TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Sierpnia 2025, 09:35
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Do odmawiania we wszelkich utrapieniach

Do odmawiania we wszelkich utrapieniach

Kardynałowie i prałaci zwykli byli mówić: „strzeżcie się tej litanii, gdyż czyni ona rzeczy dziwne”. Dzięki tej litanii skończyły się prześladowania pewnego zakonu, a Prymas Wyszyński odmawiał ją podczas swojego pobytu w więzieniu w Stoczku Warmińskim.

Litania ta przez wieki uważana była za jedną z najskuteczniejszych modlitw, jakie wierni zanosili do Boga za wstawiennictwem Matki Bożej, prosząc o pomoc we wszelkich „potrzebach i utrapieniach”. Jest ona starsza od Litanii loretańskiej, która pochodzi z 1578 roku, a którą znamy głównie z nabożeństw majowych. Litania ta należy bowiem do starożytnych litanii dominikańskich, sięgających początkami XII wieku. Natomiast pierwsze jej wydanie było w roku 1634, drugie w 1755 roku.
Odmawiając tę litanię, zauważymy z łatwością dłuższe prośby niż w Litanii loretańskiej. Wszystkie zaczynające się od Sancta Maria, a nie tylko od tytułu, z interesującymi tytułami i wyrazami czci, wywodzącymi się z dawniejszych form pobożności. Mogą one dawać wrażenie przesadnych, ale dla autora dodatkowe potrojenie prośby: „Córko Boga”, „Córko Joachima” i „Córko Anny”, jak również potrójna prośba „Owieczko” były całkiem piękne.

„Straszna”, ale skuteczna modlitwa
Nazywano ją straszną z powodu bezwzględnej skuteczności, jeśli jest odmawiana z głęboką wiarą. Według licznych świadectw Maryja miała spełniać prośby wiernych, ale działo się to w bardzo nieoczekiwanym momencie i z zupełnie niespodziewanych stron. Dzisiaj również są znane liczne świadectwa, które potwierdzają bez wątpienia jej skuteczność. Jednak największą „sławę” swej skuteczności zyskała w XIII wieku, gdy ówczesny wzrost prestiżu zakonu wzbudził pewną zawiść i obawy. Kłopoty zaczęły się dokładnie w 1254 roku, kiedy pewni prałaci namówili papieża Innocentego IV do opublikowania Bulli Etsi animarum, która nałożyła na Zakon Braci Kaznodziejów surowe ograniczenia. Mieli oni stracić możliwość słuchania spowiedzi wiernych, prowadzenia pogrzebów, publicznego odprawiania Mszy Świętej oraz udzielania innych sakramentów, nawet pod groźbą ekskomuniki. Byłaby to oczywiście śmierć zakonu. I jak podają źródła ówczesny generał zakonu, bł. Humbert z Romans, bardzo zaniepokojony i zasmucony tym, co spotkało jego ukochany zakon, nie wiedział, co robić. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko paść na kolana przed obrazem Najświętszej Maryi Panny i zalewając się łzami błagać ją o pomoc i wstawiennictwo. Maryja miała mu odpowiedzieć: „Od tej chwili zakon jest wolny”. Kilka dni później papież Innocenty IV zmarł w Neapolu, było to 16 dni po wydaniu bulli przeciwko dominikanom. Jego następca, papież Aleksander IV, szybko ją unieważnił własną Bullą Nec insolitum z 31 grudnia 1254 roku.
I tak Litania dominikańska odmawiana w trudnych chwilach zakonu, zwłaszcza za wspomnianego wyżej Innocentego IV, sprawiła jak podaje stara tradycja, że sami kardynałowie i prałaci zwykli byli mówić: „strzeżcie się litanii braci kaznodziejów, gdyż czynią rzeczy dziwne”. Weszło również powiedzenie: litaniis ordinis praedicatorium libera nos, Domine, czyli w tłumaczeniu brzmi to tak: „od litanii zakonu kaznodziejskiego wybaw nas, Panie”.
Dwa lata po wydaniu Bulli Nec insolitumbł. Humbert z Romans na kapitule generalnej w 1256 roku nakazał odmawianie siedmiu psalmów pokutnych wraz z litanią i innymi modlitwami do Najświętszej Maryi Panny i św. Dominika. Kilka dni później w Rzymie, kiedy bracia odmawiali litanię, pewien zakonnik wpadł w zachwycenie i otrzymał widzenie Pana Jezusa widocznego nad ołtarzem, a u Jego boku Matka Boża prosiła Syna o wysłuchanie próśb braci. Parę dni później, w ciągu dziesięciu dni, papież Aleksander IV
podjął interwencję zdecydowanie korzystną dla braci, a wymierzoną w tych, którzy oczerniali zakon.

