TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 09 Września 2025, 02:07
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Czy my Polacy sami na siebie bicz kręcimy?

O wpuszczaniu lisa do kurnika albo czy my Polacy sami na siebie bicz kręcimy?

Nie powiem, że mnie rączki nie świerzbią w celu machnięcia paru linijek na temat wyborczych zmagań w naszym kraju, bo zagadnień z całą pewnością by nie brakło począwszy od tego, kto co żuje, czy wciąga, a kończąc na tym kto, co i z kim pije. Ale po tym, jak jeden mój kolega po fachu zaprosił w kościele (i jeszcze dał się nagrać), aby opowiedzieć się za Polską albo za Niemcami i wszystkim się to skojarzyło z wyborami prezydenckimi (choć bezpośrednio o nich nie wspominał) i trochę mu się dostało po głowie, to co by to było, jakbym ja tak otwartym tekstem dzisiaj kogoś obśmiewał? Nie żebym się bał, ale będzie ku temu jeszcze sporo okazji, a dzisiaj chciałbym się zatrzymać nad czymś, co jest absolutnie skandaliczne, a za kilka tygodni inne sprawy wszystko przykryją. 

Na przykład mało kto już dzisiaj pamięta, jak pani minister edukacji Barbara Nowacka w swoim wystąpieniu podczas obchodów 80. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu w Auschwitz powiedziała: „Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady”. Kiedy rozpętała się burza medialna Ministerstwo Edukacji Narodowej szybko zareagowało, tłumacząc, że pani Nowacka się przejęzyczyła i chciała powiedzieć: „Na terenie okupowanej przez Niemcy Polski, naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady”. Przyjmijmy za dobrą monetę, że się przejęzyczyła. 

Wracamy do wydarzenia, które aktualnie mnie zszokowało. Otóż, inna pani minister obecnego rządu, tym razem od kultury, pani Hanna Wróblewska, powołała na przewodniczącą Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau panią Barbarę Engelking. No tu już chyba nie ma mowy o „przejęzyczeniu” i raczej nie słyszymy tłumaczeń, że na przykład ktoś pani minister podłożył tę nominację po kryjomu, pośród sterty innych dokumentów do podpisu. To było zamierzone, tak? 

Może czytelnicy się teraz zastanawiają, o co ja się wściekam, ale to by oznaczało, że nie pamiętacie kim jest pani Barbara Engelking, jakie są jej zapatrywania na Holokaust i udział w nim Polaków i jakie są jej metody badawcze. To może w takim razie ja przypomnę rozpoczynając od faktu, że pani Engelking nie jest historykiem, ma wykształcenie psychologiczne, a doktoryzowała się i habilitowała w oparciu o prace z zakresu socjologii kultury. Rzeczywiście kieruje ona Centrum Badań nad Zagładą Żydów, który jest w strukturze Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Nie historii! I metody badawcze, których używa w istocie są dalekie od właściwych historykom, takich jak choćby krytyka źródeł. Bo dla pani Engelking i jej zespołu najważniejsze jest skupienie się na bezpośrednich, konwencjonalnych i niekonwencjonalnych przekazach ofiar i potencjalnych ofiar. Niekonwencjonalnym przekazem zaś mogą być na przykład… sny wnuczki pani, która mieszkała w Polsce podczas okupacji. Innymi słowy słucha się tylko Żydów i na tej podstawie pisze się historię na nowo. Jednym ze słynniejszych stwierdzeń pani Engelking była teza (moim zdaniem rasistowska), że „dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”. 

Problem jest jednak jeszcze głębszy, bo nawet gdybyśmy przyjęli za dobrą monetę jej wybór „źródeł”, na których się opiera, to okazuje się, że nawet tych używa ona w sposób stronniczy i nie obiektywny. Muszę tutaj zacytować jakiś przykład, byście mogli to zobaczyć. Podaję za panem Gontarczykiem z „Do Rzeczy”. Oto fragment świadectwa w oryginale: „Jeżeli w domu mieszka Żyd i chrześcijanin, chrześcijanin może zostać, ale Żyd musi się wyprowadzić. Dokąd? Do innych Żydów. Rozporządzenie to było tym gorsze, że nie dano na tę wyprowadzkę miesięcy czy tygodni. Trzeba było wyprowadzić się jak najszybciej. Niemców nie interesowało, czy mają oni gdzie się przeprowadzić, (…) Okupanci chcieli, aby Żydzi się podusili. Stosowano więc zasadę, że goj zostawał w mieszkaniu, a Żyd się wynosił”. A teraz zobaczcie jak ten fragment zacytowała pani Engelking w swojej książce: „Jeżeli w domu jest Żyd i chrześcijanin, chrześcijanin może zostać, ale Żyd musi się wyprowadzić. Nie chrześcijanin, a właśnie Żyd musi się wyprowadzić. Dokąd ma się wyprowadzić? Do Żydów [...]. Trzeba było wyprowadzić się jak najszybciej. Dokąd? – To ich nie interesowało. W okolicę żydowską [...]. Goj zostawał w mieszkaniu, a Żyd się wynosił”. A potem już śmiało można mówić, że Polacy byli gorsi od Niemców.

Pani Engelking wraz z panem Janem Grabowskim przegrała też proces z pozwu pani Filomeny Leszczyńskiej, która domagała się od nich przeproszenia oraz zadośćuczynienia za nazwanie jej stryja śp. Edwarda Malinowskiego złodziejem i współwinnym śmierci Żydów w książce „Dalej jest noc”. Sąd nakazał Engelking i Grabowskiemu przeproszenie za nieprawdziwe informacje zamieszczone w książce, ale już sąd apelacyjny stwierdził (skandalicznie), że jakkolwiek to co napisali nie było prawdą, to nie muszą przepraszać, bo napisali to „w ramach wolności badań”.

Ta pani jest obecnie przewodniczącą Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, opiniodawczego ciała, powoływanego przez ministra kultury. Czyli sami sobie ją wybraliśmy. Więc potem nie płaczmy, że ktoś nas oczernia, albo chce z nas zedrzeć miliony dolarów. 

Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!