Co ma wspólnego zielony (ekolodzy) z błękitnym (gaz) i czerwonym (wiecie kto)?
Nie zmieniają się „ustawienia” naszej rubryki, ponieważ wojna trwa i nikomu nie jest do śmiechu. A jednak różne paradoksy i absurdy, być może z jeszcze większą intensywnością wypływają na powierzchnię i nawet jeśli wielu ignoruje je i nie przyjmuje do wiadomości, to wasz pleban ze wsi jest na posterunku i przynajmniej niektóre wam zrelacjonuje.
Mam nadzieję, że nie jestem jedynym, któremu zawsze „coś nie pasowało” w tych najbardziej ekologicznie wzmożonych osobnikach. Żeby było jasne: kocham naturę, uwielbiam góry i jakbym na gorącym uczynku przyłapał matoła, który wysypuje śmieci w lesie, to ten nie mógłby absolutnie liczyć na moje chrześcijańskie miłosierdzie. Prawdopodobnie dostałby „w papę”, a jakby się zdziwił, że ksiądz go bije, to bym mu odpowiedział cytując św. Filipa Nereusza (a może to był św. Jan Bosko?), że to nie jego biję, ale diabła, który w nim siedzi. A właściwie durnia i szkodnika.
Natura, zwłaszcza ta zalesiona i „wybrzuszona”, jest dla mnie niemal sakramentem Boga, kocham ją, kontempluję i szanuję jej piękno, surowość, a nawet grozę (na niektórych wysokościach i w niektórych warunkach meteorologicznych). Nie niszczę jej.
Ale kiedy słucham tych najgorętszych obrońców natury i zwierząt (cytat z jednej pani parlamentarzystki: „Z mlekiem nie jest jak z moczem, nie daje się bez przyczyny. No, krowy są gwałcone, żeby zostać zapłodnione. Tak zwane rape rack, proszę sobie sprawdzić w Internecie – mówię tutaj do słuchaczy i słuchaczek – na czym to polega i… krowy są gwałcone po to, żeby zostać zapłodnione, po to żeby mogły urodzić i żeby dawać mleko. Żadna krowa, tak jak żadna kobieta, nie daje mleka. Proszę spojrzeć: tutaj jest masa kobiet, one nie dają mleka po prostu”) to czuję, jeśli nie swąd, to przynajmniej niepokój.
Kiedy blokują jakąś inwestycję, budowę drogi, obwodnicy niemal zawsze okazuje się, że chodzi o jakieś wyjątkowo strategiczne miejsce, z którym związane są olbrzymie pieniądze. Dlatego niezbyt im ufam. I wcale nie jestem szczęśliwy, kiedy udaje im się zorganizować w partię, wejść do parlamentu i wpływać na prawo. Ktoś może powiedzieć, że prezentuję tu jakiś faszyzm i odbieram komuś bierne prawo wyborcze. Wcale nie. Ale nie muszę być szczęśliwy z każdego werdyktu wyborczego.
Szczególnie silni są Zieloni w Niemczech i to głównie za ich sprawą Niemcy odeszli od produkcji energii z atomu na początku drugiej dekady XXI wieku i zaczęli uzależniać się powoli od rosyjskiego gazu. Na szczęście nie odnoszą samych sukcesów, bo na przykład 40 lat temu tolerowali oni stosunki seksualne między dorosłymi i dziećmi, a nawet wspierali je politycznie. Na zjeździe partii Zielonych w roku 1980 dążono do zalegalizowania pedofilii. Żądano wprowadzenia zmian do paragrafów 174 i 176 niemieckiego kodeksu karnego, w których mówi się o tym, że wszelkie czyny seksualne pomiędzy dorosłymi a nieletnimi poniżej 14 lat są ścigane z mocy prawa i podlegają karze. Ale to się im wówczas nie udało, natomiast dzisiaj są w awangardzie forsowania zmian prawnych sankcjonujących rewolucję seksualną. Mam więc swoje powody, aby nie ufać organizacjom zielonym i ekologicznym, bo bardzo często okazuje się, że jak się to zielone trochę poskrobie to spod spodu zawsze wychodzi czerwone.
