TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 07 Października 2025, 03:36
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ciemna strona inteligencji

Ciemna strona inteligencji 

W swoim orędziu na Światowy Dzień Pokoju, który jak co roku przypada 1 stycznia,, papież Franciszek poruszył temat zagrożeń związanych z rozwojem i wdrażaniem sztucznej inteligencji. Nie pierwszy raz zwrócił uwagę, że technologia
ta może być zarówno dobrodziejstwem i jak i przekleństwem ludzkości, bo jak każde inne narzędzie można ją wykorzystać zarówno w złym, jak i w dobrym celu. Jednak nie tylko sztuczna inteligencja, ale również ta całkiem naturalna - ludzka ma swoje ciemne strony.


Przede wszystkim inteligencja jako cecha osobnicza wykazuje dość wyraźne powiązanie z warunkami życia. Badania jasno pokazują, że ludzie żyjący w krajach bogatszych są przeciętnie bardziej inteligentni niż ci, którzy zamieszkują kraje biedne. Ten związek występuje również na poziomie pojedynczych krajów – bogatsi są bardziej inteligentni, a ich dzieci mają większe szanse, żeby być bardziej inteligentnymi od swoich rodziców. Niestety, ten związek nie wynika jedynie z tego, że ludziom inteligentniejszym łatwiej choćby o dobrze płatną pracę, choć tak niewątpliwie jest. Dość dobrze udowodniono jednak, że dorastanie w warunkach niedostatku materialnego, w dysfunkcyjnej rodzinie czy nawet w tzw. złej okolicy nie pozwala dzieciom osiągać pełnego potencjału umysłowego, który teoretycznie mogłyby rozwinąć, gdyby dorastały w dobrych warunkach. Również nagły kryzys materialny już w życiu dorosłym negatywnie wpływa na zdolności umysłowe. W ten sposób niesprawiedliwy podział dóbr szkodzi niejako podwójnie, współtworząc pułapkę biedy – biedni ludzie (i biedne kraje) rozwijają się gorzej i mają mniejsze szanse na poprawę swojej sytuacji w przyszłości, bo trudniej im zwiększać własny potencjał umysłowy, bardzo istotny we współczesnym stechnicyzowanym świecie. Z kolei zamożni, dzięki dobrym warunkom rozwoju, poprawiają swoje szanse, żeby w przyszłości i w kolejnych generacjach być jeszcze zamożniejsi.

Rozbrat inteligencji z rozumem
Kolejny problem związany z inteligencją jest bardziej metafizycznej natury. Inteligencja nie oznacza bowiem z automatu mądrości, wręcz istnieją przesłanki, że praktycznie nie występuje korelacja między inteligencją a mądrością. Na dodatek dynamiczny rozwój cywilizacji, zwłaszcza w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat znacząco zwiększył rozziew między inteligencją a mądrością. Te dwie właściwości ludzkiego umysłu nie są bowiem tożsame. Inteligencja definiowana jest jako sprawność procesowania informacji w ludzkim (lub sztucznym) umyśle. Jako taka służy zatem możliwie sprawnemu wykonywaniu różnorakich zadań, jednak sama z siebie nie nadaje się zbytnio do definiowania szerszych celów i oceniania sensowności tychże zadań. Inaczej mówiąc, człowiek bardzo inteligentny będzie tak samo sprawny w wykonywaniu zadań głupich, jak i mądrych. W celu sprawnego dokonywania wyborów między mądrymi a głupimi celami potrzebna jest już mądrość. Na tym polu rozwój wiedzy i nauki nie nadąża jednak za rozwojem inteligencji, obojętnie sztucznej czy ludzkiej. W rezultacie współcześni liderzy popełniają z grubsza te same błędy, co ich poprzednicy, mimo znacznie większego dostępu do wiedzy i większych możliwości procesowania informacji. Ten problem w bardzo szczególny sposób dotyczy medycyny, gdzie wiele decyzji trzeba podejmować w oparciu o kryteria etyczne i przy dużej ilości niewiadomych lub niepewnych danych, ale przecież dokładnie taki sam kłopot ma dziś technika, ekonomia czy polityka.

