Dominus Iesus: promień światła dla naszego wieku
Przygotowany pod kierunkiem przyszłego papieża dokument dalej stanowi nieodzowną pomoc dla wszystkich katolików, którzy poważnie traktują swą wiarę i gotowi są uzasadniać własną tożsamość.
W święto Przemienienia Pańskiego, 6 sierpnia Roku Jubileuszowego 2000 kard. Joseph Ratzinger podpisał zredagowaną przez Kongregację Nauki Wiary deklarację Dominus Iesus. Podtytuł dokumentu wyjaśniał jego znaczenie i cel: ,,o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła”.
W odpowiedzi na błędy
Deklaracja była reakcją Stolicy Apostolskiej, nie przypadkiem sformułowaną w Roku Wielkiego Jubileuszu Wcielenia, na rozpowszechniane w coraz większym stopniu błędy w dziedzinie chrystologii, eklezjologii i teologii religii. W tej ostatniej domenie zadomowiła się modna idea pluralizmu, która powołując się na porównawcze badania religii wykazywała skłonność, aby każdą z nich jednakowo, rzekomo sprawiedliwie legitymować i aby tym samym religie faktycznie ze sobą zrównywać, co jednak, nawiasem mówiąc, wbrew intencji dowartościowania prowadzić musiało konsekwentnie do obniżenia ich rangi i znaczenia. ,,Ofiarą” takich zabiegów staje się w szczególności chrześcijaństwo, choć nie tylko.
Każda z religii przecież w sposób deklaratywny bądź domyślny zakłada własną wyjątkowość i wyłączność. Zrównując je wszystkie i traktując wymiennie nie wyświadcza się im żadnej przysługi. Nie w tym jednak rzecz. Wspólnym mianownikiem generalnej promocji religii na zasadzie zrównywania ich praw i statusu nie jest w istocie szacunek dla religijnej substancji, duchowej zawartości systemów, jakie proponują, ale relatywizm i poznawczy sceptycyzm, który w ogóle pod znakiem zapytania stawia samą możliwość realnego spotkania z Bogiem i potrzebę zbawienia. Wszystko to w oczywisty sposób rzutuje na kwestię ewangelizacji, zbawczej misji, jaką Kościół w imieniu Chrystusa podejmuje wobec świata. Czy w świetle najnowszych ,,teologicznych” ustaleń jest ona jeszcze aktualna, czy ma jeszcze sens? W roku 2000 powyższe zagadnienia w Polsce mogły się jeszcze wydawać pewną abstrakcją i problemem dość egzotycznym. Katolicka tożsamość większości społeczeństwa wydawała się nie ulegać kwestii. Jednak już kilkanaście lat później można się było przekonać, że błędy, które diagnozowała deklaracja Dominus Iesus dawały o sobie znać w wypowiedziach słyszanych na polskich wydziałach teologicznych, co w negatywny sposób wpływało na świadomość kształcących się tam osób. Dziś sytuacja przedstawia się o wiele bardziej dramatycznie.
Jezus Chrystus pełnią objawienia
Dokument sygnowany przez kard. Ratzingera podkreśla stanowczo ,,ostateczny i pełny charakter objawienia Jezusa Chrystusa”. Uświadamia społeczności katolickiej, iż ,,należy mocno wierzyć w to, że w tajemnicy Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego, który jest «drogą, prawdą i życiem» (J 14, 6), zawarte jest objawienie pełni Bożej prawdy”. Powołuje się na stwierdzenie Jana Pawła II z Redemptoris missio, że ,,w tym ostatecznym Słowie swego Objawienia Bóg dał się poznać w sposób najpełniejszy: powiedział ludzkości kim jest”. Skąd jednak wzięły się wątpliwości w tej mierze i konieczność reakcji na nie? Otóż od dłuższego czasu na terenie chrześcijaństwa i również Kościoła katolickiego lansowano pogląd, według którego Bóg albo w mniej jasnym ujęciu, Boskość jest rzeczywistością na tyle wszechogarniającą, powszechną, a przy tym nieuchwytną, że nie można jej sprowadzić do określonego objawienia, do jednej postaci czy też wyraźnie postrzeganego, wyodrębnionego religijnego wydarzenia.
