Prosta decyzja
Czy Jan Chrzciciel oczekiwał tego, aby ludzie przychodzący do niego nad rzekę Jordan „skopiowali” jego styl życia? Może ma nam do zaproponowania coś więcej, niż swoją „ekscentryczną” osobowość?
„Tłumy pytały Jana: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3, 10-14).
Spoglądając na postać proroka Jana Chrzciciela można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z człowiekiem, który przynależy do zupełnie innego świata. Niecodzienny wygląd, ascetyczne praktyki oraz ufna wiara w bliskie nadejście Mesjasza sprawiają, iż wiele osób pomyśli sobie: „Ten prorok jest dla mnie zbyt radykalny. Mogę go traktować jako niedościgniony wzór, ale życie to przecież sztuka zawierania kompromisów. Nie mam innego wyjścia, niż pójść własną drogą”.
Zanim jednak z ulgą pozostawimy za sobą postać tajemniczego proroka, by zająć się „prawdziwymi” przygotowaniami do świąt Bożego Narodzenia – zamówieniem prezentów dla najbliższych, wydobyciem ze strychu sztucznej choinki, czy kupnem karpia po wyjątkowej cenie – warto zastanowić się: czy aby na pewno Jan Chrzciciel oczekiwał tego, aby ludzie przychodzący do niego nad rzekę Jordan „skopiowali” jego styl życia? Może ma nam do zaproponowania coś więcej, niż ekscentryczną osobowość?
Jan Chrzciciel z pewnością nie był religijnym fanatykiem czy pogrążonym w swoich ideach marzycielem. Nie miał w sobie ani odrobiny zacietrzewienia rewolucjonisty, który na gruzach starego świata chce zbudować jego nową, lepszą wersję. Tę twarz ostatniego proroka możemy jednak odkryć dopiero wtedy, kiedy przestaniemy się skupiać na jego wyglądzie, a zwrócimy baczniejszą uwagą na naukę, którą głosił.
Rady udzielane przez Jana Chrzciciela przychodzącym do niego ludziom mają w sobie posmak realizmu. Od przyjmujących chrzest nawrócenia i wyznających swoje grzechy osób nie żąda on rzeczy niemożliwych. Każda z nich dostaje zadanie, które jest w stanie wykonać. Podstawowe pragnienie adwentowego proroka to zmiana myślenia jego słuchaczy. Mają oni przestać skupiać się wyłącznie na sobie i własnych problemach, a zacząć dostrzegać innych ludzi wokół siebie. Tylko wtedy będą oni w stanie zobaczyć przychodzącego Mesjasza. Jan Chrzciciel robi swoim słuchaczom „porządek w głowach”, bo doskonale wie, że jak człowiek zmieni swoje myślenie zmieni również i siebie. Dokona się wtedy prawdziwe nawrócenie.
Tę trudną terapię ostatni prorok proponuje również i nam. Często bowiem tak bardzo jesteśmy pochłonięci własnymi sprawami, iż trudno nam w ogóle zauważyć otaczających nas ludzi, którzy proszą chociaż o odrobinę uwagi i zainteresowania. Nie bez powodu pycha nazywana jest przez Ojców Kościoła korzeniem wszelkiego zła. Przez egoizm i myślenie wyłącznie o sobie rozpadło się już przecież niejedno małżeństwo i rodzina, a wielu kapłanów, zakonników i zakonnic przestało rozumieć sens swojego powołania. Nieuporządkowana miłość własna prędzej czy później prowadzi człowieka do depresji, samotności i rozpaczy. Pycha jest jak nowotwór – niszczy wnętrze człowieka, a nieleczona powoduje duchową śmierć.
Te uwagi teoretyczne miały przełożenie na praktyczne wskazania Jana skierowane do tłumów zgromadzonych nad Jordanem. Ostatni prorok podał trzy rady, które również i współczesnym ludziom mogą pomóc w oczekiwaniu na powtórne przyjście Jezusa. Oto one:
Podziel się z potrzebującymi tym, co masz
Niewrażliwość na biedę drugiego człowieka (materialną i duchową) skutkuje brakiem wrażliwości na samego Boga. Zaskakujący jest pragmatyzm Jana Chrzciciela – nie żąda on od słuchaczy, aby rozdali wszystko, co mają. Wystarczy, że w ich życiu będzie obecna chęć niesienia pomocy bliźniemu w takim zakresie, w jakim jest to dla nawróconych możliwe. Jeśli zdobędą się oni na odwagę dzielenia się z potrzebującymi, to bardzo szybko sami odkryją, że „więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu” (Dz 20, 35). Nikt przecież nie jest aż tak ubogi, żeby nie mógł podzielić się z drugim człowiekiem chociażby swoją obecnością, zainteresowaniem i czasem.
Nad nikim się nie znęcaj
Ta rada Jana Chrzciciela skierowana jest nie tylko do żołnierzy, ale do każdego z nas. Słyszy się bowiem coraz częściej o przypadkach znęcania się ludzi nad sobą. Niektóre z nich przyjmują monstrualne rozmiary, jak chociażby przypadek dwóch młodych mężczyzn, którzy rok temu w Szczecinie oblali bezdomnego łatwopalną substancją i podpalili. W wyniku poniesionych obrażeń człowiek ten zmarł. Takich przerażających informacji dociera z naszego kraju i świata coraz więcej. Przemoc ma jednak wiele twarzy. Oprócz jej brutalnego, fizycznego wymiaru istnieje również bardziej wysublimowany, lecz niemniej przerażający wymiar psychiczny. Często nieprzemyślane słowa, złośliwe komentarze i nieustanne podważanie wartości drugiego człowieka mogą zranić równie mocno, jak rana zadana ciału.
Unikaj zachłanności
Chciwość zgubiła już niejednego człowieka. Jej związek z egoizmem jest niepodważalny. Im bardziej człowiek dąży do pomnażania swojego majątku, tym słabiej dostrzega potrzeby innych ludzi. W przeciwieństwie do takiej postawy ostatni prorok zachęca, by uradować się tym, co się już posiada. Zawsze warto dziękować Bogu za dach nad głową, zdrowie, jedzenie czy pracę. Doświadczenie wojny w Ukrainie boleśnie przecież pokazało nam, że w jednej chwili można stracić wszystko.
***
Nauczanie Jana Chrzciciela wydaje się być bardzo proste. Zaskoczony nim odbiorca może zadać sobie dwa pytania: „To już wszystko? Tylko tyle wystarczy, aby dobrze przygotować się na przyjście Jezusa?” Tak, to już wszystko. Nawrócenie bowiem jest prostą decyzją. Domaga się ona jednak ciągłego potwierdzania we właściwym postępowaniu względem Boga i bliźniego. Kto zaś zmienił swoje myślenie, zaczyna powoli coraz lepiej rozumieć słowa Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). ■
Ks. Łukasz Zawidzki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!