Czy po to się z tymi kamieniami męczyliśmy?
Wybaczcie, ale tak łakomego kąska nie mogłem przepuścić i dlatego dzisiaj troszeczkę sobie porozmawiamy o wydawaniu środków z tzw. KPO, czyli Krajowego Planu Odbudowy. Te środki, o które poprzednia ekipa rządząca tak bardzo zabiegała, że pozwalała sobie narzucać coraz to nowe tzw. kamienie milowe i myślę, że nie będzie ani krzty przesady (przynajmniej w tekście satyrycznym, za jaki uchodzi ta rubryka), w stwierdzeniu, że ostatecznie tymi „kamieniami” się „ukamienowała” i „wyleciała”, wreszcie zostały odblokowane przez obecną ekipę rządzącą, która z żadnymi kamieniami siłować się nie musiała. No i teraz zupełnie lekką ręką je „rozdaje” rozpoczynając od branży hotelarsko - gastronomicznej (HoReCa). Oczywiście nie na chybił trafił, bo jak oficjalnie powiedziała w telewizji pewna posłanka z obecnej koalicji „Połowa albo i większość moich znajomych, rodziny bliższej, dalszej, też dostała dofinansowania w ramach HoReCA”. Co prawda potem, po powrocie do domu na pewnym portalu się skorygowała: „wróciłam ze studia i sprawdziłam - z rodziny jednak nikt”, ale cóż, mleczko się już rozlało i mało kto ma wątpliwości, jakie jest główne kryterium otrzymania dofinansowania.
Ale przejdźmy do konkretów: głównym zadaniem tego konkretnego programu jest wsparcie modernizacji mikro i małych firm, doposażenia ich w nowy sprzęt, a także ewentualnej dywersyfikacji ich działalności. Chodzi o łącznie 1,2 mld zł z 250 mld zł z całego KPO, które przypada na tę branżę. W sieci jednak wybuchła burza po tym, jak pojawiły się informacje o konkretnych wnioskach, w których właściciele firm chcą zdobyć pieniądze np. na jachty, mobilne ekspresy do kawy czy na organizację warsztatów z live cookingu. Podawano przykłady przedsięwzięć, na które poszły środki z KPO. Były to m.in.: ekspresy do kawy, solarium, „aplikacja biegowa z opcją zdalnego układania planów treningowych”, łódki, jachty, „platforma e-learningowa do nauki gry w brydża”, „pierogarnia odporna na globalne kryzysy”, dofinansowanie na udzielanie chwilówek, „prawie pół miliona na klub dla swingersów”, ktoś inny zauważył: „Wśród dofinansowanych projektów z KPO znalazła się rozbudowa pizzerii o solarium, zakup nowoczesnych i mobilnych ekspresów do kawy czy budowa domku na wodzie do spotkań biznesowych”. Ponad pół miliona złotych na rozwój pubów swojej marki dostał też właściciel lokalu „Ministerstwo Śledzia i Wódki” w Łodzi, 430 tys. zł przeznaczono na rozszerzenie oferty piwa bezalkoholowego w Wejherowie, blisko pół miliona złotych trafiło do Muzeum Ziemniaka w Warszawie celem „dywersyfikacji działalności”, natomiast pewien lokal zajmujący się sprzedażą kebabów otrzymał środki na „rozszerzenie działalności o ofertę noclegową”, a jedno z dolnośląskich przedsiębiorstw otrzymało natomiast środki na „zwiększenie odporności na przyszłe sytuacje kryzysowe poprzez rozszerzenie oferowanych usług o organizację zajęć rekreacyjnych na ściance wspinaczkowej”. No może wystarczy tych przykładów.
