Do czego prowadzi odrzucenie chrześcijaństwa?
Historia Europy i cywilizacji europejskiej jest częścią historii chrześcijaństwa, i to znaczącą częścią. Jest też przykładem, jak straszliwie zbrodnicze ideologie może zbudować cywilizacja na chrześcijaństwie wyrosła, ale je odrzucająca.
Dzisiejszą zachodnią Europę stworzył upadek Imperium Rzymskiego, które było już wtedy schrystianizowane. Ludy zamieszkujące terytoria na północ i zachód od imperium chętnie przejmowały wyższą kulturowo cywilizację Rzymu, a wraz z nią chrześcijaństwo w jego zachodnim rycie. Mimo znaczących wpływów innych kultur i religii, w tym islamu i judaizmu, myśl chrześcijańska pozostawała dominująca na tych terenach przez wiele stuleci. Ale losy chrześcijaństwa w Europie były burzliwe. Wraz z początkiem epoki renesansu podzieliła je reformacja, krytykę wzmogło oświecenie i towarzyszące mu rewolucje. Finalnie pod koniec XIX wieku Europa nie była już chrześcijańskim monolitem, choć większość tworzących ją narodów w jakiś sposób do chrześcijaństwa i chrześcijańskiej wizji świata się odwoływała. Jednak grunt pod najstraszliwsze umysłowe herezje był dobrze przygotowany.
Upadek prawdy
Chrześcijańska filozofia szczególnie ceni wartość prawdy obiektywnej, realnie istniejącej choć niedostępnej bezpośredniemu poznaniu zmysłowemu. Wiele poglądów filozoficznych czasów późniejszych, zwłaszcza przełomu wieków XIX i XX otwarcie negowało takie rozumienie świata. Przynajmniej na dwóch z ważnych ówczesnych nurtów filozoficznych wyrosły następnie nieludzkie reżimy.
Twórca jednego z tych prądów filozoficznych Fryderyk Nietzsche nie był wprawdzie z wykształcenia filozofem, a filologiem klasycznym. Jednak zainspirowany popularnymi w owym czasie w Niemczech pesymistycznymi poglądami Schopenhauera stworzył własny system filozoficzny, na którym oparł się jeden z najbardziej nieludzkich reżimów w historii. Nietzsche w swych poglądach kompletnie odrzucił idee chrześcijańskie. Nie tylko negował istnienie Boga, ale i równość oraz podmiotowość wszystkich ludzi, a nawet samo istnienie obiektywnej prawdy. Uznawał to wręcz za słabość.
Chrześcijanin solą w oku
Poglądy Nietzschego idealnie wpisały się w urażoną po przegranej wojnie dumę narodu niemieckiego. Na kryzysie ekonomicznym lat 20’ i nieustających walkach radykalnych ugrupowań z lewej i prawej strony sceny politycznej wyrosła potęga nazistów wraz z ich charyzmatycznym liderem Adolfem Hitlerem. Dzisiejsi krytycy chrześcijaństwa chętnie powołują się wprawdzie na odwołania do Boga w nazistowskich hasłach, czy poparcie niektórych duchownych dla reżimu, jednak nie da się ukryć, że ideologia nazistowska była chrześcijaństwu otwarcie wroga, a ideowo całkowicie przeciwna.
W kwaterze Hitlera nie miał na przykład prawa pracować nikt, kto otwarcie przyznawał się do wyznawania chrześcijaństwa i brał czynny udział w kulcie religijnym innym niż nazistowskie ceremonie. Chrześcijańscy duchowni, zwłaszcza katoliccy, byli prześladowani. Ponad 95% więzionych w Dachau księży było duchownymi katolickimi, w większości polskimi, ale niemal 20% (ponad 500) Niemcami lub Austriakami. Odsetek katolików wśród śmiertelnych ofiar pośród duchownych był podobnie wysoki.
Nieludzki świat
Na kulcie siły i witalności wziętej wprost z dzieł Nietschego naziści zaczęli budować upiorną wizję świata, w którym wszystko co „niearyjskie” nie miało mieć prawa istnienia. Szkopuł w tym, że obiektywna prawda również była „niearyjska”. W umęczonych wojną i długotrwałym kryzysem Niemczech poglądy jasno definiujące winnych sytuacji znalazły znaczący rezonans. Bynajmniej nie tylko w warstwach biedniejszych i gorzej wykształconych. Zwolennicy nazizmu znajdowali się też w warstwach uprzywilejowane ekonomicznie oraz wśród intelektualnych elit. Pod warunkiem, że nie miały żydowskich korzeni, oczywiście.
