Dwa chrzty?
Dorosły Jezus rozpoczął swoje życie publiczne od przyjęcia chrztu w Jordanie z rąk Jana Chrzciciela. My przyjęliśmy chrzest najczęściej jako małe dzieci z rąk księdza. Czy pomiędzy tymi chrztami można postawić znak równości, na znak, że są takie same? Jak przeżywał chrzest Jezus, a co czują rodzice chrzczonych dzieci?
Temat chrztu pojawił się już kiedyś podczas rozmów z mamą szukającą wśród swoich bliskich, w rodzinie, kogoś, kto mógłby zostać chrzestnym jej dziecka. Wraz z mężem są osobami wierzącymi, uczestniczącymi w każdą niedzielę i święto we Mszy Świętej i przystępujący regularnie do sakramentów. Wiedzieli, że nie może to być przypadkowa osoba. Teraz jej „chrzcielne” poszukiwania przypomniały mi się, kiedy spojrzałam w kalendarz i wpisaną przy dacie 12 stycznia Niedzielę Chrztu Pańskiego, czyli Pana Jezusa. To jest święto obchodzone zawsze w niedzielę po 6 stycznia, które kończy okres Bożego Narodzenia.
Tego dnia podczas Mszy Świętej ksiądz kropi wodą święconą ludzi obecnych w kościele, to zamiast aktu pokuty. Przypomina wtedy o przyjętym przez nas chrzcie: „Przez sakrament chrztu świętego wszyscy jesteśmy Kościołem, czyli członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, który nieustannie gromadzi nas na świętej liturgii, abyśmy stawali się coraz to doskonalszą wspólnotą umiłowanych Jego dzieci. Podczas tej Mszy Świętej, podziękujmy Bogu za sakrament chrześcijańskiej inicjacji. Polecajmy naszych rodziców, chrzestnych, szafarza sakramentu – niech żywym Bóg błogosławi, a zmarłych obdarzy radością nieba. Niech obrzęd pokropienia wodą święconą, przypomni nam moment chrztu świętego, a jednocześnie oczyści nas z wszelkich grzechowych zmaz”. To ważne słowa, ale nie ma w nich odpowiedzi na dylemat, czy chrzty – ten nad Jordanem i nasz w Kościele - mają takie samo znaczenie, czy może są to dwa różne.
Asceta z propozycją
Chrzest Jezusa zewnętrznie wyglądał inaczej niż ten, który obserwujemy współcześnie w kościołach przy chrzcielnicy. Św. Mateusz tak zapisał to wydarzenie w Ewangelii: „Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie»”. Jan Chrzciciel nie chciał chrzcić Jezusa, bo wiedział, kim on jest, a kim jest Ten, który przychodzi do niego.
Ten prorok był człowiekiem surowym i ascetycznym. Nie tylko prowadził taki styl życia, ale również pokazywał to na zewnątrz - nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder. Nie wyglądał więc atrakcyjnie, a jednak było w nim coś, co przyciągało dosłownie tłumy ludzi. Chrzest, który Jan proponował ludziom, był dla grzeszników: „Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając (przy tym) swoje grzechy. (…) I tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym” (Mk 1, 4-5.7-8).
Po co chrzest Jezusowi?
