TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Lipca 2025, 17:25
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Czy granice są do przekraczania czy powstrzymywania?

Czy granice są do przekraczania czy powstrzymywania?

Witajcie drodzy czytelnicy, tak mi się wydaje, że dobrze na początek się przywitać, bo okazuje się, że ktoś jednak te wypociny wiejskiego proboszcza czyta. Ba! Nawet przyszedł list do redakcji, za który bardzo dziękuję, w którym autor odniósł się do jednego z moich tekstów: „W jednym z poprzednich wydań Pleban ze Wsi poruszył temat odejścia od wymagania od uczniów szkół średnich wykazywania się umiejętnością czytania, pisania i liczenia. Z jednej strony autor pominął fakt, że chodzi o wykazanie się umiejętnością na poziomie szkoły średniej, a nie w ogóle, a z drugiej wydaje się nie dostrzegać faktu, że te umiejętności będą w szkole dalej nauczane. Równocześnie, wnioskując po samym artykule, autor nie zadał sobie trudu przyjrzenia się całości debaty w Oregonie (i w całych Stanach Zjednoczonych) dotyczącej odejścia od standaryzowanych testów oraz reformy edukacji. Rozumiem, że forma felietonu jest co do natury nieco ironiczna oraz krótka, ale nie zwalnia ona autora z dogłębnego przyjrzenia się sprawie, o której pisze”.

Drogi panie Marcinie, rzeczywiście nie zgłębiłem w sposób istotny mojej wiedzy na temat debaty o nauczaniu w USA. Wydawało mi się jednak oczywiste, że pomimo obniżenia wymagań, na pewno uczą tam czytać i pisać, natomiast tym co mnie rozbawiło była motywacja, że aby nie dyskryminować mniej zdolnych, będą mniej wymagać od wszystkich. Dodam jeszcze, że mieszkałem półtora roku w USA i trochę się zetknąłem ze skutkami poziomu obniżania wymagań szkolnych. I jeszcze na koniec, panie Marcinie, proszę nie myśleć, że mnie się podoba polski system nauczania, tyle że nie mogę nic napisać, bo mam związane ręce: moje nauczycielki we wsi łeb by mi urwały. A pleban we wsi może zadrzeć z każdym, byle on nie był miejscową kobietą. Natomiast zachęcam pana Marcina, aby napisał do kogoś poważniejszego w naszej redakcji na temat systemu nauczania w Polsce i w innych krajach i może się piękna debata wywiąże, w której jednak ja, z powodu, który wcześniej wspomniałem, udziału nie wezmę ;) I niniejszym pozdrawiam serdecznie wszystkie wspaniałe nauczycielki z naszej wsi, które choć strajkowały, kiedy im przykazano, to się jednak za krowy nie przebierały, tak... nasze nauczycielki, panie, to są w porządku!

Skoro już „wleźliśmy” na panie, to muszę się podzielić pewną refleksją. Kilka miesięcy temu, bywała u nas w kraju białoruska aktywistka, niejaka Jana Shostak, która chcąc zwrócić uwagę wszystkich na sytuację w swoim kraju, nie tylko tłumaczyła, co się tam dzieje, ale też darła gębę przez 60 sekund. I nie ma w tym co piszę nic obraźliwego, bo tak się u nas mówi. Ale pani ta zwróciła na siebie uwagę również z innego powodu, na co zwróciły uwagę zwłaszcza te, i teraz cytuję dowolne feministyczne medium, „szowinistyczne, seksistowskie męskie świnie”, a mianowicie pokazywaniem się bez biustonosza. Pewnie wiele kobiet czasami chodzi bez biustonosza, ale tego nie widać ze względu na inne elementy garderoby. No ale pani Jana tak się ubrała, żeby każdy miał pewność, że tego biustonosza na niej nie było. Niniejszym wpisałem się w grono wyżej wymienionych „szowinistycznych, seksistowskich męskich świń”. No ale nie miałem innego wyjścia, żeby dojść do sedna. Bo myślałem, że pani Jana wróci do siebie, albo pojedzie krzyczeć gdzie indziej, i już takie seksistowskie świnie jak ja, nie będą miały się czego czepiać. A naiwności wiejskiego plebana! Przecież nie ma takiej głupoty na świecie, której by ktoś nie podchwycił! Bo na Białorusi, zaczęto na znak poparcia dla Jany wypisywać hasła opozycyjne na... dekoltach. Ich prawo, tylko niech potem nie mówią, że ktoś im się gapi tam, gdzie nie powinien. Ale w dalszym ciągu, mimo wsparcia dla wszystkich uciskanych, nie muszę się identyfikować ze sposobami protestu, ani ich popierać. Ale oczywiście, bo jakże by inaczej, akcja została wsparta również w naszym kraju pod nazwą #dekoltdlabiałorusi i powstał kalendarz, w którym różne znane (chyba, bo dla mnie niekoniecznie) panie odsłaniają dekolt, aby pomóc Białorusi. Oto wypowiedź jednej z nich: „To nasi sąsiedzi i może dlatego doniesienia o torturach, więzieniu niewinnych ludzi i praktykach władz są bardziej przejmujące niż te z reżimów, które są dalej. Tuż obok nas ludzie przepadają bez śladu, są mordowani i torturowani. (...) Pomyślałam, że jeśli kiedykolwiek mam wystąpić topless, to właśnie w takim kontekście. I że to jest ten moment”. Cóż za wzruszająca sytuacja... Przypomniało mi się jak kiedyś chyba Kennedy mówił w kampanii wyborczej (a potem skopiował go nasz rodzimy „Kennedy” z SLD, wcześniej z PZPR): „Nie pytaj co Ameryka może zrobić dla ciebie. Zapytaj co ty możesz zrobić dla Ameryki!” I tak czekam, kiedy pojawi się hasło: „Co jeszcze możesz zdjąć z siebie dla niepodległej i wolnej Białorusi?” Bo jak nie zdejmiesz, to znaczy, że popierasz tego niedobrego Batiuszkę – Łukaszenkę. Tak oto na naszych oczach działalność opozycyjna przybiera coraz nowsze formy. Znaczy się, rozbiera, chciałem powiedzieć...

Na zakończenie, skoro już zawędrowaliśmy na Białoruś to wróćmy z powrotem, ale zatrzymajmy się na granicy. I tu mam do wszystkich wielką prośbę. Może mi ktoś wytłumaczyć, o co tu w tym wszystkim chodzi? Zacytuję Jareckiego:  „Mamy sytuację porządkową, opisaną w prawie, traktatach międzynarodowych i lepiej lub gorzej realizowaną od momentu, gdy człowiek zmuszony okolicznościami ustanowił coś takiego jak granice. Doskonale też wiadomo, że granicę wolno przekraczać legalnie, ale oczywiście można też nielegalnie, o ile ma się dość sprytu czy pieniędzy. Wtedy ponosi się ryzyko rozmaitego stopnia, od zatrzymania i deportacji aż do utraty życia. Granice mogą być zawieszone, swoboda podróżowania pełna czy prawie pełna na mocy międzynarodowych paktów i porozumień. To wszystko jest tak oczywiste, że aż śmiech o tym pisać”. W normalnym świecie, gdzie ludzie używają rozumu, problemem byłoby, gdyby podsyłani przez Łukaszenkę nielegalni imigranci wchodzili w Polskę, jak w masło. Problemem natomiast nie jest, kiedy granica działa, tak? Czy coś mi się porąbało?

Pleban ze wsi

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!