TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 07:22
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Choroba uczuć

Choroba uczuć

Polska jest krajem, w którym się pije. Każdy z nas, dorastając, widział pijącego dorosłego w swoim środowisku. Żyjemy szybko, prędkość i intensywność codzienności powodują, że chcemy szybko odreagować. Narkotyki są drogie, ale butelka alkoholu ma w miarę przystępną cenę i dostępność większą niż chleb - mówi Łukasz Kostrzewski, prezes kaliskiego stowarzyszenia „Życie”.

Dlaczego tyle osób pije?
Łukasz Kostrzewski: W każdej polskiej rodzinie jest ten problem. Niektórzy piją alkohol, śmieją się, a niektórzy stają się agresywni. Alkoholizm ma to do siebie, że tylko kawałek jest na lajcie. Później tolerancja wzrasta, czyli żeby się upić, trzeba wlać w siebie coraz więcej i więcej. Ja akurat lubiłem pić sam. Upijałem się i szedłem spać. Mam jednak takich kolegów, którzy byli bardzo agresywni, bili żony i dzieci. Najgorsze jest to, że nie pamiętają. Rodzina czuje rozczarowanie, a oni nawet jeśli przepraszają, to nie wiedzą, za co. Niestety o to chodzi w piciu, żeby zapomnieć, chociaż na chwilę. Nie odchodziłem od stołu. Nieważne, czy moja kobieta poszła do domu. Ona wychodziła zawsze z imprezy sama, alkohol był ważniejszy od niej. To już jest taki stan, że nic nie jest cię w stanie oderwać od butelki. Wpadasz w zamknięte koło picia i trzeźwienia na przemian, ale jeśli zdecydujesz się trzeźwieć, nie ma powrotu do picia okazjonalnego, kontrolowanego. Drogi są dwie : albo życie albo śmierć ... Przykre ale prawdziwe. Innych dróg nie ma.

Ciągi alkoholowe?
Dla ciebie może być to nienormalne, ale niektórzy przez rok, dwa i więcej są w stałym ciągu alkoholowym. Kobiety szybciej się uzależniają. Kobieta pijana jest też inaczej postrzegana niż pijany facet. Uzależnienie może przytrafić się w każdej rodzinie, każdemu z nas. Znam przypadki, gdzie libacja alkoholowa zakończyła się śmiercią.Mnie też niewiele brakowało. Nie wstydzę się o tym opowiadać, bo to część mojego życia. Tragiczna, ale jednak moje życie. Leżałem na podłodze… brakowało mi dwa dni, żeby umrzeć.

Wiesz, że możesz umrzeć i nadal pijesz na umór. To zapędy samobójcze? Przecież czujesz, że sobie szkodzisz.
Na początku nie czujesz. W ostatnim stadium można chcieć się zapić. Nie zawsze jest tak, że chcemy się zapić, ale konsekwencje mogą być różne. Ciało odmówi posłuszeństwa, nie możesz wstać, puszczą zwieracze, nie możesz wezwać pomocy. Alkoholicy żyją w strasznych warunkach, ale przyzwyczajają się. Jak człowiek pracujący w sklepie rybnym, przyzwyczaja się do tego zapachu i przestaje mu przeszkadzać. Tak samo alkoholik żyjący w melinie. Ale nikt nie lubi alkoholu, wódka generalnie nie jest dobra. Dlaczego jak pijesz, to się krzywisz? Mówimy tu o skrajnym przypadku, duża grupa alkoholików ma pracę, dom, rodzinę, jest postrzegany przez społeczeństwo jako normalny obywatel, póki ta krzywa nie zaczyna spadać w dół i zaczynasz wpadać w błędne koło.

A wszyscy to lubią. Dlaczego?
Bo daje ci ukojenie w pewnym momencie. Bardzo szybko się wyluzowujesz. Jeśli na te chwilę masz problemy, to o nim zapomnisz. Zwróć uwagę, gdy piętrzą się problemy, to nie możesz spać. Po alkoholu zawsze zaśniesz. Fakt, problemy za chwilę wracają ze zdwojoną siłą. Najlepiej jest je rozwiązywać u źródła, a nie jak urosną. Alkoholicy są niestety mistrzami w zamiataniu problemów pod dywan. Problemem jest pobłażliwość. Młody człowiek upojony alkoholem musi się wyszumieć. To przyzwolenie. Młody uzależniony rzadko przychodzi na grupę. Kto w wieku 25 lat pomyśli, że do końca życia się nie napije?! To nierealne albo bardzo mało prawdopodobne.

Mnie po wypiciu alkoholu denerwuje to, że nie mam pełni kontroli...
W późniejszych fazach wiesz, że trybisz rzeczywistość, masz wysoką tolerancję, wiesz że się przewróciłaś i nie możesz się podnieść. Głowa działa, a ciało odmawia posłuszeństwa Tak, jakbyś była sparaliżowana. Kiedyś przewróciłem się na torach. Nie mogłem się podnieść. Całe szczęście jechała policja, podnieśli mnie. Można powiedzieć, że uratowali mi życie. Zawieźli mnie na izbę wytrzeźwień, ale żyję.

Jak rozpoznać sygnały, że grozi mi alkoholizm?
Picie kontrolowane to jest takie picie jak twoje, mojej żony, mojego syna, córki. Pijesz, odstawiasz i jest po temacie. Nie jest to obsesyjne. Jeśli pijesz często, zwiększa się tolerancja. Przechodzisz do fazy ostrzegawczej. Inicjujesz picie, szukasz okazji, stawiasz kolejki, alkohol przynosi ulgę…, a tak naprawdę za każdym razem urywa Ci się film. Ukrywasz picie, rano stosujesz tak zwany klin. Później następuje faza krytyczna. Dręczące wyrzuty sumienia, zaniedbywanie rodziny, obowiązków, wyglądu, odżywiania, wzrost agresywności, problemy z prawem. Picie naprzemienne z abstynencją, ale to tylko dla chwilowej poprawy zdrowia. I na koniec faza chroniczna, czyli długotrwałe upijanie się, utrata pracy, rozpad rodziny. Do tego skrajne wyczerpanie organizmu, choroby i śmierć.

