TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 15:12
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dwa sposoby służenia Bogu

Dwa sposoby służenia Bogu

Każdy z nas chce służyć Bogu i robić to jak najlepiej. Niektórzy jednak skupiają się bardziej na służbie „wokół Niego”, niż na służeniu konkretnie, bezpośrednio Jemu. Często też sami wymyślamy sobie zadania do zrealizowania, zamiast szukać woli naszego Pana. Nie jesteśmy prowadzeni jak uczniowie Jezusa w Dziejach Apostolskich.

W Księdze Ezechiela (rozdział 44) opisane są dwie grupy lewitów (kapłanów, którzy służyli w Świątyni Jerozolimskiej). Pierwsza grupa pochodziła od Izraelitów, którzy opuścili Boga Jahwe i usługiwała bożkom. Druga grupa składała się z bardzo wiernych Żydów. Pierwsi zatem, według zarządzenia samego Boga, mogli usługiwać w Miejscu Świętym, a drudzy w Miejscu Najświętszym, gdzie przebywała Chwała Jahwe.

Biorąc pod uwagę, że my, jako chrześcijanie, wszyscy jesteśmy w pewnym sensie kapłanami (to się nazywa „kapłaństwo powszechne”, księża i zakonnicy stanowią „kapłaństwo służebne”), to powinniśmy odnaleźć siebie w tej sytuacji Starego Testamentu. Dlatego, jeśli jesteś chrześcijaninem, mogę zadać ci pytanie: do której grupy kapłanów ty należysz?

Czy wolisz biegać po świątyni i wokół niej, pomagając ludziom w składaniu ofiar i rozporządzając różnymi sprzętami świątynnymi? Czy może jesteś gotów stanąć przed Panem, żeby usługiwać Mu bezpośrednio? Zarówno pierwsza, jak i druga służba pochodzi od Boga i jest szlachetna, bo polega na służeniu w świątyni. A jednak Bóg bardziej ceni służbę, gdzie kapłan staje przed Nim twarzą w twarz i usługuje tylko Jemu. Tylko najwierniejszym wyznawcom pozwolił zbliżyć się do siebie tak bardzo. 

MARTA I MARIA

Inną ilustracją tych dwóch sposobów służenia może być historia z Nowego Testamentu, w której Jezus odwiedza Martę i Marię. To ciekawe, że te dwie kobiety idealnie odwzorowują te dwie, wspomniane wcześniej, grupy lewitów. Kapłanom, którzy służyli domowi Bożemu, odpowiada Marta, która na wiadomość o przyjściu Jezusa zaczyna się szybko uwijać i krzątać w kuchni. Natomiast tym lewitom, którzy stawali przed samym Bogiem i służyli bezpośrednio Jemu, odpowiada Maria, która zdecydowała, że nie będzie pomagać Marcie i biegać wokół Jezusa, ale po prostu usiądzie u Jego stóp. Jezus z kolei idealnie odzwierciedla postawę Jahwe, który podawał Izraelowi zasady służenia w świątyni, ponieważ tłumaczy Marcie, że Maria „wybrała lepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.

Zatem lewitom służącym domowi (a nie bezpośrednio Panu) wydawało się, że robią dużo dobrego - prawdopodobnie biegali przez cały dzień pomagając ludziom przy wprowadzaniu różnych zwierząt przeznaczonych na ofiary dla Jahwe. Takie służenie jest przyjemne. Sprawia, że człowiek czuje się potrzebny, jest ciągle na widoku - podziwiany przez ludzi, którzy przychodzą do świątyni. Marta miała takie samo podejście. Stwierdzając pewnie, że „Mistrza trzeba dobrze ugościć”, zaczęła się krzątać. Imię Marta oznacza „panią domu” i to pewnie nie jest przypadek. Bycie dobrą gospodynią stanowiło być może całą tożsamość Marty, która zupełnie nie spodziewała się reakcji Jezusa - bardzo oryginalnego gościa. On nie stawia na pierwszym miejscu służenie Kościołowi, ani nie lubi, kiedy się wokół niego biega i krząta. Bardziej mu się podoba, gdy służymy bezpośrednio Jemu i siadamy u Jego stóp.

