TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 09:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Co spalono w Kaliszu?

Co spalono w Kaliszu?

Antysemicka prowokacja w Kaliszu wymaga absolutnego potępienia i co do tego nie ma żadnej dyskusji. Natomiast, pewnie wbrew woli sprawców, przypomniała ona piękną kartę z historii Polski.

Tegoroczny Marsz Niepodległości w Warszawie, zapewne ku rozczarowaniu wielu, nie zapisał się w pamięci praktycznie żadnymi ekscesami, które mogłyby posłużyć za paliwo do podtrzymania narracji o nazistach, faszystach i antysemitach, którzy dominują polskie życie społeczne i polityczne. W związku z czym, mimo że była to potężna demonstracja patriotyzmu i miłości do Ojczyzny, nie znalazła wielkiego oddźwięku w prasie.

Głośno o Kaliszu
Za to zupełnie niespodziewanie najwięcej mówiło się i pisało o Kaliszu. I bynajmniej nie ma się czym chwalić, ani z czego cieszyć. Oto fragment informacji: „W Kaliszu również odbył się marsz środowisk nacjonalistycznych. Demonstracja rozpoczęła się przy pomniku Adama Asnyka, a zakończyła na Głównym Rynku. Uczestnicy wydarzenia wznosili antysemickie hasła (m.in. „śmierć Żydom”, „tu jest Polska, a nie Polin”), a na Rynku spalono tekst „Statutu Kaliskiego”, przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 roku”.
Nie będę tutaj przytaczał nazwisk głównych „bohaterów” tych wydarzeń, dość przypomnieć, że jeden z nich jest aktorem, który pod zmienionym nazwiskiem udziela się na profilach społecznościowych i mimo swojej prorosyjskości uważany jest za działacza prawicowego, drugi z kolei wsławił się kilka lat temu spaleniem kukły Żyda na wrocławskim rynku. Już to powinno wystarczyć, aby trzymać się z daleka od takich postaci. Ale niestety, wyskakują one jak grzyby po deszczu przy każdej patriotycznej okazji i nie mam najmniejszych wątpliwości, że są to po prostu prowokatorzy. I jeszcze raz podkreślę, od prowokatorów trzeba się trzymać z daleka. Tym razem wybrali Kalisz i mam nadzieję, że więcej się u nas nie pojawią. Zresztą wygląda na to, że chociaż raz prokuratura zadziałała wystarczająco szybko i trójka prowokatorów przynajmniej trzy miesiące spędzi w areszcie. Szefowa prokuratury stwierdziła, że „wyjaśniania wymaga m.in. wątek ewentualnego udziału innych współdziałających w zdarzeniu, gdzie grupa osób, przy spokojnym przebiegu obchodów Święta Niepodległości w całej Polsce, dopuściła się działań, które skutkować mogły wykreowaniem negatywnego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej”. Pozwolę sobie tutaj na smutną dygresję, że jeśli chodzi o kreowanie negatywnego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej, to wskazałbym jeszcze kilka głośnych nazwisk, ale zdaje się, że ich chronią różne immunitety. Niestety. Ale nie o tym chciałem pisać.

