Bł. Bernardyna Maria Jabłońska (1878- 1940)
wspomnienie 22 września
Zmieniający się na przełomie XVIII i XIX stulecia na zachodzie Europy układ stosunków ekonomicznych zapoczątkował też przeobrażenia społeczne i gospodarcze dokonujące się przez cały XIX wiek na zajętych przez zaborców ziemiach polskich.
Działania filantropijne, utożsamiane z dobroczynnością, podejmowane wobec najuboższych przez elity arystokratyczno-ziemiańskie i bogacące się mieszczaństwo były nie tylko „obowiązkiem towarzyskim”, ale także bezwzględną potrzebą chwili, bo bieda i związane z nią migracje ludzi ze wsi do miast, złe odżywianie, niski poziom higieny, brak opieki medycznej i liczne epidemie, przyczyniały się do wzrostu liczby sierot, żebraków i biedoty miejskiej. Pomoc osób angażujących się w opiekę nad potrzebującymi była cenna, ale nie rokowała „nadziei na przyszłość”, bo nie rozwiązywała w pełni problemu pogłębiającego się ubóstwa. Niektóre z tych osób potrafiły także zapalić innych do poświęcania życia dla bliźnich oraz odkrywania w cierpiących Chrystusa. Do ich grona zaliczyć można między innymi: św. Zygmunta Gorazdowskiego, św. Jana Sebastiana Pelczara, bł. Bronisława Markiewicza, bł. Edmunda Bojanowskiego oraz św. Brata Alberta Chmielowskiego i jego duchową córkę Bernardynę Marię Jabłońską (beatyfikowaną w 1997 roku).
Wiary, rozumu i miłości ku Stwórcy uczyła się ona w domu rodzinnym we wsi Pizuny na Roztoczu. Jej rodzice należeli do średnio zamożnych gospodarzy i prawdziwa bieda nie zaglądała do ich domu, a matka chętnie udzielała jałmużny żebrakom. Beztroskie dzieciństwo, połączone z żywą wiarą oraz udziałem w niedzielnej Mszy św. w kościele w Lipsku i odpustach w Horyńcu, zakończyło się dla niej w wieku 15 lat, wraz ze śmiercią matki.
Od tego czasu jej radosne usposobienie zastąpiło przygnębienie i osamotnienie, a wstrząs wywołany przez szybkie zawarcie przez ojca powtórnego związku małżeńskiego, zaprowadziły ją do głębokiej przyjaźni z Bogiem, którą traktowała jako „swoje nawrócenie”. Wtedy zaczęła myśleć o wstąpieniu do zakonu i zwróciła uwagę na pustelnię należącą do tworzącego się Zgromadzenia Sióstr Posługujących Ubogim (albertynek) w Brusnie. W 1896 roku, podczas odpustu w Horyńcu, spotykała Brata Alberta, który dostrzegł jej „serce i rozum” i przyjął ją do powstającego zgromadzenia. Pracując w krakowskim Domu Kalek otrzymała habit zakonny, a po zakończeniu nowicjatu została, w styczniu 1899 roku, przełożoną przytuliska dla kobiet na ul. Piekarskiej. Pracując tam - wśród żebraczek i złodziejek - uświadomiła sobie, że to co chciała robić w zakonie, oddając cześć Bogu przez Eucharystię, modlitwę i kontemplację, różni się od prozy codziennej rzeczywistości przytulisk żebraczych. Z tego powodu zaczęła przeżywać rozterki, ale stan jej ducha nie był obcy Bratu Albertowi, który tak nią pokierował, że nie tylko nie odeszła od albertynek, ale nawet - dzięki gorącej modlitwie - ofiarowała się Bogu w „Akcie Doskonałej Miłości”, w którym oddała do wyłącznej dyspozycji Stwórcy: „duszę, rozum i serce, oraz wszystko co miała, z wszystkimi wątpliwościami, oschłościami wewnętrznymi, udręczeniem i mękami duchowymi”.
Nieco później zaczęła podejmować coraz trudniejsze obowiązki, bo dawną nieśmiałość zastąpiła energia, a silna wola wspierana łaską, pozwalała, by odczuwaną przez nią grozę przytulisk zastąpiła życzliwość, współczucie i miłość ku nędzy i cierpieniu ludzkiemu.
Od 1902 roku, jako przełożona generalna zgromadzenia i redaktorka jego konstytucji, przez 38 lat prowadziła siostry albertynki drogą dostrzegania w ubogich i bezdomnych zbolałych członków Jezusa Chrystusa, które należy opatrywać z miłością, ze względu na umiłowanie samego Boga. W swej przemianie i odnalezieniu życiowego miejsca wśród sióstr opiekujących się ubogimi odnalazła prawdę wypowiedzianą przez Jana Pawła II w Krakowie w 2002 roku, że: „Człowiek dociera do miłosiernej miłości Boga, do Jego miłosierdzia o tyle, o ile sam przemienia się wewnętrznie w duchu podobnej miłości w stosunku do bliźnich”.
ks. Sławomir Kęszka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!