TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 20:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Cud słońca piórem masona

Cud słońca piórem masona

cud slonca

Fotografia ludzi, którzy orzyglądają się Cudowi Słonecznemu

Avelino de Almeida był niezwykle utalentowanym i rzetelnym dziennikarzem, nikogo więc nie dziwiło, że z czasem został redaktorem naczelnym „O Seculo”- jednego z najważniejszych dzienników w Portugalii. Stanowiska szefa rzeczonej gazety pozbawiono go jesienią 1917 roku, kiedy to na jej łamach opublikował artykuł o Cudzie Słonecznym, którego był naocznym świadkiem i którego w swym tekście nie oszkalował, choć jego chlebodawcy i jednocześnie koledzy z loży masońskiej, kategorycznie tego żądali. A pamiętajmy, że w 1917 roku jawnie walczący z Kościołem masoni oficjalnie władali ojczyzną Fado.

W poprzednich numerach „Opiekuna” pisałam o dwóch historycznych, współczesnych cudach różańcowych. Dziś chciałabym się skupić na jednym z najbardziej obiektywnych dowodów historyczności Cudu Słonecznego, czyli kolejnego cudu z różańcem w tle. Jest nim relacja prasowa wspomnianego Avelino de Almeidy. Dziennikarz ten napisał o objawieniach fatimskich trzy artykuły, z których pierwszy był wyraźnie szyderczy. Zgodnie z zaleceniami jego zwierzchników zresztą. Tekst o Cudzie Słonecznym miał stać się publikacją, która ostatecznie skompromituje objawienia fatimskie, jednakże jej autor, zaprzysiężony ateista, jako rzetelny sprawozdawca postanowił nie zaprzeczać temu, co zobaczył na własne oczy w Cova da Iria pod Fatimą 13 października 1917 roku. Poniżej przytaczam tłumaczenie fragmentów artykułu, który z jednej strony złamał na zawsze dziennikarską karierę de Almeidy, a z drugiej, jako tekst pióra masona stał się jednym z koronnych dowodów historyczności tego zdarzenia. Bardzo rzadko można trafić na jego polski przekład, a któż opowie o cudzie lepiej niż jego naoczny świadek?

(…) Łucja, dziesięcioletnia wizjonerka i jej młodsi towarzysze, Franciszek - 9 lat i Hiacynta - 7 lat, jeszcze nie przybyli. Przyszli jakieś pół godziny przed czasem wyznaczonym na objawienie. (…)  Deszcz padał bez przerwy, ale nikt nie tracił ducha. Grupy wiernych klękały w błocie, a Łucja poprosiła, by ludzie zamknęli swe parasole. (...) Wielu, bardzo wielu ludzi było pogrążonych w czymś podobnym do ekstazy; byli tak poruszeni, że modlitwy zamarły na ich spieczonych wargach. Byli ludzie jak sparaliżowani, ze złożonymi rękami i błyszczącymi oczami; ludzie, którym zdawało się, że dotykają nadprzyrodzoności... Dziecko potwierdziło, że Najświętsza Maryja Panna kolejny raz do niego przemówiła. Nagle zaciągnięte wciąż chmurami niebo zaczęło się przejaśniać nad głowami. Deszcz ustał i mogliśmy zobaczyć, że miejsce, cały ranek pogrążone w zimnie, miało oświecić słońce. Zmiana nastąpiła niezauważalnie dla tłumu, który ludzie bezstronni, wykształceni i wolni od wpływów mistycyzmu, obliczali na trzydzieści, czterdzieści tysięcy... Wielu pielgrzymów zaczęło mówić, że za chwilę ukażą się zapowiedziane znaki... I wówczas rozpoczął się spektakl niepowtarzalny, a dla tych, którzy nie byli jego świadkami - niemożliwy. Z drogi, gdzie stały pojazdy pełne ludzi nie mających odwagi zejść na błotnisty teren, widać było, jak wielki tłum zwraca się w stronę zawieszonego wysoko na niebie słońca. Ciało niebieskie przypominało matowy srebrny talerz, na który można było patrzeć bez wysiłku. Nagle poniósł się wielki krzyk, a najbliżej stojący usłyszeli wołanie: „Cud, Cud! Wspaniałe, Wspaniałe!”. Przed zachwyconym tłumem tych ludzi, których postawa przypominać mogła zachowanie z czasów biblijnych, i którzy biali z przerażenia, z odsłoniętymi głowami spoglądali w niebo, słońce zadrżało. Dokonało nigdy przedtem niewidzianych poruszeń, wykraczających poza wszelkie prawa natury. Słońce „tańczyło”, jak trafnie określili to wieśniacy... Stary mężczyzna stojący na przedzie wozu z Torres Nova Auto-Omnibus, człowiek, którego postawa i rysy były zarazem energiczne i łagodne, przypominał jedną z postaci Paula Déroulede. Zwrócony twarzą do słońca donośnym głosem wyrecytował on Credo, od pierwszego do ostatniego zdania. Zapytałem, kim jest, a on odpowiedział, że nazywa się Joao Marioa Amadi de Melo Ramalho da Cunha Vasconcelos. Widziałem go, jak później zwracał się do tych, którzy wciąż mieli na głowach kapelusze, i stanowczo żądał, by je zdjęli w obliczu tak niezwykłego dowodu na istnienie Boga. Podobne sceny powtarzały się w różnych miejscach. Jakaś kobieta, płacząc i niemal się zachłystując, wołała: „Co za wstyd! Są wciąż ludzie, którzy wobec takiego niesłychanego cudu nie zdjęli z głów kapeluszy!”. Starszy mężczyzna, dotychczas niewierzący, wznosząc ręce do góry, wołał: „Najświętsza Panno! Najświętsza Panno!”. Łzy spływały mu po policzkach: „Królowo Różańca, ratuj Portugalię!”. Wszędzie dookoła rozgrywały się podobne sceny: wyznawano wiarę w Boga, przyzywano Matkę Bożą, błagano o miłosierdzie. 

Potem wszyscy pytali się nawzajem, co widzieli. Większość mówiła, że widziała drżące, tańczące słońce. Inni zapewniali, że widzieli uśmiechnięte oblicze samej Najświętszej Maryi Panny. Przysięgali, że słońce obracało się wokół swej osi, jak to ma miejsce na pokazie sztucznych ogni, że zstąpiło prawie tak nisko, iż swymi promieniami mogło zapalić ziemię. Byli tacy, którzy mówili, że widzieli stale zmieniające się kolory. (…) Rozejście nie zajęło wiele czasu; dokonało się bez problemów(…). Pielgrzymi, którzy ruszyli najszybciej, wędrowali już w dół drogi. (...) Z duszą w nieustannym zachwyceniu nieśli dobrą nowinę swoim wioskom. A kapłani? Kilku przyszło na to miejsce, wszyscy uśmiechnięci i trzymający się bardziej ciekawskich niż pielgrzymów zabiegających o łaski z nieba. Nie każdy z nich zdołał ukryć satysfakcję, którą często można dostrzec na twarzach zwycięzców... Do tych przygotowanych należy wyrażenie swej opinii na temat niezwykłego tańca słońca, które wywołało w Fatimie wybuch „Hosanna” nie tylko z gardeł wierzących ale - zgodnie ze świadectwem wiarygodnych świadków - również poruszonych wolnomyślicieli, jak i innych nie mających nic wspólnego z religią, którzy przybyli na to miejsce już dziś uważane za święte*.

Aleksandra Polewska 

*„O Seculo”, O Milagre de Fatima Avelino de Almeida 15 października 1917 r. 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!