TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 26 Sierpnia 2025, 21:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Boże Narodzenie ze Świętym Franciszkiem

Boże Narodzenie ze Świętym Franciszkiem

Chyba żaden inny Święty nie miał takiej miłości do Tajemnicy Wcielenia, jaką pałał św. Franciszek z Asyżu. Gdyby dzisiaj wziął udział w dyskusji o wyższości Świąt Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem, nie mam wątpliwości, po której stronie by się opowiedział. 

Boże Narodzenie, Wcielenie jest czymś daleko bardziej niepojętym, po ludzku rzecz biorąc i nie wchodząc w polemikę z teologami i liturgistami, niż Zmartwychwstanie. Bo cóż to za problem dla Boga samego wskrzesić z martwych swojego Jedynego Syna? Ale żeby Bóg dał się zamknąć w słabym, bezbronnym ludzkim ciele począwszy od pierwszych sekund jego istnienia w stanie embrionalnym i potem narodził się w stajni? To jest dopiero tajemnica, którą zachwycał się św. Franciszek i tego zachwytu pragnę się od niego nauczyć.

Relikwie Żłóbka w Rzymie

Rok 2024 dał mi okazję, aby po raz kolejny do tej tajemnicy dorastać i zbliżać się poprzez pielgrzymowanie. Najpierw  była wrześniowa pielgrzymka z moimi parafianami do Rzymu, gdzie dla nas szczególnym przeżyciem było nawiedzenie Bazyliki Santa Maria Maggiore. Dlaczego akurat tej? Bo tam czczony jest, zwłaszcza przez papieża Franciszka, obraz Matki Boskiej Śnieżnej, a my w naszym parafialnym kościele mamy taki sam obraz. Ale dla wszystkich innych, pewnie ważniejszy jest inny fakt. Właśnie w tej bazylice, od 432 roku, znajduje się dokładna kopia Groty Narodzenia z Betlejem, którą kazał wybudować papież Sykstus III. Można powiedzieć, że to miejsce musiało odczekać ponad 200 lat, bo kiedy w 638 roku w Betlejem pojawili się muzułmanie i nie dało się dłużej chronić tam relikwii żłóbka, patriarcha Sofroniusz postanowił odesłać je do Rzymu, po którym relikwie wędrowały przez osiem lat, by ostatecznie trafić właśnie do Bazyliki Santa Maria Maggiore, gdzie są po dziś dzień. 

Miałem okazję kolejny raz je adorować i pomyślałem, że kiedy św. Franciszek przebywał w Rzymie z całą pewnością zachwycił się tym miejscem i tymi skromnymi deseczkami pochodzącymi ze żłobu, w którym nastąpiło Wcielenie. Nie wiem, jak relikwie były wyeksponowane wówczas, ale dzisiaj klonowe deseczki (których wiek - ponad 2 000 lat - i pochodzenie z Palestyny zostały potwierdzone badaniami naukowymi), są złożone w pięknym relikwiarzu zaprojektowanym w XIX wieku przez Giuseppe Valadiera, na którym widzimy sceny Bożego Narodzenia, pokłonu trzech króli, ucieczki do Egiptu i Ostatniej Wieczerzy. Kołyskę z deseczkami podtrzymują złote cherubiny.

Boże Narodzenie w Greccio

Wygląda na to, że właśnie wpatrując się w te relikwie św. Franciszek postanowił w szczególny sposób przeżyć Boże Narodzenie, ponieważ w 1223 roku, prosto z Rzymu udaje się do miejscowości Greccio (było to na trzy lata przed jego śmiercią). I ja również z moimi parafianami mieliśmy w naszym programie tę miejscowość, więc w pewnym sensie mogłem iść śladami mojego ulubionego Świętego. Decyzję musiał on podjąć w Rzymie, bo wiemy z dokumentów, że od papieża Honoriusza III otrzymał wcześniej pozwolenie na tę szczególną celebrację i nie wiemy, dlaczego akurat w Greccio, ale Franciszek mówił, że „w żadnym dużym mieście nie dokonało się tyle nawróceń, co w małym Greccio”. 

Oddajmy głos jego biografowi bratu Tomaszowi z Celano: „Był na owym terenie mąż imieniem Jan, dobrej sławy, a jeszcze lepszego życia, którego błogosławiony Franciszek kochał szczególną miłością (...). Jego to właśnie, prawie na piętnaście dni przed Narodzeniem Pańskim, Święty Franciszek poprosił do siebie, jak to często zwykł czynić, i rzekł doń: „Jeśli chcesz, żebyśmy w Greccio obchodzili święta Pańskie, pośpiesz się i pilnie przygotuj wszystko, co ci powiem. Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony na sianie w towarzystwie wołu i osła”. Co usłyszawszy ów dobry i wierny mąż, szybko pobiegł przygotować we wspomnianym miejscu wszystko, co Święty powiedział”.

