TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Sierpnia 2025, 13:37
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Bóg działa z mocą

Bóg działa z mocą

Lech Dokowicz, ojciec piątki dzieci, z przyjaciółmi tworzy filmy dokumentalne. Jest przekonany, że można językiem filmu, używając najnowocześniejszej techniki i współpracując z najwyższej klasy specjalistami z różnych dziedzin, opowiadać o Bogu tak, aby zachwycił się Nim świat.

Dokowicza można było posłuchać w czasie diecezjalnego Forum Nowej Ewangelizacji w kaliskiej katedrze. Według niego Bóg działa z wielką mocą i dzieją się niezwykle rzeczy. Obecnie z Maciejem Bodasińskim mówią o sobie, że są filmowcami, dokumentalistami. Ich pragnieniem jest opowiadanie o Prawdzie, docieranie do Prawdy wszędzie tam gdzie przebywa, wszędzie tam, gdzie przemienia ludzkie życie, gdzie przynosi pocieszenie, gdzie smutek zamienia w radość. Próbują towarzyszyć Prawdzie, gdy uzdrawia, gdy leczy rany serc złamanych, gdy przynosi pokój, rozrywa więzy ciemności, uwalnia. Prawdzie, która daje nowe życie, gdy wydaje się, że nadzieja dawno umarła. „Czujemy się wezwani, nie mamy innego wyjścia, bo Prawda dotknęła także naszych serc. Otarliśmy się o śmierć na skutek naszych grzechów, znaleźliśmy się na krawędzi przepaści i wtedy usłyszeliśmy Głos” - piszą na stronie swojej firmy www.mikael.pl. O jakiej Prawdzie mówią?

Harris i kultura techno

Historia Lecha Dokowicza zaczęła się, gdy miał 14 lat i trafił na spotkanie z bioenergoterapeutą Harrisem, który położył na niego ręce. Wkrótce potem dziwne rzeczy zaczęły się dziać w jego życiu. W efekcie stał się niewierzącym człowiekiem. Kiedy miał 18 lat wyjechał do Niemiec i tam został na 20 lat. Trafił najpierw do teatru, a potem do telewizji. Pracował jako operator kamer dla większości niemieckich stacji TV. Wewnętrznie bardzo się pogubił, stał się egoistą, który z nikim i z niczym się nie liczył. Poprzez złe wybory trafił na ludzi, którzy organizowali europejską scenę muzyki elektronicznej. Jeden z nich, 55-letni wówczas, profesor z amerykańskiej akademii filmowej stał się jego nauczycielem, mentorem i przewodnikiem. Zaczęło się dla niego „kolorowe” życie, w którym szybko piął się „w górę” i coraz więcej posiadał. - Ludzie, z którymi pracowałem stopniowo odkrywali przede mną konstrukcję całego systemu, aż pewnej nocy podczas największej, w tamtych czasach, imprezy techno na świecie powiedziano mi: „Nadszedł czas. Chcemy ci wyjaśnić, kim jesteśmy, co robimy i dlaczego to robimy”. Tamtej nocy zostałem poddany inicjacji. W pewnym momencie pośród huku ogłuszającej muzyki, pomiędzy potężnymi falami świateł i laserów, kiedy wszystko szalało na najwyższych obrotach pokazano mi, że celem grupy, do której należę jest doprowadzanie ludzkich dusz do upadku. Zrozumiałem, że pracuję z ludźmi, którzy stworzyli system, popychający miliony młodych ludzi pod władzę szatana. Wstrząśnięty, na granicy duchowej śmierci, zawołałem do Boga błagając o ratunek. Odpowiedź przyszła natychmiast, Pan Bóg wkroczył z taką mocą, że w ciągu kilku sekund stałem się głęboko wierzącym katolikiem. Potem nadszedł czas formacji duchowej oraz poszukiwań coraz to lepszych metod nowej ewangelizacji - opowiadał o swoim życiu Lech Dokowicz.

