TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 06:34
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Depozyt pamięci Górnego Śląska

Depozyt pamięciGórnego Śląska

Beskid Śląski, Podgórze Cieszyńskie, Pszczyńsko - Rybnickie, Bytomsko- Tarnogórskie, Lublinieckie, Zagłebie Dąbrowskie, to tereny znajdujące się na Górnym Śląsku. Odwiedzić je wszystkie jednego dnia byłoby ciężko. Ale kiedy udamy się do Parku Etnograficznego w Chorzowie, staje się to możliwe i co więcej - wizyta w tym miejscu przeniesie nas w czasie.

Jak mogliście zauważyć w poprzednich numerach „Opiekuna”, prezentujemy wam drodzy czytelnicy odwiedzane przez nas parki etnograficzne, jako pewnego rodzaju ciekawy pomysł na wakacyjne odkrywanie naszego kraju. W Polsce jest cała masa takich miejsc i z roku na rok ich przybywa.
Dzięki ciężkiej pracy miłośników kultury, mamy możliwość na własne oczy zobaczyć, jak wyglądało życie na wsi w poszczególnych regionach etnograficznych. Autentyczne chaty chłopskie, pańskie dwory, 100 - letnie karczmy, czy drewniane wiatraki. Takie otoczenie sprawia, że można przenieść się w historyczną przestrzeń i wyobrazić sobie siebie samego w tamtych czasach. Zapoznać się z kulturą i obyczajami śląskimi. Latem na obszarze skansenu organizowane są liczne imprezy ludowe.

Jak to się zaczęło
Idea budowy górnośląskiego skansenu pojawiła się w okresie międzywojennym. Jej pomysłodawcą był historyk sztuki i konserwator zabytków, prof. Tadeusz Dobrowolski. W tym celu do Parku im. Tadeusza Kościuszki w Katowicach przeniesiono spichlerz dworski z Gołkowic z 1688 roku, a następnie drewniany kościół z Syryni z 1510 roku. Jednak II wojna światowa przerwała dalsze prace. Do idei powrócono na Walnym Zjeździe Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego w 1595 roku i podjęto decyzję o rozpoczęciu budowy Muzeum Wsi Górnośląskiej w południowo- zachodniej części powstającego w tym czasie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Ostatecznie jednak zbudowano je w jego części zachodniej. W 1964 roku przeniesiono pierwsze obiekty takie jak: wiatrak z Grzawy i spichlerz plebański z Warszowic. W 1975 roku otwarto muzeum, udostępniając zwiedzającym 33 zabytkowe obiekty. W kolejnych latach kontynuowano rozbudowę skansenu i przenoszono kolejne budynki. W 1997 roku udostępniono zwiedzającym kościół z Nieboczów. W 2012 roku oddano do użytku budynek główny muzeum z m.in. dwiema salami ekspozycyjnymi. To najważniejsze informacje związane z powstaniem skansenu, teraz udajmy się na spacer, by przyjrzeć się z bliska wszystkiemu.

Dawne wsie zaklęte w czasie
Spacerując wśród zieleni rozpostartej na 20 hektarach, znajdziemy się w różnych regionach tych ziem, u różnych pod względem statutu społecznego gospodarzy i zobaczymy, jak i przy pomocy jakich narzędzi, dawniej pracowano i ogólnie jak się żyło. W sielskiej scenerii znajduje się 70 budynków - mieszkalnych, gospodarczych, sakralnych, w tym kościół i kaplice. Ponadto budynki użyteczności publicznej, jak sklepik i wiejska szkoła, w której odbywają się lekcje muzealne. Są także: garbarnie, kuźnie i młyn. W budynkach prezentowane są wystawy eksponatów muzealnych. A dla tych, którzy zwiedzając lubią sobie coś przekąsić, czeka zabytkowa karczma „U Brożka”. W dni świąteczne w Parku Etno organizowane są różne imprezy folkowe. Cała przestrzeń mieści w sobie kilka, powiedzmy stref, różnie nazwana.