Czym był „Statut Kaliski”?
Jakkolwiek prowokacja, której dokonano w Kaliszu, miała pewnie na celu ściągnięcie na Polskę gromów za antysemityzm i w jakimś stopniu to się udało, bo wydarzenie „poszło” w świat, to jednak jednocześnie przypomniało coś szalenie ważnego i szkoda, że właściwie nikt, z wyjątkiem chyba tylko Rafała Ziemkiewicza, nie poświęcił temu szczególnej uwagi. A szkoda! Bo słusznie potępiając idiotyczną prowokację, skoro już o niej „rozpisał się” świat, można było wykorzystać sytuację (to się nazywa nawet przerzuceniem kosztów operacji na przeciwnika), aby pokazać jaki naprawdę jest stosunek Polski i Polaków do Żydów od wielu wieków. Bo świadectwem tego stosunku jest dokument, którego kopię spalili prowokatorzy w Kaliszu. Przypomnijmy więc, czym był „Statut Kaliski”, którego nazwa ponownie zaistniała w powszechnej świadomości, ale mało kto wie, co się za nią kryje. A co absolutnie nie powinno być ukryte. Otóż był to wspaniały dokument świadczący o pięknej historii Polski. W „Historii Żydów w Polsce” Aleksandra Kraushara można przeczytać: „Statut Kaliski” został nadany Żydom Księstwa Kaliskiego w roku 1264 przez dostojników księstwa, zebranych pod rezydencją Bolesława Pobożnego (1239-1279) księcia kaliskiego. Przywilej ten jest najstarszym pomnikiem prawodawstwa polskiego z tej epoki. Jest on znakomitym, – powiada Chodyński – pod wieloma względami; składa się z 36 artykułów „tchnących wyrozumiałością i tolerancją o wiele wyższą nad wiek w którym został Żydom nadany””.
Zacytujmy kilka z tych artykułów: „Kiedy jest sprawa przeciwko żydowi, nie może przeciw niemu świadczyć chrześcijanin sam, lecz razem z innym żydem; Kiedy chrześcijanin pozywa na żyda o zastaw, żyd zaś utrzymuje, że żadnego nie wziął, wtedy żyd przysięgą się uwolni; Prócz rzeczy kościelnych i krwią zabarwionych wolno żydom wszystko brać w zastaw; Za zranienie żyda, słuszna kara i koszta kuracji; Za zabicie żyda słuszna kara i konfiskata majątku; Żydzi ceł większych od mieszczan nie płacą; Za gwałt na żydzie wyrządzony, chrześcijanin będzie karany podług prawa ziemskiego; Odwodzenie dziecka żydowskiego, jako kradzież uważane będzie; Nie wolno żydów oskarżać o używanie krwi chrześcijańskiej; Wolno jest żydom wszystkie towary kupować, chleba i innych żywności dotykać się”. Z tych kilku artykułów widać wyraźnie, że osiedlającym się w Księstwie Kaliskim Żydom jest gwarantowana wolność, nietykalność osobista, możliwość wyznawania własnej religii. Przywilej kaliski był później z pewnymi zmianami nadawany przez innych książąt polskich, a w roku 1347 wszedł do zbioru praw Kazimierzowskich. Uważa się go za kamień węgielny wszystkich innych praw polskich dla Żydów. Z tego dokumentu wyraźnie widać, że tolerancja polska podstawami sięga bardzo głęboko i leży we krwi Polaków. Ktoś może powiedzieć, że podobne ustawy były wydawane i w innych krajach i będzie miał rację, ale w Polsce te zapisy naprawdę były wykonywane.

Jak to jest z antysemityzmem
Wracamy do naszych czasów, bo jak wspomniałem, prowokacja w Kaliszu posłużyła do przypomnienia o polskim antysemityzmie. Przytoczmy więc kilka statystyk. Według danych rządowych w Niemczech w roku 2020 doszło do 2351 przestępstw o podłożu polityczno-ideologicznym wymierzonych przeciwko Żydom; większość z nich miała charakter skrajnie prawicowy. To o 319 ataków więcej niż w 2019 r. i najwięcej od dekady. Z kolei Federalne Stowarzyszenie Ośrodków Badań i Informacji o Antysemityzmie (RIAS) odnotowało w 2020 r. 1909 przypadków antysemityzmu, w tym jeden skrajnej przemocy, 39 brutalnych ataków fizycznych, 167 dewastacji mienia, 96 przypadków kierowania gróźb, 1449 przypadków krzywdzących zachowań, w tym obelg, i 157 zdarzeń związanych z masową dystrybucją obraźliwych treści, w tym w sieci. Jak szacuje RIAS do największej liczby incydentów doszło w pierwszych miesiącach pandemii, a 44% z nich związane było z oskarżeniami Żydów o wywołanie pandemii. Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych opublikowało dane, z których wynika, że w 2021 r., a przynajmniej w ciągu pierwszych jego ośmiu czy dziewięciu miesięcy, liczba przestępstw i wykroczeń antysemickich, wzrosła jeszcze bardziej, bo do sześciu takich epizodów dziennie! A jak wygląda sytuacja w Polsce? W 2020 r. zgłoszono u nas 81 incydentów o charakterze antysemickim, znacznie mniej niż w latach poprzednich (w 2019 r. było ich 128, w 2018 r. – 179). 67 dotyczyło różnych form mowy nienawiści, jak graffiti, obelżywe napisy i plakaty, z czego 38 treści krążących w sieci, 18 – spraw związanych było z obrażaniem i groźbami kierowanymi wobec osób pochodzenia żydowskiego, jedno – pobicia, jedno - zniszczenia własności. Byłoby lepiej gdyby nie było żadnych przypadków, ale jak mówi włoskie powiedzenie, matka idiotów jest zawsze w ciąży. I u nas też ich nie brakuje. Ale wygląda na to, że jest ich znacznie mniej niż w „rozwiniętych i wzorcowych” demokracjach, które ciągle chcą nas pouczać.
Podsumowując. Przede wszystkim strzeżmy się prowokatorów i nie dajmy się omamić propagandzie. Trzymajmy się faktów. I pamiętajmy jak piękne karty mamy w historii jeśli chodzi o stosunki z Żydami i tolerancję.

Tekst ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!