Papież Benedykt XVI w książce „Jezus z Nazaretu” podkreślił, że częścią chrztu Jana było wyznanie grzechów. „Sam chrzest był wyznaniem win oraz próbą porzucenia nieudanego życia i otrzymania nowego. Czy Jezus mógł to uczynić? Jak mógł On wyznać grzechy? Jak zerwać z dotychczasowym życiem, z myślą o nowym?” - pytał Benedykt XVI dodając, że takie pytania musieli stawiać sobie później chrześcijanie. Odpowiedzi poszukał w słowach Jezusa skierowanych do Jana Chrzciciela: „Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Te słowa jednak są raczej niezrozumiałe dla nas. Papież wyjaśnia je: Jezus, który nie miał nawet cienia grzechu, nie potrzebował chrztu, stanął w grupie grzeszników. To był znak solidarności z ludźmi wprawdzie obciążonymi winą, jednak pragnącymi sprawiedliwości. W ten sposób Jezus wszedł do końca w ludzki los, ludzką słabość, nędzę, grzech, by później wyzwolić z nich ludzkość poprzez śmierć na krzyżu. Sposobem spotkania Jezusa jest więc świadomość własnej grzeszności i potrzeby zbawienia. „Całe znaczenie chrztu Jezusa, niesienie przez Niego „całej sprawiedliwości”, ukaże się dopiero na krzyżu: chrzest ten jest zgodą na śmierć za grzechy ludzkości, a głos (Boga - Ojca – przyp. ReJ) rozlegający się podczas chrztu: „To jest mój Syn umiłowany” (Mk 3, 17) jest znakiem zapowiadającym zmartwychwstanie” (Benedykt XVI).
Na koniec papież dodał jeszcze, że podczas chrztu Jezusa nad Jordanem razem z Synem spotykamy Ojca i Ducha Świętego. Ukazany zostaje wtedy jakby rąbek tajemnicy całej Trójcy Świętej, Boga, który jest jeden, ale w trzech Osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Ten szczegół na początku działalności Jezusa sięga do słów, którymi już Zmartwychwstały roześle uczniów na cały świat: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody (...), udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28, 19). „Chrzest, którego odtąd udzielają uczniowie jest wejściem w chrzest Jezusa – w rzeczywistość, którą przez jego przyjęcie antycypował. W ten sposób człowiek staje się chrześcijaninem” (Benedykt XVI).
Bogata rzeczywistość
Chrzest, który przyjmujemy w Kościele katolickim, nie jest chrztem „janowym”, jest pierwszym sakramentem, podstawą do przyjęcia kolejnych i konieczny do zbawienia. Jest też sakramentem wiary, udziela się go po wyznaniu wiary, w przypadku małych dzieci wiarę wyznają rodzice i rodzice chrzestni. Bez tego nie można przyjąć chrztu.
Jakie są więc ostatecznie skutki tego sakramentu? Od momentu chrztu jesteśmy dziećmi Boga i należymy do Kościoła. „Skutek chrztu lub łaski chrzcielnej jest bardzo bogatą rzeczywistością. Obejmuje ona: odpuszczenie grzechu pierworodnego i wszystkich grzechów osobistych, narodzenie do nowego życia, przez które człowiek staje się przybranym synem Ojca, członkiem Chrystusa, świątynią Ducha Świętego. Przez fakt przyjęcia tego sakramentu ochrzczony jest włączony w Kościół, Ciało Chrystusa, i staje się uczestnikiem kapłaństwa Chrystusa. Chrzest wyciska w duszy niezatarte duchowe znamię, „charakter”, który konsekruje ochrzczonego do uczestniczenia w chrześcijańskim kulcie religijnym. Z racji „charakteru” chrzest nie może być powtórzony” (Katechizm Kościoła Katolickiego 1279 – 1280).
O tym wszystkim, co dokonuje się w czasie chrztu i jest niewidzialne, „mówią” nam i przypominają symbole – znaki widzialne, które wtedy się pojawiają, czyli woda chrzcielna, znak krzyża, krzyżmo, świeca chrzcielna i biała szata.