Naziści odrzucili rozwijającą się właśnie fizykę kwantową i teorię względności jako idee „żydowskie” i oddali się rozwijaniu „aryjskiej fizyki”. Próbowali stworzyć dziedzinę opisującą prawa natury z pominięciem „niearyjskich” teorii. Nie trzeba chyba dodawać, że powstała z tego karykatura nauki, opierająca się na doznaniu zmysłowym zamiast gruntownych podwalin teoretycznych i dorabianiu teorii do wyników eksperymentów z pominięciem obserwacji niewygodnych, „niearyjskich”.
Rozum przeciw ideologii
Nie wszyscy niemieccy intelektualiści byli jednak zwolennikami nazizmu. Zwłaszcza przedstawicielom kierunków ścisłych trudno było odnaleźć się w ideologii negującej istnienie obiektywnej, transcendentnej prawdy. Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej słynny fizyk, noblista Max Planck w swoim wykładzie „Religia i nauki ścisłe” podkreślał, że osoba religijna i naukowiec różnią się wprawdzie sposobem dochodzenia do świadomości istnienia wyższego porządku świata, ale nie samym przekonaniem o jego istnieniu. Dla osoby religijnej Bóg istnieje bezpośrednio i natychmiastowo, jest z góry dany. On i Jego wszechmocna wola są źródłem wszelkiego życia i wszelkich wydarzeń, zarówno w świecie doczesnym, jak i w świecie ducha, nawet jeśli nie można tego świata pojąć rozumem.
W przeciwieństwie do takiej postawy naukowiec nie uznaje za dane z góry nic poza treścią swoich doświadczeń zmysłowych i opartych na nich pomiarów. Jednak doświadczenia i pomiary służą mu do wnioskowania o prawach rządzących światem. Chce je jak najlepiej poznać, czyli jak najlepiej zbliżyć się do najwyższego i wiecznie nieosiągalnego celu swoich poszukiwań – najwyższego porządku wszechświata. Obiektywnie istniejący i obdarzony swego rodzaju wewnętrzną inteligencją zestaw uniwersalnych prawd jest pojęciem na wskroś chrześcijańskim. Nie dziwi w świetle takich przemyśleń, że Max Planck był nie tylko wybitnym fizykiem, ale również uznanym protestanckim teologiem. Nie pomagało mu to, oczywiście w relacjach z nazistami, został finalnie odsunięty od sprawowanych funkcji, a jego syn stracony za udział w spisku przeciw Hitlerowi.
Kult zabobonu
Każdy pomiar czy eksperyment naukowy musi dać się powtórzyć. Inaczej mówiąc, jego wynik jest niezależny od osoby badacza, miejsca czy czasu prowadzenia pomiaru. W jasny sposób wynika z tego, że czynnik decydujący o wyniku leży poza badaczem, jest od niego całkowicie odrębny. Nauki ścisłe wymagają, żeby uznać istnienie świata realnego całkowicie niezależnego od nas, w tym od naszych poglądów nań, przy tym niekoniecznie dostępnego poznaniu bezpośredniemu. Świata, który można zmierzyć i opisać, ale nie zawsze zobaczyć czy dotknąć.
W takim rozumieniu prawa natury nie zostały wynalezione przez człowieka, istnieją niezależnie od tego, czy zostały odkryte i zbadane, w samej rzeczy niezależnie od tego, czy w ogóle istnieje ludzkość. Analizując je dogłębnie trudno jednak nie dostrzec spajającego je wszechpotężnego Sensu. Zbrodnicze reżimy Europy chętnie, choć bezzasadnie powoływały się na rozum i racjonalność, brnąc jednocześnie w najstraszliwsze zabobony, czyli zgodnie z definicją o. Bocheńskiego poglądy ewidentnie fałszywe. Uzasadnieniem akceptacji zabobonu było w nich zawsze wyższe dobro wspólnoty. Chrześcijaństwo, ceniąc wartość obiektywnej prawdy pozostaje jak najdalej od takiej postawy. Ideologia oparta na fałszu z definicji nie może nieść dobra.
Tekst dr. Jarosław
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!