, więc rodzina widzi mnie rzadko. A Kalisz to piękne miasto, jedno z najładniejszych tej wielkości miast w Polsce. Jest tu duch miejsca, historia, którą się czuje.

Dziękuje za rozmowę
rozmawiała Arleta Wencwel

 

Adam Klocek urodził się w 1973 roku w Krakowie. Studiował w Musikhochschule w Kolonii, Berlinie w klasie Borisa Pergamenschikowa. Dyrygował większością orkiestr symfonicznych w Polsce, w tym Simfonią Varsovią, Polską Orkiestrą Kameralną, Orkiestrą Kameralną Filharmonii Narodowej, Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej, Bałtyckiej, Podlaskiej i Wrocławskiej. W latach 2007-2009 był także dyrygentem gościnnym orkiestry symfonicznej w Arizonie. W maju 2012 dyrygował galowym koncertem urodzinowym Wojciecha Kilara na Jasnej Górze podczas inauguracji międzynarodowego festiwalu Gaude Mater. Ponadto jest dyrektorem artystycznym międzynarodowych festiwali muzycznych „Multimedia Amber Road Festiwal”, „Wszystkie Strony Świata” w Puławach oraz Festiwalu Wiolinistycznego im. B. Hubermana. Posiada tytuł dr. habilitowanego i jako adiunkt wykłada w Akademii Muzycznej w Krakowie.  W roku 2008 został uhonorowany członkostwem honorowym Związku Kompozytorów Rosyjskich.

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!