Setki milionów złotych dostały też organizacje społeczne, fundacje czy spółdzielnie socjalne, ale również z tej puli beneficjentami są prywatne firmy. Wystarczyło wskazać, że zatrudniają (lub zamierzają to zrobić) osoby z niepełnosprawnościami, bezrobotne lub byłych więźniów i mogły aplikować nawet o 190 tys. zł dotacji. Urzędnicy tłumaczą, że pieniądze mogły pobierać np. kawiarnie, w których „pracują osoby z niepełnosprawnościami”, warsztat, w którym zatrudniane są osoby po długim bezrobociu czy spółdzielnia, w której praca uczy przedsiębiorczości, jednym słowem miejsca, które „walczą z wykluczeniem” i „rozwiązują problemy lokalnej społeczności”. Taaa…
Ciekawy wątek sprawy zauważył Rafał Ziemkiewicz, a mianowicie cały ten skandal, nie został ujawniony przez kogoś konkretnego, kogo można by jakoś zdyskredytować. Nie było tym razem żadnego podsłuchu, „wycieku” tajemnic, konkretnego whistleblowera. Nie ma komu tego przypisać, bo nawet jeśli ktoś pierwszy wskazał na dostępność w necie danych o udzielonych dofinansowaniach, to rozdmuchało sprawę pospolite ruszenie internautów. A tego wyśmiać się nie da, nie można powiedzieć, że to jakiś zazdrośnik, albo pisowiec, albo gość, któremu śmierdzi z buzi, więc nie warto go słuchać.
Na całe szczęście już odezwał się premier naszego rządu, który co prawda początkowo gdzieś zniknął, ale potem szybko zapewnił, że się tym zajmie. Powiedział: „Dowiedziałem się, że o nieprawidłowościach czy możliwych nieprawidłowościach, albo niechlujności czy czasami głupio rozdawanych środkach, ministerstwo pani Pełczyńskiej-Nałęcz wiedziało już od pewnego czasu (…) Mnie na razie te wyjaśnienia nie wystarczają. Będę chciał, jak najszybciej, aby ta kontrola doprowadziła do rzetelnej oceny każdej wydanej złotówki z tytułu tego projektu. Tam, gdzie ten wydatek był nieuzasadniony merytorycznie, będę oczekiwał szybkich decyzji włącznie z odebraniem środków, tam, gdzie one zostały ewidentnie nadużyte” Premier zapewnił też, że w jego rządzie jest „zero tolerancji dla tego typu praktyk”. Ufff… Odetchnąłem z ulgą, bo przecież pamiętam jak ten sam pan obiecywał rozwiązanie ostateczne problemu dopalaczy, a także kastrację chemiczną pedofilii, że nie wspomnę o wprowadzeniu euro (tu akurat cale szczęście)… Wszystko to jak widać spełnione, więc nie inaczej będzie i tym razem. Tak, że ja nie będę wnioskował o środki na budowę sauny celem poszerzenia działalności parafii z troski o ducha na bardziej holistyczne podejście do człowieka.
A tymczasem kolejne branże czekają na swoje środki z Krajowego Planu Odbudowy i właśnie przyszła kolej na kulturę. Tutaj też mamy bardzo ciekawe przedsięwzięcia zasilone pieniążkami, które my wszyscy będziemy przez długie lata zwracać. I tak ponad 71 tysięcy złotych otrzymało „Stowarzyszeniu Sistrum – Przestrzeń kultury lesbijskiej” na projekt „Wesele. Re:wizja”. Z kolei 36 tysięcy poszło na projekt „Ekotransgresja i zanurzenie w pozaludzkie światy”, taka sama kwota zasiliła także konto niejakiego pana Daniela Leżonia, eksperta od ruchu, tańca i wyobraźni, który zorganizował wydarzenie zatytułowane „Kolory męskości – Tik Tok, taniec i cielesne doświadczenie męskiej tożsamości”. Fundacja Teatr Klasyki Polskiej otrzymała na „Osiek Gender Studies” kwotę 192 tysięcy zł, zaś na „Sceniczny manifest intymności” poszły 163 tysiące złotych. W tych sprawach nie oczekuję, że pan premier podejmie jakieś kroki w celu powstrzymania tego szaleństwa. Hmmm… Może jednak pomyślę o tej saunie przy kościele? A projekt nazwę: „Duch, dusza i ciało. Duchowość holistyczna”.
Pleban ze wsi
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!