TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 17 Sierpnia 2025, 09:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Biznesmen i Boże Miłosierdzie

Biznesmen i Boże Miłosierdzie

- Prokurator powiedziała, że straciłem wszystko i spędzę w więzieniu długie lata – relacjonuje w swym świadectwie o doświadczeniu Bożego Miłosierdzia znany polski przedsiębiorca Roman Kluska. – Już widziałem, że żadna sprawiedliwość nie istnieje, że to żart. Więc co mi pozostało? Zaufać. Bezgranicznie zaufać Bogu. Na przekór temu wszystkiemu co się tutaj dzieje.

- Mojej teściowej pod kościołem ktoś dał wyciąg z „Dzienniczka” siostry Faustyny – wspomina biznesmen w wywiadzie dla portalu Aleteia. -Teściowa oddała to mojej żonie, a żona położyła go koło mojego łóżka. Jakiś czas później, w czasie jazdy na nartach prezes Kluska zrywa przyczep ścięgna Achillesa i zostaje unieruchomiony. W tym właśnie łóżku. Pewnie inaczej nie sięgnąłbym do tej lektury – stwierdza po latach. – Ale wtedy naprawdę nie miałem co robić i zacząłem czytać dla zabicia czasu, to co miałem w zasięgu ręki. Bo nie mogłem chodzić, nie mogłem wstać i pójść sobie po coś innego. Dziś oczywiście wiem, że to nie był przypadek – zapewnia.

Wszystko zależy od Ciebie
- Byłem wtedy chodzącą pychą. Sukces za sukcesem, świadomość, że nie ma problemu, którego nie rozwiązałbym własną inteligencją. I nagle, w czasie lektury, odkrywam, że Faustyna skończyła zaledwie trzy klasy podstawówki! Ja! Wielki prezes! Wspaniały umysł! – śmieje się Roman Kluska. – Pomyślałem sobie, że jak to ma być? Że jakaś kobieta, która ledwie nauczyła się czytać i pisać, miałaby wyjaśniać mi zawiłości teologiczne? W dodatku na sześciuset stronach? Z ciekawości więc zacząłem czytać i zostałem całkowicie rozłożony na łopatki. Mój mózg zawsze był wyczulony na niespójności, na brak logiki. Natychmiast wyłapywałem, że coś nie gra, że coś się ze sobą nie klei. A w tekście tej prostej zakonnicy nie było nawet cienia wewnętrznej sprzeczności. Na ani jednej stronie! Faustyna była logiczna do bólu. Uznałem, że Święta nie mogła napisać tego sama, że naprawdę była sekretarką Jezusa. Bez Niego nie byłaby w stanie zrobić logicznego wykładu na 600 stron książki o tym, jak powinniśmy żyć. O tym co jest dobre, a co złe. Urzekło mnie także to, że oryginalnym językiem objawienia o Miłosierdziu jest współczesny polski. Tekst nie wymaga tłumaczenia, jak Biblia. Tak mnóstwo skarbów w jednej książce. Kiedy wyzdrowiałem wróciłem do pracy, ale „Dzienniczek” nie pozwolił mi o sobie zapomnieć. Mimo, że po całym dniu pracy bywałem wykończony, nie zasnąłem póki nie przeczytałem chociaż dwóch czy trzech zdań napisanych przez Faustynę – opowiadał w jednym ze swych świadectw biznesmen. - Zachwyciłem się Bogiem. Jego doskonałością w każdym wymiarze. Owszem, ja byłem ochrzczony, starałem się żyć uczciwie i tak dalej. Ale moja wiara była wcześniej teoretyczna. Po odkryciu „Dzienniczka” zrozumiałem, że Bóg mówi do mnie (i do każdego innego człowieka): Masz do wyboru moją nieskończoną miłość miłosierną lub moją sprawiedliwość. Wszystko zależy od ciebie. Jesteś wolny! Wybieraj.

Roman Kluska pojął też, że na przeogromną miłość jaką Bóg nam ofiaruje, musimy odpowiedzieć równie wielkim zaufaniem. - Nawet w najgorszej sytuacji możemy je z siebie wykrzesać – przekonuje w wywiadzie dla serwisu Aleteia. Czas pokazał, że św. siostra Faustyna i „Dzienniczek” miały przygotować przedsiębiorcę na bardzo ciężkie doświadczenia.

Układ zamknięty
Chyba każdy kto oglądał głośny „Układ zamknięty” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego (z plejadą najwybitniejszych polskich aktorów) wie, że inspiracją do zrealizowania filmu stała się dramatyczna historia Romana Kluski. W 1988 roku, Kluska, praktycznie bez żadnego kapitału, założył firmę Optimus, która niemal w chałupniczych warunkach zajmowała się składaniem komputerów. Jak czytamy w Wikipedii, pod kierownictwem Kluski Optimus stał się nie tylko czołowym producentem komputerów w Polsce, ale także liderem rynku kas fiskalnych oraz współtwórcą największego polskiego portalu internetowego Onet.pl. Firma odniosła tak duży sukces finansowy, że biznesmen w latach 90. był zaliczany do grona najbogatszych Polaków.