SKUPIENIE SIĘ NA NIM

Możesz zapytać: „Czy to oznacza, że mam przestać cokolwiek robić”? Absolutnie nie! Chrześcijanie, którzy odpowiadają Marcie, i ci, którzy przypominają raczej Marię, mogą nawet robić tyle samo. Trudno dostrzec różnicę, kiedy patrzy się na nich z zewnątrz. Różnią się bowiem swoimi motywacjami i podejściem. Ludzie, którzy wzorują się na Marii siedzącej u stóp Jezusa, nie siedzą wcale w rzeczywistości. To ich dusza siada spokojnie, nie podążając za pracującym ciałem. Pozostaje w pokoju pomimo ogromnej ilości pracy i niesprzyjających okoliczności, bo właśnie „nie troszczy się o wiele” (Łk 10, 41), ale tylko i wyłącznie o to jedno: dobrą relację z Panem. 

Prawdziwy chrześcijanin nigdy nie skupia się na działaniu, nawet jeśli dane działanie jest poświęcaniem się dla Boga. Nie jest człowiekiem, który zawsze sam sobie wymyśla, czym ma się zajmować. Szuka raczej woli Bożej i upewnia się, że trwa w łączności z Chrystusem, i że jest wypełniony Duchem Świętym. W stawianiu kolejnych kroków przypomina króla Dawida, który przed każdą bitwą pytał Jahwe, czy ma do niej przystąpić.

Siedzenie u stóp Jezusa nie oznacza zatem „nicnierobienia”. Oznacza skupienie duszy człowieka na Bogu, nawet gdy ciało zajmuje się pracą. Oznacza wypełnianie dobrych uczynków tylko ze względu na Niego, a nie na własne pragnienie otrzymania nagrody, albo, co gorsza, ziemskiej chwały. Dobrze pamiętamy następujące zalecenie św. Pawła: „Czy więc jecie, czy pijecie, czy co innego czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” (1Kor 10, 31). Apostoł używa stwierdzenia „na chwałę Bożą” właśnie dlatego, żeby pokazać nam, że wszystko powinniśmy robić ze względu na Pana. 

NIE WOLNO SIĘ POCIĆ

Wracając jeszcze do lewitów, o których mówiliśmy wcześniej, Bóg skierował do nich jeszcze jedno, bardzo ciekawe zalecenie. Dotyczyło ono tylko tej grupy, która mogła stać przed Panem i brzmiało następująco: „Gdy przestąpią bramy dziedzińca wewnętrznego, przywdzieją lniane szaty. Nie będą nosili szat wełnianych w czasie swej służby za bramami dziedzińca wewnętrznego i w świątyni. Na swych głowach będą nosili lniane turbany, a spodnie lniane będą mieli na swych biodrach i nie będą się opasywać tym, co może wywołać pot” (Ez 44, 18). Bóg nie chciał, żeby kapłani służący najbliżej Niego pocili się. A skoro my jesteśmy kapłanami Nowego Testamentu, to także w pewnym sensie, gdy usługujemy samemu Bogu, nie powinniśmy się pocić.

Zauważamy zatem, czy to w Starym, czy Nowym Testamencie, dwa sposoby służenia Bogu. Oba są dobre, ale jeden z nich jest najlepszy. Skupmy się na służeniu bezpośrenio naszemu Panu, a jeśli służymy Kościołowi, niech to będzie na Jego chwałę i w odpowiedzi na Jego wezwanie. Nie krzątajmy się i nie biegajmy dookoła Niego, ale usiądźmy u Jego stóp i słuchajmy, co mówi. Starajmy się też nie pocić (w sensie duchowym), bo pot to przekleństwo Adama, oznaka zmęczenia wypływająca z ludzkiej pracy. A dusza chrześcijanina nie męczy się, bo zaufała Panu (Iz 40, 31). Poza tym, prawdziwy chrześcijanin nie wykonuje ludzkiej pracy, ale bierze udział w działaniu samego Boga, „wsparty Jego mocą, która silnie w nim działa” (Kol 1, 28-29).

Tekst Mikołaj Kapusta

Kliknij - www.DobraNowina.net

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!