Wychowanie w wierze
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa chrztu udzielano przede wszystkim dorosłym po nawet trzyletnim przygotowaniu. Bywało jednak, że dzieci przyjmowały ten sakrament wraz z rodzicami. Czym obecnie kierują się rodzice prosząc o chrzest dla dziecka? Wspomniana na początku mama pragnęła dać swojemu dziecku wszystko to, co uważała za najlepsze w życiu. Bo rodzice muszą podjąć za malucha wiele ważnych decyzji nie czekając na jego pełnoletność. Wybierają dziecku miejsce zamieszkania, narodowość i kulturę, w której zostanie wychowane, a idąc dalej lekarza i szkołę. Dlaczego więc nie religię, w której będzie wzrastało? Rodzice, dla których Jezus jest Zbawicielem, Kimś najważniejszym w życiu pragną, by dla ich dziecka był On również Zbawicielem, Kimś najważniejszym w ich życiu. Chrzest dziecka to dla nich wyznanie wiary, na podstawie której jest ono przyjmowane do Kościoła. Dzięki temu sakramentowi będzie mu od początku życia towarzyszyła łaska Boża.
Kiedy rodzice decydują się na chrzest dziecka to nie tylko dla nich radość, przyjmują też na siebie obowiązek wychowania go w wierze, by zachowując Boże przykazania, kochało Boga i bliźniego. Dlatego ważny jest wybór chrzestnych, którzy będą przewodnikami chrześniaka w świecie wiary i świadkami Chrystusa. Według Kodeksu Prawa Kanonicznego kandydat na chrzestnego musi mieć co najmniej 16 lat, przyjąć sakramenty: chrzest, Komunię św. i bierzmowanie, wyznawać wiarę zgodne z nauką Kościoła katolickiego i być wolnym od jakiejkolwiek kary kanonicznej. To ważne warunki, bo wybieramy rodziców chrzestnych dla naszej pociechy na całe życie. Jeśli się wahamy, zapytajmy sami siebie, komu powierzylibyśmy pod opiekę dziecko gdyby nas zabrakło.
Niesiona na rękach
Takie pytania zadawała sobie pani Kinga przed chrztem i trudno jej było znaleźć wraz z mężem odpowiednich chrzestnych dla córki, która była ich trzecim dzieckiem. Przyznała otwarcie, że to obecnie wielka trudność. Słyszałam to również od innych rodziców, szczególnie tych, którzy mieli kilkoro dzieci.
I nagle rozwiązanie podpowiedziała mi niespodziewanie inna mama. - My nie mieliśmy problemu ze znalezieniem chrzestnych dla córki. Jednak inaczej było w przypadku siostry mojego męża. On nie nadawał się na chrzestnego, nie był wzorem. Dlatego teraz w rodzinie jedna osoba jest chrzestnym u dwójki dzieci. Podczas rozmowy z kandydatem na chrzestnego od razu była mowa, że nie będzie to się wiązało ze zobowiązaniami finansowymi. Takie jest wyjście, nie ma co szukać chrzestnych na siłę – mówiła. Podzieliła się też wielką radością, jaką miał jej mąż podczas chrztu ich córki. - Mój mąż bardzo chciał mieć naszą córkę na rękach podczas chrztu i by była chrzczona w tym samym kościele co on, chociaż to nie była nasza parafia. Czuł wtedy taką łączność. Teraz na chrzcie mógł ją mieć na rękach, bo nie wiadomo, czy będzie ją mógł wprowadzić do kościoła w czasie ślubu – podkreśliła uśmiechając się mama i żona. Na pewno chrzest to radość z jeszcze jednego powodu. Przed nowo ochrzczonym otwiera się świat pełen darów Boga, Jego miłości i łaski. Teraz czeka na niego w kolejnych sakramentach.
Jeżeli chodzi o problem ze znalezieniem chrzestnych, rodzice mogą też zdecydować się na jeszcze jedną możliwość. W Polsce przyzwyczailiśmy się, że chrzestnych na chrzcie jest dwóch, a właściwie dwoje - matka i ojciec. Ale prawo kanoniczne wymaga tylko jednej osoby i czasami to się praktykuje. Niedawno byłam na takim chrzcie w czasie Mszy Świętej w mojej parafii. Był jeden chrzestny, widocznie trudno było znaleźć dwoje odpowiednich.
Tekst Renata Jurowicz
Obraz: Andrea del Verrocchio, Leonardo da Vinci-
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!