TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Lipca 2025, 08:57
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Co razi pana Jaśkowiaka i dlaczego trzeba się modlić o powołania?

Co razi pana Jaśkowiaka i dlaczego trzeba się modlić o powołania? 

Czy ja tu kiedyś coś napisałem o panu prezydencie Poznania? Nie wydaje mi się,
a to oznacza, że pan Jacek Jaśkowiak zadebiutuje w naszej rubryce, bo nie mogę przemilczeć jego głośnej wypowiedzi.

Rzecz dotyczy procesji Bożego Ciała, a konkretnie sytuacji, w której ksiądz proboszcz umówił się z dyrektorem jednej ze szkół, aby na jej terenie można było postawić dwa ołtarze. Dlaczego akurat tam? Chodziło po prostu o wyznaczenie jak najkrótszej trasy procesji z racji na dużą liczbę osób starszych biorących w niej udział. Warto pamiętać, że w Boże Ciało dzieci nie idą do szkoły, więc obecność ołtarzy w żaden sposób nie zakłócała niczyjego samopoczucia. To znaczy tak by było, gdybyśmy nie mieli obecnie w naszej Ojczyźnie rozpętanej psychozy antykatolickiej, w związku z czym natychmiast znalazły się osoby „oburzone”, którym – a jakże – „Gazeta Wyborcza” pozwoliła się uzewnętrznić. W takim właśnie kontekście wypowiedział się pan prezydent Poznania. Oto perły, którymi się z nami podzielił: „W moim odczuciu żyjemy w czasach dość szybko postępujących zmian, które dotyczą także Kościoła. Dla wielu osób, łącznie ze mną, przejawy typowej w Polsce ludycznej religijności, stają się coraz bardziej rażące. Przez przybyszów z zagranicy bywają nawet odbierane jako wydarzenia z kategorii sztuk performatywnych. Myślę, że w najbliższym czasie taki stosunek do widoków, do których przyzwyczaił nas m.in. abp Jędraszewski, będzie coraz bardziej powszechny i ostatecznie znikną one z krajobrazów miast (…) Głęboko wierzę, że Kościół się zmieni i takie postacie jak abp Jędraszewski oraz cały anturaż z nimi kojarzony przejdą do historii, a my będziemy je wspominać w kategoriach egzotyki minionych lat”. Na całe szczęście nie ma zamiaru pan prezydent niczego zakazywać, przynajmniej na razie: „Nie widzę powodów – powiedział, - by komukolwiek zakazywać takiej czy innej formy kultu religijnego, bo Poznań jest miastem różnorodnym. Rozumiem jednak, że kogoś może to razić”. 

Ciekaw jestem, co takiego razi pana prezydenta i jemu podobnych w procesjach Bożego Ciała? Czy może kapłan z monstrancją skrywającą Ciało Pana Jezusa? A może chodzi o dziewczynki sypiące kwiatki? Albo o sztandary i feretrony? Nie mam pojęcia, przecież nie dzieje się tam nic obscenicznego ani tym bardziej agresywnego, czego nie można powiedzieć na przykład o paradach równości. Ale te ostatnie akurat panu prezydentowi się podobają, nic go w nich nie razi, a wręcz jest z nich dumny, jak to wyraził kilka lat temu: „Organizowany w Poznaniu od roku 2004 stanowi powód do dumy dla Poznania, który jest postrzegany w Polsce i Europie jako miasto, w którym szanuje się prawa wszystkich osób do swobodnego korzystania z przestrzeni publicznej”. Tak więc chyba się nie dowiemy, co go razi. Chodzi pewnie o ten „wstyd przed przybyszami z zagranicy”. Co oni sobie o nas pomyślą? I dlatego pan prezydent  może powtórzyć klasyczne I have a dream, że te objawy zacofania znikną z ulic naszych miast i będą tylko egzotycznym wspomnieniem. W odpowiedzi na te marzenia ja też polecę klasykiem, ale tym Kozakiewicza z Moskwy.