Zagroda łąkowa
W parku jako pierwszą odwiedzamy zagrodę łąkową. Tutaj znajduje się chałupa z Istebnej, pochodząca z 1876 roku. Istebna to wieś w powiecie cieszyńskim, położona na zboczach Złotego Gronia. Chałupę zbudowano na polanie pośrodku gęstego lasu, (stąd też jej nazwa) w przysiółku nazywanym przez mieszkańców na Wilczym, z powodu grasujących dawniej w tej okolicy wilków. Wnętrze izby stanowi przelotowa sień, z której prowadzą wejścia do izb, podcienia, kamiennej sklepionej piwniczki oraz na strych. Po lewej znajduje się izba główna, zwana kurlawą lub czorną, od ulokowanego w niej pieca kurlawego, który nie miał wylotu kominowego. Wnętrze takiej izby było zawsze silnie zakopcone, więc ścian nie malowano, a pobielano jedynie piec.
Tradycyjnie po przekątnej do pieca urządzono tzw. święty kąt, w którym stał stół, a na ścianach wieszano obrazy religijne. Po lewej od wejścia usytuowana jest zagródka zwana corkiem - wykonana z łupanych desek - przeznaczona dla jagniąt lub cielaka trzymanych tu w zimie. Podłogę w izbie wyłożono polepą. Na prawo od wejścia znajduje się świetnica, nazywana też izbą biołą. W niej nie umieszczano pieca. Pełniła funkcję reprezentacyjną – przyjmowano tu gości. Na środkowej belce, pod stropem, widnieje rozeta i inskrypcja z datą budowy domu. Podłogę w świetnicy wykonano z desek. Chałupa zbudowana została z drewna świerkowego. Uwagę zwraca dwubarwny, geometryczny ornament na zakończeniach dwóch ostatnich belek zrębu, tzw. zgłowcach i wypustach. W nadprożu drzwi wejściowych widnieje rozeta i inskrypcja z datą budowy domu – 1876. Dach jest półszczytowy z naczółkami, o konstrukcji krokwiowej, kryty gontami (szyndziołami). Tutaj znajdziemy również chlewik z Istebnej z przełomu XVIII i XIX wieku, który również przeniesiono z Istebnej, z przysiółka zwanego przez mieszkańców u Suszków. W głównym pomieszczeniu trzymano konie i krowy, a w dobudowanym z boku podcieniu, w trzech małych pomieszczeniach z osobnymi wejściami, przebywały świnie, gęsi i kury.

Zagroda bogatego chłopa
Jak świat światem zawsze byli bogaci i biedni chłopi. Teraz zajrzymy do zagrody bogatego chłopa. Przekraczając próg chałupy, która również pochodzi z najstarszej części Istebnej, od razu widzimy różnicę. Sień przelotowa wyłożona jest płaskimi kamieniami. Stoją tu: szafa na żywność (tzw. olmaryja), duża beczka, żarna do mielenia zboża oraz skrzynia do przechowywania ziarna. Do tylnej ściany budynku przylega podcień. W sieni, po prawej, znajduje się wejście do izby czornej - wyłożonej polepą. Stoi tu duży piec zwany kurlawym (bez wylotu kominowego) składający się z pieca chlebowego zwanego piekarokiem oraz części, na której urządzono otwarte palenisko, tzw. nolepy. Tu koncentrowało się życie całej rodziny. Na zainteresowanie zasługują stare urządzenia stojące przy oknie: do kręcenia sznurów oraz gręplowania wełny. Uwagę zwraca masywna pozioma belka – ułożona równolegle do belek stropowych – zwana sosrębem lub siestrzanem, często ozdobnie profilowana, zdobiona i pokryta inskrypcjami. Wyposażenie izby (meble i sprzęty domowe) pochodzi z XIX wieku. Tutaj również jest izba bioła, zwana świetnicą, ale już z bogatszym wyposażeniem. Stoją tu ozdobnie malowane skrzynie, stanowiące część posagu panny na wydaniu. W belce tragarzowej wycięto rozetę oraz inskrypcję z datą budowy domu „ANNO 1794”.
W tej części zagrody znajduje się również stodoła z Istebnej (ok. poł. XVIII w.), w której znajduje się wystawa:„Mechanizacja na wsi od poł. XIX do poł. XX wieku”. Stodoła jest rekonstrukcją obiektu, który stał w przysiółku Istebnej u Suszków. We wnętrzu stoją maszyny i urządzenia obsługiwane ręcznie, napędzane siłą zwierząt pociągowych (koni), maszyną parową oraz silnikiem spalinowym lub elektrycznym. Pierwotnie były to dwie stodoły pod wspólnym dachem, z osobnymi wjazdami, użytkowane przez dwie rodziny. Każdy z gospodarzy dysponował częścią gumna i sąsiekiem, w którym przechowywał zboże. Oczywiście jest i chlew, ale i spichlerz z piwnicą. Ten został przywieziony z Brennej i datuje się go na połowę XIX wieku. W spichlerzu przesuszano i gromadzono w naczyniach zasobowych ziarno, w piwnicy natomiast przechowywano ziemniaki (wsypywane do wnętrza przez niewielkie okienka) i warzywa, a latem – również mleko. Jak wygląda w środku nie wiem, obiekt można oglądać tylko z zewnątrz.

