TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 20:06
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Cud nad Wisłą w pamiętniku Prymasa

Cud nad Wisłą w pamiętniku Prymasa

Prymas

Prymas-Aleksander-Kakowski

 

Pamiętnik kardynała Aleksandra Kakowskiego, który w roku 1920 pełnił posługę Prymasa Polski, jest jednym z nielicznych, tak wysokiej rangi zapisów, dokumentujących słynny Cud nad Wisłą. Ponieważ dostęp do prymasowskiego dziennika jest bardzo ograniczony i ja sama ruszyłam po rzeczone wspomnienia aż do kancelarii senatu RP, dlatego przytaczam je poniżej niemal w całości. Wszakże nikt lepiej od dostojnego autora pamiętnika, nie opowie nie tylko o historycznym cudzie, ale także o kulisach tamtej batalii.

Nie zamykajmy oczu na to, co się stało – zaczyna odważnie kardynał Kakowski opisując wydarzenia Bitwy Warszawskiej. - Mówmy prawdę. Armia polska została pobita przez bolszewików i cofała się w nieładzie, rozbita na drobne oddziały. Żołnierze rzucali broń, amunicję, mundury, nawet buty i uciekali rozproszeni i przerażeni. Niestety, to samo trzeba powiedzieć o oficerach. Generał Iwaszkiewicz podobno połamał kilka kijów na ich karkach. Tylko kilkadziesiąt tysięcy armii południowej cofało się w porządku. Sformowanie naprędce około 80-tysięcznego korpusu ochotniczego pod dowództwem Józefa Hallera dopomogło do zreorganizowania armii polskiej. Warszawa była zagrożona, zagrożony byt Polski. Powstał ogólny popłoch. Dyplomacja opuściła Warszawę i przeniosła się do Poznania, z wyjątkiem nuncjusza apostolskiego. Stoczono bitwę o posiadanie Warszawy. Huk armat od strony Radzymina obijał się o uszy, kiedy złożył mi wizytę generał Weygand*. Uspokajał mię i opowiadał szczegóły planu boju, podług którego armia bolszewicka miała być pokrajana na kilka części. „Musi to być dobry plan, rzekłem, kiedy go naszkicował szef sztabu generała Focha”. „To nie mój plan, rzekł, to plan Sztabu Generalnego polskiego. Ja go przejrzałem, pochwaliłem i tylko nieliczne poprawki w nim poczyniłem”. Przyjemnie mi było słuchać, jak jeden z najwybitniejszych generałów francuskich z uznaniem wyrażał się o pracy dowództwa polskiego, a przykro mi było, gdy sami Polacy z uporem wciąż powtarzali, że to był plan cudzy. Weygand był pewien zwycięstwa armii polskiej, o ile każdy z generałów spełni swoje zadanie. Z ubolewaniem opowiadał mi, jak generał Dowbór-Muśnicki, któremu Piłsudski powierzył na prośbę jego odcinek południowy, nie przyjął powierzonej sobie misji. „U nas, mówił, wszyscy generałowie oddali się na usługi Ojczyzny, bez względu na przynależność partyjną i na wyznaczone sobie stanowisko”.

Doniesiono mi, że Piłsudski upadł na duchu i że chce się ze mną widzieć przed wyjazdem na front. Udałem się do niego. Przygnębiony wypadkami nie stracił jeszcze nadziei. Upadek ducha żołnierza i oficerów przypisywał bezczynności kapelanów wojskowych. „Kapelanów, dobrych kapelanów dla armii” wołał, „którzy by szli w szeregach razem z żołnierzem, w okopach podnosili go na duchu”. Spełniłem życzenie Piłsudskiego i ogłosiłem wezwanie do duchowieństwa. Usłuchano wezwania mojego i innych biskupów. Księża stanęli w szeregach, jedni jako kapelani, inni jako sanitariusze. Szczególniej młodzież seminariów duchownych poszła z zapałem do szeregów. Między innymi poszedł i ks. Skorupka, młody i pięknej powierzchowności kapłan, który jeszcze piękniejszą miał duszę – zapisał dalej na stronicach swego pamiętnika prymas Kakowski. - Ks. Skorupka zwrócił się do mnie z prośbą, abym mu pozwolił pójść na front razem z batalionem młodzieży gimnazjalnej warszawskiej, w którym znajdowała się jego szkoła. „Zgadzam się, rzekłem, ale pamiętaj, abyś ciągle przebywał z żołnierzami w pochodzie i w okopach, a w ataku nie pozostawał w tyle, ale szedł w pierwszym rzędzie”. „Właśnie dlatego, odrzekł, chcę iść do wojska”. W bitwie pod Osowem młodociany żołnierz nie wytrzymał ataku i zaczął się cofać. Cofali się oficerowie i dowódca pułku. Wtedy ks. Skorupka zebrał koło siebie kilkunastu swoich chłopców i z nimi poszedł naprzód. Widząc cofającego się dowódcę pułku, krzyknął do niego: „Panie pułkowniku, naprzód!”,,A ksiądz?”, zapytał pułkownik. „Panie pułkowniku, za mną!” „Chłopcy za mną!” Poszli naprzód. Wielu poległo; padł rażony granatem i ks. Skorupka. Dlaczego tak podnoszą i gloryfikują śmierć ks. Skorupki przed wszystkimi innymi ofiarami wojny? Chwila śmierci ks. Skorupki jest punktem zwrotnym w bitwie pod Osowem i w dziejach wojny 1920 roku. Do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy przed Polakami. Nie dla innych przyczyn, ale dlatego właśnie cały naród czci ks. Skorupkę jako bohatera narodowego. Szczegóły śmierci ks. Skorupki opowiadali mi młodociani żołnierze, których odwiedziłem w szpitalu, jako rannych. Bolszewicy wzięci do niewoli opowiadali znowu, że widzieli księdza w komży i z krzyżem w ręku, a nad nim Matkę Boską. Jakżeż mogli strzelać do Matki Boskiej, która szła przeciwko nim. Ten moment kulminacyjny w bitwie pod Warszawą nazwano tegoż dnia „cudem nad Wisłą” - pisze ówczesny Prymas.

Inne, zachowane źródła podają, iż wielu czerwonoarmistów biorących udział w Bitwie Warszawskiej opowiadało, że uciekło z pola walki ze strachu przed potężną, niebieską husarią, która pojawiła się nad ranem 15 sierpnia 1920 roku nad Wólką Radzymińską, a której dowodziła tajemnicza kobieta przypominająca z opisu Maryję. Bolszewiccy dezerterzy, nie bacząc na konsekwencje swojej dezercji błagali okolicznych rolników o zgodę na ukrycie się w ich zagrodzie choćby i w psich budach. Jako ciekawostkę dodam, że nawet marszałek Józef Piłsudski w swej publikacji „Rok 1920” pisze o ludności polskiej, która z zachwytem opowiadała (…), że „bolszewiki” uciekały w bezładzie i w popłochu w różne strony.

Aleksandra Polewska

*Mouis Maxime Weygand,  generał francuski, 1914 szef Sztabu Generalnego, 1917 przewodniczący Międzysojuszniczego Komitetu Wojennego w Wersalu, 1918-1920 szef sztabu naczelnego dowódcy wojsk alianckich, 1920-1921 doradca wojskowy w Polsce, 1930-1934 szef Sztabu Generalnego, 1940 naczelny wódz, 1942-1945 internowany przed Niemców.

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!