Jak już powiedziałem wojna oprócz strasznych tragedii powoduje też gwałtowne obnażenie różnych ciemnych interesów. I właśnie w ostatnich dniach dziennik „Die Welt” dostarczył nam kolejnych sensacji. Spróbujmy naświetlić sytuację. Europa, podobnie jak USA, posiada ogromne zasoby gazu łupkowego. Na początku pierwszej dekady XXI wieku duże firmy energetyczne w Europie były gotowe do rozwoju eksploatacji tych pokładów. Pamiętamy również w Polsce, jak wielkie nadzieje zostały rozbudzone w związku z ponoć wielkimi złożami tego gazu w północno-wschodniej części naszego kraju. „Ale zasoby pozostały w ziemi, presja aktywistów klimatycznych na firmy i rządy doprowadziła do odwrócenia się inwestorów” - doniósł „Die Welt”, powołując się na ustalenia dzienników „Financial Times” i „New York Times”. Dodaje, że wtedy załamały się poszukiwania nowych złóż gazowych w Europie. Eksperci zastanawiali się nad nagłym pojawieniem się dobrze zorganizowanych grup, zajmujących się zwalczaniem procesu szczelinowania w Europie Wschodniej, gdzie Rosja sprzedaje swoją energię. Jak się okazuje rosyjski rząd przekazał 82 miliony euro europejskim stowarzyszeniom ochrony klimatu, których celem było zapobieganie produkcji gazu ziemnego w Europie.
Dziennikarz niemieckiej gazety kończy swój tekst stwierdzeniem, że walka z wydobyciem gazu ziemnego w Europie i USA nie posłużyła ostatecznie ochronie klimatu. Gaz ziemny jest nadal spalany, tyle że pochodzi z Rosji. Elektrownie jądrowe zostały zamknięte na rzecz energetyki opartej na gazie. Wojna na Ukrainie spowodowała wzrost cen gazu ziemnego, przez co rośnie zapotrzebowanie na węgiel - a to powoduje wzrost emisji CO2. Z powodu braku alternatywy dla rosyjskiego gazu Niemcy biorą pod uwagę przedłużenie funkcjonowania elektrowni węglowych. A ja się zastanawiam, dlaczego tak cicho jest o polskich kopalniach węgla, wszyscy nabrali wody w usta. A wracając jeszcze do finansowania organizacji ekologicznych przez Rosję, to już w 2014 roku sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen ostrzegał, że Rosja wspierała organizacje ekologiczne „w celu utrzymania europejskiej zależności od rosyjskiego gazu”. Ale kto by tam słuchał jakiegoś aparatczyka, gdy urok nieokrzesanego niedźwiedzia był tak nieodparty, a idee ekologiczne tak uwodzące. Zresztą nawet dzisiaj, gdy okazuje się, że Europa jest w czarnej dziurze, gdy chodzi o energię – z własnej winy i na własne życzenie – to w dalszym ciągu ze szczytów europejskiego sojuza płyną głosy, że trzeba coś zrobić, ale – Broń Boże – odwrócić się od podjętej i jak najbardziej słusznej walki ze zmianami klimatycznymi. Na przykład rząd Holandii w obliczu konieczności oszczędzania energii zalecił obywatelom... cieplejsze skarpetki i swetry. Nie wiem, czy zastrzegli, żeby nie były one z naturalnej wełny, ale wcale bym się nie zdziwił (czy ktoś widział żeby owca sama się strzygła? Więc powstrzymajmy i to barbarzyństwo).
Ostatnie słowo to ostrzeżenie przed tymi, którzy mają tajemną wiedzę i wszystko wiedzą lepiej. Ale to już na obrazku. My natomiast słuchamy się Pana Jezusa i pomagamy!
Pleban ze wsi
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!