Zespół pasterki
W tym zespole umieszczono budynki z Brennej. Jest m.in. chałupa groniowa, chałupa tkacza, szopa dla owiec, szałas pasterki i koszor dla owiec. Wszystkie eksponaty pochodzą z I poł. XIX wieku. A także garbarnia z Koniakowa z przełomu XIX i XX wieku oraz folusz z Brennej. Folusz w chorzowskim parku stanowi rekonstrukcję obiektu usytuowanego niegdyś w Brennej, nad potokiem Jatnym, gdzie funkcjonował do lat 50. XX wieku. Dla wyjaśnienia, w foluszach, nazywanych w miejscowej gwarze wałchami lub wałkowniami, produkowano sukno dzięki procesowi spilśniania tkaniny wełnianej. Złożona w wypełnionej gorącą wodą stępie tkanina była ubijana w tym celu od 2 do 14 godzin. Materiał zyskiwał przez to dobre właściwości termoizolacyjne, był wodoodporny i doskonale chronił przed wiatrem. Znajduje się tu również kapliczka kamienna z Istebnej z figurką Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. I tutaj zakończymy pobyt w Beskidzie Śląskim.
Dalej droga wiedzie nas na Pogórze Ciezyńskie, gdzie prezentowane są zagrody średniozamożnego chłopa, zagroda bogatego chłopa, a także spichlerz dworski z Simoradza i szkoła z Wapeinicy. Obiekty pochodzą z XVIII i XIX wieku. Chyba nie ma sensu zdradzać tutaj, jak wyglądają wnętrza tych obiektów, bo chcę zachęcić was do odwiedzenia tego fantastycznego miejsca. Jedynie opowiem o piecu chlebowym, który stał między budynkami. Otóż jest to rekonstrukcją pieca chlebowego ze wsi Landek koło Strumienia, zwanego tam piekarokiem. Był wygodniejszy w użyciu od pieca chlebowego stawianego w chałupie. Umożliwiał wypiek większej liczby bochenków i co więcej udostępniano go również sąsiadom. A jak się go obsługiwało, komorę nagrzewało się przez trzy godziny, paląc w niej dobrze wysuszonym drewnem, najlepiej sosnowym. Następnie żar i popiół usuwano pocioskiem i dno komory lasowało się uwiązaną do żerdzi mokrą ścierką. Odpowiedni stopień nagrzania pieca sprawdzano nasypując mąki do wnętrza komory, jeżeli zbrązowiała – wkładano ciasto. Naraz można w nim upiec 12 bochenków chleba lub sześć kołaczy. Wypiek chleba - w zależności od rodzaju - trwa około godziny, potem piec jest jeszcze na tyle gorący, że można wstawić ciasto drożdżowe. Jeszcze jedną rzecz „lekko” opiszę, a mianowicie szkołę. Budynek, w którym mieści się szkoła, a właściwie jedna sala lekcyjna, jest rekonstrukcją wiejskiej szkoły ludowej działającej niegdyś w Wapienicy. Źródła wskazują, że funkcjonowała tam w 1880 roku jednoklasowa szkoła ludowa, a w 1910 roku pięcioklasówka z niemieckim językiem wykładowym. W 1923 roku, na podstawie wcześniej podjętej uchwały, utworzono klasę z polskim językiem wykładowym, w której zajęcia miały być prowadzone w godzinach popołudniowych. Od 1948 roku budynek przeszedł w ręce prywatne.

Z wizytą u chłopa bezrolnego
Tak idąc dalej trafiliśmy do rejonu Pszczyńsko - Rybnickiego, w której znajduje się zagroda bogatego i średniozamożnego chłopa oraz zagroda bezrolnego chłopa. Nie zdradzę tutaj, jakie obiekty są tam prezentowane, ale gołym okiem widać różnice w wyposażeniu i samej budowie. Natomiast zaintrygowało mnie sformułowanie „bezrolnego chłopa”.
Okazuje się, jak sama nazwa wskazuje byli to chałupnicy posiadający ziemię uprawną w ilości niewystarczającej na utrzymanie rodziny. Szukali więc dodatkowych źródeł utrzymania w pracy najemnej lub rzemiośle. I tak na przykład w izbie z Dziećkowic, pod oknem odtworzono warsztat szewski tzw. łatocza, jego właściciel trudnił się naprawą obuwia. W części warsztatowej umieszczono mały stołek na trzech nogach, dostawiony do niskiego stolika na narzędzia. To tylko przykładowa chałupa tej klasy ludzi w tamtym stuleciu. Na uwagę zasługują w tej zagrodzie liczne spichlerze, które nazwę przyjęły od ich właścicieli, czyli chłopski, dworski, a także plebański. Niektóre z nich nadal są użytkowane zgodnie ze swoim przeznaczeniem: magazynowane i przesuszane jest tu ziarno zbóż wysiewanych na polach skansenowskich.

