TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 09:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Chodzące tabernakulum

Chodzące tabernakulum

Pierwszego sierpnia 1944 roku w Warszawie wybuchło powstanie. Wśród walczących na barykadach stolicy było wielu kapelanów. Jeden z nich - ojciec Józef Warszawski, pseudonim „Ojciec Paweł”, legendarny kapelan zgrupowania „Radosław” zawsze podkreślał, że jego rodzinnym miastem jest Ostrów Wielkopolski.

Życie rzucało ojca Józefa w różne części świata. Mieszkał w Polsce, Niemczech, Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Zawsze jednak był tym, który sięgał do swoich polskich korzeni.

W stronę Ostrowa
Rodzina Wilhelma i Leokadii Warszawskich pochodziła z Wielkopolski. Może zdziwić fakt, że Józef urodził się 9 marca 1903 roku w Hamburgu. To tam został karnie przeniesiony jego ojciec kolejarz, za to że rozmawiał po polsku z pasażerami.
Państwo Warszawscy wrócili do ojczyzny po odzyskaniu przez nią niepodległości i zamieszkali w Ostrowie Wielkopolskim. To stąd Józef jako młody ochotnik wyruszył na wojnę polsko - bolszewicką. Po powrocie ukończył ostrowskie Gimnazjum Męskie, obecnie I Liceum im. ks. Jana Kompałły i Wojciecha Lipskiego, najstarszą szkolę średnią w mieście. Trafił do ZHP i Sodalicji Mariańskiej. W 1924 roku wstąpił do zakonu jezuitów w pobliskim Kaliszu, a 18 czerwca 1933 roku przyjął święcenia kapłańskie w Krakowie. Do wybuchu II wojny światowej najpierw kierował biblioteką teologiczną na Bobolanum, wykładał w seminarium w Dubinie, potem współpracował z pismami „Przeglądem Powszechnym” i „Sodalis Marianus”, którego po pewnym czasie został redaktorem.

Wojenne losy
Niestety Polska długo nie cieszyła się niepodległością. Szczególny dla Polaków czas kampanii wrześniowej 1939 roku ks. Warszawski przeżywał na Mokotowie, tam został kapelanem – ochotnikiem. Po kapitulacji Warszawy prowadził konspiracyjną działalność wydawniczą. Kiedy atakowano Piusa XII za rzekome wspieranie polityki niemieckiej jako redaktor Wojskowej Katolickiej Agencji Prasowej bronił Stolicy Apostolskiej przed antypapieską propagandą. Równocześnie był kapelanem Konfederacji Narodu. W sierpniu 1943r. w mieszkaniu państwa Tyszkiewiczów w Warszawie został zaprzysiężony na kapelana Armii Krajowej. Nawiązał kontakty z Lucjaną Frassati-Gawrońską, przez którą na ręce generała jezuitów ks. Włodzimierza Ledóchowskiego przekazał materiały na temat aktualnej sytuacji w kraju.
Kiedy nadeszła godzina „W” ksiądz Józef, pod pseudonimem „Ojciec Paweł” został kapelanem zgrupowania „Radosław”, czynnie uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Przeszedł najcięższy powstańczy szlak bojowy z Woli przez Stare Miasto na Czerniaków. 12 sierpnia 1944r. udał się jako delegat Komendy Zgrupowania „Radosław” do Komendy Głównej AK z planem ewakuacji do Kampinosu. Chodziło o to, by na ile to tylko możliwe, ocalić ludność Warszawy i zapobiec całkowitemu zniszczeniu miasta. Kiedy po 63 dniach walki powstanie upadło, jeniec wojenny o. Paweł trafił do obozów w Żyrardowie, Skierniewicach, Berlinie - Luckenwalde oraz Sandbostel.