A teraz przenosimy się do Niemiec, bo tam właśnie dokonało się coś, czego pan Jaśkowiak na pewno by się nie powstydził. A mianowicie pierwsze nabożeństwo odprawione przez... sztuczną inteligencję. Od razu was uspokoję, że rzecz nie dotyczy Kościoła katolickiego. Ten eksperyment przeprowadzono w kościele św. Pawła w Fürth, a jego pomysłodawcą był teolog Jonas Simmerlain podczas Niemieckiego Kongresu Kościoła Ewangelickiego (Deutscher Evangelischer Kirchentag). Kongres odbywa się co dwa lata, podobno wierni chętnie w nim uczestniczą i w tym roku spotkała ich niespodzianka. Teolog poprosił ChatGPT o napisanie treści nabożeństwa. W ten sposób powstało 40-minutowe nabożeństwo, które zostało poprowadzone (czytaj wyświetlone na ekranie – po czasach pandemii to żadna nowość) przez czterech mówców (pastorów?)  – dwóch mężczyzn i dwie kobiety – wygenerowanych przez AI. Sztuczna inteligencja dołożyła również odpowiedni podkład z muzyką liturgiczną. W nabożeństwie wzięło udział około 300 wiernych, ale większość miała mieszane uczucia. Natomiast zadowolony wydawał się... pastor luterański Marc Jansen, na którym nabożeństwo wywarło dobre wrażenie: „Byłem mile zaskoczony tym, jak dobrze to poszło. Jedyne, czego mi zdecydowanie brakowało, to po prostu emocjonalność”. No właśnie, emocjonalność. To ciekawe, jak bardzo zredukowaliśmy nasze życie religijne i duchowe do emocji. Ale może z drugiej strony to nas uratuje, bo sztuczna inteligencja emocji nie posiada. W każdym razie to jeszcze jeden dobry powód, żeby żarliwie i wytrwale modlić się o powołania. 

Na zakończenie przenieśmy się do Szwecji i zapoznajmy się pokrótce z treścią felietonu, który na łamach gazety Expressen zamieścił lider drugiej co do wielkości szwedzkiej partii Jimmie Akesson. Otóż stwierdził on, że wielokulturowe państwo, które było marzeniem polityków, obecnie stało się koszmarem dla zwykłych ludzi. „Prawie nie ma dnia, abyśmy nie czytali w mediach o nowej strzelaninie, kolejnym morderstwie lub eksplozji. Przemoc i narkotyki dotyczą coraz młodszych. Rządzący politycy, nie myśląc o konsekwencjach, wepchnęli ludzi ze wszystkich zakątków świata na szwedzkie przedmieścia, które charakteryzują się segregacją, bezrobociem i wykluczeniem”. Akesson twierdzi, że politycy wielokulturowość promowali jako różnorodność w muzyce czy kuchni, unikając mówienia o negatywnych stronach masowej migracji. Autor nazwał „kompletną katastrofą” politykę migracyjną byłych socjaldemokratycznych premierów i stwierdził, że „winę ponoszą politycy, którzy wychwalali wielokulturowość i zaprzeczali rozwojowi społeczeństwa, przed którym tak długo ostrzegaliśmy. Zamiast słuchać, oczerniali nas brzydkimi słowami. Jednak z nożem na gardle również inne partie zostały zmuszone do zmiany polityki imigracyjnej” Szwedzi nie mogą już cieszyć się sławą małego, spokojnego kraju na północy, brakuje poczucia wspólnoty, a obraz Szwecji jako państwa z innowacyjną i konkurencyjną gospodarką napędzaną przez przedsiębiorczość, badania i rozwój jest zagrożony. „Z jednego z najbardziej jednolitych kulturowo społeczeństw na świecie staliśmy się w krótkim czasie krajem w Europie, w którym napięcia i polaryzacja są dziś największe”. Czyżby kolejny raj na ziemi miał się okazać piekłem?

Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!