Jak łatwo domyślić się koncepcje tego rodzaju powstawały zwłaszcza w Azji, gdzie podatny dla swego rozwoju grunt znajdowały w tradycjach hinduizmu i buddyzmu, systemach wykazujących się niezwykle skomplikowaną, ,,dynamiczną” i mętną mitologią, radykalnym ascetyzmem sąsiadującym niekiedy paradoksalnie ze zmysłowością i zupełnie pozbawionych tego, co nazwać można wiążącą wyznawców dogmatyką. Nie ulega też kwestii, że niejednoznaczność tej pozornie atrakcyjnej, ,,oświeconej” postaci religijności, która przesłanie wiary chrześcijańskiej łączyła swobodnie z duchowością i filozofią wschodu wymierzona była w oryginalność Osoby i tajemnicy Jezusa Chrystusa oraz dokonanego przezeń dzieła zbawienia. Azjatycki teolog Michael Amaladoss tłumaczył: ,,Jedno wcielenie nie wyczerpuje nieskończoności Słowa. Jezus jest ograniczoną manifestacją Słowa”. Wtórował mu Raimon Panikkar: ,,Chrześcijanin zna Chrystusa w Jezusie i przez Jezusa, choć inne religie mogą Go poznać przez różne manifestacje, bądź też na innej drodze objawienia, poprzez przedchrześcijańską obecność Ducha Świętego wśród ludzi, czyli przez swoich założycieli czy świętych”. Chrystus, Słowo pojęciem szerszym niż Osoba Jezusa, oderwana od Jezusa, ,,przedchrześcijańska” działalność Ducha Świętego, objawienie obecne w innych religiach, w ich ,,manifestacjach” i założycielach. Krótko mówiąc: same herezje i to takie, które zwalczyły już kiedyś sobory Kościoła pierwszego tysiąclecia.
W odpowiedzi na powyższe błędy deklaracja Dominus Iesus głosi: ,,Sprzeciwia się (…) wierze Kościoła teza o ograniczonym, niekompletnym i niedoskonałym charakterze objawienia Jezusa Chrystusa, które rzekomo znajduje uzupełnienie w objawieniu zawartym w innych religiach. Najgłębszym uzasadnieniem tej tezy miałby być fakt, że prawda o Bogu nie może jakoby zostać pojęta i wyrażona w swej całości i pełni przez żadną historyczną religię, a więc także przez chrześcijaństwo, a nawet przez Jezusa Chrystusa”.
Nieosiągalność prawdy o Bogu, która dawałaby pewne poznanie i prowadziła do zbawienia nie jest bynajmniej mniemaniem odległym od życia i codziennego nastawienia bardzo wielu ludzi. Ileż to razy słyszy się pozornie mądre westchnienia: nie wiadomo, jak to jest naprawdę; my wierzymy niby w to, co mówi Kościół, ale czy tak jest na pewno? W takich i podobnych im słowach do głosu dochodzi przeciętny, ,,zdroworozsądkowy” sceptycyzm. Gorzej jest, gdy zaczynają go wyrażać luminarze świata akademickiego i wszyscy mający wpływ na powszechną świadomość, intelektualiści, których ambicją jest nauczanie i szerzenie własnych, jakże nieraz fałszywych przekonań. Dlatego dokument rzymskiej Kongregacji wyraźnie stwierdzał, że pogląd o niekompletności ukazania się tajemnicy Boga w Jezusie Chrystusie i wszelkie myślowe konstrukcje, które rozbijają jedność Jego Osoby i dzieła, przeczą nauce wiary. Prawda o Bogu przedstawiona przez Jezusa, choć wypowiedziana przez Niego ludzkim językiem, pozostaje jedyna, pełna i całkowita, ponieważ podmiotem i autorem jej głoszenia jest Bóg-Człowiek, wcielony Syn Boży, Druga Osoba Trójcy. ■
Ks. Piotr Jaroszkiewicz
Fot. Grzegorz Gałązka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!