A oto jak wyglądała sama ceremonia: „Nastał dzień radości, nadszedł czas wesela (…). Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się. Mianowicie nagotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt (…). Ponad żłóbkiem kapłan odprawiał uroczystą Mszę Świętą, doznając nowej pociechy. Święty Boży ubiera się w szaty diakońskie, był bowiem diakonem, i donośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. Potem głosi kazanie do stojącego wokół ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i małym miasteczku Betlejem. Często też, gdy chciał nazwać Chrystusa „Jezusem”, z powodu bardzo wielkiej miłości zwał Go „dziecięciem z Betlejem” i jak becząca owca wymawiał słowo „Betlejem”, napełniając całe swe usta głosem, a jeszcze bardziej słodkim uczuciem. Również, gdy wzywał „dziecięcia z Betlejem” lub „Jezusa”, zdawał się oblizywać wargi językiem, na podniebieniu smakując i połykając słodycz tego słowa” .

Eucharystia

Dla św. Franciszka Boże Narodzenie było „świętem nad świętami, bo wtedy Bóg stawszy się dziecięciem zawisł u piersi ludzkich. Obrazy owych niemowlęcych członków całował zgłodniałą myślą, a współczucie z Dzieciątkiem, rozlane w jego sercu, kazało mu słodko szczebiotać, jak to czynią małe dzieci. To imię było mu tak słodkie jak miód w ustach” - opisuje brat Tomasz. Chciał by w tym dniu bogaci karmili ubogich, zwierzęta miały więcej obroku niż zwykle, a pewnemu bratu, który chciał pościć, bo święto przypadło w piątek powiedział, że w tak wielkim dniu nawet mury powinny jeść mięso, a skoro nie potrafią, „to przynajmniej z wierzchu trzeba je nim natrzeć”. To co wydarzyło się w Greccio i co zostało uwiecznione na fresku w kaplicy Żłobka to objęcie jednym aktem Wcielenia i Eucharystii, widzimy tam Dziecię Jezus w żłóbku, a powyżej kielich na ołtarzu. Jak zauważył kardynał Ryś, Franciszek chciał, by żłób stał się ołtarzem tej bożonarodzeniowej Eucharystii, bo szopka stwarza scenerię, ale FAKTEM Boże Narodzenie staje się podczas Mszy. Dlatego w tej Franciszkowej żywej szopce nie było figurki Dzieciątka. On się rodził w chlebie i winie złożonych na ołtarzu. Co ciekawe, Franciszek wielki piewca ubóstwa, jeśli chodzi o paramenty mszalne miał zgoła odmienne zdanie. W tzw. liście do kustoszów pisał: „Kielichy, korporały, ozdoby ołtarza i wszystko co służy do ofiary, niech będzie drogocenne”. Jezus przyszedł w ubóstwie pierwszy raz, Franciszek chciał jakby wynagrodzić za to w każdej Eucharystii. I to jest dla mnie chyba najważniejsze przesłanie. Ten znak równości Wcielenie = Eucharystia.

Dzieciątko

Nie spodziewałem się, że na mojej drodze w tym roku pojawi się jeszcze trzeci znak. Tymczasem w listopadzie podczas swoich kapłańskich rekolekcji w Rzymie trafiłem do kościoła Matki Bożej Niebiańskiego Ołtarza (Santa Maria in Ara Coeli), w którym znajduje się niezwykle czczone, zwłaszcza przez Rzymian, Santo Bambino, czyli Boże Dzieciątko. Jak się okazuje, pod koniec XV wieku, około 1480 roku pewien franciszkanin (!) udał się do Ogrodu Getsemani w Jerozolimie i w przypływie natchnienia z pokaźnej gałęzi oliwnej wyrzeźbił figurkę Dzieciątka Bożego wielkości noworodka (około 60 cm). Nie miał sił i pomysłu na pomalowanie figurki, ale przed zaśnięciem poprosił Niebiosa o pomoc i natchnienie, a o poranku ze zdziwieniem odkrył, że Dzieciątko nie tylko jest pomalowane (przez Anioły?), ale i przystrojone w szaty z delikatnego złota. W roku 1500 postanawia przewieźć figurkę do Rzymu i nie bez perypetii i cudów po drodze, w końcu trafia ona do kościoła, w którym mogę je podziwiać. A właściwie jej kopię, ponieważ w 1994 roku oryginalna figurka została skradziona. Mimo to nadal ludzie zostawiają tutaj setki próśb skierowanych do Dzieciątka Jezus.

Zawsze myślałem, że nadmierne zatrzymywanie się przy Jezusie jako Dzieciątku, jest zamaskowaną niechęcią do słuchania tego, co mówi dorosły już Mistrz i Nauczyciel. Teraz rozumiem, że jedno nie wyklucza drugiego, a kult Jezusowego dziecięctwa jest drogą do zachowania w nas wrażliwości, delikatności i czułości, której coraz mniej jest we współczesnym świecie. I to też jest lekcja od św. Franciszka. ■

Tekst i zdjęcia ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!