Płaszcz błogosławionej
Pisząc o tej litanii warto także przywołać postać Dominika, a właściwie pewną legendę z nim związaną. Kiedy Dominik wszedł do nieba zobaczył, że przed Bogiem stoją zbawieni bracia z różnych zakonów, jednak nie widział żadnego ze swoich współbraci ze swojego zakonu. Wywołało to w nim ogromny smutek, stał jak wmurowany, nie miał odwagi przystąpić do Pana i do Jego Matki. Wtedy Maryja skinęła, aby do niej podszedł, ale i wtedy nie miał odwagi podejść. Odważył się dopiero wówczas, kiedy również Pan go zawołał. Podszedł błogosławiony Dominik i upadł przed Nimi na twarz z gorzkim płaczem. Pan kazał mu powstać, a gdy powstał, zapytała go Pani: „Czemu tak gorzko płaczesz?” On odpowiedział: „Płaczę, bo widzę tutaj ludzi ze wszystkich zakonów, a z mojego zakonu nie ma tu nikogo”. Wtedy Pan powiedział mu: „Chcesz zobaczyć, gdzie jest twój Zakon?” Na co Dominik z drżeniem w głosie odpowiedział: „Tak, Panie!”
Pan położywszy rękę na płaszczu Błogosławionej Dziewicy i rzekł Dominikowi: „Zakon twój powierzyłem mojej Matce!”. Wówczas Błogosławiona Dziewica rozpięła swój płaszcz i rozłożyła go przed bł. Dominikiem. Płaszcz był ogromny, a pod była niezmierzona liczba braci Dominika. Wówczas błogosławiony Dominik ponownie upadł na twarz, dziękując Bogu i Błogosławionej Maryi. W owej chwili widzenie znikło. I tak późniejszy św. Dominik wprowadził zwyczaj odmawiania „Zdrowaś Maryjo” na początku kazania, by w ten sposób wzywać jej pomocy. On też, jako pierwszy wprowadził do formuły profesji zakonnej imię Matki Najświętszej. Nabożeństwo do Matki Bożej rozwijało się i rozwija w zakonie nieustannie. Do dziś w zakonie litanie Dominikańską odmawia się w szczególnych momentach.
W zakonie dominikańskim wszystko zaczyna się i kończy z Maryją”, jak mówią sami ojcowie, a miłość do Maryi jest znakiem powołania dominikańskiego. Oddanie Maryi wyraża także profesja zakonna, podczas której każdy brat mówi: „ślubuję posłuszeństwo Bogu, Najświętszej Maryi Pannie, św. Dominikowi ...”
***
W internecie można znaleźć cały tekst litanii, jak i filmy ukazujące jak śpiewać litanię. Nie brakuje również świadectw, tych, którzy tą litanią wypraszają potrzebne łaski dla siebie i innych.
Jak choćby pani Katarzyny, która pisze tak: „Módlcie się szczerze, będę pisać o tym wszędzie. Miałam sytuację, która wydawała się nie do przeskoczenia, czyli, że to już koniec i nic nie pomoże. Znalazłam tę modlitwę i modliłam się gorąca. Po miesiącu ni stąd, ni zowąd, stało się coś, co przerosło moje najśmielsze marzenia, doznałam wręcz cudu. To, o co prosiłam Matkę Najświętszą spełniło się. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć, jednak stało się. Modlę się nadal i proszę o łaski i wiem, że zostanę wysłuchana. Uwierzcie, ja nie kłamię, postanowiłam, że będę rozszerzać tę modlitwę tak jak obiecałam mojej Najdroższej Matce. Módlcie się, a wszystko się Wam spełni”. Zacytuję również inne: „Szukającym otuchy chcę powiedzieć, że Matka Boska pomaga, módlmy się więc i ufajmy. Uczmy się też pokory, ponieważ to o co prosimy, nie zawsze jest zgodne z wolą Boga. Ta nauka jest najtrudniejsza. (...) Dziękuję Ci Pani za to, że Cię mam, za to, że Cię znam... Chwała tym, co rozpowszechniają naukę o Tobie”.

Oprac. Arleta Wencwel-Plata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!