Z prowadzenia firmy zrezygnował w roku 2000, sprzedając udziały w Optimusie BRE Bankowi. Jako powody podał m.in. korupcję i atmosferę zastraszenia, nie pozwalającą na prowadzenie w ówczesnej Polsce uczciwych interesów. Jego majątek szacowano w chwili odejścia z firmy na ponad 400 milionów złotych. W lipcu 2002 roku, już po rezygnacji z kierowania spółką, został w spektakularny sposób aresztowany pod zarzutem wyłudzenia przez Optimus 30 milionów złotych podatku VAT. W listopadzie 2003 roku NSA uchylił wszystkie zaskarżone decyzje i zarządził od organów podatkowych zwrot kosztów. Sprawa Kluski obnażyła nieprawidłowości w działaniu polskiej administracji publicznej, w szczególności resortów finansów, sprawiedliwości i obrony. Nim jednak wszystko się wyjaśniło przedsiębiorca trafił do więzienia jako niebezpieczny przestępca.

Jezu ufam Tobie
Dom rodziny Klusków otoczyły kordony policji, zupełnie jakby polowano na głównego szefa mafii. Romana zakuto w kajdanki i wieziono w specjalnym kordonie do Krakowa. Jako niebezpieczny przestępca, w trakcie przesłuchania, zamykany był w specjalnej klatce o grubych prętach. Biznesmen wiedział, że jest równie niewinny co bezsilny wobec całej potęgi państwa. Gdy trafił do celi, jak wspomina, głowę rozsadzały mu myśli o ogromnej krzywdzie jaka spotkała jego i jego rodzinę. O latach więzienia, o utracie majątku, ale przede wszystkim o tym, że jego najbliżsi trafią na przysłowiową ulicę.

- I nagle przypominam sobie słowa z „Dzienniczka”, że Jezus kocha człowieka bez względu na to, czy czyni dobrze, czy źle, i że gdyby człowiek na tę bezbrzeżną miłość odpowiedział takim samym zaufaniem, to Jezus obiecuje rozwiązać wszystkie jego problemy – przywołuje tamten czas Kluska. - Tego się uczepiłem jak tonący brzytwy. Czułem się tak przygnieciony, że nie byłem w stanie się modlić. Zostały mi tylko te słowa z „Dzienniczka”, więc żeby nie dopuścić złych myśli, bez przerwy powtarzałem: „Jezu, ufam Tobie” – mówi. Te trzy słowa pozwoliły mu przetrwać noc. I nie dostać udaru, ani zawału. –   Później poznałem wielu ludzi, którzy przeszli podobne sytuacje. Setki takich ludzi. Byli sparaliżowani, schorowani, bo takiej niesprawiedliwości nie można samemu unieść. Przyjeżdżali do mnie i prosili tylko o to, żebym wysłuchał ich historii – wspominał. Następnego dnia, zupełnie nieoczekiwanie, sytuacja Romana Kluski zmieniła się o 180 stopni. - Pozwolili mi wyjść za kucją, kajdanki i klatka poszły natychmiast w zapomnienie jak wstydliwe nieporozumienia – wyliczał w świadectwie. Tamtego dnia koszmar biznesmena wcale się nie skończył, po prostu najgorsze minęło.

Zaufać Bogu do końca
Wkrótce Romanowi Klusce przymnożono zarzutów. Zaczęły się też szantaże i groźby karalne. Prześladowcy - jak biznesmen nazywa tych, którzy byli przeciwko niemu, domagali się pieniędzy. - Miałem zapłacić i sprawa miała zostać załatwiona – wspomina w rozmowie z Gazetą Prawną. Jednak postanowił tego nie robić. Mimo, iż miał po swojej stronie media, polityków i silne ekspertyzy prawnicze w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że nie pomogą mu ani dowody, ani znajomości. - Zamknęliśmy się wówczas z żoną w klasztorze w Bliznem na Podkarpaciu – mówi w kolejnym z wywiadów. - Tam dojrzeliśmy do tego, by zaufać Bogu do końca. Jeżeli jest taka Jego wola, żebym do końca życia był traktowany jak przestępca, akceptuję to. I dokładnie w tym samym dniu, kiedy siedzieliśmy w klasztorze, w Warszawie NSA wydał wyrok jednoznacznie oczyszczający mnie ze wszystkich zarzutów - mówił. Na koniec warto dodać, że Roman Kluska jest głównym sponsorem budowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. ■

Tekst Aleksandra Polewska – Wianecka

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!