Dar Opatrzności
W czasie powstania często nazywano go „chodzącym tabernakulum”, bo zawsze miał przy sobie Najświętszy Sakrament. Po latach jezuita wspominał żołnierza przywalonego ścianą domu. Spod gruzu widać było tylko jego głowę. Powstaniec prosił o Wiatyk. O. Józef zdążył mu pomóc, miał Najświętszy Sakrament.
Kapelan spisał historię ostatniej Mszy Świętej powstania. Kiedy udał się do pułkownika Radosława, dowódcy na Czerniakowie, miał wyznaczyć termin niedzielnej Eucharystii, o którą dopominali się powstańcy dogorywającej Warszawy. Przez usta nie chciały mu przejść słowa, że tym razem nie ma kawałka hostii potrzebnej do jej odprawienia i nigdzie nie można było go „zdobyć”. O.Paweł napisał: „Trwożyłem się zgasić jeszcze jedną nadzieję, na którą wiedziałem, że liczyli. Mówił mi to Jerzyk. Zwierzyła się Marysia protestantka. Zapewniała sanitariuszka Ewa. Mnie tak jest, jak gdyby z ołtarza udzielał się jakiś fluid... Przedziwnie brzmiały podobne słowa żołnierza z pierwszej linii. A przecież jak dziś widzę postać „Miecza” - rana przy ranie, chodzący bandaż – a nieustająca z pola walki wola i wielkość. A za nim snujące się echo tych właśnie słów”. Nagle o. Paweł został wezwany do rannego Berlingowca, z którym już nie można było się porozumieć. Nie wiadomo było: kim był, czy chciałby i mógłby przyjąć ostanie namaszczenie. Próbowano przeszukać jego kieszenie, nic w nich szczególnego nie znaleziono. Wreszcie o. Paweł delikatnie wyciągnął płaszcz spod głowy ciężko rannego. W jednej z jego kieszeni znalazł „skarb” - niewielką książeczkę do nabożeństwa w języku polskim. Na tym nie koniec. O. Paweł wspomina: „Odwróciłem jeszcze jedną z kart modlitewnika. Zadrżała mi trzymająca ją ręka... Nie mogło to być prawdą, com teraz zobaczył. Musiało mi się przewidzieć na com patrzył. A przecież dotykałem... Trzymałem w dłoni – dotykałem palcami – ujmowałem, jak w czasie Mszy św.: opłatek. Dwa maleńkie, jak ćwierć stroniczki, białe cząsteczki opłatkowe. Parę nieregularnie ułamanych, dość już nastrzępionych, wigilijnych okruchów... Zanosiła się (dusza) śpiewem hymnowym, rozradowana darem Opatrzności... Oto mogę powrócić do Radosława i zameldować: Panie pułkowniku – Hostia gotowa! Msza się odbędzie”.

Ponad wszystko Bóg
Po wyzwoleniu o. Warszawski pracował w Niemczech i Londynie. Na początku lat 50. trafił do Rzymu, gdzie do 1957r. kierował Sekcją Polską Radia Watykańskiego. Pracował w Polskim Instytucie Historycznym i redagował wydawnictwo „Sacrum Poloniae Millenium”. Przez kilka lat kierował biblioteką kolegium „Bellarminum”. Pod koniec lat 60. przeniósł się do Grottaferrata pod Rzymem. Poświęcił się pracy naukowej i publicystycznej, angażując się w życie polskich emigrantów. Po wielu latach wiosną 1994 roku o. Warszawski na stałe wrócił do Warszawy. Zmarł 1 listopada trzy lata później i pochowany został na cmentarzu powązkowskim.
Jeszcze za życia był doceniony przez innych. Odznaczono go między innymi Krzyżem Walecznych, Krzyżem Virtuti Militari, Orderem Polonia Restituta, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Armii Krajowej. Natomiast 1995 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Ostrowa. W jego rodzinnym mieście jednej z ulic nadano jego imię. Postać o. Pawła została upamiętniona na pomniku Powstania Warszawskiego na placu Krasińskich w Warszawie. Dla wielu ks. Warszawski był wzorem. Zapamiętali jego słowa, które mogą być mottem życia: „Chwała Bogu na wysokości! – to jest pierwsza, pierwsza prawda wiekuista. Przede wszystkim Bóg! – i ponad wszystko Bóg!”

Renata Jurowicz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!