Mydło i powidło
Podobne eksponaty znajdziemy w kolejnych rejonach, takich jak Bytomsko – Tarnogórskie, gdzie znajduje się zagroda zwana sołecką, a także zagroda robotnicza, w której możemy zajrzeć do chałupy robotników z Bykowiny. W tej miejscowości budynek nazywano chałupą Szekelów i w pierwszej połowie XIX wieku była ona jednym z 30–40 zbudowanych tam domów. W jej wnętrzu, co mnie zaskoczyło, znajdował się sklep z przeszkloną szafą i regały na towary. Na ladzie znajdowała się waga uchylna, bezszalkowa. Umieszczono tu również duże pojemniki na produkty sypkie i płynne, sprzedawane na wagę. Na półkach stoją m.in. butelki po lemoniadzie, puszki (po kawie słodowej Kneippa i herbacie Piasecki), opakowania: z ćwiekami drewnianymi, mydłem szarym Jeleń, kawą słodową i zapałkami. W sklepiku nie zabrakło również reklam produktów spożywczych i chemicznych różnych firm, m.in. Dr Oetkera, Radionu, Centry Poznań, Erdalu czy Komety.

Dla ducha i ciała
Pozostając nadal w tym rejonie, zobaczymy kościół i karczmę. Karczma zbudowana została w 1870 roku i funkcjonowała do 1928 roku. Zatrzymywali się w niej głównie furmani wożący drewno z jedlińskiego i nowobojszowskiego lasu do książęcego tartaku w Kobiórze oraz gospodarze pędzący bydło na targ do Pszczyny. Przed przewiezieniem jej do muzeum w 1974 roku była domem rodziny Brożków. Jednak ja skupię się na świątyni, w której w ołtarzu głównym znajduje się św. Józef. Kronika parafialna podaje, że w centralnej części wsi, w rozwidleniu dróg, znajdowała się dawniej niewielka drewniana kaplica powstała prawdopodobnie w 1380 roku. Według przekazów w 1791 roku do drewnianej kapliczki dobudowano nawę z wieżyczką i przedsionek, ufundowane przez rodzinę Zdrzałków. Świątynia była przenoszona dwukrotnie, za każdym razem bez wyposażenia wnętrza. W 1971 roku translokowano ją do Rybnika - Kłokocina, a w 1995 roku – do muzeum. Oryginalne wyposażenie, na które składały się niegdyś m.in. dwa ołtarze boczne barokowo-klasycystyczne i obraz MB Częstochowskiej, nie zachowało się. Obecne pochodzi z różnych drewnianych kościołów na Górnym Śląsku. W prezbiterium znajduje się ołtarz z oryginalnym, obrotowym tabernakulum, zwieńczonym figurami Baranka Apokaliptycznego i Aniołów Stróżów po obu stronach. Nad ołtarzem wisi obraz św. Józefa, a na ścianach prezbiterium, ludowe obrazy z wizerunkami świętych. Po prawej stronie ołtarza stoi ława kolatorska przeznaczona dla fundatorów i dobrodziejów kościoła. W ołtarzu złożone zostały relikwie św. Gaudentego Męczennika. Jeśli już mówimy o obiektach sakralnych, to w chorzowskim skansenie znajduje wiele kapliczek z przedstawieniem świętych, także poza zwiedzaniem, znajdziemy także przestrzeń dla modlitwy.
Nie sposób w tak krótkim materiale opisać wszystkich obiektów, niemniej wybrałam, tak myślę, te najbardziej interesujące. Pozostaje mi jedynie namówić was, drodzy czytelnicy byście się wybrali z rodziną na miły spacer, nie tylko by podziwiać eksponaty, ale by przenieść się choć na chwilę w czasy naszych praojców.

Tekst i zdjęcia Arleta Wencwel

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!