Dobrobyt a szczęście
Mądrość z zasady wymaga odwoływania się do wartości bezwzględnych, a przy tym metafizycznych. Nie dziwi zatem, że wiąże się ją z zagadnieniami dotyczącymi religii i wierzeń. W takim rozumieniu również wiara w postęp rozwiązujący kolejne problemy ludzkości jest ideą o charakterze religijnym. Już w latach 90’’ ubiegłego wieku zauważono jednak, że wzrost dobrobytu, z tego postępu wynikający, nijak nie przekłada się na wzrost poczucia szczęścia społeczeństw, które z owoców owego dobrobytu i postępu korzystają. Wskaźniki rozwoju gospodarczego nie przekładają się również wprost na dobrostan psychiczny społeczeństw i jednostek. Oczywiście poniżej pewnego poziomu zamożności ludzie są przeciętnie mniej szczęśliwi i zadowoleni z życia niż ci bogatsi od nich, jednak już na stosunkowo niskim poziomie dobrobytu mierzalne wskaźniki zadowolenia z życia i poczucie dobrostanu osiągają stan stagnacji i dalszy wzrost zamożności nie przekłada się na poprawę samopoczucia.
Przy tym nadal, także w zamożnych społeczeństwach występuje dodatnia korelacja między poczuciem szczęścia, a jakością relacji, udanym życiem rodzinnym, zdrowiem fizycznym i innymi parametrami, które bezpośredniego związku z bogactwem nie mają. Nie mają one także związku z inteligencją, która wykazuje podobne zależności – do pewnego poziomu wskaźnika inteligencji ludzie są przeciętnie bardziej zadowoleni z życia wraz ze wzrostem tegoż wskaźnika, ale od z grubsza przeciętnych wartości takiego związku już się nie obserwuje. Pozostaje jednak związek między poczuciem zadowolenia z życia a przywiązaniem do wartości o charakterze etycznym lub metafizycznym. Najprawdopodobniej zatem, choć z braku precyzyjnej definicji nie da się tego realnie zmierzyć, występuje korelacja między mądrością, a szczęściem. Ludzie mądrzy powinni być bardziej szczęśliwi, choć niekoniecznie bogatsi.

Hańba biedy
Kościół katolicki, w sam papież Franciszek w szczególności, od dawna nawołuje do zwrócenia szczególnej uwagi na ubogich. Bynajmniej nie dlatego, że katolicyzm stawia biedę na piedestale. Wręcz przeciwnie, trudno o większe nieporozumienie. Bieda jest w chrześcijaństwie uważana za coś, z czym należy wszelkimi środkami walczyć. Jednak szczególna pozycja ubogich w nauczaniu Kościoła jest prostą funkcją mądrości. Zresztą samo istnienie biedy we współczesnym świecie jest obrazą intelektu i dowodem niedoskonałości ludzkiego umysłu. Jeśli dzięki postępowi nauki i dynamicznemu wzrostowi średniej inteligencji nie będzie towarzyszył postępujący wzrost dobrobytu całej społeczności świata, to nieuchronnie dojdzie przecież do załamania owego wzrostu. Dostępna wiedza wskazuje jasno, że bieda hamuje rozwój, a nierówności pomiędzy światem biednych i bogatych powiększając się nieuchronnie prowadzą do konfliktów, także tych o charakterze zbrojnym, stanowiących poważne zagrożenie dla rozwoju i dobrobytu, także społeczeństw już rozwiniętych i zamożnych. Dodatkowo wiadomo, że sam wzrost zamożności nie powoduje wzrostu szczęśliwości, tym bardziej warto zatem korzystać z doświadczeń ubogich, którzy mimo materialnych niedostatków pozostają szczęśliwi i korzystają z dobrodziejstw psychicznego dobrostanu, których często brakuje społeczeństwom zamożnym i wysoko rozwiniętym.

Zrównoważony rozwój
Chrześcijaństwo, podobnie jak wiele innych religii i wielkich prądów umysłowych, zarówno zachodnich, jak i wschodnich, nie uważają bogactwa za główny cel rozwoju człowieka, ani na poziomie indywidualnym, ani społecznym. Wszystkie one cenią jednak cnotę mądrości, którą we współczesnym świecie ochoczo mylimy z inteligencją. Jednak inteligencja mieszkańców Ziemi może rosnąć wraz z mądrością, jeśli zadbamy o zrównoważony rozwój ludzkości, ukierunkowany nie na pogłębianie podziałów, ale ich wyrównywanie. ■

Doktor Jarosław

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!