Człowiek szuka szybkiego odreagowania i zaczyna go to wciągać.
Też. Można też wpaść w takie towarzystwo. W pracy, wśród znajomych, sąsiedztwo. Każdy ma też inny organizm. Jeden uzależni się szybciej od drugiego. Mój ojciec jest też alkoholikiem, może dlatego ja się uzależniłem. Chociaż powtarzałem tysiąc razy, że nie będę pił, to niestety. Wychowałem się w ciężkiej łódzkiej dzielnicy, w Śródmieściu. Naoglądałem się. Myślałem, że doświadczenie uchroni mnie przed nałogiem, ale niestety nie. Nie umiałem bawić się bez alkoholu, łatwiej mi było pozapominać pewne tematy… Lubiłem pić. Dobrze się spało i funkcjonowało. Oczywiście na początku były zaprzeczenia, wyparcie. Natomiast jeśli sam siebie człowiek zaakceptuje w prawdzie, to już jest połowa sukcesu do życia w rzeźwości. Przestałem pić w wieku 37 lat. Alkoholikiem jest się do końca życia. Każdy pijący musi sięgnąć swojego dna, każdy ma je jednak gdzie indziej.

Jak trudno jest wytrwać w trzeźwości? Uzależnienie wraca?
Każdy, kto jest uzależniony, pakuje się w drugie uzależnienie. Jestem pracoholikiem całe życie… jestem też nauczony przez dziadków kultu pracy. Grupa naszego stowarzyszenia bardzo dużo mi daje, tak jak powiedziałem, chodzę raz w tygodniu. W naszym mieście jest piętnaście grup, trzy stowarzyszenia, naprawdę można dać sobie pomóc. Mityngi mamy codziennie. Ludzie chodzą na terapię, inni kierowani przez sąd, idą tylko po załatwienie sprawy, podpis, nie chcą się zmienić. Statystycznie zdrowieje tylko pięć procent alkoholików. Niestety później może nastąpić nawrót choroby. Ostatnio zgłosił się mężczyzna, który wrócił do alkoholu po dwudziestu dwóch latach. Czy wraca, oczywiście, że są głody alkoholowe, nawroty i wszystkie związane z tym konsekwencje. Są jednak mityngi, grupy wsparcia, terapie i ośrodki trzeźwościowe. Pomoc jest tylko trzeba naprawdę chcieć.

Pokonało go chemiczne uzależnienie organizmu?
Jak każdą chorobę, trzeba leczyć. Cukrzyk przyjmuje insulinę, alkoholik ma grupę wsparcia. Jeśli nie chodzisz, zapominasz kim jesteś. Nas nie zabija ostatni kieliszek, tylko pierwszy. Z drugiej strony przeraża myśl: nie będę pił do końca życia. Weź sobie powiedz, uświadom to w głowie: nie będę pić dzisiaj, dwadzieścia cztery godziny. Kolejnego dnia powiesz znów: nie będę pić dzisiaj.

Dlaczego ktoś szybko się uzależnił, choć miał mniejsze problemy ode mnie?
Podatność leży też w psychice. Mnóstwo chorych ma podłoże swojej choroby w dzieciństwie. Zamykają się w sobie jak w skorupie, są bardzo zamknięci, większość pije w samotności. Miałem trudne dzieciństwo, moim wychowaniem połowicznie zajęli się dziadkowie. Musiałem szybko dorosnąć. W wieku dziesięciu lat zacząłem zarabiać pieniądze, mam młodszą siostrę, którą się opiekowałem. W szkole uczyłem się bardzo dobrze, ale byłem nieznośny. Byłem taki z jednego prostego powodu. Chodziło o to, aby mnie ktoś zauważył. To był krzyk: jestem tu.

Alkoholizm bierze się z cierpienia?
Bez dwóch zdań, to choroba uczuć. Ktoś cię skrzywdził, może nawet nieświadomie. Można nie pić do trzydziestki, a później popaść w nałóg przez śmierć kogoś bliskiego, rozwód, utratę pracy i tak dalej. Zawsze mówiłem, że nigdy nie będę alkoholikiem. Wtedy nie wiedziałem, że faktycznie będę, ale tak naprawdę nikt tego nie wie. Nigdy nie mów nigdy. To się może przydarzyć każdemu.

Może pan na koniec powiedzieć kilka słów o sobie i swojej działalności?
Jestem prezesem stowarzyszenia „Życie”. Charytatywnie niesiemy pomoc chorym uzależnionym od alkoholu i ich rodzinom. Nasza sala mieści się przy ulicy Lipowej 6. Staramy się stworzyć bezpieczne miejsce, gdzie można otrzymać pomoc. Ja jestem takim przykładem. Pewnego dnia przyszedłem i  zostałem. Grupa fantastycznie mnie wspiera w trzeźwym życiu. Przygotowaliśmy Wigilię w 2023 roku dla osób uzależnionych i ich rodzin. Niedawno odbył się Dzień Dziecka. Liczyliśmy na przybycie 200 osób, a przyszło ponad 500. Obecnie szykujemy się do obozu terapeutycznego i kaliskich dni trzeźwości.

Rozmawiała Katarzyna Krupińska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!