Od śmierci na życzenie

Lech i Maciej spotkali się w 2004 roku podczas zdjęć do reportażu „Śmierć na życzenie?”, który otrzymał nagrodę „Grand Press”. Od razu odkryli, że czują się powołani do ewangelizacji. Pragnęli mówić ludziom o Bożej miłości, grzechu człowieka i zbawieniu Jezusa, wierze i nawróceniu, Duchu Świętym i wspólnocie Kościoła. Zdawali sobie sprawę z tego, że w Polsce i na świecie powstaje niewiele filmów, które niosą ze sobą przekaz duchowy, takich, które byłyby głoszeniem Ewangelii. Łącząc doświadczenie zawodowe i apostolski zapał zajęli się katolicką produkcją filmową. Modlą się, próbują rozpoznawać znaki czasów i potrzeby duchowe współczesnego świata. - Pierwszy film, który Pan Bóg pozwolił nam zrobić opowiadał o prześladowaniu chrześcijan w krajach muzułmańskich. To był 1998 rok, kiedy nikt na ten temat nie mówił. Spotkaliśmy ludzi którzy za noszenie krzyżyka byli biczowani. Za to, że trwali przy imieniu Jezus musieli kryć się po lasach, w górach. Stracili przyjaciół zamordowanych za to, że do końca wyznawali imię Jezusa. Wtedy zrozumiałem, jaką łaską jest życie w kraju, w którym każdego dnia mogę iść do kościoła. Każdego dnia możemy poprosić kapłana, by pojednał nas z Bogiem. Każdego dnia możemy przyjąć Ciało naszego Pana, by umocnić się w niełatwej drodze w świecie, którym żyjemy. Spotkaliśmy ludzi, którzy gdy widzą kapłana całują go po rękach. Oni muszą setki kilometrów pokonać, by go spotkać - mówił Dokowicz. Potem opowiedział, jak powstawał film o wprowadzeniu eutanazji. - W 2002 roku minister zdrowia Holandii Els Borst w Wielki Piątek o godzinie 15. złożyła podpis pod ustawą, która wprowadziła eutanazję do naszego świata. Kiedy ta kobieta złożyła podpis, powiedziała wobec parlamentu holenderskiego „wykonało się”. Wiecie, że dzisiaj coraz więcej krajów podejmuje w Europie ustawy eutanazyjne. W Holandii pojechaliśmy spotkać się między innymi z człowiekiem, który był jednym z fundamentów tych działań. To człowiek, który ma przed swoim nazwiskiem dwie literki „dr” - doktor nauk medycznych. Człowiek, który w latach 60. dokonywał eutanazji na noworodkach na swoim oddziale szpitalnym. Za swoje dokonania dostał od królowej Holandii najwyższe holenderskie odznaczenie, jest nazywany ojcem chrzestnym eutanazji. Kiedy wprowadził nas do domu, spojrzeliśmy i wszystko stało się jasne. Okazało się, że jest to dom w którym odbywają się rytuały satanistyczne. Znaleźliśmy tam 13 ołtarzy poświęconych różnym demonom - wspominał Dokowicz.

Modlitwa i Ja Jestem

Realizując kolejny film spotkali kapłana, który przez 24 lata walczył przeciwko wprowadzeniu aborcji najpierw metodami świata - protestując, blokując kliniki. Im więcej było krzyku, tym więcej było śmierci nienarodzonych dzieci, tym więcej ludzi wchodziło w możliwość utraty życia wiecznego. - W pewnym momencie w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu ten załamany kapłan zawołał do Boga: nie mogę już tego więcej robić, to nie ma żadnego sensu. Wtedy usłyszał głos w sercu: dlaczego się nie modlisz? Dlaczego modlitwa nie jest na pierwszym miejscu? Kiedy wszystko przemodlił, rozpoczęto prace w nowy sposób. Nieopodal kliniki aborcyjnej wynajmowane jest pomieszczenie, w którym trwa adoracja Najświętszego Sakramentu 24 godziny na dobę. Działając w ten sposób w ciągu 10 lat w stanie Nowy Jork zamknięto ponad połowę klinik aborcyjnych. Ten moment działania, stanięcie duchowe przed Bogiem, rozprzestrzenił się na cały świat i ratowane są tysiące istnień ludzkich i co ważniejsze życie wieczne ludzi, którzy nie decydują się na taki czyn - mówił twórca filmów dokumentalnych. - To jest metoda, którą musimy przyjąć, jeżeli chcemy, aby nasze życie wydało owoce - kontynuował.

Najważniejszym filmem dla Lecha i Macieja stał się „Ja Jestem”. To wyjątkowy film o Jezusie prawdziwie obecnym w Eucharystii. Zdjęcia do tego obrazu robione były na pięciu kontynentach. Muzykę do filmu skomponował Michał Lorenc,
a głosu użyczył Marcin Dorociński. Tytuł dokumentu, którego główną postacią jest Jezus Chrystus,
pod postaciami Chleba i Wina, brzmi „JA JESTEM”, bo to w Najświętszym Sakramencie Jezus jest namacalnie obecny cały czas wśród nas.

Osobowa relacja z Bogiem

W Kaliszu mówiąc o tym, co dzieje się na świecie Dokowicz przypomniał jeszcze, że miłosierdzie Boga jest większe niż sprawiedliwość, dlatego Bóg nadal walczy, by uratować ludzi. - Kiedyś zrozumiałem, że Bóg zaczyna działać z wielką mocą w naszym Kościele. Jan Paweł II zapowiadał wiosnę Kościoła. Są znaki, które to poprzedzają - pontyfikat Jana Pawła II, doświadczenie Faustyny i iskra, która ma zbawić świat, czyli Boże miłosierdzie, które jest odpowiedzią na ciemność - powiedział. Dzięki Bożemu miłosierdziu, którego rok niedługo będziemy przeżywać, coraz więcej ludzi w Kościele nawiązuje osobową relację z Bogiem. Obecnie czas ludzi „letnich” w wierze kończy się, bo propozycje nieprzyjaciela są tak kolorowe, że tylko ludzie mający bliską, osobową relację z Bogiem, będą w stanie nie tylko wiarę zachować dla siebie, ale także przekazywać ją dalej. Teraz jest czas wejścia w osobową relację z Jezusem za pomocą często przyjmowanej Eucharystii, przystępowania do sakramentu pojednania i czytania słowa Bożego.

tekst i foto Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!